Autor Wątek: Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory  (Przeczytany 11044 razy)

0 użytkowników i 2 Gości przegląda ten wątek.

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« dnia: Kwietnia 19, 2006, 16:58:29 »
Wydzielone z tematu "Pierwsza Polska F16-stka"






Ciekawy artykuł dzisiaj przeczytałem. Może nie dotyczy on samych polskich F-16, ale z tematem jest związany. Chodzi o przyszłych pilotów F-16, a dokładnie....... ich brak.

Wybrane, najbardziej dramatyczne :003: cytaty:
"Polska armia pilnie poszukuje pilotów zdolnych zasiąść za sterami F-16." (tytuł artykułu)
"Kandydaci na pilotów F-16 oblewają testy medyczne. Armia nie będzie miała kogo posadzić w nowych samolotach, które przylecą do nas w listopadzie."
"Dęblińska Szkoła Orląt jest o krok od kompromitacji. Nie może znaleźć i wyszkolić ludzi, którzy zasiedliby za sterami F-16."
"Mamy tylko 36 pilotów posiadających licencję na pilotowanie tych odrzutowców. To o połowę za mało. Dla 48 maszyn potrzebujemy co najmniej 72 (półtorej osoby na samolot). Gdyby jednak przyjąć standardy natowskie, gdzie na samolot bojowy przypada 2 pilotów, potrzebowalibyśmy aż 96 lotników."
"Polscy piloci wojskowi są albo za starzy (powinni mieć maksymalnie 30 lat), albo oblewają testy medyczne."
Napisane jest, że kryteria są ekstremalnie wysokie... "Jak dla kosmonautów".  :001:

Problem polega tylko na źródle tego artykułu. Tekst pochodzi z nowego "Dziennika". Gazeta znajduje się u mnie dopiero w trakcie lotów próbnych.  :003:   Trudno oceniać więc na razie jej rzetelność, tym bardziej, że to ten sam wydawca co od "Faktu". :006: Wiadomo, że dramaturgia, czarnowidztwo i przesadyzm to nieodłączna cecha mediów. "Bad news is a good news". No ale jednak przyjmuję, że jeśli ktoś ów problem podnosi, to chyba jednak różowo nie jest...
Pytanie, czy macie jakieś wiarygodne informacje na ten temat, aby zweryfikować ten "fakt"?

pozdrawiam  :001:

PS. Jeszcze jedna ciekawostka... Dostaliśmy do farmerów specjalne urządzenia do badania kręgosłupa za pomocą rezonansu magnetycznego. Podobno badano również latających już pilotów. "Okazuje się, że aktywni piloci (niektórzy jak mniemam - Jascha), prześwietleni rezonansem po raz pierwszy, dowiadują się, że w ogóle nie powinni być dopuszczeni do latania". Źródło to samo, więc sceptycyzm wskazany. :005: Ciekawe co Wujek Toyo może na ten temat powiedzieć...?
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 20, 2006, 15:30:01 wysłana przez Kusch »

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #1 dnia: Kwietnia 19, 2006, 20:29:14 »
Tekst pochodzi z nowego "Dziennika". Gazeta znajduje się u mnie dopiero w trakcie lotów próbnych.  :003:   Trudno oceniać więc na razie jej rzetelność, tym bardziej, że to ten sam wydawca co od "Faktu".

Jeżeli to ten sam koncern, który wydaje "Fakt" to chyba wszystko jasne. Swoją drogą to niezły pomysł nazwać tego typu gazetę: "Fakt" - szmatławiec, który nawet nie wie co to jest fakt  :002:.  Tytuł o podobnej renomie co "Super Express", "Wprost" czy inne "Nie" - "normalnie dzienikarstwo faktu"   :001::004:.

