Hej!
W pierwszym poście obiecałem, że opiszę, jak się wytrawia płytki. Z góry sorry za "mały" poślizg z tym tematem. Oto mini poradnik wytrawiacza:
Zaczynamy od skompletowania wszystkich potrzebnych elementów:
-kilka pełnowymiarowych płytek do kilku prób (kilka płytek oczywiście tylko dla początkujących, ale Ci zaawansowani w wytrawianiu nie będą nawet czytać tego poradnika)
-papier termotransferowy (kredowy) - można kupić na Allegro
http://www.allegro.pl/search.php?string=termotransfer-drukarka laserowa, zdarza się, i to czesto, że w xero odmawiają drukowania na termotransferze, podobnie jak na folii
-żelazko
-chlorek żelaza lub jakiś inny odczynnik odpowiedni do wytrawiania miedzi
-kuweta
-spiryt lub wóda
Zaczynamy od kupienia płytki miedziowanej z obu stron, najlepiej jeszcze w sklepie przyciąć ją do odpowiedniego rozmiaru, gdyż płytka jest bardzo twarda. Wogóle nie idzie jej złamać. W domu można ją przeciąć brzeszczotem do metalu. Gdy już mamy płytkę teraz trzeba wydrukować ścieżki na papierze termotransferowym. I tu pojawia się mały problem ponieważ opieramy się na schemacie kolegi Sundownera z pliku "Mjoy16_all-in-one_rev1.pdf" Wydrukowane ścieżki powinny być lustrzanym odbiciem tych, które chcemy uzyskać na płytce. Otóż należy w jakiś sposób odwrócić stronami lewa-prawa schemat górnych ścieżek (schemat dolnych ścieżek jest już odwrócony). Niestety moja drukarka jak i Adobe Reader nie ma takiej opcji. Jedynym sposobem było:
1 wydrukowanie tak jak w schemacie
2 skanowanie wydruku
3 odwrócenie w paincie
4 poprawne drukowanie w odwróconej wersji (lustrzanym odbiciu)
Mając płytkę i obie wydrukowane strony (papier trzeba przyciąć do rozmiaru płytki) przystępujemy do przeniesienia tonera z papieru na miedź (czyli odwrotnie do tego co robi drukarka laserowa). Papierem ściernym delikatnie szlifujemy miedź, wystarczy do uzyskania metalicznego połysku, następnie spirytem odtłuszczamy płytkę. Żelazko ustawiamy stopą do góry, kładziemy na tym płytkę i rozgrzewamy ją (dwie kropki na żelazku). Kiedy zobaczymy, że płytka przybiera różne kolory, można przyjąć, że jest rozgrzana. Kładziemy na niej pierwszy papier tonerem do płytki. Należy dobrze docisnąć, oczywiście przez jakąś ścierkę. Dociskać przez ok. 5 minut. Toner i papier powinny przykleić się mocno do płytki. Teraz trzeba pozbyć się papieru. Zdejmujemy płytkę z żelazka i kładziemy np, na desce do krojenia, aby się schłodziła, po czym zanurzamy ją w wodzie i moczymy kolejne 10 minut. Po namoczeniu papier trzeba bardzo delikatnie ściągnąć, toner musi całkowicie pozostać na płytce. Po wyschnięciu wiercimy kilka otworów ustalających, można np. wywiercić cztery otwory w rogach służące do przymocowania płytki do obudowy.
Gdy już mamy kilka otworów przystępujemy do przeniesienia toneru dla ścieżek na drugiej stronie płytki. Przykładowo przekłuwamy papier pinezkami w tych czterech narożnych miejscach na otwory i nakładamy papier na płytkę tak, aby pinezki weszły w otwory w płytce. Chodzi o to, aby otwory w obu ścieżkach pokrywały się. Dalej robimy dokładnie to samo co z pierwszą stroną, jednak pamiętajcie, że toner z pierwszej strony może przykleić się do żelazka. Mi się to nie zdarzyło ani razu, ale kto wie...
Gdy już mamy toner bez papieru na obu stronach musimy jeszcze raz umyć płytkę tak, aby toner był prawie idealnie czarny. Do tej pory toner był szary, gdyż pozostała na nim jeszcze kreda z papieru. Kreda pozostaje także na miedzi i też trzeba ją usunąć np. pocierając palcem pod strumieniem wody.
Teraz możemy wykonać kilka dodatkowych otworów kontrolnych, aby sprawdzić, czy ścieżki pokrywają się prawidłowo (czy otwory wypadają w miejscach na to przeznaczonych). Jeżeli nie, toner należy usunąć z jednej strony (wodny papier ścierny 1000 + woda) lub rozpocząć pracę od początku na kolejnej płytce.
Jeżeli uznamy, że jest OK przechodzimy do kolejnego etapu, wytrawiania.
Chlorek żelaza kupujemy w postaci białego proszku. Mieszamy go w kuwecie z wodą w proporcjach podanych na woreczku. Uzyskujemy bezbarwną ciecz, która jest niebezpieczna w każdym znaczeniu tego słowa. Nie dotykać, nie pić i co tam jeszcze chcecie. Zalecam przeprowadzać trawienie w pobliżu kranu, aby w razie potrzeby móc umyć palce po kontakcie z chlorkiem. Chlorek zabarwia trwale ubrania, więc do tej roboty załóżcie strój roboczy. Przed wytrawianiem należy podgrzać chlorek do temperatury ok. 40-50 stopni C. Można to uzyskać np. poprzez przelanie chlorka do butelki (najlepiej szklanej) i późniejszym "myciu" jej pod gorącą wodą z kranu. Potem z powrotem wlewamy do kuwety. Każdy sposób dozwolony. Gdy już mamy temperaturę, wkładamy płytkę. Chlorek wytrawia miedź w miejscu gdzie jest odsłonięta, ale nie "rusza" tej pod tonerem, w ten sposób powstają ścieżki. Proces ten powinien trwać nie dłużej niż kilkanaście minut. Podczas trawienia należy mieszać (np. nierdzewnymi nożyczkami, nożyczkami później wyjmiemy płytkę z kuwety) od czasu do czasu i podnieść płytkę, aby chlorek dostał się pod nią. Początkowo bezbarwny roztwór z czasem nabiera niebieski kolor, tym mocniejszy im większe nasycenie miedzią. Nie należy trawić za długo. Gdy wyraźnie widać, że poza tonerem miedź zniknęła, należy wyjąć płytkę, ponieważ chlorek może wytrawiać także pod tonerem. Po wytrawieniu wyjmujemy płytkę i myjemy pod wodą, aby całkowicie pozbyć się chlorka. Toner należy usunąć (wodny papier ścierny 1000 + woda). Chlorek wlewamy do butelki. Można go używać wielokrotnie, aż nasyci się całkowicie miedzią. Ścieżki są już gotowe, ale odsłonięte. Bardzo łatwo spowodować zwarcie poprzez zetknięcie sąsiadujących ścieżek. Można je zabezpieczyć np. pokrywając tzw. solder maską (która ma kolor zielony, dzięki niej płytki z fabryki są zielone), ale ta jest ponoć droga lub przygotować własny roztwór izolacyjny mieszając alkohol i kalafonię. Po wymieszaniu powinna powstać ciecz, którą smarujemy ścieżki, np. pędzlem. Po wyschnięciu ma powstać powłoka izolacyjna, ale wogóle tego nie próbowałem, więc nie znam szczegółów. Można też zostawić niezabezpieczone, ale trzeba przypilnować, aby nie było nigdzie zwarcia. Na koniec pozostaje najlepsza zabawa, czyli wiercenie otworów. Na szczęście nie musicie wiercić wszystkich otworów pod wszystkie konektory i diody Zenera. Na początek powinny wystarczyć konektory 1 i 3 (licząc od lewej) dla kolumn L, K, A (1) i C, B, A (3)
Tyle teorii, a co wyszło, o tym piszę poniżej.
Przyznam się szczerze, że to zadanie przerosło moje umiejętności. Otóż płytka jest dwustronna, czyli ma ścieżki z obu stron i wypadałoby, aby miejsca na otwory w obu ścieżkach mniej więcej się pokrywały. Aby nie przesadzać, to napiszę, że tolerancja błędu nie powinna być większa niż 0,5mm, ale najlepiej, gdyby błąd był nie większy niż 0,1mm. Zaznaczę, że w warunkach domowych (czytaj jedna osoba trzyma w obu rękach żelazko odwrócone stopą do góry, a druga mając założone skórzane rękawice motocyklowe przykłada na płytkę papier ze ścieżkami) utrzymanie się w takiej tolerancji jest trudne. Poza tym błędy mogą wyniknąć nie tylko z przesunięcia jednej ścieżki względem drugiej, ale także z tego, że drukarka jedną stronę wydrukuję troszkę większą, w wyniku czego otwory w środku płytki mniej więcej się pokrywają, ale te na brzegach wogóle. Autentycznie robiłem poprawy w paincie, np. zmniejszałem jedną stronę do 99% w pionie, a drugą do 98% w poziomie. Niby niewiele, ale błąd 1mm skutecznie uniemożliwia dalszą pracę.
Cóż... początkowo wydawało mi się, że pójdzie łatwo, ale okazało się, że trzeba mieć trochę doświadczenia w wytrawianiu płytek (+ dodatkowa specjalizacja do dwustronnych

