Autor Wątek: Kto na myśliwca?  (Przeczytany 8507 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline snb

  • *
  • Lurker
    • http://have.not.any
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #15 dnia: Sierpnia 06, 2007, 12:58:22 »
Widomo myśliwiec agresywny, zawadiaka, trochę chyba nawet głupi :004:. Pilot bombowy raczej stateczny, uparty, ostro dążący do celu.

A pilot samolotu rozpoznawczego to taki co za młodu podglądał sąsiadki ? :)
Pozdrawiam

SNB

Glebas

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #16 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:11:47 »
A pilot samolotu rozpoznawczego to taki co za młodu podglądał sąsiadki ? :)
ROTFL :karpik
Czyli co. Piloci myśliwcy byli świetni, a pozostali to nieudacznicy? A co myślicie o mechanikach? J bym takiemu ręki nie podał. Tylko myśliwcy to dla mnie prawdziwi piloci. A ludzi z administracji dywizjonu traktował bym jak powietrze. Jak oni w ogóle śmią patrzeć na prawdziwych pilotów myśliwskich. Z takim nawigatorem to bym jeszcze porozmawiał, ale ze strzelcem pokładowym to już nie.
Popadasz w skrajności :banan
My tylko sprawdzamy jak to było w przeszłości. Każdy wie, że pilot bez mechanika nic by nie zrobił. Tak kiedyś , jak i dzisiaj. A administracja? Też musi być, w końcu ktoś musi zapłacić za paliwo i inne zabawki.  :118: Chodzi o to, że dzisiaj, gdy wybiera się na pilotów jednostki super utalentowane, my, zwykli śmiertelnicy, chcielibyśmy wiedzieć, czy gdybyśmy sie urodzili kilkadziesiąt lat temu, mielibyśmy szansę.  :121: Marzenia są za darmo. :karpik

DemoniX

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #17 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:13:08 »
Zapomnialem dodac ze mnozyl to pisemnie, ale jak niektorzy obliczyli w pamieci to sie juz nie odzywam :002:

Oni chyba mieli na myśli pamięć komputera xD

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #18 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:21:38 »
Nie zawsze myśliwcy to elita, w Uesej elitą patrzącą na myśliwców z góry w przenośni i dosłownie były/są załogi Blackbirdów. Oni przeszli selekcję jakiej sobie nawet nie wymyślimy. Jakby uprawiali sport to złoto olimpijskie murowane.
Wydaje mi się że obecnie sito jest dużo gęstsze niż przed wojną, choć z drugiej strony wtedy chłopcy byli mniej zdrowi niż dziś. No i badań na przeciążenia chyba nie było ?
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #19 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:28:00 »
Glebas- nie zauważyłeś ironii? :007:

hellkitty- ile razy usuwałeś swój post?

Pod koniec wojny w Niemczech pilotów bombowców przeszkalano na myśliwce.
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #20 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:28:02 »
Jako ciekawostka, wspomnienie Wolfganga Falcka (z czasów jak był instruktorem w Niemieckiej Szkole Pilotów Komunkacyjnych w Schlessiheim w latach trzydziestych):

"Do obowiązków instruktora w szkole należało także selekcjonowanie pilotów i przydzielanie ich, zgodnie z posiadanymi predyspozycjami lotniczymi, do poszczególnych rodzajów przyszłej Luftwaffe.

Musieliśmy ustalić podczas szkolenia, którzy [kursanci] posiadają walory pozwalające im stać się pilotami myśliwskimi, a którzy nie. Jeśli nie mieli takich predyspozycji, zostawali pilotami rozpoznawczymi, transportowymi lub bombowymi. Później, w czasie wojny, to się zmieniło, ale w normalnej sytuacji, aby zostać pilotem myśliwskim, trzeba było się nim urodzić. Można się tego nauczyć, ale taki pilot nigdy nie będzie dobrym myśliwcem - to trzeba mieć we krwi! Na przykład pilot bombowca mówi zupełnie innym językiem niż my. To wszystko bardzo, ale to bardzo, się różni.
"

Tyle z punktu widzenia Wolfa. Szkoda że tak ogólnikowo. (źródło: "Nocni Łowcy" D.P. Williamsa)

PS. Z mojej strony mała prośba - ludzie, ograniczcie trochę off-topy w tym wątku, bo 50 % postów to  rozmowy o d**** Maryni. :025:


Glebas

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #21 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:37:33 »
Glebas- nie zauważyłeś ironii? :007:

No, nie zauważyłem.... :004:

PS. Z mojej strony mała prośba - ludzie, ograniczcie trochę off-topy w tym wątku, bo 50 % postów to  rozmowy o d**** Maryni. :025:
Z drugiej strony, temat był martwy od miesiąca, jakby nie off topy, to by pewno umarł. Nie każdy ma taką wiedzę jak Ty.
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 06, 2007, 13:45:52 wysłana przez Glebas »

