Autor Wątek: Czyli co dalej?  (Przeczytany 19334 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Ponury

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #45 dnia: Lutego 10, 2012, 23:11:02 »
RoF mi się podoba dlatego że jest jaki jest a jego autorzy mają taką politykę jaką mają. Dzięki tej grze z  symulotniczego niebytu wyciągnął mnie ostatnio Qrdl. Mechanika i aerodynamika- tylko "Condor" jest lepszy. Brak tylko zaawansowanego modułu pogodowego, losowości i sterowania silnikiem- i byłby symulator doskonały. Nie podoba mi się szaliczek i szmatki na skrzydłach- nikt mi nie każe tego kupować. Nie mam ani jednego samolotu płatnego. Ja nawet nie mam tej gry kupionej- mam wersję bezpłatną/demo. Nie mogę latać 90% misji ani żadnej kampanii single, ale mogę wejść na serwer multi i zobaczyć jak to wygląda w praktyce. A wygląda tak, że jak będę miał komputer (teraz mam tylko laptopa) to na pewno tę grę kupię i każdego będę namawiał. I pewnie tak samo jak pierwszy Ił-2 Szturmowik, będzie sobie stała nierozpakowana na półce i cieszyła oko. Wraz z dodatkami.
Ił-2 UP+DBW+HistoMod- super że istnieje scena ludzi którzy dają tej grze drugie, albo i trzecie życie. Szanuję ich pracę, zapał i umiejętności. Po wymagającej naprawdę dużego samozaparcia instalacji obejrzałem, sprawdziłem i niestety dziękuję- te obrazki widziałem już dziesięć lat temu. Gdyby to miało grafikę z Wings of Prey, to miałoby to sens- a tak to jest rzeźba w "miękkim materiale".
Cliffs of Dover- już się wypowiedziałem w tym wątku i nie mam więcej do dodania.

mmaruda

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #46 dnia: Lutego 10, 2012, 23:33:46 »
Zeke, dzięki za korektę - ale wstyd. :(

Pisząc o próbowaniu nowej edycji, miałem na myśli przede wszystkim stockowe patche. Spytałem, bo w recenzji FB na głównej można zauważyć przytyki odnośnie nierealistycznych zachowań samolotów i z tego co zauważyłem, już jakoś od 4.09/10 nie mają one miejsca. Tak tylko mówię.

Co do przyszłości Iłka... Może wydarzyć się kilka rzeczy. CloD i pochodne może wreszcie dojdą do ładu i powiedzmy od 2015 będzie kolejne 10 lat prosperity. Mało to prawdopodobne, ale jeszcze możliwe. Dalej mamy World of Planes, które może okazać się w miarę realistyczne i przyciągnie tego i owego, a w konsekwencji pojawi się jakaś alternatywa dla 1946. Kolejną opcją jest Flying Legends, które może rozwinąć się w sensowny sim, jeśli Eagle Dynamics przestaną być bandą zachłannych nudziarzy, z ego rozbuchanym przez wiernych fanboyów i zaczną słuchać tego, co ludzie do nich mówią. Wreszcie 777... jest szansa, że jak już skończą im się pomysły na szaliki i czapki, to pójdą za ciosem i zrobią kiedyś sim WWII. No i jest jeszcze jedna możliwość - community moderskie Iłka weźmie się wreszcie w garść i zamiast dodawać coraz więcej przypadkowego contentu (widziałem ostatnio Foki na lotniskowcu - fajna opcja, ale jest większe zapotrzebowanie na inne rzeczy) zacznie robić jedną paczkę, która usprawni Iłka pod kątem wyglądu i realizmu. Jednak żeby to się stało, trzeba by z tego równania wyrzucić Team Daidalos - robią wspaniałą robotę, ale potrzeba więcej niż poprawki do stocka, żeby ta gra żyła. Ideałem byłoby, gdyby kod symulatora został wreszcie uwolniony. Nie mama pojęcia, czemu tak nie może się stać, w końcu wiele innych mainstreamowych gier które wyszło dużo później ma już ten krok za sobą.

