Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: rutkov w Marca 11, 2020, 15:00:55
-
Nie, nie jestem na kwarantannie. Ale chciałbym. Mógłbym wtedy polatać sobie spokojnie i pograć w inne gry też. Myślę, że branża gier wideo może liczyć na boom wprost proporcjonalny do zastoju w innych branżach ;-). I to jako jedna z niewielu branż pozamedycznych lub tych ściśle związanych ze zwalczaniem epidemii. Nie życząc nikomu zachorowania, życzę kwarantanny :-).
-
Nie, nie jestem na kwarantannie. Ale chciałbym. Mógłbym wtedy polatać sobie spokojnie i pograć w inne gry też. Myślę, że branża gier wideo może liczyć na boom wprost proporcjonalny do zastoju w innych branżach ;-). I to jako jedna z niewielu branż pozamedycznych lub tych ściśle związanych ze zwalczaniem epidemii. Nie życząc nikomu zachorowania, życzę kwarantanny :-).
To sobie wyobraź, że ze względu na pozamykane uczelnie ja siedzę w domu `pod mailem i telefonem` i wiesz co.... będę grał, w grę, w Tomb Raider :woot:.
-
Może w końcu poefcesimy?
-
Tylko jeśli mówisz qrdl o tych nowych Tomb Raiderach, to musisz wiedzieć że tam niestety jest więcej strzelania niż tomb raiderowania. Mocno się rozczarowałem.
-
U mnie w pracy dużo ludzi jeździ po świecie, kolega po powrocie ma teraz 2 tygodnie "firmowej kwarantanny". :)
-
Życie nie ma litości dla niektórych ;-) Żona jest nauczycielką, kwarantanna w domu jednak odpada. Zaraz wymyśli malowanie czy inny remont. W castoramie zapewne nie wykupują farb jak leci...
-
"Dzięki" kwarantannie został pobity rekord zalogowanych użytkowników na Steam... Chiny robią swoje...
-
(...) Żona jest nauczycielką, kwarantanna w domu jednak odpada. (...)
Fajnie. Ja dla odmiany mam trójkę dzieci w wieku szkolnym, każde w innej klasie. Nie będę cytował wiadomości od p. dyrektor w sprawie "zachęcania do podejmowania samodzielnej aktywności edukacyjnej", ani też wiadomości pań nauczycielek/wychowawczyń dotyczących oczekiwanego sposobu realizacji tej aktywności oraz zakresu materiału do opanowania, ćwiczeń do wypełnienia i zadań do wykonania; w skrócie podsumuję tylko iż oczekuje się ode mnie i mojej partnerki wykonywania przez okres tejże "kwarantanny" pracy trojga pełnoetatowych nauczycieli. Oczywiście do kompletu z pełnymi etatami w naszej pracy, o obowiązkach domowych których przy takiej gromadce nie brakuje nawet już nie wspominając.
Granie? Remont? Chyba psychiatryk. Albo SOR, zależy co pierwsze puści.
-
Życie nie ma litości dla niektórych ;-) Żona jest nauczycielką, kwarantanna w domu jednak odpada. Zaraz wymyśli malowanie czy inny remont. W castoramie zapewne nie wykupują farb jak leci...
Bardzo dobrze, że żona wymyśli Ci zajęcie! Zajmie Ci umysł rozmyślaniem na tematy niepotrzebne :-)
-
Mógłbym wtedy polatać sobie spokojnie i pograć w inne gry też....
Jakby cała rodzinka była, to polecam Pandemic Legacy albo This War of mine.
Obie planszówki doskonale wpisują się w obecną psychozę z rolką ;).
(https://image.ceneostatic.pl/data/products/55998945/f-galakta-this-war-of-mine.jpg)
(https://gryplanszowe-basanti.pl/11155-large_default/pandemic-legacy-pandemia.jpg)
Jakoś znajomo:
Zaczyna się prosto...
Wirus bardziej złośliwy niż inne. Nic, z czym wasz zespół nie mógłby sobie poradzić. Jednak na przełomie stycznia i lutego... Tak. Z pewnością ten rok będzie czymś, czego nie zapomnicie do końca zycia. To nie jest zwykły wirus. To nie jest zwykły rok.
Zobaczycie i doświadczycie nieprawdopodobnych rzeczy. Będziecie musieli prowadzić działania mające na celu ocalenie ludzkości przed wyginięciem. O wszystkim, co wydarzy się w tym roku, przez kolejne stulecia będzie się mówiło tylko szeptem.
Czy wasz zespół uratuje ludzkość? Czy potraficie to zrobić w ciągu 12 miesięcy? Czy umiecie stawić czoła comiesięcznym niespodziankom, komplikacjom i złudnym zwycięstwom? Czy jesteście gotowi na Pandemic Legacy?
-
W obecnych czasach grałbym w taką:
(http://cashflow202.pl/images/cashflow-nowa-gra-pudelko.png)
PS.
W końcu podobno fortuny rodzą się w czasach kryzysu... ;)
-
Czy można panikować?
WSZYSCY TU ZGINIEMY !
... aaa nie teraz?
ok
-
GH zamknięte, ale jaja, to nie kulka :icon_kuleczka_162: to maseczka.
-
To ja biegnę instalować Quarantine :D
(https://www.rockpapershotgun.com/images/15/jan/quarantine.png/RPSS/resize/760x-1/format/jpg/quality/90)
-
Pathologic 2 jeżeli komuś mało stresu i depresji!
-
(http://i.imgur.com/r6irPGqh.jpg) (https://imgur.com/r6irPGq)
-
Ja tam idę kupić papier toaletowy :D
-
To weź jakiegoś ebooka lub słuchowisko na fona ;)
Dwa dni temu stałem w takiej kolejce w supermarkecie jakiej nie pamiętam od czasu komuny, o przepraszam, może początki polskiej prywatyzacji i sprzedaż mocno zaniżonych akcji skutkowało tylko większymi :evil:
-
Ja tam idę kupić papier toaletowy :D
To jest jakiś fenomen dla socjologów! 8)
-
I to na całym świecie, wszędzie tak jest. :)
-
To nie jest żaden fenomen tylko tresura klienta. Całe życie was uczą, że forsa i rzeczy są dobre na wszystko. Skoro nie można zapłacić wirusowi, żeby się odczepił, to choć kupię srajtaśmę.
