Żeby było jasne - nie grałem w grę.
Dlaczego ? Bo książka jest po prostu genialna, a nie chcę sobie popsuć mojego wyobrażenia tego całego uniwersum. Popsuć poprzez narzucenie mi wyglądu czy ukształtowania fizycznego tej czy innej postaci lub miejscowości. Tym bardziej nie będę oglądał serialu

Cała dyskusje można podsumować tym co napisał Jascha
Całe uniwersum, Geralt, Ciri, Jaskier, eliksiry, strzygi, kikimory, królestwa, klnące krasnoludy, słowiański folklor, loża czarodziejek (itd. itp. etc.) - przecież te gry są fabularnie zakorzenione w twórczości Sapkowskiego i czerpią z niej garściami. Jasne, że CDPR wykonał kawał dobrej roboty od strony poprowadzenia fabuły, ale całe uniwersum otrzymali gotowe na talerzu.
Dla mnie CDP miał wszystko podane na tacy. Bohaterów, fabułę, świat geograficzny, konflikty, politykę - jednym słowem - wsio.
Jedyne co musieli wykoncypować - to jak ubrać to w kolorki i zaimplementować ruchy postaci i ich sterowanie. Tylko tyle i aż tyle.
Ale to mogli zrobić ludzie zajmujący się zawodowo grami komputerowymi.
Pytanie brzmi - czy programiści komputerowi (nawet najlepsi) - są wstanie stworzyć podobne uniwersum od A do Z bez pomocy formy pisanej ? Bez swoistego scenariusza ?
Moim zdaniem - nie. A w przypadku Wiedźmina mieli to podane na tacy. Podobnie Sapkowski nie był stanie stworzyć gry komputerowej. Obie strony są (były - bo gra zakończyła swój okres) od siebie zależne, ale wg mnie przej do Sapkowskiego prędzej czy później zapukało by jakieś studio komputerowe, niż CDP wymyśliłby równie dobry świat z takimi bohaterami.
Cała sprawa wynika pośrednio moim zdaniem z racji wieku i obszaru zainteresowań p. Sapkowskiego. On prawdopodobnie najnormalniej w świecie nic nie wiedział o grach komputerowych w momencie podpisywania pierwszej Umowy, stąd takie a nie inne jego podejście. Z drugiej strony wg. mnie podpisanie Umowy do czegoś zobowiązuje, ale też znane są ludzkości różne formy renegocjacji Umów (aneksy, protokoły konieczności itp, itd ...).
Powinni zrobić to po cichu, spokojnie jak ludzie. Ale firma to firma - tam jest zarząd, zyski, straty, PR i takie tam różne bzdury. Może ktoś chciał się z nim dogadać, a wiceprezes zarządu powiedział "ni ch..a" i sprawa wypłynęła. Nie dziwię się też Sapkowskiemu, że go krew zalewa, gdy czyta, że książka powstała na podstawie gry - a to też może mieć wpływ na jego postawę w negocjacjach

Ramm.