Osobiście wolałbym jednak, żeby przyszłe wojny nie toczyły się na terytorium Polski. Jakoś nie uśmiecha mi się bycie zderzakiem Europy.
RFN oczywiście wyszedł na byciu buforem całkiem dobrze, głównie dlatego, że koniec końców żadnej wojny tam nie było.
No wiesz... w przypadku konfliktu Rosja-NATO i się będą toczyły - bez względu na to jaki będzie wynik konfliktu na Ukrainie. Tak się "dziwnie" składa, że jeżeli wliczymy Białoruś (w zasadzie marionetkę Rosji) to mamy całkiem sporą zagrożoną granicę, a konflikt z NATO odbywałby się też na naszym terenie... i na "naszym niebie".
Jednak taki konflikt jest mało prawdopodobny, bo jak się ma rzeczywista siła i możliwości wojsk FR do tego co "na papierze" to dość dobitnie pokazuje wojna na Ukrainie właśnie. Do tego jak napisałem - im poniosą większe straty militarne i ekonomiczne, tym lepiej, bo minie wiele lat nim będą zdolni do jakiejkolwiek większej operacji wojskowej. Zresztą konflikt z NATO to zupełnie inny wymiar niż próby przywracania panowania nad dawnymi terytoriami ZSRR.
W tej sytuacji to pozycja "dawnego NRF-u" wcale nie byłaby taka głupia...
A dlaczego Ukraina miałaby być dla nas jakoś szczególnie nieprzyjazna?
A gdzie napisałem, że "szczególnie"? Ale do państw specjalnie przyjaznych to też bym ich nie zaliczył... pomimo obecnych deklaracji, ale one są wymuszone ichnią obecną sytuacją. Stosunki polsko-ukraińskie były raczej "takie sobie". Oczywiście wiele z tego to animozje zadawnione i pewnie dla większości już bez znaczenia - jednak zawsze są tacy, dla których ma to znaczenie... a w polityce to różnie bywa z dochodzeniem do władzy.
W każdym razie moim zdaniem zbyt silna Ukraina nie jest dla nas korzystna "globalnie", też w wymiarze ekonomicznym. Stąd moim osobistym zdaniem to akurat z naszej perspektywy chyba jednak najlepiej by było by obie strony tego obecnego konfliktu wyszły na nim jak najgorzej.
Inna sprawa, że oczywiście to tylko dywagacje - bo obecnie jesteśmy tylko na to skazani, rzeczowych analiz jest mało, są to spekulacje na zasadzie równań z wieloma niewiadomymi, a to co do nas dociera to w zasadzie propaganda obu stron konfliktu (co akurat na wojnach niczym niezwykłym nie jest).