Po drugie, mocno to przypomina sytuację przed długimi weekendami i świętami. W sumie dobrze, że nie uzupełniają braku makaronu na półkach od razu jak niknie, bo biedni durnie by nie byli w stanie się wyrobić finansowo i wagowo, mając imperatyw "KUPUJ!".
I jeszcze dodam, że wcale nie lekceważę zarazy, ale makaron i srajtaśma jej nie zwalczy, tylko siedzenie na dupie w domu.
Walcie gruchę, grajcie w gry.
Tako rzecze,
Zaratustra
-
"Gdybym był złośliwy" to napisałbym iż w/w wpis pochodzi od samotnego osobnika który nie posiada dziadków/rodziny/dzieci i nie musi zajmować się nikim oprócz własnej "dupy"...
Ale ten Pan akurat w moim mniemaniu nie jest nadal taką osobą (choć określenia w stylu "biednych durni" dla reszty Obywateli trochę to jednak deprecjonują).
Tako rzecze ktoś:
Normalny/Rodzic/Człowiek
PS.
Jeśli w najbliższym czasie (na co liczę) nie będzie dramatycznego wzrostu zachorowań, a pracownicy sklepów (centrów dystrybucji/pracowników dostawców) zobaczą, iż im osobiście oraz ich rodzinom ta ich praca z klientami nie zagraża to nie będzie zapaści systemu i tyle...
A jak wszyscy zaczną siedzieć i (tu nie zacytuję) to takie wpisy będą niestety naszym najmniejszym problemem :D.
-
O tych "biednych durniach" nie pisałem jako o wszystkich, tylko o tych co wykupują 10 paczek makaronu z 50, które są na półce. Jest to działanie nie dość, że egoistyczne, to i irracjonalne, bo jeśli zabraknie żywności, to takie "zapasy" nie pomogą, bo sobie ten makaron ugotuje na wodzie z rzeki i na ognisku. Z drugiej strony ja nie mogę sobie normalnie kupić paczki czy dwóch, bo 3 gości przede mną wózki po 100 kg. I jeśli byłbym złośliwym zaopatrzeniowcem, to dałbym makaronu bez ograniczeń, niech się w nim zakopią.
Osobiście robię zakupy dla całej Rodziny, a mam i dzieci i seniorów pod opieką. W supermarketach jestem ok. 2x w tygodniu po niezbędne zakupy, przynajmniej dotychczas tak bywało... W domu mam - zwykle - rezerwę na tydzień do dwóch, na wypadek własnej choroby i niemożności robienia zakupów. Są to jakieś 2 pudełka ryżu, makaronu, ok. 10 jaj, kilka konserw rybnych, mięsnych, trochę mrożonek, 2-3 kilo ziemniaków, trochę pakowanej wędliny, herbata... no i papier nie mniej niż 5 rolek. Alkoholu nie potrafię magazynować ;-).
-
Spoko, ale pewnie nie pomyślałeś o tym, że przygniatająca większość ludzi nie robi nawet takich minimalnych zapasów i zwyczajnie teraz poszli do sklepu wyjątkowo je robiąc.
Więc najprawdopodobniej jesteś w "pierwszej linii" tych "bidnych durni" :-).
-
Ech, był już jeden szturm na sklepy, teraz drugi, po każdym dorzucają palety dóbr wszelakich i znów jest. Owszem, w wczoraj w jednym Auchan (Bielany) zdziwiłem się, że rzeczywiście wywiało papier, mydła i makarony, ale już w drugim (Korona) papier był a makaronów z połowa półki. :) Dodam, że w obu sklepach było pod dostatkiem płatków śniadaniowych, które wywiała wcześniej poprzednia panika. Widać ludzie nie mają gdzie ich trzymać. ;)
-
Spoko, ale pewnie nie pomyślałeś o tym, że przygniatająca większość ludzi nie robi nawet takich minimalnych zapasów i zwyczajnie teraz poszli do sklepu wyjątkowo je robiąc.
Więc najprawdopodobniej jesteś w "pierwszej linii" tych "bidnych durni" :-)
Ja nie robię zapasów, one się same jakby robią, tzn. mam ochotę np. na ryż, ale w domu dochodzę do wniosku, że na coś innego, albo się najadłem chlebem, no i ryż zostaje, nie odnoszę go do sklepu :-). Natomiast znam takich, co mają nawet zmagazynowane po kilka par gogli VR, to dopiero pierwsza linia abstrakcji :evil:.
-
Oj tam magazynuje, używam ich. Tylko vive są w magazynie, zresztą to jest akurat ważne, a nie jakieś tam jedzenie :-).
Wysłane z mojego SM-T819 przy użyciu Tapatalka
-
"Gdybym był złośliwy" to napisałbym iż w/w wpis pochodzi od samotnego osobnika który nie posiada dziadków/rodziny/dzieci i nie musi zajmować się nikim oprócz własnej "dupy"...
Ale ten Pan akurat w moim mniemaniu nie jest nadal taką osobą (choć określenia w stylu "biednych durni" dla reszty Obywateli trochę to jednak deprecjonują).
Tako rzecze ktoś:
Normalny/Rodzic/Człowiek
Nic dodać, nic ująć. Gdyby nie zwykłe cotygodniowe zakupy wszelakich podrobów dla psa (dog niemiecki, jeść musi i potrafi wpałaszować) pewnie dałbym sobie spokój, ale że ostatni z przygotowywanych słoików właśnie został otwarty, nie miałem wyjścia, przy okazji kupując standardowe produkty dla Seniorów, co też co tydzień robię. Przynajmniej część ludzi była pewnie w podobnej sytuacji do mnie, bo nie każdy wózek był wypchany niebotycznie.
