Autor Wątek: Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową  (Przeczytany 41797 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Offline Labienus

  • *
  • Corsaires Fanaticus
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #135 dnia: Października 16, 2005, 21:28:37 »
Tak jak Akhenaten napisałem wcześniej, wciąż to potwierdzasz. NIE ZROZUMIAŁEŚ... i tyle tej Twojej tyrady :)
Dla Twojej wiadomości to nie były moje tezy do dyskusji. To były fakty, których Ty nie znałeś i nadal nie znasz, więc jak sobie z nimi polemizujesz to tylko o Twojej naprawdę skromnej wiedzy świadczy. Przykro mi stary :roll:

Aha! No i oczywiście... polscy mechanicy byli i są najlepsi! To nie ulega najmniejszej wątpliwości! :lol:

P.S. Co do samolotu He110 to się spierać nie będę. Nie znam tej konstrukcji. Ja pisałem o He100. Tak, tak... wiem doskonale... to tylko drobna pomyłka... 13 razy... jak zwykle Akhenaten :rofl:

Woj

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #136 dnia: Października 16, 2005, 21:44:10 »
Wyżej dodałem wyjaśnienie dotyczące polskich projektów płatowców z silnikiem rzędowym w latach 30-tych.. Sorry - zajęty edycją nie zauważyłem, że już tyle nowych postów przybyło.  :lol:

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #137 dnia: Października 16, 2005, 22:01:27 »
Cytuj
Argumenty były następujące:
- mamy kupioną jeszcze w 1929 r. licencję Bristola
- zorganizowanie produkcji silników z nowej licencji to "welomilionowy nakład" i 1,5 do 2 lat pracy.
- zakup zagraniczny jest niezgodny ze "stosowaną zwykle zasadą użytkowania wyłącznie sprzetu całkowicie krajowej produkcji".

Nad wdrożeniem myśliwca z silnikiem rzędowym zasadniczo się w Polsce lat 30-tych nie zastanawiano. Jedynym momentem wahania była wiosna 1935 r., gdy rozważano przeróbkę P.8 na P.28 - i zaoferowanie tego ostatniego Jugosławii. Ale czyniono to bez przekonania, pod naciskiem HS, która dla nowego płatowca oferowała swój silnik. W PZL wszyscy byli przekonani, że cokolwiek z tego wyjdzie, osiągi P.28 nie będą wyższe niż P.24. Z koncepcji zresztą ostatecznie nic nie wyszło - bo i Jugosłowianie zainteresowani byli nią umairkowanie.
Gdy zaś o rywalizację Bristol/Gnome chodzi, to Anglicy spóźnili się z konstrukcją w układzie podwójnej gwiazdy, która dawała mniejszy opór czolowy, a i mechanicznie była nieco dogodniejsza.


W związku z tym mam kilka pytanek:

1. Czy na licencji silników z 1929 roku Polska miała zamiar jechać dziesieć lat, tak jak jechała?

2. Zakup nowych silników jest za drogi a w Polsce produkujemy przestarzałe do mamy licencję. Toż to jest sprzeczność bo jak niby mielibyśmy skombinować nowy silnik?

3. Czy PZL P.28 miał być dolnoplatem?

4. Jeśli Bristol spóźniał sie z tym swoim nowym silnikiem Hercules/Taurus parę lat to dlaczego Polska ich nie olała i nie poszukała sobie innych?

Offline Rola

  • *
  • 9/39 & R'n'R
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #138 dnia: Października 17, 2005, 00:00:04 »
Odnośnie prędkości P.11c (niejako mój konik, bo wciąż naiwnie wierzę, że zrobię go do jakiegoś sima :wink: )
Akhenaten, skąd wziąłeś to 320km/h? Jeśli nie z kapelusza, to proszę o podanie źródła, bo nigdy się z tą liczbą nie zetknąłem.