), aby dobrze to zrobić. To było ciekawe doświadczenie, niestety po kilku nieudanych próbach skutecznie się zniechęciłem.
Dlatego zdecydowałem się na rozwiązanie, którego wcześniej nie dopuszczałem. Otóż wytrawiłem całą miedź z płytki zostawiając otwory. (Miałem jeszcze taką opcję, że ręcznie jakimś nożem wydrapię miedź tworząc ścieżki, ale to tylko w akcie totalnej desperacji

...żartowałem). Potem wkładałem kolejne elementy i korzystając z tego, że mają dosyć długie nóżki tworzyłem połączenia tam gdzie powinny być ścieżki.
Co mogę powiedzieć na koniec? Teraz, gdy już skończyłem zastanawiam się, czy warto było lutować w taki sposób, jak to zrobiłem, czy może lepiej było wytrawić ścieżki nawet najgorzej i nie lutowiać tych wszystkich kabelków. Jednak jednego jestem absolutnie pewien: w obu przypadkach jest cała masa roboty -następną płytkę zamówię w fabryce.
Kod kolorów na rezystorkach

Wytrawianie miedzi. Zużycie chlorka to jakieś 70-80%

Mój Mjoy, stan na dzisiaj. Lutowanie trwało cztery dni po kilka godzin. Cała miedź została usunięta z obu stron. Ponieważ konektory, złącze USB i podstawka pod chip nie są przylutowane w tradycyjny sposób, musiałem przykleić je super glutem "Kropelką". Poza chipem jest już wszystko, ale to dopiero połowa całej pracy. Muszę jeszcze kupić obudowę, konektory itp, aby móc podłączyć do tego joystick, ale to już temat na następny post


Płytka widziana od strony dolnych ścieżek. Sądziłem, że nie ma gorszej roboty od wiercenia otworów, myliłem się


Programator. Dzięki Kropelce praca jest szybka i prosta.