Kiedyś było takie powiedzenie, dziś już niestety jakby zapomniane "Milczenie jest złotem", w erze komputerów można by to nieco unowocześnić i zmodyfikować do np. czegoś w tym stylu "klawiatura przyjmie wszystko, ale to nie znaczy, że trzeba klepać bez zastanowienia" ;)
-
Byłem dziś w sklepie (właściwie w kilku bo ryżu szukałem) Auchan w Warszawie na Woli i nie dostałem tylko dwóch konkretnych rzeczy na które rodzinnie mieliśmy ochotę - nasion kukurydzy na popcorn i właśnie ryżu luzem. Ryż w torebkach jest, ale ten mi nie pasuje do gołąbków no i popcornu też nie będzie. Dziwne.
-
Byłem dziś w Oszą na Ślunsku i cały papier wywiało. Zostało ino jedna dowieziona paleta, gdzie biedna pani po
50-tce pięćdziesiątce rozpakowywała folię ochronną. Wziąłem papier, choć nie starczyło go dla wszystkich xD. W Lidlu wywiało wszystkie mrożonki - ryby, warzywa na patelnie, mięsa. Ogólnie mam zasadę, że twarde pokarmy typu makaron, ryż, masło (zamrożone) itd. staram się trzymać tak by mieć zapas na 3 tygodnie nagłego black-outu. Co jak co, ale papier to rzecz pierwszego rzutu i nie służy on tylko do masowania anusa, ale także do innych spraw, więc nie dziwie się, że znika na całym świecie.
-
lol
Qrdl jest troche jak Max Kolonko.
Stop.
Abarotna.
:D
Mówi jak jest.
Panowie, ci którzy tak ochoczo rzucają prorodzinne hasła, niczym "Mężowie Stanu"... z PiSu :D
Wiecie ile można zrobic żarcia z dwóch kilogramów wieprzowowiny i 2 kg makaronu (licząc per masa sucha) :D ?
Na tyle dużo, że zanim się skończy, zarażenie COVIRem zacznie być postrzegane jako atrakcyjna alternatywa jedzenia wspomnianego makaronu z gulaszem przez kolejny tydzień :D
Więc tak.
Uważam podobnie jak Qrdl Tomasz prawie filozof, humanista z bożej łaski :D, iż szał zakupywania jest manifestacją mechanizmów obronnych jednostek stworzonych przez z gruntu zły, a co gorsza suicydalny model funkcjonowania społeczeństwa tzw. zachodniego, pt. Kup, Kup, miej, kup ponieważ to kim jesteś zdeterminowane jest przez to co kupujesz, i nigdy ale to nigdy nie próbuj myśleć. Pod żadnym pozorem.
:D
Jeśli nie potrafisz rozwiązać problemu, bo niby jakbyś miał, pamiętaj że:
...forsa i rzeczy są dobre na wszystko.
Ale nie myśl. Słuchaj, wykonuj i kupuj.
-
Tak, zachowanie politycznej poprawności w mowie, to teraz faktycznie coś czego najbardziej potrzebuję. Dziś znowu musiałem iść do Biedry po zakupy i wiecie co? Na szczęcie durnie skutecznie wykupili makaron i srajtaśmę. Cisza, spokój, włoska muzyczka w tle. A jadąc tam samochodem widziałem obywatelkę z dwiema mega pakami po 24, w sumie miała 48 rolek... tyle Maverików to chyba nawet A-10 nie przenosi lol.
PS.
Dodam, żeby nie było. CIA ponoć warunkowała na Buszującego w zbożu, u nas TV uwarunkowała na kupowanie srajtaśmy. To jest faktycznie temat do badań naukowych.
-
Uważam podobnie jak Qrdl Tomasz prawie filozof, humanista z bożej łaski :D, iż szał zakupywania jest manifestacją mechanizmów obronnych jednostek stworzonych przez z gruntu zły, a co gorsza suicydalny model funkcjonowania społeczeństwa tzw. zachodniego, pt. Kup, Kup, miej, kup ponieważ to kim jesteś zdeterminowane jest przez to co kupujesz, i nigdy ale to nigdy nie próbuj myśleć. Pod żadnym pozorem.
:D
Proponuję przenieść się do Korei (oczywiście tej jedynej słusznej ;) ), a na balkonie zasadzić jakieś korzonki (nie mylić z grzybkami ;) ) i wstąpić na drogę duchowego oświecenia (korzonki jak znalazł ;) ).
Co oczywiście nie zmienia faktu, że też uważam kupowanie papieru w ilościach hurtowych za niepotrzebne i nieuzasadnione :)
-
Ja przepraszam, ja może głupi jestem, ale czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi z tym papierem?
Schmeiss ale ze świni to można różne śmieszne rzeczy robić, nie tylko gulasz. >:D
(https://www.wykop.pl/cdn/c3201142/comment_1583072498JBGnMY7d1A3XK0QpJwJ7J7.jpg)
-
(http://i.imgur.com/pjMlBXJl.jpg) (https://imgur.com/pjMlBXJ)
-
https://www.youtube.com/watch?v=A9aS4mEZaMY&feature=emb_logo (https://www.youtube.com/watch?v=A9aS4mEZaMY&feature=emb_logo)
:)
Nie wiem czy to odpowiedni wątek, ale lotnicze i brawo dla pilota jeśli to nie jest fake.
-
Kapitalne!
-
Co z tego, że 10 osób nakupi mydła na najbliższe 3 lata jak 50 osób mydła nie kupi bo tamci wykupili. Kretyńskie podejście do tematu. Srajtaśmy mają na lat 10, jak będzie potrzeba to se tyłek wodą umyję (o ile nie wyłączą) jak wyłączą to będę miał większy problem. Na szczęście prawie na wsi mieszkam, dookoła lasy, rzeka. Na to liczę jakby co. W szafie z artykułów pierwszej potrzeby mam kilka paczek .22 i 5,45 i te się najlepiej przydadzą jakby co. Tylko potem może być ptasia grypa i choroba wściekłych krów:-P. Trzeba żyć normalnie póki się da. Jak wszystko pizgnie, to te zapasy nie wiele dadzą.
Przyjemnej kwarantanny dla tych co mogą sobie na nią pozwolić.
-
Przepraszam, ale przypomnę, że wykupione "bezcenne dobra" typu makarony i papier toaletowy to nie nasz polski patent, ale ogólnoświatowy. Widziałem takie widoczki zapodane z Irlandii, ze Stanów... Tak to już jest, ludzie się rzucają jak głupie. A wystarczy pojechać 2 dni później, i okazuje się, że "zniknięte" dobra pojawiają się cudownie w markecie. :) To jeszcze nie zombie apokalipsa.
