Nie wiem jak dzieci w Afryce ale żołnierze AK byli ochotnikami. [...] Piszę to bo mam wrażenie że wrzuciłeś wszystkich do jednego worka.
Nie pisałem tego w celu oceny motywacji działania pojedynczych osób (w tym przypadku dzieci), ale po to by zwrócić uwagę na pewne zjawisko. Pamiętaj, że ten wątek tyczy zasadniczo tchórzostwa (a zatem i odwagi - jako przeciwieństwa) w walce, więc do tego jednak sprowadzamy dyskusję.
Chodzi mi fakt, że dzieci jako takie są obdarzone mniejszą wyobraźnia skutków tego robią. To chyba niezaprzeczalny fakt, bo można to stwierdzić po tym co robią dzieci i młodzież w czasie pokoju - wykonują wiele rzeczy ryzykownych, nie myśląc o możliwych skutkach tego działania dla swojej osoby (i innych). Podobnie dzieje się w czasie działań wojennych i stąd często ich dużo większa determinacja w walce niż dorosłych. Dziecko walczy "odważniej", jest bardziej też okrutne w walce, a jednocześnie do obsługi współczesnej broni palnej nie jest wymagana duża siła fizyczna i wiedza techniczna - ponadto dziecko stanowi mniejszy cel, więc trudniej je trafić
Czasem też mniej doświadczeni żołnierze przeciwnika mogą mieć opory przed strzelaniem do dziecka (nawet uzbrojonego), a sekunda zawahania decyduje często o życiu - szczególnie np. w warunkach partyzantki miejskiej.
Jest to wykorzystywane przez różnych ludzi i siły polityczne na świecie także jeszcze z jednego względu - dzieci znacznie łatwiej przekonać do jakiś "racji". Łatwiej poddają się argumentom za podejmowaniem walki niż dorośli. Stąd są atrakcyjnymi "poborowymi" dla różnego typu sił nieregularnych i ugrupowań partyzanckich.
Chodziło mi też o pokazanie naszego subiektywnego i bezkrytycznego (w stosunku do siebie) pojmowania historii. Przecież wszyscy zgodnie gardłują, że wykorzystywanie "to tu, to tam" dzieci jako żołnierzy mieści się w kategoriach zbrodni wojennych - i słusznie -
bo to jest zbrodnia! Jednocześnie jednak nie widzimy niczego złego w wykorzystywaniu dzieci do walki przez organizację podziemne w Polsce w czasie DWS. To taka trochę "mentalność Kalego".

Moim zdaniem to jest ten sam "worek" - przecież dane jako przykład dziecko w Afryce (bo to nie tylko przecież tam tak się dzieje) też teoretycznie walczy o jakąś "wolność", jakąś "niepodległość", z jakimś "wrogiem swojego kraju" czy o jakieś inne "wyższe cele" itd.
Co do tej "ochotniczości" - to w przypadku dziecka nie można o tym mówić, bo zwykle dzieci są ochotnikami - ale czy możemy uznać, że robią to całkowicie świadomie? Jeżeli tak uznamy to czemu nie damy praw wyborczych w wieku 13 lat i nie pozwolimy dzieciom np. zawierać małżeństw w wieku lat 12 albo nie traktujemy 11 latka który ukradnie zabawkę innemu dziecku lub pobije się z kolegą w szkole jak pełnoletniego i nie zamykamy go do więzienia na parę lat (przecież to przestępstwo
kradzieży czy
udziału w bójce).
Właśnie ze względu na łatwość manipulacji nie można mówić o tym, że dziecko było ochotnikiem i świadomie zdecydowało się na ryzyko walki. Dlatego wykorzystywanie w walce dzieci to taka sama zbrodnia wojenna, wtedy gdy odbywało się w czasie DWS np. w AK jak i teraz gdy odbywa się to wiele lat później we wspomnianej przeze mnie Afryce*
Zgadzam się że nasze skromne liczebnie siły niewiele znaczyły w tej wojnie. Ale co z wywiadem?
Brytole dużo nam zawdzięczają ...
Ale czy więcej niż ruchom oporu w innych państwach okupowanych? Chyba nie, więc tutaj też raczej nie możemy uważać się jakąś wyjątkową siłę w czasie DWS.
A mnie ciekawi, czy takie same bohaterskie mity tworzą sobie inne państewka, które niewiele znaczyły w DWS i które zniknęły z mapy pod czarną lub czerwoną plamą w ciągu pierwszych tygodni/miesięcy?
Bardzo ciekawe pytanie! Niestety aby to prawdziwie ocenić chyba trzeba by mieć wiedzę o tych krajach, taką jaką można nabyć po dłuższym czasie mieszkania w tamtych społeczeństwach i po dokładnym poznaniu historii (obiektywnej - jeżeli to w ogóle możliwe) tego kraju.
PSZ to jakby nie patrzeć czwarta armia pod względem wielkości w obozie alianckim ...defiladą zwycięstwa punktowano trzy pierwsze miejsca niestety
Oj chyba nie. A co z Francją (fakt, że była w różnym okresie zaangażowana po obu stronach

), ale pod koniec wojny miała jakieś 1,3 mln żołnierzy, a jakiś rok wcześniej połowę tego stanu. PSZ nie było tak liczne. Nawet jeżeli wzięlibyśmy pod uwagę zarówno polskie jednostki walczące u "aliantów zachodnich" jak i te walczące razem ze Związkiem Radzieckim na wschodzie to wypadnie nam mniej bo te pierwsze pod koniec wojny miały jakieś 200 tys. ludzi, a te drugie ze 300 tys.
________________________________________
*) Tylko, żeby nie wyszło, że jestem rasistą bo się tych murzynów z Afryki znowu "czepiam". Po prostu łatwo tam znaleźć opisane przykłady takiego działania w okresie powojennym, a nawet współcześnie. Pewnie ze względu na to, że to kontynent targany od lat wieloma konfliktami.