Wojna to tylko jedno z narzędzi politycznych, więc nie da się mówić o udziale w wojnie, zwłaszcza tak odległej, bez kontekstu politycznego.
Moim zdaniem polski żołnierz powinien być wystawiany na ryzyko utraty życia jedynie wówczas, gdy bezpośrednio narażone jest bezpieczeństwo narodowe, lub gdy nasz wkład w takie działania może przynieść wymierne polityczne korzyści dla państwa i być istotnym/rozstrzygającym w danej kampanii.
Wydaje mi się, że piloci więcej zyskują biorąc udział w szkoleniach np. w USA i Izraelu, niż śmigając 4 maszynami w Syrii.
Jedyny sensowny argument za ich obecnością w tamtym rejonie (w tej sile i w tym konflikcie) to... zbieranie danych do wzbogacenia baz danych dla naszych RWR - skoro Rosja testuje tam swój najnowszy sprzęt, to czemu i nasi nie mieliby na tym skorzystać. Niestety nasi "sojusznicy" podobno nie są skorzy do dzielenia się takimi informacjami.