Apokalipsa to może być w UK, jak pójdą na całość.
-
Apokalipsa to może być w UK, jak pójdą na całość.
Po tym jak Boris w swoim orędziu ogłosił, że za kilka tygodni około 60% społeczeństwa będzie zakażona i będziemy tracić kogoś z bliskich, nagle papier pożądany przestał być złotym środkiem na walkę z wirusem :). Moim zdaniem, potrzebny był taki liść w policzek na opamiętanie się. ;)
-
Melduję, że skończyła mi się pierwsza rolka! :evil:
-
Ja nie mogę... potrzebny był wirus żeby Schmeisa zmusić do pisania na forum :-). Jeszcze ze dwa tygodnie, a wróci Psiku, Schlang, Jos i Gero :-P. Potem napisze coś Świerczek i wtedy to już tylko apokalipsa mnie zdziwi :D.
Ramm.
PS. po zastanowieniu... przed apokalipsą to jeszcze Elwood się powinien odezwać... albo Edyta Górniak :-).
-
Elwood... zapomnij, zapadł się pod ziemię ;). Reszta do namierzenia. No może oprócz Świerczka. Pewnie razem z Elwoodem, Docentem i Szefem się wożą ;).
-
Jeszcze raz w sprawie zakupów: są teraz głosy, co by tak nie hejtować. Wykupili mydła? Znak, że chcą się dużo myć. Żarcie na zapas? Będą siedzieć w domu na d*pie i się nie wychylać teraz... Czyli spoko. ;)
-
Jeszcze raz w sprawie zakupów: są teraz głosy, co by tak nie hejtować. Wykupili mydła? Znak, że chcą się dużo myć. Żarcie na zapas? Będą siedzieć w domu na d*pie i się nie wychylać teraz... Czyli spoko. ;)
Ja w nerwach zjadłem w nocy zapasową makrelę w oleju... potem 2x miałem 2 i już jestem pod zakładaną kreską spożycia esencjonalnego... będę musiał dziecku ograniczyć :o.
-
Elwood... zapomnij, zapadł się pod ziemię ;). Reszta do namierzenia. No może oprócz Świerczka. Pewnie razem z Elwoodem, Docentem i Szefem się wożą ;).
Wrócą, zawsze wracają...
-
Pamiętający, od zawsze pieprzą że świat zapłonie Ogniami Końca, gdy wstanie server MissKitty.
... Ot taka sprytna selekcja piszących w tym wątku by moi.
-

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200315/af6de3462656363843c716b181afb899.jpg)
-
A ja tak z innej beczki...
Siedzę sobie na wyspie już parę lat i może udzieliło mi się myślenie "keep calm", ale jak patrzę co wyprawiacie to jedyne co się nasunęło to cytat z klasyka:
Co robią Rzymianie?
Wygłupiają się Rzymianie...
Mianowicie, większość mądrych głów mówi, że wirus dołączy do panteonu sezonowej grypy i zostanie z nami na zawsze, czy w związku z tym Angolskie podejście nie jest aby bardziej trafione? Przechorować nabyć odporność nim zmutuje, przypominam, że osoby które zachorowały na "hiszpankę" w pierwszej fazie, wykazały odporność na jej zmutowanych następców.
No chyba, że granice zamknęliście już na zawsze :evil:,
bo jak je nagle otworzycie za 3 miesiące, to może być wesoło. Z drugiej strony jak widziałem fotki piachu sypanego na drogach do granicy, to chyba jednak będzie kwarantanna na dłużej. Takie moje tam wewnętrzne rozterki :D
Tylko jak Qrdl przeżyje bez Czeskiego piwa? :evil:
-
Może to racja...
-
A ja tak z innej beczki...
Siedzę sobie na wyspie już parę lat i może udzieliło mi się myślenie "keep calm",
….
Tylko jak Qrdl przeżyje bez Czeskiego piwa? :evil:
Mnie się wydaje, że sporo tutaj nieporozumień. Oczywiście wirus jest tak sobie zjadliwy, te 2-5% to nie jest szczególnie dużo, np. w stosunku do eboli, ale... chodzi o to ile osób na raz zapadnie. Wyobraźmy sobie, że naraz choruje 100 milionów, a to oznacza od 2 do 5 milionów zgonów w krótkim czasie (przypomnijcie sobie ile ofiar było w czasie wojny - u Angoli mniej niż 0.5 mln, czyli, że wirus może ich tam nieźle przerazić). Tutaj chodzi raczej o wydolność służby zdrowia, która przestanie ogarniać setki tysięcy koniecznych hospitalizacji. Mówiąc jeszcze inaczej, większość z nas to załapie, ale ważne, żeby to rozciągnąć na miesiące a nie dni... Boris ma to najwyraźniej gdzieś, bo przecież z kolegami z rządu nie będzie stał w kolejce po respirator, więc keep calm…
EDIT.
Tak sobie myślę, że Boris wymyślił okrutny sposób zaoszczędzenia na hospitalizacji. Jak nagle zachorują, to pomrą bez pomocy, czyli zaoszczędzi się na służbie zdrowia.... krótko i na temat.
EDIT 2.
Jeszcze jedno. Brexit nabiera teraz innego wymiaru, ponieważ zakładano, że gospodarka UK może na tym stracić ok 10%. Teraz wyobraźmy sobie nałożenie się efektu zamknięcia przedsiębiorstw, zwolnienia gospodarki, pracy zdalnej. Nagle może się okazać, że zsumowany efekt to -20-30% dla gospodarki. Zatem co się bardziej politykom przy żłobie kalkuluje: bezprecedensowy spadek gospodarczy czy setki tysięcy śmierci osób biednych i starych? Keep calm and grow kartoszki und pomidory.
