Chciałem się Wam pochwalić osiągnięciami z ostatniej niedzieli. W związku z powyższym wybaczcie, że nie zacznę od początku tak jak to być powinno.
No i jeszcze jedno, chciałem poprosić Was o cierpliwość, bo to, co mam to jeszcze nie kokpit. Myślę, że jak dobrze pójdzie, całość będzie gotowa może za jakieś 8lat. No a teraz do rzeczy....
Pewnego razu do głowy przyszła mi myśl, że fajnie byłoby mieć fotel lotniczy. Zacząłem przygotowywać psychicznie na to moją żonę. Po pierwszych negocjacjach usłyszałem: „nigdy w życiu. Jest ciężki, stary, brzydki i śmierdzący”. Ja tam nie rozumiem, o czym ona mówiła, bo chyba przecież nie o tych fotelach, które pokazywałem jej na zdjęciach. Nie zraziłem się epitetami i zacząłem robić rozpoznanie tematu. Aż w końcu, w ostatnie wakacje usłyszałem od żony: „Jak sobie na to zarobisz, to sobie kup, ale pod warunkiem, że nie zobaczę tego w naszym mieszkaniu. No chyba, że kupisz dom, to będzie to mogło sobie stać w piwnicy”. Nie trzeba mi było dwa razy powtarzać. W tempie błyskawicznym wyszukałem fotel, skołowałem kasę, zorganizowałem wyprawę przez pół polski i załatwiłem „kawałek piwnicy” u mojego Taty. I dwa tygodnie po pamiętnej rozmowie, w piwnicy mojego Taty wylądował fotel:

Trochę niekompletny, ale generalnie cudo. Najfajniejsze było zdziwienie mojej żony. Bo co prawda się zgodziła, ale sądziła, że zakup zajmie mi ze dwa lata.
Zacząłem szukać brakujących części fotela. Przy okazji zakupiłem siedzenie w dużo lepszym stanie jak to moje. I tu znowu się ubawiłem. Na moje wyjaśnienie, że na tym nowym będzie mi się przyjemniej siedziało, moja żona powiedziała: „a to ty będziesz na tym siadał?!”
Tutaj macie fotel po „małym” doposażeniu:

Pasy są tylko przewieszone przez fotel. Brakuje mi jeszcze klamer do mocowania pasów do oparcia. Pasy były w opłakanym stanie. Prałem je ręcznie przez dwa dni! Moja żona odmówiła w tym temacie współpracy, oraz odmówiła użyczenia mi naszej nowej pralki!
Z pomocą mojego Taty, wykonałem trochę pomiarów fotela. Na ich podstawie wykonałem stojak:

I tu muszę pochwalić moją żonę! Stojak ten przestał ponad dwa tygodnie u nas w domu zanim, udało mi się go zawieść do Taty. Wytrzymała to dzielnie. W końcu stojak trafił do piwnicy. Przymierzyłem go do fotela, pomierzyłem punkty mocowań i wykonałem zawiesia:

W międzyczasie wykonałem kilka drobnych prac przygotowawczych, naprawiłem siłownik służący do podnoszenia miski fotela. Moja żona załatwiła mi wymiary, które pozwoliły mi na zamocowanie fotela na odpowiedniej wysokości. I w końcu w ostatni weekend, wybraliśmy się w odwiedziny do moich rodziców. Oczywiście przesiedzieliśmy z Tatą dwa dni w piwnicy. Na początek zamontowaliśmy siłownik służący do podnoszenia miski fotela. Mimo że to teoretycznie proste, było z tym kilka zagwozdek. Brak wiedzy i dokumentacji dał się lekko we znaki. Tata załatwił mały podnośnik hydrauliczny i za jego pomocą ustawiliśmy fotek na stojaku na odpowiedniej wysokości. W niedzielę przyjechał do pomocy kolega, ze spawarką elektryczną. Przyspawał zawiesia „na wymiar”.

I w końcu po ośmiu miesiącach udało się.

Mogłem w końcu usiąść na fotelu i powozić 4litery na górę i na dół na fotelu! No i najważniejsze - w końcu mogłem przymierzyć drążek.

I to jest właśnie ten moment, którym chciałem się pochwalić.


Oczywiście nie wszystko jest „różowo” i pewne zagadki wystąpiły. Chyba najciekawsza wiąże się z opuszczaniem miski fotela. Według różnych opisów, miskę można opuścić o 10cm. Mój siłownik jest wyregulowany tak, że umożliwia opuszczenie miski tylko o 9cm. Natomiast po podniesieniu miski z dolnego położenia o 2,5cm, występuje kolizja. Dolna krawędź tapicerki oparcia wadzi o miskę fotela.
Położenie przed kolizją:

I po usunięciu kolizji (miska powyżej punktu kolizyjnego):

Jak się nad tym zastanawiam, to wydaje mi się, że jest tylko jedno wyjaśnienie. Mój fotel to KM-1 z 21PFM a dokupione oparcie jak łatwo zauważyć pochodzi z 21bis, czyli z KM-1M. Być może wersja M fotela, miała dołożony ten kawałek tapicerki, który „robi” kolizję. Wydają się to potwierdzać zdjęcia fotela KM-1 z sieci, takie jak na przykład to zdjęcie:

Na tym fotelu nie ma tego fragmentu oparcia.
Jeszcze nie wiem jak sobie poradzę z tą kolizją. Może po prostu ograniczę zakres ruchów miski fotela do 6,5cm.
Z umieszczeniem drążka też jest mały problem. Drążek umieszczony w poprawnej odległości od fotela, umożliwia opuszczenie miski tylko o 6,5cm. Poniżej tej wysokości podstawa uchwytu wchodzi w kolizję z obudową drążka:

Rozwiązań jest kilka:
- odsunięcie osi drążka o 20mm dalej od fotela,
- ograniczenie opuszczania miski do 6,5cm
- ewentualnie przeróbka obudowy drążka, o ile pozwolą na to elementy wewnętrzne drążka.
Nie wiem jeszcze, na co się zdecydować. Może faktycznie na ograniczeniu ruchu miski do 6,5cm, bo ten zabieg rozwiąże oba wspomniane problemy. A miska opuszczona o 6,5cm wydaje się na odpowiedniej wysokości przy moim wzroście.
No i podsumowując muszę napisać, że na fotelu siedzi się naprawdę wygodnie. Aż zdziwiony jestem! Zastanawiam się jeszcze tylko nad kątami wychyleń drążka. Wydaje się, że będę musiał ograniczyć je jeszcze na boki. Przy drążku zaciągniętym do siebie, próba wychylania na boki powoduje lekki nacisk drążka na zdwojony uchwyt katapultowy i na uda. Nie wiem czy w oryginale też tak było, czy może jednak u mnie kąty są za duże.