Poza tym, bardzo dziwne jest dla mnie praktyczne opanowanie epidemii w Chinach. Wcześniej obstawiałem na to, że po prostu manipulują liczbami, teraz sam już nie wiem o co chodzi. Mam świadomość, że epicentrum zostało totalnie odcięte i zamknięte na cztery spusty, ale to nastąpiło już po fakcie, jak zdążyło się to roznieść po kraju. Biorąc pod uwagę jak szybko ten wirus się rozprzestrzenia, 80k zarażeń w Chinach brzmi niewiarygodnie. Podobnie jak to, że na dobrą sprawę nie doszli do takich liczb dziennego przyrostu zarażeń jakie dziś można zaobserwować w Europie i USA.
Raczej nie uważam się za miłośnika teorii spiskowych, ale śmiertelność choroby wywoływanej wirusem (praktycznie znikoma do 40. roku życia, bezobjawowe przechodzenie choroby u dzieci) raczej też wydaje się zastanawiająca. Tak jakby ten wirus został przez kogoś stworzony sztucznie, a nie powstał na jakimś targowisku, dlatego że Pan Yang trzymał klatkę nietoperzami nad klatką z kotami, która z kolei była nad klatką z kurczakami i nietoperze srały na koty, koty na kurczaki i się porobiło. Za krótki na te tematy na pewno jestem, ale przy dzisiejszym rozwoju genetyki, biotechnologii itp. zakładam, że stworzenie coś takiego, niczym napisanie wirusa komputerowego, to chyba nie jest jakaś zupełna abstrakcja?
To co ktoś już napisał, tam się nie bawili, kwarantanna to kwarantanna, ludzi z ulic wymiotło, siedzieli w domach.
A co do teorii spiskowych, podobnie ma się sytuacja z grypą i innymi wirusami wywołującymi infekcje dróg oddechowych (podobne grupy wiekowe są zagrożone), z jedną różnicą, grypa może uszkadzać serce, prowadząc do całkowitej jego niewydolności i na tego typu następstwa narażeni są młodzi, bez żadnych chorób towarzyszących, czy obniżonej odporności, często w świetnej formie i wysportowani. W przypadku COVID-a o czym coraz częściej się mówi, może dojść do zdewastowania płuc, na ile to będzie trwałe, a na ile organizm się zregeneruje, nie wiem.
I jeszcze jedna uwaga a`propos testów. Tylko test pozytywny jest na 100% wiarygodny, test negatywny nie świadczy o tym, że osoba badana nie ma koronawirusa, tylko że w dniu badania, dostępnym testem go nie stwierdzono, co nie znaczy, że za dzień, dwa, pięć przy kolejnym badaniu mógłby wyjść.
Test dobra rzecz i oczywiście wykonywanie go lub nie wpływa na statystyki, ale test sam w sobie nie leczy, a mamy okres szeroko pojętych infekcji wirusowych dróg oddechowych (większość objawów podobna), wobec czego przy jakichkolwiek objawach podstawą jest izolacja chorego i rodziny. Izolacja, izolacja i jeszcze raz izolacja, dopóki nie będzie szczepionki to jedyne racjonalne działanie.
Jeszcze a`propos Włochów, dlaczego tam się tak rozniosło. Gdy się patrzy na dane przyrostu nowych zakażeń w czasie, w każdej kolejnej dobie, to jest to wręcz szokujące jak tam ilość zakażeń wyskoczyła niczym przysłowiowa rakieta. Ale z moich nieobiektywnych doświadczeń z Włochami, są oni i zawsze byli całkowicie lekceważący w stosunku do jakichkolwiek zaleceń. Podam przykład, tuż po 11 września i zniszczeniu World Trade Center, w styczniu byłem z rodzinką w Dolomitach na nartach, moja Mama złamała nogę, wracałem z nią samolotem. W okresie gdzie kontrole na wszystkich lotniskach na świecie były aż do przesady szczegółowe, myślicie, że Włosi nas w jakikolwiek sposób kontrolowali? Mama z całą nogą w gipsie, bagaże, pokrowce na narty i z tym wszystkim przejechaliśmy do samolotu poza jakimikolwiek kontrolami, nie przejechaliśmy przez żadną bramkę, czy inny czujnik?!?!? Jeszcze kilka innych może mniej spektakularnych, ale również świadczących o lekkim podejściu do bezpieczeństwa sytuacji we Włoszech przeżyłem. Więc jeśli tak podeszli do sprawy, a z wszelkich doniesień, właśnie tak lekceważąco się to odbyło, to mnie osobiście to nie dziwi.