-
Trzeba porównywać UK względem gospodarek EU, zwolnienie gospodarki będzie po obu stronach kanału. Szanuję Angoli za takie pokerowe podejście do nomen omen życia. Może im się opłacić, a mogą też i sporo zapłacić za swoje rozwiązania. I te związane z obecnym wirusem, i sam Brexit. Wielka ruletka, czy im się opłaci w zasięgu 10-15 lat. :)
-
Jeśli ten tajny raport PHE jest prawdziwy to takie ekonomiczne skutki Brexit-u będą u nich najmniejszym problemem:
https://natemat.pl/302491,koronawirus-w-wielkiej-brytanii-oczekuje-sie-pol-miliona-zgonow-raport
-
No i właśnie, pół miliona, czyli tyle ile według WHO w tym roku umarło już na gruźlicę...
-
Wszystkim odważnym polecam udać się na oddział z zakażonymi i ofiarować pomoc jako wolontariusz. Zarazicie się szybko, nabędziecie odporności i będziecie wtedy głosić swoje prawdy objawione.
-
Ale raport Dako powyżej dotyczy tylko UK a taka umieralność na gruźlicę jaką przytaczasz to chyba cały świat i to trzeci świat. W roku 2017 w Polsce na gruźlicę zachorowało 5787 osób a jest to choroba, którą się leczy więc nijak nie widzę tu tych 500 000 zgonów w tym roku.
-
Wszystkim odważnym polecam udać się na oddział z zakażonymi i ofiarować pomoc jako wolontariusz. Zarazicie się szybko, nabędziecie odporności i będziecie wtedy głosić swoje prawdy objawione.
Nie rozumiem po co od razu złośliwość, czyżby coś poszło niezgodnie z planem i lotnik jednak ma brązowe slipy? :evil:
Wszyscy którzy mnie tu znają wiedzą, że nikomu źle nie życzę, a tym bardziej rodakom.
Tak więc Panowie, zdrowia i oby żaden z Was się nie zaraził.
Tymczasem kończę mój udział w tym wątku, bo nie chce wydzielać niezdrowych emocji.
I tak szczerze od serca to mam nadzieję, że Wy macie rację nie UK, bo w PL mam mnóstwo rodziny, a temat traktowałem
jako luźne dywagacje.
-
Nie rozumiem po co od razu złośliwość, czyżby coś poszło niezgodnie z planem i lotnik jednak ma brązowe slipy? :evil:
To żadna złośliwość. Skoro wiesz lepiej - przetestuj to najpierw na sobie zanim zaczniesz radzić innym.
-
To żadna złośliwość. Skoro wiesz lepiej - przetestuj to najpierw na sobie zanim zaczniesz radzić innym.
Nic nie wiem lepiej i nic nikomu nie radzę, no może poza jedną rzeczą: nauki czytania ze zrozumieniem, Ci co potrafią na pewno doczytali moją uwagę z pierwszego postu, że są to wewnętrzne rozważania i dywagacje i nie robią gównoburzy.
Tymczasem żegnam, bo sporo naczyń do zmywania się uzbierało, a szef goni :D
-
Co robią Rzymianie?
Wygłupiają się Rzymianie...
Mianowicie, większość mądrych głów mówi, że wirus dołączy do panteonu sezonowej grypy i zostanie z nami na zawsze, czy w związku z tym Angolskie podejście nie jest aby bardziej trafione? Przechorować nabyć odporność nim zmutuje, przypominam, że osoby które zachorowały na "hiszpankę" w pierwszej fazie, wykazały odporność na jej zmutowanych następców.
Ok - czytamy ze zrozumieniem... Wszystko tu napisałeś jasno, prosto i jednoznacznie.
To nie żadna gówno burza. Z obecną sytuacja kojarzą mi się ciągle ludzie stojący na plaży i obserwujący z zaciekawieniem nadciągające tsunami. Kiedy rzucają się do ucieczki - na ratunek jest już zdecydowanie za późno.
Drugie skojarzenie - ludzie obserwujący ziejącą promieniowaniem elektrownię w Czarnobylu.
Wg mnie - sytuacja jest bardzo poważna - świadczą o tym poczynania większości europejskich rządów. Najgorsze jest to, że zagrożenie nie widać. Słońce świeci, ptaszki ćwierkają a tu straszą z telewizora, w co część ludzi powątpiewa.
Po epidemii przyjdzie następna plaga - kryzys gospodarczy na całym świecie. To zaboli jeszcze mocniej.
-
Nie to żebym był zwolennikiem teorii spiskowych, ale bardzo różne sposoby reakcji władz na zarazę dają do myślenia. Tak jakby testowano różne sposoby radzenia sobie z wirusem. Tańsze i droższe. Oczywiście prewencja jest droga, bo wydaje się niby na nic, tzn. ponosi się koszty gospodarcze. Natomiast leczenie już rozwiniętej zarazy daje duże zyski firmom medycznym.... Mnie się wydaje, że u nas, ze względu na małą dostępność rzeczywistych środków zaradczych, typu respiratory, wybrano model prewencji. UK, Francja i Niemcy dadzą zarobić przemysłowi. Hiszpania i Włochy to sandbox dla braku elementarnej higieny i ludzi bez wyobraźni.
Tako rzecze,
Zaratustra
-
Zawsze profilaktyka/prewencja jest tańsza i efektywniejsza od leczenia i to w przypadku każdego schorzenia, nie tylko epidemii.
Gdyby te miliardy dla telewizji miano przeznaczyć nie na onkologię, ale profilaktykę onkologiczną, czyli badania przesiewowe, wykonywanie pełnej diagnostyki w przypadkach alarmowych to efekty (mało medialne i słabe z punktu widzenia propagandowego) byłyby dużo lepsze (wykrywanie nowotworów w początkowej fazie rozwoju, wtedy kiedy w wielu przypadkach leczenie zapewnia wysokie prawdopodobieństwo wyleczenia). Problemem polskiej onkologii jest, że większość pacjentów trafia w zaawansowanych stadiach, a tu statystyka jest nieubłagana, bo nigdzie na świecie wyniki leczenia tych stadiów nie są dobre i czy na leczenie poszłyby te miliardy, czy jeszcze więcej to za dużo by to nie zmieniło, ale propagandowo ładnie brzmi.