Rzekomym zawyżaniem przez PZL osiągów też się nie kieruj, bo jakkolwiek takie coś było naturalne dla wszystkich burżuazyjno-kapitalistycznych ;) fabryk, to może być o nim mowa jedynie w folderach reklamowych czy takich expo jak w Paryżu, a nie w przypadku danych podawanych przez ITL dla wojska.

A teraz zabawa dla reszty kolegów:

Jak to było z prędkością pezetelek? Rozważamy a) nówka [na server dogfight 8) ] b) stan z 9/39 [kampania, sprzęt zdeczko zużyty]

Egzemplarz seryjny 8.4 aparatu typu P.11c (numery silnika i śmigła chyba mogę pominąć? :P ) napędzany Merkurym V S2 wyciągnął te 375km/h przy obciążeniu całkowitem 1650kg.

Maksymalna masa całkowita określana jest na 1800kg, tj. Rola podwiesza sobie te śmieszne 4 bombki oraz kaemy w skrzydłach a'la model Zurawskiego. Radjo raczej nie wliczono, zważając na fakt, że ów opis techniczny nie wyszczególnia jeszcze jego typu! ("to be determined"). Przy radjo musimy sobie odpuścić 2 bombki.

W/g Morgały aż 2/3 płatowców serii "c" miało mieć mocniejsze silniki Merkury VI S2, dające max 640-650KM, co jest zauważalnym wzrostem od max 600KM przy wersji V S2.

Tenże Morgała cytuje pismo (zdobyte dla mnie w bólach i mękach przez Michała Lewandowskiego, big S!) pułkownika dyplomowanego inżyniera Czuruka, który pisze "Sprzedanoby bowiem aparaty z silnikiem Merkury V o sile 560HP, natomiast dla nas wykonanoby wzamian aparaty z silnikami Merkury VI o sile 700HP. W ten sposób uzyskalibyśmy 36 aparatów szyszych o 20 km." (pisownia oryginalna, a jakże :mrgreen: ). W którym miejscu się rypnął pan inżynier, bo ta moc bardziej odpowiada Mercury VII? Miał na myśli właśnie VII (jednakże pisząc "VI") i szacował przyrost prędkości, czy może myślał o VI (jednakże pisząc "700HP") podając znany (acz zaokrąglony?) przyrost prędkości o 20km/h?

W te 20km/h coś nie chce mi się uwierzyć, bo to już prawie Kobuz :wink: Ale +5-10km/h to łyknę.

Z ustnych relacji pracowników ITL wiemy, że seryjne samoloty P.11c w drugiej połowie lat 1930-stych latały z Vmax ~ 367km/h. Ale z jakim silnikiem? Przy jakim obciążeniu?


____________________________
Opis techniczny płatowca PZL typ P.11c, MSWojsk.Dep.Aer.2800-10/Aer., Warszawa 1936
(opis techniczny silnika Merkury V S2)
(pismo z CAW)
A.Glass,K.Cieślak,W.Gawrych: "Samoloty myśliwskie września 1939", NOT-SIGMA, Warszawa 1987 (właśnie miałem okazję przekazać pozdro autorom, lol)
A.Glass,T.J.Kopański,T.Makowski: Monografie Lotnicze #36 - PZL P.11 cz.1, AJ-PRESS, Gdańsk 1997
A.Glass,T.J.Kopański,T.Makowski: Monografie Lotnicze #37 - PZL P.11 cz.2, AJ-PRESS, Gdańsk 1997
B.Belcarz,T.J.Kopański: PZL P.11c, Stratus, Sandomierz 2003
"Każdy kilogram nowego samolotu szczególnym dobrem Narodu"

Woj

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #139 dnia: Października 17, 2005, 08:40:06 »
Cytat: Akhenaten

