Pytam ponownie- co to wszystko ma do tematu wątku i dlaczego robimy tu śmietnik?
Bo sam poruszyłeś wątek PPSz i to kierując go personalnie do mnie... to pretensje miej do siebie.
Zawsze można posty wydzielić i połączyć z właściwym wątkiem - co uczyniłem. Nie warto czasem przerywać dyskusji, skoro łatwo można potem to uporządkować.Z PPsz nie strzelałem (strzelali obok), ciężkie cholerstwo, ładowanie bębna amunicyjnego moim zdaniem w warunkach zadymy niemożliwe, łukowego magazynka nie było.
Ładowanie jakiegokolwiek bębna "w warunkach zadymy" jest niemożliwe... tyle, że "w warunkach zadymy" (przez co zapewne mam rozumieć w warunkach bezpośredniego starcia) raczej się w ogóle magazynków nie ładowało, bo niby w jaki sposób i z czego? Magazynki ładowało się podczas przerwy w walce.
A przy okazji w warunkach tej "pełnej zadymy" nie naładujesz też magazynka do MP.40 (i innych pochodnych od MP.28) - jednopozycyjne wyprowadzenie i bardzo silna sprężyna powodują, że po 10-15 nabojach trzeba mieć "palce ze stali". Oczywiście da się to zrobić, ale prędkość ładowania spada tak, że wcale nie wolniej ładuje się bębny.
Przy czym nie tragizowałbym przy czynności napełniania bębna PPSz (a w zasadzie Suomi) - akurat w dziedzinie bębnów napełnia się je dość prosto i łatwo oraz w razie potrzeby można bez trudu napełnić je mniejszą ilością naboi niż maksymalna (z tym różnie zależy od sprężyny - 71-72, ponoć wcześniejsze nawet 73, ale zasadniczo 70 bo takie były pojemności pudełek z nabojami) - nie wszystkie bębny nabojowe tak miały te z Thompsona w zasadzie trzeba napełniać "do pełna", inaczej będzie problem z napięciem sprężyny. Sprężyna w bębnie PPSz po zwolnieniu dopasuje się do dowolnej ilości naboi (bo tam się najpierw ją napina, a potem układa naboje).
Nie wierzę w pełną współzamienność bębnów w masowej wojennej produkcji, skoro wycofali je już w 1944.
Bo pełnej zamienności faktycznie przejściowo nie było... czyli co jakiś czas trafiał się zapewne magazynek, który nie pasował lub pasował bardzo ciężko. Tyle, że trudno określić procentowość problemu - w każdym razie przy próbach pistoletów maszynowych PPSz z różnych lat produkcji (1943, 1944, 1945, powojenne) i kilkudziesięciu wojennych bębnów (żaden nie numerowany z bronią, pochodzące z innego źródła jak broń) z różnych lat nie zdarzył mi się przypadek niepasowania czy zacinania się broni z winy magazynka. O tym problemie się mówi... ale jakoś nijak nie ma statystyk jaki procent nie pasował i z tego co się orientuję był to problem chwilowy, wynikający z przeniesienia produkcji "za Ural", z którym dość szybko sobie poradzono. Zresztą nie dotyczył tylko PPSz... zdarzały się takie problemy przy szybkiej masowej produkcji broni w wielu miejscach i przy udziale wielu podwykonawców, również w tej "cywilizowanej" części świata.
Wycofanie bębnów nie miało wiele wspólnego z przejściowym problemem z pasowaniem bębnów, a po prostu z niepraktycznością bębna jako takiego (większa pusta masa, większa wrażliwość na zanieczyszczenia, mniejsza wygoda przenoszenia), podobna sytuacja nastąpiła wszędzie tam gdzie używano bębnów - były zastępowane magazynkami prostszymi.
...na Suomi wzorowano (nie kopiowano bynajmniej) PPD-40, którego uproszczonym i tłoczonym przedewszystkim rozwinięciem jest PPSz.
PPD-40 nie ma nic wspólnego z Suomi... poza tym, że mając drewnianą kolbę, okrągłą perforowaną osłonę lufy oraz bęben wyglądają podobnie. Proponuje przyglądać się mechanizmom, a nie wyglądowi zewnętrznemu bo to drugie prowadzi często do absurdalnych wniosków.
Z Suomi skopiowano bęben i nic więcej... przy czym w PPD-40 trzeba było usuwać jedną szczękę bo PPD od początku miał nowocześniejsze dwupozycyjne podawanie naboi. Właśnie przez ten bęben w PPSz wrócono do jednopozycyjnego, ale budując magazynek łukowy zrobiono go już tak, że bez trudu się go szybko ładuje (czego nie można powiedzieć o magazynkach MP.40 i wcześniejszych pochodzących od MP.28).