Offline Bee

  • *
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #22 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:45:50 »
Jest taka książka Rosły nam skrzydła. Autor, Kazimierz Wierzbicki, opisuje w niej proces szkolenia jaki odbył w latach 1944-1946 w ZSRR i później w Polsce. Finalnie wyszkolono go na pilota Pe-2. Między innymi, w jego wspomnieniach, zawarty jest opis predyspozycji psychicznych, według których szkolono na danym typie maszyny. Są skrótowe opisy dla myśliwców, pilotów bombowych i szturmowych. Niestety, jako że książkę tę miałem z biblioteki, nie jestem w stanie zacytować tutaj odpowiednich fragmentów. Jak ktoś to ją ma to niech wrzuci  ten opis.  

hellkitty

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #23 dnia: Sierpnia 06, 2007, 13:46:06 »
W 1944 w Luftwaffe nie patrzyli już kto bombowy kto rozpoznawczy- wszyscy szli do ciurkiem do Jagdwaffe z przeszkoleniem takim na jakie pozwalał czas. W gruncie rzeczy nie pozwalało ono przeżyć takiemu delikwentowi dłużej niż kilku dni, nie wspominając już o staniu się pełnowartościowym pilotem myśliwskim. Większość z tych nieopierzonych kurczaków, która przybywała wówczas na front wschodni po odbyciu kilku lotów bojowych (najczęściej z ZEROWYM kontem zestrzeleń) po prostu ginęła w czeluściach ZSRR. Podejrzewam, że nad Rzeszą było podobnie, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę ówczesną sytuacje strategiczną i całkowitą dominację USAAF w powietrzu.
W ostatnich miesiącach wojny, w obliczu narastającego zagrożenia które zresztą i tak przybrało już gigantyczne formy w służbie pozostawali piloci, którzy w normalnych warunkach o lataniu powinni zapomnieć- zdarzał się brak nogi (Rudel), pourywane i połamane palce (Knoke, Rall) czy nawet brak oka jak było to w przypadku pogromcy Thunderboltów- Wilhelma Hoffmana.
 
Porównywanie dzisiejszych, XXI wiecznych standardów z tym co działo się 60 lat temu to pomyłka.


Ad Sherman. Tyle razy ile było trzeba. Krzywda Ci się chyba nie stała. Nie moja wina, że czas edycji jest ograniczony.

szyhal55

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #24 dnia: Sierpnia 06, 2007, 14:35:44 »
Zastanawia mnie jeszcze taka kwestia. W RAF-ie przed wojna czas potrzebny do wyszkolenia mysliwca to chyba 2 lata. Podczas BoB-a ten okres skrocono do chyba 3 miesiecy, wiec nasowa sie pytanie jakie elementy szkolenia pominieto a jakie uznano za wazne i realizowano w tym czasie? Przy okazjii mozna dodac tacy sobie Kamikazee mieli chyba tylko 3 dni zeby nauczyc sie "pilotowania" Zero. Dzien pierwszy i najwazniejszy to starty i o ile sie uda to ladowanie, dzien drugi to lot w formacji, dzien 3 to teoria ataku, a potem  :005: wiadomo.

Offline Bee

  • *
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #25 dnia: Sierpnia 06, 2007, 16:07:51 »
Nie. Kamikazze nie mieli 3 dni na szkolenie. Nie było ściśle ustalone ponieważ szkolenie tego typu odbywało się w jednostkach. Zapewniam cię, Japończycy nie byli głupcami. Jeśli mieli stracić życie to starali się nie tracić go na marne. Nie da się  w 3 dni nauczyć techniki roztrzaskiwania o okręt pilotów z małym doświadczeniem. Trwało to tygodniami- choć wynikało głownie z problemami z paliwem (jeśli pamiętam loty 1 na 5 dni). Chodziło m.in o loty w formacji, technikę nurkowania i wyciągania na małych wysokościach, zwłaszcza aby w wyniku twardnienia sterówprzy dużej prędkości pilot  nie dokonał klasycznego przestrzelenia celu. Nie uczono ich natomiast np. nawigacji (tzn. lotów nad morzem, nawigować nad lądem każdy uczył się wcześniej) Grupę nad cel miał doprowadzić doświadczony pilot.
Co do RAF-u to nie wiem ile trwało tam szkolenie przed wojną. W czasie trwania konfliktu skraca się szkolenie w dwojaki sposób. Pierwsze to szkolenie teoretyczne. Pilota po wojnie i tak się zdemobilizuje więc nie potrzebna mu taka wiedza jak żołnierzowi zawodowemu, który po zakończeniu kariery w powietrzu pozostaje dalej w siłach powietrznych i pełni tam rozmaite funkcje, do czego potrzeba mu więcej fachowej wiedzy niż pilotowi wyszkolonemu w czasie wojny. Ten ma wiedzieć tyle ile potrzeba mu, aby walczyć, plus bonus w zależności od czasu jakim państwo dysponuje na jego szkolenie. Np w Niemczech do 1943 roku szkolono pilotów wg. normalnego trybu czasu pokoju.
Drugie. Tym lepszym pikotem się stajesz im więcej lotów wykonasz. Pilotowi, aby umieć latać samodzielnie wystarczy nalot ok. 20 godzin. Późnźniej uczy się kolejnych elementów. Tyle, że w programie skróconym, np. 100 godzinnym (Niemiec w 1944) wylata np. 20 godzin podczas szkolenia w nawigacji, a w USAAF w czasie 200 godzin np, 40. Jeden i drugi umią nawigować. Tyle, że ten drugi lepiej. Im mniej  czasu tym bardziej skraca się szkolenie taktyczne (najpierw uczy się latać, a później walczyć). I tak młody pilot Luftwaffe wyszkolenia nie miał prawie wcale, a Amerykanin nawet do 300 godzin. Np. W RAF od 1943 roku po szkole lotniczej (nie OTU-szkolenie taktyczne) wysyłano pilotów do rożnych zajęć aby mogli nabyć doświadczenia np. latając w szkole strzelców pokładowych itp. Podsumowując, gdy nie ma czasu uczy się wszystkiego, tylko w mniejszym stopniu niż w momencie gdy jest czas. Niektórych aspektów właściwie się tylko liźnie. Później skreśla się elementy mniej potrzebne. Np. loty w nocy.
I trzeci element. Intensyfikacja. Np. brak wolnych weekendów. Zamiast zajęć 5 razy w tygodniu po 5 godzin, 6 dni w tygodniu po 6 godzin. W RAF od 1943 normalnie miano wolne weekendy (co drugi), a także święta oraz wolne popołudnia, a np w ZSRR i Japoni harowało się od świtu do zmierzchu  z wolnym (w Japoni) 1 dniem na pół roku.
   