1. Czy na licencji silników z 1929 roku Polska miała zamiar jechać dziesieć lat, tak jak jechała?


Miała jechać osiem lat - bo na tyle opiewała umowa. Jechała aż do wybuchu wojny - 13 III 1935 r. przedłużono ją o kolejnych 5 lat (tak więc razem miało być 13  - do sierpnia 1942 r.). Ta z kolei umowa została 2 V 1938 r. zastąpiona nową - też pięcioletnią, juz bez żadnych dalszych opłat. Wtedy też Bristol dał nam prawo eksportu silników z jego licencji.
Oczywiście licencja z 8 VIII 1929 r. obejmowała Jupitery - ale w kolejnych latach wdrażano produkcję coraz to nowszych konstukcji Bristola. Chyba nie wyobrażasz sobie, że cały czas w produkcji znajdował się ten sam silnik?  :lol:

Cytat: Akhenaten
2. Zakup nowych silników jest za drogi a w Polsce produkujemy przestarzałe do mamy licencję. Toż to jest sprzeczność bo jak niby mielibyśmy skombinować nowy silnik?


Silniki nie są przestarzałe - gdy się nimi zaczynają stawać w połowie lat 30-tych (wciąż zresztą nie ze względu na techniczne zapóźnienie, ale z powodu niedostatku mocy) Rayski podejmuje rozmowy w sprawie licencji z HS i GR. Mimo zastrzeżeń wyżej wymienionych.

Cytat: Akhenaten
3. Czy PZL P.28 miał być dolnoplatem?


A czy P.8 nim był?  :o Pytałeś o silnik rzędowy, więc Ci odpowiedziałem.

Cytat: Akhenaten
4. Jeśli Bristol spóźniał sie z tym swoim nowym silnikiem Hercules/Taurus parę lat to dlaczego Polska ich nie olała i nie poszukała sobie innych?


Polska poszukała sobie... Już o tym pisałem. Ostatecznie uzgodniła zakup licencji Gnome'a. I nabyła 400 sztuk GR-14M na dokładkę.

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #140 dnia: Października 17, 2005, 12:54:31 »
Cytuj
Miała jechać osiem lat - bo na tyle opiewała umowa. Jechała aż do wybuchu wojny - 13 III 1935 r. przedłużono ją o kolejnych 5 lat (tak więc razem miało być 13 - do sierpnia 1942 r.). Ta z kolei umowa została 2 V 1938 r. zastąpiona nową - też pięcioletnią, juz bez żadnych dalszych opłat. Wtedy też Bristol dał nam prawo eksportu silników z jego licencji.
Oczywiście licencja z 8 VIII 1929 r. obejmowała Jupitery - ale w kolejnych latach wdrażano produkcję coraz to nowszych konstukcji Bristola. Chyba nie wyobrażasz sobie, że cały czas w produkcji znajdował się ten sam silnik?


Problem w tym, że od polowy lat 1930-tych produkowane u nas silniki Bristola były przestarzałe ponieważ miały małą moc - a to wystarczajacy argument, który je dyskwalifikuje. A zgoda na eksport takich złomów przez Bristola w 1938 roku to tez fajny przykład, ze sami uważali iż nikomu ich już nie wepchają!

Cytuj
Silniki nie są przestarzałe - gdy się nimi zaczynają stawać w połowie lat 30-tych (wciąż zresztą nie ze względu na techniczne zapóźnienie, ale z powodu niedostatku mocy) Rayski podejmuje rozmowy w sprawie licencji z HS i GR. Mimo zastrzeżeń wyżej wymienionych.


I rozmowy te wloką się w nieskończoność tak, że kupiona na papierze licencja na G-R 14 mogła nam już we wrzesniu pomoc tyle co nic. Zapewne lobby Bristola działało tu na opóźnienie transakcji z Francuzami.  

Cytuj
A czy P.8 nim był? Pytałeś o silnik rzędowy, więc Ci odpowiedziałem.


To pytanie retoryczne - byl to klasyczny górnopłat Puławskiego! Wiec pakowanie w taki płatowiec nowych silników było na dłuższą metę bez sensu. Ale jest tu pewien kwiatek, który powinien "oświecić czynniki decyzyjne": po zainstalowanieu tego silnika prędkość tego samolotu podskoczyła o 100 km/h (porównajcie wzrost prędkosći P.24 w stosunku do P.11c)! Szkoda, że nie wyciągnięto z tego wniosków!