Z Kara strzelałem, i jako osoba kompletnie niedoświadczona bez problemu poradziłem sobie na dystansie ok. 100m leżąc. Z obsługą poradziłby sobie szesnastolatek. Małe, lekkie, poręczne, bezużyteczne w mieście.
A z obsługą PPSz sobie nie rady?
Przykład strzelania leżąc na 100m z kbk jest powiedzmy żaden... Zresztą leżąc na 100m to sobie poradzisz za pomocą każdej broni, ale za pomocą pm-u dużo lepiej. Gorzej gdy trzeba strzelać szybko, zmieniając stanowisko, do różnie ukazujących się na krótko celów... do 150-200m wyraźną przewagę ma pm, który krótkimi seriami, dając pociski z pewnym rozrzutem potrafi zniwelowac błędy celownicze strzelca działającego w stresie i w pośpiechu.
Co do PPSz, produkcji i eksploatacji wojennej, to można się spotkać z literaturą wspomnieniową określającą ją jako "rozpylacz grochu" (u mnie w rodzinie także), oraz użytkowników egzemplarzy z lat 50 którzy chwalą sobie ten sprzęt na strzelnicy.
A jaki pm, żołnierzowi nie wydawał się "rozpylaczem grochu"? W porównaniu z kb/kbk służył do intensywnego ognia na odległości bliższe od kb/kbk.
Strzelałem z egzemplarzy z lat 1943, 1944, 1945 oraz powojennych - owszem porównując jakość wykończenia broni to ona od 1943 systematycznie rośnie, ale jest to jakość wykończenia, po prostu powierzchnie są równiejsze (wygładzenie powierzchni), spawy delikatniejsze i oszlifowane - natomiast celność się akurat nie różni. Rozrzuty są bardzo podobne i jak na pistolet maszynowy strzelający z otwartego zamka stosunkowo niewielkie.
MP-40 jest na straconej pozycji w porównaniu bo nie ma solidnej kolby, a i tak wielu ludzi przyzwoicie sobie radzi na 50 i 100 metrów- widziałem.
A z PPSz sobie nie radzi lub radzi gorzej? Jakoś z moich doświadczeń, prowadzenia strzelań dla kompletnych laików to nie mają trudności z trafianiem w cele (typowe figury bojowe, w różnych rozmiarach) na 100-150m. Co zabawniejsze zwykle wychodzą ze strzelnic ze zdziwieniem "co to za głupoty o tej pepeszy wypisują"...
Co do kolby to trudno mówić, że MP.40 jej brakowało... była to broń tworzona z innym zamysłem niż PPSz. O ile PPSz miał stanowić (i stanowił) uzbrojenie głownie strzelca w piechocie (już w 1941 było dwóch w 11-osobowej drużynie), o tyle MP.38 tworzono jako broń dla załóg, spadochroniarzy, funkcyjnych. Po prostu inne było przeznaczenie broni, to i pożądana była składana kolba.
MP.40 w piechocie WH był bronią funkcyjnych, dopiero z początkiem 1943 dodano drugi pm w drużynie (oprócz tego, który miał d-ca drużyny) i z zasady miał go pomocnik celowniczego MG.
Produkcję MP-40 wygaszano już pod koniec 1942 roku (wtedy też wprowadzono bezpiecznik skopiowany z PPSz)
No faktycznie tak wygaszano, że w 1943 wyprodukowano więcej (220,6 tys.) niż w 1942 (152,7 tys.). Pomyliłeś się o rok... produkcję "wygaszano" na przełomie 1943/44. Przy czym wcale nie oznaczało to rezygnacji z pistoletu maszynowego, tylko konieczność zajęcia miejsca na liniach produkcyjnych przez MP.43/StG.44, a pistolety maszynowe produkowano dalej na potrzeby WH we Włoszech, gdzie zakłady produkujące Beretty były pod kontrolą niemiecką i wytworzyły w 1944 145,7 tys. pm-ów dla WH - dodając jeszcze 74,5 tys. MP.40 z 1944 to do WH trafiło tyle samo pm-ów co w 1943.
W 1942 nie można było niczego wygaszać bo w tym roku powstało raptem 116 Mkb.42, a w 1943 łącznie 31 tys. karabinków automatycznych obu typów. Dopiero 1944 dał produkcję rzędu 281 tys., ale wcale nie równomiernie przez cały rok.
MP-40 jest o kilogram lżejszy od bębnowej PPSz, każdy zapasowy magazynek zwiększa tę różnicę jeszcze bardziej, na tej podstawie twierdzę że PPSz to ciężki kloc.
Nie wspominałem też nigdzie o MP.18/I, MP.28/II, MP.35/I, EMP, MP.38, Thompsonie M1928A1, Thompsonie M1A1, Suomi KP/31, Suomi KP/31 SJR, Beretta M1938A i nie mają one nic do rzeczy przy porównywaniu MP40 i PPSz.