A tak poważnie to problem jak zwykle w kasie - ciężko się dziwić, że ludzie mający predyspozycje na pilotów "szybkich" nie chcą się bawić w wojsko - w armii ich czeka powszechna głupota i nieciekawe zarobki - a przecież pilot w LOT zarabia pięć razy tyle co wojskowy.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #2 dnia: Kwietnia 19, 2006, 20:43:18 »
A tak poważnie to problem jak zwykle w kasie - ciężko się dziwić, że ludzie mający predyspozycje na pilotów "szybkich" nie chcą się bawić w wojsko - w armii ich czeka powszechna głupota i nieciekawe zarobki - a przecież pilot w LOT zarabia pięć razy tyle co wojskowy.
No nie do końca, to co opisałeś, to pilot "rzemieślnik", który i tak nie odnalazł by sie jako pilot myśliwski, a co najwyżej mógłby łatać na transportowcach, do samolotów bojowych potrzeba odrobinę innego podejścia - tym ludziom nie zależy zwykle na tym ile zarobią, tak długo jak wystarczy żeby razem z rodziną godnie żyć. Takich ludzi jest sporo... ale ograniczenia medyczne są na prawdę miejscami absurdalne. Wystarczy popatrzeć ile jest chętnych na jedno miejsce do Dęblina, a ilu pozostaje po badaniach.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 19, 2006, 20:58:09 wysłana przez Sundowner »

Schmeisser

  • Gość
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #3 dnia: Kwietnia 19, 2006, 20:45:34 »
Cytuj
rzyć

MODERATOR ,GDZIE JEST MODERATOR KURDEBALANS
SKANDAL (tm) !!!!!


<--- TUTAJ! :P [JOS]
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 19, 2006, 21:33:04 wysłana przez Josiv »

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #4 dnia: Kwietnia 19, 2006, 21:50:36 »
... tym ludziom nie zależy zwykle na tym ile zarobią, tak długo jak wystarczy żeby razem z rodziną godnie żyć.

Bez urazy, ale nie opowiadaj tych dowcipów o "godnym życiu" w realu - np. gościowi, który za 50m2 mieszkania musi zapłacić 30 letnią pensję pilota myśliwca  :021:.

Jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniądze - pasjonatem to można być rok lub dwa, a przez resztę życia trzeba coś jeść  :004: - przy obecnej polityce kadrowej w wojsku to chyba za parę lat zostanie pan Sikorski i sprzątaczki  :002:.

Offline Sundowner

  • *
  • Chasing the sunset
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #5 dnia: Kwietnia 19, 2006, 22:29:55 »
Nie przesadzajmy, personel latający nie zarabia aż tak źle, nie tyle co na zachodzie, ale na polskie warunki całkiem nieźle, szczególnie, że do swojej wypłaty mają kupę dodatków, która w niektórych wypadkach jest w stanie podwoić ilość pieniędzy jakie dostają.

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #6 dnia: Kwietnia 19, 2006, 23:53:24 »
No taa, "piniąze to nie wszystko, ale życie bez piniędzy to..." i tak dalej.
Z tej kupy dodatków zostawiłbym tylko jeden "dodatek za wykonywanie lotów w składzie załóg wojskowych statków powietrznych". Jest on zróżnicowany i wynosi od kilkustet złociszy do ponad dwóch tysięcy, jego wysokość zależy od ilości godzin spędzonych w powietrzu. Liczy się tu tzw. nalot przeliczeniowy. Można zapytać "cóż to za twór". Liczy się go tak: czas spędzony w powietrzu za sterami samolotów naddźwiękowych x 2, poddźwiękowych x 1.5, pozostałych x 1. W zależności od wyniku liczy się osiąga się progi wysokości dodatku, najwyższy jest po 2000 godzin "nalotu przeliczeniowego". Jeżeli pilot w ciągu roku nie wylatał 30 godzin (naddźwiękowe) lub 40 godzin (pozostałe) nie otrzymuje dodatku w całości, a proporcjonalnie do uzyskanej liczby godzin.
Piloci F-16 maja otrzymywać kasę za okres przez jaki latają na Falconie, najwyższy ma być po 12 latach i w chwili obecnej wynosiłby on około 1400 zł brutto. Ma to być motywatorem i zachęcić do przeszkalania się na "efa", jednak jak widać nie jest to dość dobra metoda.
Problemem są badania.
By unaocznić totalną bzdurę związaną z badaniem czynnie latajacych pilotów na samolotach naddźwiekowych posłużę się przykładem z życia. Jednemu z moich kolegów na owych badaniach, a latajacemu wtedy na MiG-21 wykryto "coś" w kręgosłupie, stanął przed komisją i usłyszał, że nie nadaje się ma myśliwce wysokomanewrowe F-16. Pobladł chłopina, przecież to prawie początek jego lotniczej drogi, pyta więc co dalej? Lekarze drapią się w głowy i mówią: "Owa nieprawidłowość nie dyskwalifikuje pana jako pilota samolotów naddźwiękowych i może pan latać dalej np. na MiG-29, bo na F-16 to pan się nie nadaje - rozumie pan samolot supermanewrowy".
Tak wyglądały badania na nowe samoloty, później obudzono się z ręką w nocniku i rozpoczęto rekrutację w aeroklubach. Wielu pilotów zrezygnowało z "badań", by przez przypadek nie zakończyć kariery na rezonansie, a szanse są bardzo duże. Każdy z nas ma "zrypany" kręgosłup, tak samo jak psyche, bo kto narmalny za takie relatywnie niewielkie pieniądze siada do myśliwca o każdej porze dnia i nocy i jeszcze czerpie z tego przyjemność.