Cytuj
Polska poszukała sobie... Już o tym pisałem. Ostatecznie uzgodniła zakup licencji Gnome'a. I nabyła 400 sztuk GR-14M na dokładkę.


Fajnie, tylko kupowanie ich w terminie jaki opisałeś wczesniej to już pyło po ptokach! Rumuni klepali je od 1936 roku kiedy to Polskę jeszcze kiwał Bristol z negocjacjami na przedłużenie licencji 500-600 KM szmelców!
I do jakich myśliwców te francuskie silniki miano zamontować?

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #141 dnia: Października 17, 2005, 17:20:55 »
Wlaśnie chciałem ten post skasować ale nie zdążyłem!
To moze go moderator skasuje?

Offline Ger0nim0

  • Administrator
  • *****
  • Ojciec Założyciel
    • Wszystko
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #142 dnia: Października 17, 2005, 17:38:51 »
Ja zaś twierdzę, że ubranie pilotów w grube wełniane pończochy noszone na głowie spowoduje spazmatyczny atak śmiechu przeciwnika, oraz niekontrolowane ruchy sterów, w konsekwencji zaś jego upadek.
Drogi kolego, dostajesz ostrzeżenie, i albo się nauczysz prowadzić dyskusję jak twoi oponenci, z podaniem jakiś dowodów (literatury) na poparcie swoich tez albo się pożegnamy.
A pyskówki w tym stylu proszę sobie urządzać na innych forach.

Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #143 dnia: Października 17, 2005, 17:55:35 »
Cytat: Akhenaten
To czy P.50 był planowany czy budowany to mało ważne bo był jeszcze bardziej muzealnym gratem niż P.11c w chwili swojego debiutu...


To i ja pozwolę sobie pochwalić się umiejętnością przepisywania:

"()...Wokół Jastrzębia narosło wiele niejasności i niedomówień. Maszynie wyrobiono niepochlebną opinię. Nie ulega wątpliwości, że prototyp wykazywał usterki właściwe dla „okresu dziecięcego” każdego tworu w technice. Należało je usunąć i wprowadzić poprawki, taki jest normalny rozwój każdego prototypu. Ale, czy maszyna była tak nieudana, jak starają się wykazać niektóre źródła? Interesująco rysują się tutaj opinie oblatywaczy i pilotów wojskowych, którzy mieli okazję latać na Jastrzębiu, a następnie w lipcu 1939r. na myśliwcu Seversky P-35 (demonstrowanym przez dwa dni na lotnisku Okęcie) oraz w Anglii w 1940 r. na Hurricanie. Otóż opinie tych osób były jednoznaczne: Jastrząb mimo swych, niedomagań był w powietrzu zdecydowanie lepszy od porównywanych maszyn. Wydaje się, że zbyt krytyczne podejście do nowej maszyny, zaprzepaściło szansę wprowadzenia do linii kilkudziesięciu nowoczesnych samolotów myśliwskich o klasę lepszych od przestarzałych P-7 czy P-11."
--------------------------
Andrzej Morgała: "Polskie samoloty wojskowe 1918-1939" MON Warszawa 1972

Zakładano, że płatowiec z silnikiem GR14K osiągnie prędkość 560km/h. Myślano również o przebudowie płatowca pod silnik PZL Waran o mocy 1200KM i adaptacją do silnika rzędowego.

To jak w końcu było z tym Jastrzębiem? Była to muzealna konstrukcja czy normalny rozwój pewnych założeń konstrukcyjnych?

