Ja swoje musiałem sprzedać jak nadejszły chude lata

Kilka udało mi się później kupić (właśnie przed chwilą przeszukałem domostwo w poszukiwaniu mojego ulubionego numeru i jeżeli w szale sprzątania pozbyłem się ich znowu to oświadczam Panowie że możecie mnie nazywać dowolnie wybranym przez siebie epitetem

I jeszcze stare tramwaje - te z ręcznie otwieranymi wrotami od stodoły pamiętam słabo, póżniej weszła do służby wersja deluxe z drzwiami na elektrykę. Zimą, jadąc do szkoły stawałem zawsze przy takim półokrągłym piecyku (dwa na wagon, extremalne doznania na mrozie

- a miałem tę możność gdyż wsiadałem na krańcówce.
Wampirze zęby sprzedawane na jarmarkach?
No i kino. Kilometrowe kolejki na premiery filmów z juesej - Gwiezdne Wojny co niedziela (w ramach życia religijnego

, koniki, kroniki, kina non-stop. I przede wszystkim _cisza_ podczas projekcji. Ostatni raz byłem w kinie ponad rok temu. Raczej nie prędko pójdę znowu.
Z póżniejszych (dla mnie oczywgipsie) - piwo niepasteryzowane. Dwa słowa a jaka głębia znaczeń

Baj De Łej - zagadka, z jakiego miasta pochodzi słowo "krańcówka"? Nagrodą jest woda do pralki