Ale ja wspomniałem o innych pm-ach, aby można było sobie wyrobić zdanie czy PPSz to był "ciężki kloc" czy raczej jednak lżejszy pm w swojej klasie... Podobnie z wymiarami.
MP. 40 i 4 magazynki po 32nb (132nb) to łączna masa 6,6 kg - a PPSz i dwa bębny (140nb) to 7,3kg czyli różnica około 0,7kg. Faktycznie powalająca... choć oczywiście zgadzam się z faktem (bo trudno faktom przeczyć), że jedną wad bębnów nabojowych jest ich większa "pusta masa". Ale jednak pewne zalety większej ilości naboi w obrębie broni są... nawet Niemcy je dostrzegli i usiłowali przerobić MP.40 na układ z dwoma magazynkami.
Wszyscy to wiemy, interesujemy się historią, czytamy książki, niektórzy chodzimy na strzelnicę, nie jesteśmy upośledzeni i nie trzeba o tym pisać w tej części forum.
Widać trzeba, skoro niektórzy usiłują w sposób absurdalny dokonywać porównań karabinka powtarzalnego z pistoletem maszynowym.
Nie uważam MP-40 za gorszy sprzęt, ani PPSz za najlepszy. Gust jest jak dupa, każdy ma swoją.
No tak jeżeli sprowadzimy dyskusję do kwestii gustu, to faktycznie nie ma ona sensu. Ma prawo Ci się bardziej MP.40 podobać i nie wynika z tego nic więcej, niż to, że... Ci się podoba. Mnie też się czasem jakaś broń podoba, ale równie często nie ma to nic wspólnego z jej wadami i zaletami - ot podoba mi się i tyle.
Ja jestem osobiście "zakochany" w "jednofunkcyjnych" rewolwerach Colta, począwszy od Walkera z 1847, a na Peacemakerze z 1873 skończywszy - ale nie zamierzam nikomu udowadniać, że kapiszonowe Colty były lepsze od Remingtona czy Roger & Spencer albo że Peacemaker był lepszy od S&W Model 3 - bo nie były, ale nie zmienia to faktu, że Colty podobają mi się bardziej. Rzecz gustu... tyle, że gust ma często niewiele wspólnego z rzeczywistymi wadami i zaletami broni.
na wykonanie i jakość tego sprzętu- uważam sowietów za prymitywów i debili.
Co nie zmienia faktu, że w dziedzinie, którą sam tu poruszyłeś (broń strzelecka) i wplotłeś do wątku o czołgach te "prymitywy i debile" tworzyły sprzęt nie gorszy (w sensie przeciętności - bo poszczególne typy były gorsze i lepsze) niż ta cywilizowana "reszta świata". Bo nawet jeśli uznasz ich za "naród debili" (co wyraźnie wpływa na Twoje oceny sprzętu), to w każdym takim narodzie jest pewna grupa ludzi, która debilami nie jest i to ona stworzyła całkiem niezłe i sprawdzające się modele broni strzeleckiej.
I paradoksalnie pomógł w tym ich debilny system polityczno-gospodarczy. Spłaszczenie różnic społecznych poza ogólnym bajzlem w kraju, jednak pozytywnie wpłynęło na możliwość wyławiania ludzi, którzy byli zdolni i mieli talent - ludzi, z których pewnie wielu w normalnych systemach by się nie przebiło z racji kiepskiego społecznego startu. Do tego zasada nierynkowej gospodarki, umożliwiła tzw. kolektywną konstrukcję broni - można było bez ograniczeń sięgać po rozwiązania innych konstruktorów, które było dobre (choć ich broń jako całość się nie sprawdzała) - bez konieczności kupowania tych rozwiązań lub ich obchodzenia dla obejścia praw patentowych (choć zwykle "wykorzystany" dostawał "nagrody państwowe" niewiele mniejsze od tego co jego rozwiązania wykorzystał).
Nie było też zjawiska takiego jak w IIRP, gdzie nie "potrafiono" zrobić pistoletu maszynowego, bo bardziej opłacalnym było zapewne tworzenie patentowanych "wodotrysków" i sprzedawanie tego armii, w efekcie powstawał "potworek". Oczywiście korupcja i układowość była powszechna w ZSRR, tyle że akurat jakoś się przy kwestiach broni strzeleckiej nie ujawniła zbytnio (tak jak przy lotniczych).
Niech ktoś zmieni rozmiar tych obrazków, bo ja nie mam jak a Razor jest za gruby na tym drugim.
A tak z ciekawości jaką Twoją "myśl" na temat PPSz/MP.40 mają ilustrować te wyszperane w sieci moje zdjęcia?
Mogę wrzucić dużo więcej i to takich, które będą coś omawiane w dyskusji ilustrowały zarówno w zakresie MP.40, jak i PPSz. Tylko napisz jakie... zamiast wrzucać skopiowane fotki z przypadku i bez słowa co chcesz nimi ilustrować.