A swoją drogą to P-11 w chwili swojego debiutu był raczej w „czubie” konstrukcji płatowców będących w pierwszej linii.
Nie da Ci żona nie da sąsiadka,
Nawet nie przyjdzie im to do głowy,
Tego, co da Ci sierżant sztabowy.

http://www.1pl.boo.pl/

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #144 dnia: Października 17, 2005, 18:39:41 »
No coż odnośnie P.50 najlepszy kąsek znalazłem pod tym adresem:

http://www.altair.com.pl/files/sp/0605/p50.htm

Jak z tego wynika, Rayski spóźnił się z nim o dwa lata i wybrał za słaby silnik - Mercury VIII o mocy 840 KM. W 1939 roku Zając chciał załatwić w zamian Taurusa III/IV (1000-1150 KM) ale z powodu objecia go przez Angoli zakazem eksportu i niezbyt udanej konstrukcji tego silnika (co spowodowało, ze Bristol go olał) "Jastrząb" został zdołowany na etapie prototypu...w zamian za to wymyślono "Kobuza".

Natomiast odnośnie dwóch sławetnych strategow II RP - Rydza i Rayskiego znalazłem taką oto wypowiedź gen. Leona Berbeckiego:

Cytuj
„Rydz – Śmigły uważał Rayskiego za wielkiego rzeczoznawcę lotniczego i popierał każde jego posunięcie. […] Całkowite nieróbstwo w dziedzinie budowy samolotów Rayski usprawiedliwiał twierdzeniem, że do seryjnej produkcji lotnictwa wojskowego przystąpi dopiero w roku 1944 i wyprodukuje taką ilość aparatów, że będzie w stanie z całą pewnością walczyć z hitlerowską «Luftwaffe» .


Jest wiec rzeczą oczywistą, ze ten obibok Rayski jest głownym sprawcą sromotnej kleski polskiego lotnictwa w 1939 roku, bo:

1. Zapatrzony w teorie Douheta opracowywał plany rozwoju lotnicwa zakładajace likwidację klasycznego lotnictwa myśliwskiego w zamian za kosmiczne drogie w polskich warunkach bezbronne bombowce lub samoloty-chimery typu P.38 - nie wiadomo co czego się nadające.

2. Przez 10 lat dowodzenia lotnictwem wzmocił je w stopniu minimalnym.

3. Zawsze optował za kupnem silników o zbyt malej mocy.

4. Pozwalał eksportować nowoczesne konstukcje a Polsce załatwiał stare graty. Przesłuchiwany potem w Londynie stwierdził, że "tylko nowe samoloty chcieli u nas kupować" - i jakoś nie byl to dla niego ostateczny dowód co sam ma w inwentarzu!

5. Cały przemysł lotniczy skoncetrowal na Okęciu - jeden nalot i już go nie bylo.

6. Stworzył potężne rezerwy kadrowe na wypadek wojny - aż 72 pilotów!

Niestety, Rayski został wywalony z dowodzenia lotnictwem za pięć dwunasta i Zając nawet kicając na uszach i nogach jednocześnie nie miał szans aby nadrobić te stracone lata...w ciągu paru miesięcy.

Literatura:

Cytuj

1. J.B. Cynk - "Wrzesień 1939. Siły lotnicze Polski i Niemiec"

2. L. Berbecki - "Pamiętniki generała broni".

3. J. Zając - "Dwie wojny".

Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #145 dnia: Października 17, 2005, 19:41:23 »
Projekt Jastrzębia powstał w 1937 roku, zaznaczam projekt. Zamówienie z Dowództwa Lotnictwa z mety wyniosło 300 szt. Prototyp P-50/I był gotowy jesienią 1938 r. i stał na kozłach do stycznia 1939r (opóźnienie 5 miesięcy) z powodu, że herbatniki nie dostarczyły podwozia. W lutym 1939 r. mjr. Pil. Bolesław Orliński wykonał oblot samolotu.
Późniejsze problemy z silnikiem wpłynęły na wycofanie się Dowództwa Lotnictwa z zamówienia. Zastosowanie mocniejszego silnika rozwiązywało niedomagania tego płatowca.
Jednak te wszystkie problemy w żaden sposób to nie świadczą, że Jastrząb był w chwili powstania eksponatem muzealnym. Należy jednak uważać, jakich dobiera się słów, bo wprowadzają one zamieszanie i zaciemniają obraz rozwoju konstrukcji lotniczych w II RP.
Konkludując Jastrząb był konstrukcją nowoczesną i gdyby posiadał odpowiednią jednostkę napędową dorównywałby ówczesnym konstrukcją.
I niema tu mowy o dwuletnim opóźnieniu, bo były to usterki wynikające z normalnego rozwoju projektu. Doświadczenia w locie pokazały, co jest nie tak i co należy poprawić.
A to, że „wąsik” nie czekał to inna bajka.