maverickdan

  • Gość
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #7 dnia: Kwietnia 20, 2006, 08:11:51 »
Witam

W ogóle to te badania to jedna wielka porażka.
Jakieś 12lat temu próbowałem się dostać do szkoły lotniczej w Dęblinie.
Na badaniach lekarskich usłyszałem, że mam esowate skrzywienie kręgosłupa z rotacją kręgów. No cóż, odpadłem, ale nie poddałem się łatwo. Egzaminy zdawałem w liceum wojskowym w Częstochowie, chciałem tam spędzić rok. Postanowiłem, że wyprostuje ten kręgosłup. Przez rok czasu ciężko, ćwiczyłem z jakimś fachowcem no i się udało. Lekarze byli zdziwieni, ale odpadłem za wadę wymowy. Byłem bardzo z denerwowany i zacząłem się jąkać czytając tekst pod szybką u laryngologa czy gdzieś tam. Nie pamiętam. Po rozmowie z niektórymi chłopakami, z którymi przechodziłem badania i ich motywacjami typu: ojciec mi kazał/chciał żebym tu się uczył, albo mam blisko, bo jestem z Dęblina itd. Załamałem się niesamowicie i olałem zasadniczą służbę wojskową, nawet nie poszedłem na rejestracje hehe. Wojsko miało mnie w dupie to ja ich bardziej. Potem zacząłem przygodę na siłowni gdzie w maksymalnej formie robiłem serie na barki 100kg po 6 ruchów i kręgosłup mam ok. Wiem, że to nie to samo, co przeciążenia w samolocie, ale licząc, że ważyłem wtedy 76kg to ile mogła ważyć górna część ciała oparta na kręgosłupie?. Moje marzenia jednak nie umarło zamierzam zrobić sobie licencje pilota, i zamierzam sam zbudować ultralighta.

Ps ci lekarze to jacyś debile cyt:
Cytuj
latającemu wtedy na MiG-21 wykryto "coś" w kręgosłupie, stanął przed komisją i usłyszał, że nie nadaje się ma myśliwce wysokomanewrowe F-16. Pobladł chłopina, przecież to prawie początek jego lotniczej drogi, pyta więc co dalej? Lekarze drapią się w głowy i mówią: "Owa nieprawidłowość nie dyskwalifikuje pana jako pilota samolotów naddźwiękowych i może pan latać dalej np. na MiG-29
Większej bzdury nie słyszałem.

Pozdrawiam
Maverickdan
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 20, 2006, 09:22:15 wysłana przez Schmeisser »

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #8 dnia: Kwietnia 20, 2006, 08:18:53 »
Piloci F-16 maja otrzymywać kasę za okres przez jaki latają na Falconie, najwyższy ma być po 12 latach i w chwili obecnej wynosiłby on około 1400 zł brutto. Ma to być motywatorem i zachęcić do przeszkalania się na "efa", jednak jak widać nie jest to dość dobra metoda.
Problemem są badania...
... "Owa nieprawidłowość nie dyskwalifikuje pana jako pilota samolotów naddźwiękowych i może pan latać dalej np. na MiG-29, bo na F-16 to pan się nie nadaje - rozumie pan samolot supermanewrowy".

Czyli co, znowu mamy podział na armię A i armię B? Ci co latać będą na F-16 to będą "ci lepsi", a pozostali na MiG-ach to "ci gorsi". Ciekawe czy podobne kryteria podziału będą dotyczyły personelu naziemnego?
Podobną bzdurę przerabialiśmy już parę lat temu z podziałem na "tych w NATO" i "innych".