Poza tym wracając do obecnej epidemii, ważny jest efekt kuli śnieżnej, aby do niego nie dopuścić. Na razie dynamika rozszerzania infekcji jest w miarę pod kontrolą (porównując do Włoch, gdzie już pierwsze doby zapowiadały tragedię). To nie problem tylko kasy, choć tej za dużo w polskiej służbie zdrowia nie ma, dostępu do respiratorów przy niewydolności oddechowej (nie wiem, czy ktoś wie, że odsetek respiratorów jest w PL większy niż w Brytfanii), ale braku rezerw personelu. I to poza sprzętem może być wąskie gardło, wystarczy wyeliminować całkiem nie tak wielką ilość personelu i będzie tragedia. Wbrew temu co niektórzy krasomówczy politycy głosili przez lata, mamy jeden z najniższych odsetków lekarzy w Unii, a ilość pielęgniarek to już zupełna tragedia. Dlatego od odpowiedzialności i rozwagi każdego z nas zależy w jakim kierunku to pójdzie, czy będziemy przestrzegać izolacji, kwarantanny, ograniczymy kontakty, czy popłyniemy jak Włosi.
-
Nie to żebym był zwolennikiem teorii spiskowych, ale bardzo różne sposoby reakcji władz na zarazę dają do myślenia. Tak jakby testowano różne sposoby radzenia sobie z wirusem. Tańsze i droższe. Oczywiście prewencja jest droga, bo wydaje się niby na nic, tzn. ponosi się koszty gospodarcze. Natomiast leczenie już rozwiniętej zarazy daje duże zyski firmom medycznym.... Mnie się wydaje, że u nas, ze względu na małą dostępność rzeczywistych środków zaradczych, typu respiratory, wybrano model prewencji. UK, Francja i Niemcy dadzą zarobić przemysłowi. Hiszpania i Włochy to sandbox dla braku elementarnej higieny i ludzi bez wyobraźni.
Tako rzecze,
Zaratustra
Zgadzam się. W UK rządzą księgowi i ta strategia może okazać się "słuszna" dla gospodarki, choć przekaz jest trochę szokujący. W sumie nikt nie wie co będzie za klika miesięcy, czy prewencja wygra z wirusem, czy lepiej dobrze przygotować się.
Brzmi brutalnie, wiem. :)
-
Zawsze profilaktyka/prewencja jest tańsza i efektywniejsza od leczenia i to w przypadku każdego schorzenia, nie tylko epidemii.
Profilaktyka, o której pisałem, zamyka zakłady, granice i instytucje. To jest drogie, tzn. przynosi straty posiadaczom środków produkcji i zjadaczom chleba (bez pracy). Na takiego wirusa nikt nie jest gotowy, nawet jak ma onkologię na 100%. I teraz pytanie, lepiej zamykać prewencyjnie firmy, czy poczekać aż się rozhula i dawać kasę na leczenie, co - paradoksalnie - napędzi pewne gałęzie produkcji.
-
O jakim leczeniu mówisz, skoro nie ma leku. Leczenie objawowe może być mocno kosztowne, zasobożerne i prowadzić do selekcji naturalnej - młodzi i silni przeżyją (przynajmniej teoretycznie, bo coraz więcej doniesień, że młodych też kosi). Chciałbyś być w sytuacji gdy Twój lub Twoich bliskich wiek będzie determinował czy dostaniesz szansę na leczenie, czy nie (tak jest we Włoszech, bo ziścił się ten efekt kuli śnieżnej, o którym pisałem).
Jak padnie jakiś zakład pracy z powodu absencji/zgonów to będzie lepiej niż jak pracownicy posiedzą trochę w domu, by ograniczyć rozprzestrzenianie infekcji?
Jakoś Chińczycy zaczynają sobie radzić, ale narzucili ostre, bardzo rygorystyczne sposoby izolacji, mimo iż na początku popłynęli podobnie do Włochów. Europa i USA przespały 3 miesiące.
Czy mamy znowu odkrywać koło, czy nie lepiej skorzystać z wzorców, które gdzieś zaczynają działać.
A co do Brytoli, to niezupełnie tak, budzą się, nakaz izolacji seniorów powyżej 70 rż. na 4 miesiące, ograniczenie zgromadzeń, na gwałt produkcja respiratorów, od dzisiaj zaczynają też obowiązywać pewne restrykcje na uczelniach (mam dwójkę Dzieciaków tam na studiach, więc temat śledzę bardziej niż dokładnie).
-
O jakim leczeniu mówisz, skoro nie ma leku. Leczenie objawowe może być mocno kosztowne, zasobożerne i prowadzić do selekcji naturalnej - młodzi i silni przeżyją (przynajmniej teoretycznie, bo coraz więcej doniesień, że młodych też kosi). Chciałbyś być w sytuacji gdy Twój lub Twoich bliskich wiek będzie determinował czy dostaniesz szansę na leczenie, czy nie (tak jest we Włoszech, bo ziścił się ten efekt kuli śnieżnej, o którym pisałem).
Jak padnie jakiś zakład pracy z powodu absencji/zgonów to będzie lepiej niż jak pracownicy posiedzą trochę w domu, by ograniczyć rozprzestrzenianie infekcji?
Jakoś Chińczycy zaczynają sobie radzić, ale narzucili ostre, bardzo rygorystyczne sposoby izolacji, mimo iż na początku popłynęli podobnie do Włochów. Europa i USA przespały 3 miesiące.
Czy mamy znowu odkrywać koło, czy nie lepiej skorzystać z wzorców, które gdzieś zaczynają działać.
A co do Brytoli, to niezupełnie tak, budzą się, nakaz izolacji seniorów powyżej 70 rż. na 4 miesiące, ograniczenie zgromadzeń, na gwałt produkcja respiratorów, od dzisiaj zaczynają też obowiązywać pewne restrykcje na uczelniach (mam dwójkę Dzieciaków tam na studiach, więc temat śledzę bardziej niż dokładnie).
O leczeniu objawowym/klinicznym, myślisz, że to nie leczenie? Tobie się wydaje, że tam w szpitalach siedzą sobie przy kanaście i herbatce? Jeśli zakład staje przez prewencję, to straty są tu i teraz. Wirus może zaatakować, albo i nie, a jak się zamyka, to od razu widać w rachunkach. Teraz, podkreślam, teraz zamykają we Francji i w Niemczech, bo Włosi byli eksperymentem, który pokazał, że chyba lepiej prewencyjne działania niż doraźne. Boris, jako, że jest ostrym durniem, czeka aż się jeszcze rozwinie sytuacja i np. wysokie temperatury dobowe "znikną" wirusa. Gra w rosyjską ruletkę, on pociąga za spust, a głowę nadstawia społeczeństwo.