Ps. Akhe czy ty nie należysz przypadkiem do „Samoobrony”?, bo jak czytam to, co piszesz to jak bym słuchał pana L.
Nie da Ci żona nie da sąsiadka,
Nawet nie przyjdzie im to do głowy,
Tego, co da Ci sierżant sztabowy.

http://www.1pl.boo.pl/

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #146 dnia: Października 17, 2005, 19:58:24 »
Cytuj
Projekt Jastrzębia powstał w 1937 roku, zaznaczam projekt.


Ano właśnie! To jest sedno problemu! Otóż ten projekt w 1937 był około dwa lata spóźniony. A dlaczego? Bo wcześniej Rayski zapałał miłością do P.38 "Wilk", który okazał się totalnym niewypałem w samej swojej koncepcji i opóźnił o te dwa lata prace nad w miarę nowoczesnym myśliwcem.

PS. Nie jestem fanem Leppera.  :mrgreen:

Woj

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #147 dnia: Października 17, 2005, 20:05:00 »
Cytat: Akhenaten
Problem w tym, że od polowy lat 1930-tych produkowane u nas silniki Bristola były przestarzałe ponieważ miały małą moc - a to wystarczajacy argument, który je dyskwalifikuje. A zgoda na eksport takich złomów przez Bristola w 1938 roku to tez fajny przykład, ze sami uważali iż nikomu ich już nie wepchają!


W połowie lat 30-tych silniki te miały moc wystarczającą. W roku 1935, czy 1936 P.11c - szczególnie z Merkurym VI S2 wciąż należały do czołówki. Później oczywiśćie bywało gorzej. Ale nazywanie "złomem" silników PZL-37B, czy PZL-46 budzi tylko wesołość.

Cytat: Akhenaten
I rozmowy te wloką się w nieskończoność tak, że kupiona na papierze licencja na G-R 14 mogła nam już we wrzesniu pomoc tyle co nic. Zapewne lobby Bristola działało tu na opóźnienie transakcji z Francuzami.  


Próżne spekulacje do niczego nie prowadzą. Negocjacje przewlekali Francuzi - chcąc dostać lepszą cenę.

Cytat: Akhenaten
To pytanie retoryczne - byl to klasyczny górnopłat Puławskiego! Wiec pakowanie w taki płatowiec nowych silników było na dłuższą metę bez sensu. Ale jest tu pewien kwiatek, który powinien "oświecić czynniki decyzyjne": po zainstalowanieu tego silnika prędkość tego samolotu podskoczyła o 100 km/h


Którego silnika?! W zdaniu brak podmiotu!

Cytat: Akhenaten
Fajnie, tylko kupowanie ich w terminie jaki opisałeś wczesniej to już pyło po ptokach! Rumuni klepali je od 1936 roku kiedy to Polskę jeszcze kiwał Bristol z negocjacjami na przedłużenie licencji 500-600 KM szmelców!
I do jakich myśliwców te francuskie silniki miano zamontować?