Wszystko to są luźne spekulacje, które póki co mają niewielki pokrycie w rzeczywistości. Jedno jest pewne - od metra ludzi na całym świecie gra w simy i ci ludzie nie zaczynali od Falcona, czy DCSa. Każdy, ale to każdy kto zaczął się bawić w ten sport przerobił Iłka. Wspomniałem już o tym dlaczego - samoloty tłokowe są proste w obsłudze, a te II wojny nie zachowują się na wietrze jak latawce skrzynkowe, ponadto służą do tego, co 99% grających w jakiekolwiek gry lubi - do walki! Rywalizacja jest podstawą całego grania niezależnie od platformy i Iłek pozwala każdemu, po niewielkim treningu rozpocząć zabawę i to w najsłynniejszych maszynach bojowych wszech czasów. Nawet jakby ten sim poziomem realizmu zaczął przypominać Falcona, to każdy wcześniej czy później będzie w stanie sam rozkminić odpalenie silnika (ja jako intelektualna pulpa parę lat temu zasiadłem do BoB II i sam rozgryzłem operowanie Spitem, więc to nie jest fizyka rakietowa). Znam wielu ludzi, którzy są zajarani lataniem, mniej lub bardziej, ale ilekroć w konwersacji padały kwestie simów, Iłek był jedyny. Mało kto ma czas, inteligencję i samozaparcie by ogarnąć DCSa, ale w Iłku wystarczy kilka porad i można lecieć, tak samo jak wielu rzeczy można się samemu nauczyć. Zresztą okres WWII, to taka epoka, którą każdy kojarzy i każdy niemal słyszał o spitach i mietkach, bo najwięcej tego w pop-kulturze. I wojna raczej nie budzi takich emocji, a czasy współczesne... no co my mamy? Top Gun? Jeśli gatunek ma dalej istnieć i ma być opłacalne robienie takich gier, to potrzebna jest jakaś promocja.

Może nieco mnie ponosi, ale uważam, że przyszłość całego gatunku symulacji lotniczych jest zależna od simów WWII. Z punktu widzenia zwykłego gracza to wygląda tak: DCS może się chwalić realizmem i dynamicznym polem bitwy, czy co tam mają, ale ile czasu zajmie ogarnięcie tego zwykłemu kowalskiemu? I w czym leży cała frajda? W wiedzy jaki guzik co robi? Microsoft może sobie trąbić o wspaniałym uczuciu robienia pyr-pyr-pyr malutką Cesną nad Hawajami, ale kogo to zainteresuje? Jak to mówią "bitch please" - ja mam ponad 2000 koni ryczących dźwiękiem przy którym sam Szatan dostałby orgazmu i 6 kaemów 12,7mm, które tylko czekają, żeby wypluć strumień pogardy i nienawiści w jakiegoś frajera w takiej właśnie Ceśnie. Co lepiej wyglądałoby w reklamie pomiędzy Sędzią Anna Marią i Tańcem z Drewniakami?

Uff... Wyrzuciłem to z siebie. Nie wiem, czy to potrzebne było, ale fakty są takie, że albo coś się ruszy, albo powoli combat-simy zostaną reliktem XX wieku. Co można zrobić? W zasadzie nic, albo włazić na fora developerów i marudzić do skutku.

Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #47 dnia: Lutego 10, 2012, 23:50:00 »
Wydaje mi się że patrząc poprzez swój punkt widzenia czyli fanów luft-symulatorów nie dostrzegacie jednej rzeczy : otóż takie gry są raczej robione na rynek masowy tzw niedzielnego fightera.
I to właśnie on ma kupić taką grę  :015:

W "iłka" latałem i powiem że mody bardzo ożywiły i zmieniły tę grę na "+". 
Przestałem fruwać gdy nie udały się moje próby uruchomienia kampanii z Wojny domowej w Hiszpanii :015:  Skopałem coś z mapami i nie dałem już sobie z tym rady  :005:
A tak bardzo chciałem polatać w Hiszpanii na I-15 jako pilot z wiecznie miłującego pokój CCCP który to był  dobry bo każdy miał mieć swój reaktor  :banan

mmaruda

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #48 dnia: Lutego 11, 2012, 00:48:15 »
otóż takie gry są raczej robione na rynek masowy tzw niedzielnego fightera.
I to właśnie on ma kupić taką grę  :015:

Nie zapominajmy jednak, że o to właśnie chodzi. Warto podkreślić słowo "gra" - czytaj "rozrywka, zabawa" - w odniesieniu do tego co pisałem wyżej, nowoczesne, hiperrealistyczne simy są niemal jak druga praca. Pozostaną niszowym produktem dla geeków dopóki, ktoś nie weźmie zwykłego Jaśka pod uwagę i nie pomyśli o nim na równi z hardcorami. Popatrzcie na masowe hiciory typu Call of Duty - niby pokazują jakieś tam realia (w końcu nie ma BFG9k i rocket jumpów), ale zarazem są dość proste do ogarnięcia (w przeciwieństwie do gier, gdzie to BFG i RJ jest). Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby ten realizm był skalowany. Nawet w DCSie jest "game mode", co prawda bezużyteczny, ale jakby go przerobić, to mogłaby być arcadówka na modę Ace Combat. Jaką publikę by DCS zebrał? Możliwe, że większą, a wcześniej czy później, część z tych niedzielnych zapragnie obczaić, czym jara się elita i włączy full real. Dobry sim powinien być nieco jak klocki Lego - masz zestaw, instrukcję jak zbudować sobie ten zameczek, czy bazę strażacką i to na początek wystarczy, ale prawdziwa zabawa zaczyna się w momencie, gdy dzieciak samemu odkryje, że jeśli poświęci nieco czasu, to z tego zamku może zbudować gwiazdę śmierci.

Jeśli idzie o kampanię w Hiszpanii, to rozumiem kolegę w pełni, bo sam to przerobiłem. To olbrzymia wada modpacków - dostajemy masę maszyn i ulepszoną grafę, ale bardzo brakuje kampanii out of the box pod te bajery, żeby się w pełni nacieszyć.

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #49 dnia: Lutego 11, 2012, 10:04:44 »
mmaruda - ładnie napisane :004:
S!

Ramm.
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Zefirro

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #50 dnia: Lutego 11, 2012, 10:54:11 »
Ja się nie zgodzę ze zdaniem mmarudy.

Nie ma szans na uwolnienie kodu iłka, gdyż jest to podstawa CloD.

Jak ktoś jest "zajarany lataniem", to nie wskakuje jedynie w iłka. Przy całym szacunku dla tego produktu, jest to strzelanka w powietrzu. Latanie to nie jest jedynie walka.

Przyszłość gatunku w ogóle nie zależy od jednej epoki czy produktu. Ona zależy od tego, czy daną historię będzie w stanie ktoś sprzedać. Jak ktoś zrobi ładny (graficznie) symulator dajmy na to F-14, który będzie dawał możliwość zabawy po opanowaniu klawiszologii na poziomie iłka (ale może być też tryb bardziej zaawansowany), a poza tym będzie miał FABUŁĘ, do tego dorzuci do pudełka DVD z "Top Gun", to ludzie to kupią. Zwłaszcza w USA.
Z drugiej strony: latanie cywilnie. Choć mnóstwo jest osób tym zainteresowanych, to na The Forum jakoś się o nich zapomina (patrz wypowiedzi mmarudy). W dzisiejszych czasach konieczna jest rozgrywka społecznościowa. Ale przecież symulatory dają ogromne pole możliwości - cały świat, mnóstwo lotnisk, firm, aeroklubów, przewoźników, wojska i w ogóle. Dlatego dziwi mnie, że żaden z producentów nie zechciał jeszcze stworzyć społeczności w stylu VATSIM czy IVAO. Gdyby ktoś pokusił się o przygotowanie symulatora specjalnie pod globalną rozgrywkę sieciową, to wszedłby w niewyeksploatowaną niszę. Zamiast tego Microsoft woli misje nad Hawajami...