- dla nieobeznanych z sytuacją objaśniam: parę lat temu istniał dodatek "za pracę w strukturach NATO", no i była taka paranoja, że na lotnisku X stacjonowała eskadra Y (w strukturach NATO), lotnisko obsługiwała baza lotnicza Z (poza strukturami NATO). Skutek był taki, że np. kancelista na etacie eskadry dostawał "dodatek natowski", a mechanik obsługujący sprzęt latajacy tej eskadry i będący na etacie bazy lotniczej już nie miał tego dodatku.

Nie przesadzajmy, personel latający nie zarabia aż tak źle, nie tyle co na zachodzie, ale na polskie warunki całkiem nieźle, szczególnie, że do swojej wypłaty mają kupę dodatków, która w niektórych wypadkach jest w stanie podwoić ilość pieniędzy jakie dostają.

Na temat tej kupy  :004: dodatków to już Toyo napisał, ja dodam tylko jedno, że stopień etatowy pilota jest relatywnie niewysoki (i pewnie słusznie bo śmiesznie wyglądałby tabun starszych oficerów w kabinach  :004:), ale pies pogrzebany jest w tym, że pensję nalicza się obecnie od stopnia etatowego (bez wzgledu na charakter pracy) i gdyby nie te dodatki to np. porucznik pilot w ogóle zarabiałby tyle co facet w tym samym stopniu nadzorujący dwa - trzy magazyny z gaciami (nie mam nic do logistykow - żeby było jasne - ot taki sobie przykład). A i tak najlepiej wychodzi na tym ktoś "latający" biurkiem w jakimś "zapyziałym sztabie" bo ma wysoki stopień etatowy. Sprawa dotyczy nie tylko pilotów bo np. mechanik pokładowy (śmigłowca) ma etat plutonowego (i takie też pieniądze), ale po sztabach siedzą podoficerowie w stopniach etatowych chorążych i ze znacznie wyższą pensją (te paradoksy dotyczą oczywiście nie tylko lotnictwa).

A badania to faktycznie totalna bzdura bo znam ludzi, którzy odpadli "ze składu personelu latającego" na jakieś głupoty - co wcale nie przeszkadza im podczas pracy w lotnictwie cywilnym (rzecz akurat nie dotyczyła pilotów myśliwskich)

Schmeisser

  • Gość
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #9 dnia: Kwietnia 20, 2006, 09:27:33 »

Cytuj
Ps ci lekarze to jacyś debile

Zostaw lekarzy w spokoju, oni wykonują tylko swoja prace. Nie byłbym sobą  :020:gdybym nie użył teraz zdania które zrobiło prawdziwą furorę w pewnym pięknym niemieckim mieście w latach bezpośrednio po drugiej wojnie:

'Wykonywałem tylko rozkazy'  :021:

Są wytyczne, jasno określone i ich muszą sie trzymać, rzecz jasna mogą przymknąć oko na to czy tamto, ale to już zależy od cech osobniczych lub bodzców mających bezpośredni wpływ na nie :D

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #10 dnia: Kwietnia 20, 2006, 09:56:32 »
Zgadza się, lekarze mają wytyczne wg których oceniają na tak lub nie. Jednak ktoś im w owych wytycznych przekazał by przyjęli bezkrytycznie wymagania jakie stawia się kandydatom do latania, a nie już latającym pilotom. W procecie doboru kandydatów na F-16 zabrakło oceny potencjału pracy, czyli tego co ludzie sobą reprezentują i jakie poniesione zostaną koszty by ten potencjał podnieść do niezbędnego na nowy samolot poziomu.
Nie mogę przekazać całej swojej wiedzy na ten temat, ale to co piszą to tylko wierzchołek góry lodowej. Mogłoby to odbyć się bezproblemowo, mam na myśli szkolenie i jego organizację, jadnak przeważyło jak zwykle bolszewickie myślenie (Timek!!! Timek!!! Na bolszewika!!!  :021: ), a swój początek miało to już na badaniach lekarskich.

