Nie ma co się oszukiwać iż zjawisko nie istniało w siłach powietrznych rożnych państw.
To zjawisko zwane popularnie "tchórzostwem" istniało, isnieje i istnieć będzie. Żeby było zabawniej to jest ono znacznie bardziej rozpowszechnione niż się ludziom wydaje. Pamiętajcie, że te wszystkie wspomnienia i książki opisujące wydarzenia wojenne są tworzone już po fakcie (po walce, a często i wiele lat po wojnie) i zwykle nie są obiektywne bo człowiek ma naturalną tendencję do mało krytycznej oceny własnej osoby (i odwrotnie w stosunku do innych).
Co to w ogóle jest to "tchórzostwo"? - bo znam takich co nazwaliby to (i pewnie nie bez racji) dobrze ulokowanym instynktem samozachowawczym. Bo o czym myśli człowiek do którego strzelają? Myśli się nie o wniosłych celach i innych bzdurach, o których potem wypisują w książkach, tylko tym jak wynieść z tego cało swoje cztery litery. Tyle, że mamy pewne proporcje pomiędzy chęcią ochrony własnej osoby, a pewnym poczuciem obowiązku - stąd aby walczyć zawodowo trzeba mieć trochę "nierówno pod sufitem"

.
To poczucie obowiązku będzie więc większe u tzw. "zawodowców", którzy kalkulują sobie ryzyko w wybór zawodu niż u ludzi, jacy w większości trafiali do walki w czasie np. DWS czy wspomnianej wojny w Wietnamie (piloci Huey'ów byli w większości "z poboru"). Ktoś dla którego walka jest zawodem (sposobem zarobkowania) to może co najwyżej mieć do siebie pretensje, że pomylił się co do wyboru tego zawodu. Ale co ma zrobić ktoś kogo do tej walki zmusiła "karta powołania"? - robi wszystko aby przeżyć.
Proponuję wziąć to pod rozwagę - bo jaką motywacje do walki ma ktoś do niej zmuszony?
Czasem jest to zemsta i nienawiść (jeżeli np. wcześniej przeciwnik wyrządził osobistą szkodę), ale jak nie, to ciężko zmotywować takiego człowieka do walki. Zwykle jest to tylko strach przed konsekwencjami odmowy walki - tyle, że czasem przeciwnik i sytuacja jest dużo bardziej przerażająca.
"Real life" sporo się różni od tego wniosłego bełkotu czytanego w książkach i oglądanego na wojennych filmach. To co odczuwa się naprawdę podczas działań zbrojnych jest zupełnie inne od tego o czym się potem opowiada przy piwie.