Symulatory nie mają się źle. Gatunek nie upadnie, bo dlaczego miałby? Jeden CloD nie robi różnicy. W końcu znajdzie się wizjoner i zgarnie pół rynku dla siebie.
RoF jest przykładem, że można w dzisiejszych czasach zrobić coś dobrze w dziedzinie. Niestety nie idealnie, bo brakuje tego, co przyciąga na bardzo długi czas: czyli dobrej fabuły.

Offline traun

  • *
  • CM, RoF, CoD
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #51 dnia: Lutego 11, 2012, 11:09:48 »
Jeśli idzie o kampanię w Hiszpanii, to rozumiem kolegę w pełni, bo sam to przerobiłem.
Ja o tym śnię od lat bo to mój konik historyczny.
Wbrew pozorom przekrój maszyn był spory, walki zacięte a siły zrównoważone technologicznie.... niestety to tylko marzenia ...

P.S. Zefirro - dożyłem już takich lat że zacząłem rozumieć ludzi jarających się prawidłową nawigacją, czy widokami np. Alp jak również zdobywaniem kolejnych sprawności w Condora ale nie czarujmy się to nisza nisz ...
Pozdrawiam chłopaków z EKG
GG 4834952

mmaruda

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #52 dnia: Lutego 11, 2012, 11:17:28 »
@Zefirro
Po części masz rację (zwłaszcza z tym F-14), ale dla znacznej ilości graczy latanie dla samego latania, na ekranie monitora jest zwyczajnie nudne. Co innego siedzieć w kabinie prawdziwej maszyny, czuć przeciążenia i prędkość, a co innego widzieć przesuwające się obrazki na monitorze. Dla mnie zwykła pasażerska podróż jakimś Boeingiem to fajna przygoda i zachowuję się jak 5-latek, który właśnie dostał pod choinkę wymarzoną zabawkę, ale nie chciałbym grać w symulator pasażera linii lotniczych.

Przez analogię, świetnie rozwija się rynek simracerów, ale podejrzewam, że mało jest ludzi, których zainteresowałby symulator jazdy polonezem w warunkach cywilnych. Stanie na światłach o 6 rano w korku przy -20C jak masz furę na gaz potrafi być bardzo emocjonujące (raczej nie w pozytywny sposób), ale na ekranie komputera raczej nie przejdzie.

Symulatory cywilne są świetne jeśli idzie o wartość edukacyjną, ale z czysto rozrywkowego punktu widzenia już nie tak bardzo.