Co do lekarzy, zdecydowana większość z nich jest najwyższej klasy specjalistami wielce pomocnymi, jadnak znam jeden wyjątek. Właśnie został wymieniony na forum - laryngolog z Dęblina, w pełni zasługuje na miano jakie mu przypisano, typ lekarza "zielone na sraczkę, czerwone na gardło", "przegroda do resekcji". Podchodzi kiedyś do kumpla i ogląda jego nos, po czym stwierdza: "Kto ci chłopie tak spieprzył tą przegrodę", a kumpel "Pan, panie doktorze", z gabinetu można było wylecieć z pieczątką "niezdolny" za głośniejszą rozmowę (w zasadzie wogóle za rozmowę). Filozofia myślenia - bolszewicka: "U nas ludiej mogo".

Ale czemu ja tak o tych bolszewikach - bo ich QRA (quick reakction alert) nie lubię, mój pies Timek też.

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #11 dnia: Kwietnia 20, 2006, 10:40:01 »
Właśnie został wymieniony na forum - laryngolog z Dęblina, w pełni zasługuje na miano jakie mu przypisano, typ lekarza "zielone na sraczkę, czerwone na gardło", "przegroda do resekcji". Podchodzi kiedyś do kumpla i ogląda jego nos, po czym stwierdza: "Kto ci chłopie tak spieprzył tą przegrodę", a kumpel "Pan, panie doktorze", z gabinetu można było wylecieć z pieczątką "niezdolny" za głośniejszą rozmowę (w zasadzie wogóle za rozmowę). Filozofia myślenia - bolszewicka: "U nas ludiej mogo".


Jeśli ten pan pracuje tam kilkanaście lat, to chyba miałem nieprzyjemność go poznać, przerobił 20 chłopa w 5 minut, wywalając 3/4 z badań.

Offline uziel101

  • 16th VTFS
  • *
  • samoloty, czołgi, pociągi
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #12 dnia: Kwietnia 20, 2006, 11:27:10 »
Zrobił się mały offtopic, ale faktem jest, że to horror, to co tu koledzy wypisują z tym doktorem Mengele. Jak ja nie cierpię takich #$%^ kolesi  :121:
That's Vietnam music... can't we get our own music?

Offline Sobilak

  • *
  • Mały; 195cm/112kg reszta proporcjonalna:-)
Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #13 dnia: Kwietnia 20, 2006, 11:36:05 »
Czy chodzi o pana WIADER... HEHE bo też z nim kontakt miałem.
A co do badań to z mojego roku kumple co poszli w 2001 na WSOSP to wszystkich w trakcie 4 lat spisali na zdrowiu, i poszli na helikopterki lub transportowce do 13 w krakowie.
A mnie spisali na ostatnim roku liceum bo jakiś konflikt wyrostków ościśtych miałem (wada wrodzona niby :002:) której przez poprzednie trzy lata nie miałem :021: :010: :010: :010:
Jak odwołałem się na WIML to tam lekarz po przebadaniu mnie o obejrzeniu zdjęć rętgenowskich powiedział że jest wszystko OK i
dziwne ze mnie spisali ale jak zadzwonił do Dęblina to zaraz się okazało, że nie jest OK :021:
No to na egzaminach na WSOSP nie dostałem się z braku miejsc zęby za liceum nie płacić a egzamin zdać musiałem heh.
Na niebie są dwa typy maszyn "myśliwce i ich ofiary"

Polskie Siły Powietrzne a trapiące je nowotwory
« Odpowiedź #14 dnia: Kwietnia 20, 2006, 12:51:06 »
Tak wyglądały badania na nowe samoloty, później obudzono się z ręką w nocniku i rozpoczęto rekrutację w aeroklubach.

Z tego co było napisane: do tych co mają minimum 150 godzin wylatane. Zgłosiło się podobno 8. Wszyscy odpadli.  :005:

Zgadza się, lekarze mają wytyczne wg których oceniają na tak lub nie. .

Pytanie tylko, czy te wytyczne nie są przesadzone? Czy w innych krajach posiadających F-16, również rekrutacja jest tak surowa? Bo nie słyszałem, aby inni mieli aż takie problemy (zakładając że to prawda) ze znalezieniem pilotów do F-16stek... Chyba, że u nas tak wyśrubowano te kryteria, by być pewnym, że dany pilot nigdy nie zawiedzie (czego wykluczyć się nigdy nie da), a jest to z związane z kondycją finansową naszego kraju i niebagatelnymi wydatkami na nowe "zabawki".

pozdrawiam  :001:

PS. Skromnie wnoszę do moderatora o rozważenie czy jednak nie przydałby się tu osobny wątek.