Patrzycie na to z polskiego punktu widzenia - to naturalne. Z amerykańskiego wyższość F-16 nad F-35 nie jest oczywista, a moim zdaniem, relacja jest wręcz odwrotna. F-35 jest nowy, super, och i ach, bajera i zimny łokieć. F-16 to stary śmieć. Żeby przełożyć to na inną sytuację: lepiej sprzeda się gra wyścigowa z F1 z 2013 niż ta, w której samochody będą pochodzić z lat 90.
Różnice w wierności wykonania F-16 i F-35 są ważne tylko dla podbudowywania mojego ego, tego wirtualnego wymiatacza, któremu dać tylko realną maszynę i pokona w jednym locie tuzin realnych myśliwców. Jak się zacznie rozbierać na czynniki jakikolwiek współczesny (ale i nie tylko) wirtualny samolot i wirtualne pole walki, to wyjdzie na to, że wszystkie symulatory są tylko ułudą i grami. Poza tym większość klientów i tak nie ma wystarczającej wiedzy, żeby samemu prawidłowo ocenić realizm wykonania.