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #53 dnia: Lutego 11, 2012, 11:21:14 »
JaJak ktoś jest "zajarany lataniem", to nie wskakuje jedynie w iłka. Przy całym szacunku dla tego produktu, jest to strzelanka w powietrzu. Latanie to nie jest jedynie walka.
Przyszłość gatunku w ogóle nie zależy od jednej epoki czy produktu. Ona zależy od tego, czy daną historię będzie w stanie ktoś sprzedać. Jak ktoś zrobi ładny (graficznie) symulator dajmy na to F-14, który będzie dawał możliwość zabawy po opanowaniu klawiszologii na poziomie iłka (ale może być też tryb bardziej zaawansowany), a poza tym będzie miał FABUŁĘ, do tego dorzuci do pudełka DVD z "Top Gun", to ludzie to kupią. Zwłaszcza w USA.
Z drugiej strony: latanie cywilnie. Choć mnóstwo jest osób tym zainteresowanych, to na The Forum jakoś się o nich zapomina (patrz wypowiedzi mmarudy). W dzisiejszych czasach konieczna jest rozgrywka społecznościowa. Ale przecież symulatory dają ogromne pole możliwości - cały świat, mnóstwo lotnisk, firm, aeroklubów, przewoźników, wojska i w ogóle. Dlatego dziwi mnie, że żaden z producentów nie zechciał jeszcze stworzyć społeczności w stylu VATSIM czy IVAO. Gdyby ktoś pokusił się o przygotowanie symulatora specjalnie pod globalną rozgrywkę sieciową, to wszedłby w niewyeksploatowaną niszę. Zamiast tego Microsoft woli misje nad Hawajami...
Symulatory nie mają się źle. Gatunek nie upadnie, bo dlaczego miałby? Jeden CloD nie robi różnicy. W końcu znajdzie się wizjoner i zgarnie pół rynku dla siebie.
RoF jest przykładem, że można w dzisiejszych czasach zrobić coś dobrze w dziedzinie. Niestety nie idealnie, bo brakuje tego, co przyciąga na bardzo długi czas: czyli dobrej fabuły.

Prezentujemy dwa różne podejścia do tego samego tematu Zefir.
Ja z punktu widzenia "online" z nastawieniem na realizm historyczny i walkę (testosteron mode on :-D )
Ty najprawdopodobniej na "stricte" latanie i realizm symulacji. Walka i strzelanie nie jest Ci niezbędne.
Ja latałem (latam nadal) w wirtualnych dywizjonach i frontach, Ty w zespołach akrobacyjnych.
To przecież natychmiast nasuwa się myśl : dlaczego nie połączyć tych dwóch nurtów ?
Min o tym pisał mmaruda - niech w grze będzie miejsce dla wielu ludzi :
 - lubiących nieskomplikowaną strzelankę
 - lubiących latanie symulacyjne
 - lubiących latanie bojowe z pełnym odwzorowaniem maszyn (DM i FM)
A na dodatek niech twórca/wydawca gry zapewni do tego możliwość rozgrywki sieciowej w każdej z trzech płaszczyzn ... ulalalalala. Brzmi wystarczająco dobrze ?
Mimo tego, że nie latam na HL - zaglądam tam czasami - i na serwerach widuję bardzo rzadko liczbę osób większą niż 25-35 osób. Dosyć mało.
A jednak jest server gdzie regularnie wieczorem tłucze w tą grę około 40 osób (a czasami nawet 80). Latam tam od chyba 4-5 lat. Adminami są Rosjanie,dziwne decyzje, jeszcze dziwniejsze zasady, dziwny mod, ale powiem jedno - lata się tam całkiem przyjemnie. I co najważniejsze server żyje od jakiś 7-8 lat.
Czyli jeśli zapewnisz dobra i ciekawą rozgrywkę sieciową - gra będzie żyła sama.
Myślę, że gdyby CoD zapewniał stabilną grę online na pewno miałby większe powodzenie.

Ramm.
« Ostatnia zmiana: Lutego 11, 2012, 13:07:02 wysłana przez Leon »
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

Offline Zeke

  • ZB
  • *
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #54 dnia: Lutego 11, 2012, 11:32:40 »
Ramm:
"bardzo żadko" -> rzadko

Min o tym pisał mmaruda - niech w grze będzie miejsce dla wielu ludzi :
 - lubiących nieskomplikowaną strzelankę
 - lubiących latanie symulacyjne
 - lubiących latanie bojowe z pełnym odwzorowaniem maszyn (DM i FM)
A na dodatek niech twórca/wydawca gry zapewni do tego mozliwość rozgrywki sieciowej w każdej z trzech płaszczyzn ... ulalalalala. Brzmi wystarczająco dobrze ? [...]
Czyli jesli zapewnisz dobra i ciekawą rozgrywkę sieciową - gra będzie żyła sama.