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 06, 2007, 16:14:45 wysłana przez Bee »

Offline Rolam

Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #26 dnia: Sierpnia 06, 2007, 16:30:08 »
gdzie koles ktory chyba mial byc tam pilotem ktoremu poprawnie udalo sie obliczyc mniej wiecej takie dzialanie 156*325 byl uznany za geniusza 

proste.. ;)

3 x 156 z dwom zerami + ćwiartka z 15600.. :D

@szmajs był z resztą czy bez reszty :D ?
http://img90.imageshack.us/img90/2885/883092yr5.gif

"Latanie to przywilej spojrzenia na świat oczami Boga..." "No! Więc  gawron mi pasuje...-gawron??? Dla ciebie PAN GAWRON ! Dopóki cię nie polubi ,łapa będzie Cię boleć."

Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #27 dnia: Sierpnia 07, 2007, 21:14:17 »
W pamięci bym nie dał rady policzyć :P lol
Ostatnio wzbudziłem popłoch wśród przedstawicieli tzw. pokoleń wychowanych w wolnej Polsce ponieważ na kartce papieru tak jak to w podstawówce uczyli podzieliłem przez siebie dwie liczby :D
Przez chwile doświadczałem prawie boskiej czci :D

Obudziłeś demony wspomnień, trzy tygodnie uczyłem moją Latorośl tej metody dzielenia. Efekt: potrafi podzielić dwie cyfry oraz poznał dwa nowe przekleństwa (a wydawało mi się, że ruszam tylko ustami).

Offline Ranwers

  • *
  • Wizzard
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #28 dnia: Sierpnia 07, 2007, 23:35:01 »
Że (od że się nie zaczyna  :004: ) tak powiem w temacie:

Rekrutacja na pilota, nawigatora itd.
A g... nie rekrutacja. Jak Toyo napisał od A do.. na to, od K do ... na to. Jak był czas można było wyłapywać geniuszy.
Pierwszy lepszy pilot, no faktycznie pierwszy - McConnell - wiecie co robił na drugiej wojnie ? Nie googlujcie - odpowiem - był nawigatorem w B-24.
I tyle w temacie. Można było być wirtuozem przestworzy, ale jak akurat był brak radiotów czy bombardierów - szkolono na ten kierunek i bez gadania miało być.
.       __!__
.____o(''''')o____.
          " " "
Forum to miejsce spotkań ludzi, którzy mają "zryty palnik" w pewnych kwestiach i do tego dobrze im z tym

Grzegorz2107

  • Gość
Odp: Kto na myśliwca?
« Odpowiedź #29 dnia: Sierpnia 13, 2007, 11:15:11 »
Że (od że się nie zaczyna  :004: ) tak powiem w temacie:

Rekrutacja na pilota, nawigatora itd.
A g... nie rekrutacja. Jak Toyo napisał od A do.. na to, od K do ... na to. Jak był czas można było wyłapywać geniuszy.
Pierwszy lepszy pilot, no faktycznie pierwszy - McConnell - wiecie co robił na drugiej wojnie ? Nie googlujcie - odpowiem - był nawigatorem w B-24.
I tyle w temacie. Można było być wirtuozem przestworzy, ale jak akurat był brak radiotów czy bombardierów - szkolono na ten kierunek i bez gadania miało być.


Mam tu uwagę. W epoce w której udzielał się McConnell zaczęto już oczekiwac od pilotów myśliwców również żelaznej dyscypliny taktycznej i nie wystarczała już sama agresywności i bystrośc wzroku . Tak , że obecnie pilot myśliwca to zupełnie inny typ niż w latach DWS . W latach pionierskich 30 letni pilot myśliwca był absolutną rzadkością. Dziś średnia wieku to pewnie ok. 35 lat...