Akuła ma tu marne szanse, bo drugi pilot ma wypasiony celownik i szybciej mu pójdzie namierzenie celu - jak te miniguny piorą! No i najlepszy bajer jaki w ogóle widziałem w simie ever - lufy rozgrzewają się do czerwoności!!! Świnka z boku też niczego sobie. Gdybym jeszcze umiał tym sensownie latać...
Pedały to niestety konieczność. Mam też wrażenie, że model lotu wymaga jeszcze nieco pracy. Nie będę się mądrzył, bo prawdziwego Hyzia nie prowadziłem (chociaż są tacy na oficjalnym forum, co ponoć prowadzili i mówią, że nieco za bardzo buja). Napotkałem jednak kilka dziwnych zjawisk. Raz wpadłem w coś w rodzaju wiru wodnego - śmigłowiec zaczął się obracać wokół własnej osi, robić małe kółka, kompletnie nie miałem kontroli, ale nie spadłem, ba nawet nie traciłem wysokości, jakbym mnie trąba powietrzna uniosła. Czasami też zdarzyło mi się nie być w stanie przyspieszyć, chociaż pchałem nos w dół. Dźwignia skoku ogólnego też jest dla mnie nieco zagadką, czasem jest opuszczona, ale nie tracę wysokości, za to nisko nad ziemią zdarza mi się nieoczekiwanie zacząć opadać i dopiero kiedy pociągnę na maksa i zacznę lecieć do przodu, to zaczynam się wznosić. Pewnie czegoś nie wiem, ale całe doświadczenie z Kamowa można tutaj sobie wsadzić.