Otóż to. W sytuacji, kiedy symulator daje granie w sieci jako wartość dodaną - dającą coś, czego nie da się odczuć w kampaniach offline, to gra będzie żyła. W moim przypadku: mimo, że od latania frontów online minęło już parę lat, to do tej pory zdarza mi się opowiadać komuś historyjki z tych lotów - kiedy ktoś pyta, jak się lata w symulatory lotu. Nawet najbardziej zaawansowane AI w grze nie odda sytuacji, gdzie na niewielkiej mapie z jednym zakolem rzeki pilot się gubi i pyta: "ale nad którym zakolem walczycie?" :D .
"I jedyne, co pamiętam po tylu latach ich pracy / to, że wojnę wygrali Polacy"
Kazik (o nauczycielach historii)

Zefirro

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #55 dnia: Lutego 11, 2012, 11:50:49 »
Ramm, ale ja nie latam jedynie akrobacji. Spotkasz mnie w wirtualnym świecie symulatorów bojowych (chyba właściwie większości obecnie dostępnych, ostatnio online trochę mniej), przez zawody szybowcowe do prowadzenia autobusu na VATSIM. Dlatego patrzę na strzelanie jako jedną z możliwości.
Za to mam wrażenie, że jest grupa osób, która lata bojowo dlatego, że po prostu potrzebuje adrenaliny strzelanki, a nie jest aż tak niezwykle zafascynowana awiacją, tyle że odpowiada im najbardziej lotniczy entourage (z różnych względów).

Offline Leon

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #56 dnia: Lutego 11, 2012, 11:56:19 »
Polatuję sobie, od czasu informacji Mmarudy o 4.11 w 1946. Ale, latam offline, tłukę sobie dodatek, który kupiłem x lat temu na Ukrainie - Chołodnoje niebo Zapolarja, czy jakość tak.  Dawno nie grałem w Iła ale czuję różnice pomiędzy 4.11 a 4.09 czy 4.10. I to różnice na lepsze. Widać efekty zmiany ekipy prowadzącej pucze. Czy mnie to na długo wciągnie? Nie wiem. Próbowałem instalować kiedyś mody, jestem chyba większą torbą niż Elłód, zwątpiłem. Znudziło mnie to, a 12 czy 15 lat temu to sam pisałem artykuły w SS jak paczować EAW lol.

Mam pytanie - jak wygląda kampania offline w Clodzie?
Marcin Widomski

Pealuuga lipp, Surnupealuuga lipp, Tundmuste tipp, Sinu tundmuste tipp, See on ju vabadus hüperboloid, Insener Garini hüperboloid...

qrdl

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #57 dnia: Lutego 11, 2012, 12:01:57 »

Mam pytanie - jak wygląda kampania offline w Clodzie?

Jest cięta  :021:

(wybaczcie nie mogłem sobie tego darować).

Offline Rammjager

  • ZB
  • *
  • ex-JG300 pilot.
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #58 dnia: Lutego 11, 2012, 13:05:14 »
Za to mam wrażenie, że jest grupa osób, która lata bojowo dlatego, że po prostu potrzebuje adrenaliny strzelanki, a nie jest aż tak niezwykle zafascynowana awiacją, tyle że odpowiada im najbardziej lotniczy entourage (z różnych względów).

Ależ oczywiście - ja jestem jedną z nich. Co nie zmienia faktu, ze dla wydawcy stanowię potencjalny "target", którego z drugiej strony nie interesuje VATSIM, szybowce czy prowadzenie 767 nad Hawajami.

Ramm.
ps. niech się ktoś zlituje i poprawi tego byka-ortografa. Przepraszam ... :icon_redface:
" only mad men fly there where angels afraid to step... "

mmaruda

  • Gość
Odp: Czyli co dalej?
« Odpowiedź #59 dnia: Lutego 11, 2012, 19:19:57 »
W sumie w świetle tego, że cała dyskusja wyszła od CloDa - jakie teraz są wymagania sprzętowe? Coś poprawili przez te kilka patchy?