-
A co do Brytoli, to niezupełnie tak, budzą się, nakaz izolacji seniorów powyżej 70 rż. na 4 miesiące, ograniczenie zgromadzeń, na gwałt produkcja respiratorów, od dzisiaj zaczynają też obowiązywać pewne restrykcje na uczelniach (mam dwójkę Dzieciaków tam na studiach, więc temat śledzę bardziej niż dokładnie).
Te nakazy jeszcze nie obowiązują, jedyne co zrobił Boris 20 min temu, to zaleca żeby nie wychodzić z domu bez potrzeby. Słowa otuchy po nacisku społeczeństwa. :?
-
Tobie się wydaje, że tam w szpitalach siedzą sobie przy kanaście i herbatce?
Błagam, nie pisz tego co mi się wydaje, bo ja doskonale znam to od podszewki i jeżeli piszę, że z czymś jest problem to wiem, o czym piszę (niestety).
Właśnie z powodu takich "filozofii", totalnego lekceważenia standardów i zaleceń Włosi są teraz w takiej czarnej d.
Że profilaktyka/prewencja jest skuteczniejsza i tańsza! od leczenia (rozumianego jako samo leczenie jak i radzenie sobie z następstwami chorób) to dogmat już udowodniony, więc naprawdę nie ma sensu tworzyć wysilonych teorii by to podważać.
Aby nie ciągnąć tej przepychanki w nieskończoność, są dwie drogi, albo skorzystamy z doświadczeń chińskich, albo będziemy eksperymentować, ale wtedy widzę to słabo. I życzyłbym sobie abym się mylił i wtedy mogę Ci zafundować piwo (bo podobno lubisz) i wychwalać jaki byłeś przewidujący, a na razie moje czarnowidztwo, albo też wiedza każą mi patrzeć na problem nieco pesymistycznie (obym się mylił).
-
Tak z innej beczki, liczą już VAT na zakupy z U.K., powiedzmy poniżej 100 ojro?!
-
Wszystkim odważnym polecam udać się na oddział z zakażonymi i ofiarować pomoc jako wolontariusz. Zarazicie się szybko, nabędziecie odporności i będziecie wtedy głosić swoje prawdy objawione.
Voltreffer! Ein abschuss mit ein 2 cm minegeschoss :-D
Aaaaaa.
Pamiętający potrafią dokończyć :
Http://kasa.torrel.pl/....
Ps.
Pamietajacy to kasta z uniwersum Metro :-D
-

(https://uploads.tapatalk-cdn.com/20200318/efd423153253830a2ab643a64bc59552.jpg)
-
:-)
(https://img1.dmty.pl//uploads/202003/gallery_1584548478_400927.jpg)
-
Królowa angielska właśnie została ewakuowana z Londynu... keep calm.
-
Nagle znajomi i rodzina z Wysp stali się dziwnie niespokojni, kuzynka ze Szkocji zdążyła pośpiesznie w ostatniej chwili na kwarantannę przylecieć do Polski, tej dusznej i faszystowskiej (tak mówiła zawsze). Wiem, że to truizimy na dziś i słychać to wszędzie, ale mnie śmieszy ;-). Brakuje mi żartów z Polski i ciągłego powtarzania, że wyjazd z "ten kraju" to najlepsza decyzja w życiu :-).
Wygląda na to, że Brytyjczycy "idą na rekord", czego im serdecznie współczuję choćby ze względu na to, że może to bardzo dotknąć naszych rodaków o mojej rodzinie już nie wspomnę.
-
Nagle znajomi i rodzina z Wysp stali się dziwnie niespokojni, kuzynka ze Szkocji zdążyła pośpiesznie w ostatniej chwili na kwarantannę przylecieć do Polski, tej dusznej i faszystowskiej (tak mówiła zawsze). Wiem, że to truizimy na dziś i słychać to wszędzie, ale mnie śmieszy ;-). Brakuje mi żartów z Polski i ciągłego powtarzania, że wyjazd z "ten kraju" to najlepsza decyzja w życiu :-).
Wygląda na to, że Brytyjczycy "idą na rekord", czego im serdecznie współczuję choćby ze względu na to, że może to bardzo dotknąć naszych rodaków o mojej rodzinie już nie wspomnę.
Nie wszyscy Polacy w UK są jak Twoja kuzynka. Nie widzę tutaj powodu do szyderczego naśmiewania się z wyjazdów do Polski.
-
Brytole idą na zderzenie, ktoś to ładnie porównał do Titanica, którego los był już przesądzony, ale nadal na pokładzie trwała zabawa. I bynajmniej nie piszę tego z jakąś satysfakcją, a niepokojem. Moja Młodzież wciąż tam jest, dopiero dziś otrzymali informacje z uczelni by wracać do domów.
Jedyne pocieszenie (przynajmniej mam taką nadzieję), idzie wiosna, będzie coraz cieplej, tak jak typowe infekcje dróg oddechowych powinno się to wyhamowywać (powinno...). W Azji niby też ciepło, ale chodzi jeszcze o wilgotność, która tam jest wysoka, a w Europie niższa, a według jednego z badań to jest też czynnik istotny w rozprzestrzenianiu.
To tak jak w tym chińskim przekleństwie, coś w za ciekawych czasach żyjemy.
-
Bo tam jest strategia taka - czym więcej zachoruje (założenie zdaje się 80%) to szybciej nabędą odporność ;D ...
Bombastic!
-
Bo tam jest strategia taka - czym więcej zachoruje (założenie zdaje się 80%) to szybciej nabędą odporność ;D ...
Bombastic!