Np. PZL-45, PZL-48.
Zakup licencji GR w połowie dekady mógłby być istotnie dobrym posunięciem - tym bardziej, że były takie propozycje. Wzmianka o "kiwaniu" przez Bristola zdaje się znamionować nerwicę natręctw. :wink: [wyjaśnienie dla pozostałych: sorry - nie o pyskówkę tu chodzi - tylko o brak jakiegokolwiek argumentu!  :cry: ]

Powyżej kopiesz Rayskiego odwołując się do literatury sprzed 20 i 40 lat (znany od lat krytyk Rayskiego, jego następca - który ma interes w przerzuceniu winy na R. i zramolały szef LOPP, już u progu wojny traktowany jako postać na poły kabaretowa). Nic nowszego nie czytałeś???  :shock:

Akhenaten

  • Gość
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #148 dnia: Października 17, 2005, 20:18:04 »
Cytuj
Później oczywiśćie bywało gorzej. Ale nazywanie "złomem" silników PZL-37B, czy PZL-46 budzi tylko wesołość.


Nie! Mnie chodzi teraz tylko o silniki do myśliwców!

Cytuj
Negocjacje przewlekali Francuzi - chcąc dostać lepszą cenę.


A moze to raczej Rayski nie miał forsy i grał na czas, zeby oni obniżyli ceny szantażujac G-R jednoczesnie Bristolami?

Cytuj
Którego silnika?! W zdaniu brak podmiotu!


Chodziło mi ogolnie o nowy silnik. Większa moc i tak była marnotrawiona w płatowcu typu Puławskiego. Aczkolwiek wzrost prędkosci przy rzędowcu był zauwazalnie wiekszy niż przy gwiazdowcu!

Cytuj
Poniżej kopiesz Rayskiego odwołując się do literatury sprzed 20 i 40 lat (znany od lat krytyk Rayskiego, jego następca - który ma interes w przerzuceniu winy na R. i zramolały szef LOPP, już u progu wojny traktowany jako postać na poły kabaretowa). Nic nowszego nie czytałeś???


A czemu sądzisz, że ci goście nieobiektywnie oceniali Rayskiego? Ty tylko sie z nich wyśmiewasz zamiast podać jakieś kontrargumenty. Wydaje mi sie, ze ich opinie są zgodne z działanością Rayskiego w okresie gdy dowodził PSP! A ze starymi żródłami nie kpij: masz tam link do artykułu Cynka z numeru 6/2005 "SP".

Offline Rola

  • *
  • 9/39 & R'n'R
Zacofane polskie lotnictwo przed II wojną światową
« Odpowiedź #149 dnia: Października 17, 2005, 20:32:34 »
Akhenaten, no offense, ale czasami mam wrażenie, że sobie bardzo pobieżnie przewertowałeś jakąś publikację J.Cynka, następnie walnąłeś "setkę" albo i dwie - i zabierasz się do pisania :wink:  Więcej dystansu & przemyślenia, to koledzy i moderatorzy nie będą cię tak "ścigać".

Mam mało czasu, skomentuję więc tylko:

Cytat: Akhenaten
samoloty-chimery typu P.38 - nie wiadomo co czego się nadające

Chociażby zwycięska i niepokonana Luftwaffe eksperymentowała od 1934 z koncepcją Kampfzerstörer (bombowo-pościgowo-eskortowo-nocny...), której to dziećmi były Focke Wulf Fw 57, Henschel Hs 124, Arado Ar 225 czy projekty Gothy i Messerschmitta. Potem zrewidowano poglądy, dzieląc pulę zadań "na pół", lecz nawet Zerstörer w postaci Bf 110 okazać się miał wkrótce nietrafionym pomysłem.
Także nie tylko my mieliśmy samolot, co to lata, strzela, bombarduje, daje d... i gotuje
Cytat: Akhenaten
Cały przemysł lotniczy skoncetrowal na Okęciu

No bez przesady z tym "cały": dwie wytwórnie płatowców (PZL WP1 i DWL) oraz jedna silników (PZL WS1). Reszta, to znaczy PZL WP2, LWS, PWS, uruchomiana PZL WS2 --- to pies?
"Każdy kilogram nowego samolotu szczególnym dobrem Narodu"