Redaktorze, nawet biorąc po uwagę głupotę wyspiarzy, trudno uwierzyć, że oni sami w to wierzą. Wiadomo, że w końcu każdy się spotka z tym wirusem, pytanie ile osób na raz będzie chorować? Jeśli 10-20 milionów w danym kraju, to trudno liczyć na choćby pomoc w zapobieganiu objawom, czy pomoc w oddychaniu przy pomocy respiratora. Przecież w Lombardii doskonale widać, że ludzie zostają bez opieki, choć może jakby mniej chorowało, to byłoby możliwe im pomóc. I raczej nie są przekonujące argumenty, że oni tam w Lombardii przestrzegają kwarantanny, ale to nie działa, bo zdradzają ich telefony... które przecież łatwo lokalizować i jak się okazuje ok. 40% z nich dalej beztrosko sobie wędruje, podczas gdy ich właściciele deklarują, że siedzą twardo w domu.
-
Święte słowa. Izolacja i kwarantanna to klucz do sukcesu, albo przynajmniej zminimalizowania skutków.
-
Brytole idą na zderzenie, ktoś to ładnie porównał do Titanica
Przeszło im to parę dni temu. Od poniedziałku wszystkie szkoły będą zamknięte, ludzie pracują z domu (kto może), w Londynie zamkniętych jest 40 stacji metra, pociągi powoli przestają jeździć... Wszędzie są apele żeby nie ruszać dupy z domu.
-
No i dobrze.
-
Brytole idą na zderzenie, ktoś to ładnie porównał do Titanica, którego los był już przesądzony, ale nadal na pokładzie trwała zabawa. I bynajmniej nie piszę tego z jakąś satysfakcją, a niepokojem. Moja Młodzież wciąż tam jest, dopiero dziś otrzymali informacje z uczelni by wracać do domów.
Mój Następca Tronu też studiuje u Angoli. W ciągu kilku dni otrzymał info z uczelni, że najpierw wykłady normalnie, potem, że w "hubie" (cokolwiek to znaczy) nie stwierdzono żadnych objawów, następnie, że kto chce to może wysłać oświadczenie, że ze względu na własne bezpieczeństwo będzie studiował zdalnie, a ostatnio, że jednak tylko zdalnie.
A na ulicach olewka, jak u Makaronów...
-
Mimo dość lekceważącego (żeby nie powiedzieć idiotycznego) podejścia do tematu, w UK jednak nie wygląda to (jeszcze) najgorzej. Mam na myśli w porównaniu np. z taką Francją, która zdecydowanie wcześniej wprowadziła dość surowe ograniczenia. Dziwi mnie również także tak szybkie rozprzestrzenianie się tego wirusa w Niemczech. Wydawałoby się, że podejdą do tematu "po niemiecku". No ale może to ta nowa Willkommenskultur.
Poza tym, bardzo dziwne jest dla mnie praktyczne opanowanie epidemii w Chinach. Wcześniej obstawiałem na to, że po prostu manipulują liczbami, teraz sam już nie wiem o co chodzi. Mam świadomość, że epicentrum zostało totalnie odcięte i zamknięte na cztery spusty, ale to nastąpiło już po fakcie, jak zdążyło się to roznieść po kraju. Biorąc pod uwagę jak szybko ten wirus się rozprzestrzenia, 80k zarażeń w Chinach brzmi niewiarygodnie. Podobnie jak to, że na dobrą sprawę nie doszli do takich liczb dziennego przyrostu zarażeń jakie dziś można zaobserwować w Europie i USA.
Raczej nie uważam się za miłośnika teorii spiskowych, ale śmiertelność choroby wywoływanej wirusem (praktycznie znikoma do 40. roku życia, bezobjawowe przechodzenie choroby u dzieci) raczej też wydaje się zastanawiająca. Tak jakby ten wirus został przez kogoś stworzony sztucznie, a nie powstał na jakimś targowisku, dlatego że Pan Yang trzymał klatkę nietoperzami nad klatką z kotami, która z kolei była nad klatką z kurczakami i nietoperze srały na koty, koty na kurczaki i się porobiło. Za krótki na te tematy na pewno jestem, ale przy dzisiejszym rozwoju genetyki, biotechnologii itp. zakładam, że stworzenie coś takiego, niczym napisanie wirusa komputerowego, to chyba nie jest jakaś zupełna abstrakcja?
Kolejna dygresja - dziwne, że wszystkie te g**** pokroju COVID-19, SARS, ptasia grypa i co tam jeszcze, zawsze z tych samych rejonów wypływają. Jeszcze gdyby to były Indie, to by mnie może to tak nie dziwiło...
-
Wypływają z tych samych regionów, bo tam żrą i kopulują ze wszystkim, bo to smaczne i na potencję. Jeśli chodzi o stłumienie w Chinach, to tam się bawiono tak jak z brudasami z Południa, tylko spawano wejścia do bloków, żeby nie łazili.
-
Do liczb należy podchodzić z pewną rezerwą, nawet nie chodzi o fałszowanie wyników, ale kraj, który wprowadził ścisły monitoring sytuacji jak Korea, będzie miał dużo większy odsetek wykrytych przypadków niż na przykład UK. Nawet klasyfikacja zgonów jest pewnie inna.
-
W Chinach nie szczypali się z prawami człowieka czy obywatela*/** - kwarantanna to kwarantanna, a nie łażenie po knajpach. 80K przypadków w Chinach jest nierealne, zgadzam się. I pewnie zgadzają się sami Chińczycy. Obstawiam, że rzeczywista liczba zachorowań jest 8-10 razy większa - na podstawie tego co jest mówione o CoVidzie-19 to można przejść go nawet kompletnie bezobjawowo i to zapewne stanowi większość wypadków. Tak jest we Włoszech i tak jest i u nas. Po prostu nie bada się wszystkich bo i w sumie po co.
* nie żeby mi się to podobało,
** ale kompletna olewka i brak jakiejkolwiek społecznej odpowiedzialności też mi się nie podoba
-
Osobiście ciekaw jestem ile osób zachorowało i wyzdrowiało w naszym kraju bez świadomości ,że chorowało na tą modną w ostatnim czasie chorobę. Wszyscy chyba wiemy, że nie da się przebadać całego społeczeństwa. Z drugiej strony obawiam się, że państwa europejskie mogą gorzej przejść przez epidemię niż Chiny. Czas pokaże. Btw. Czy Pan Generał Jarosław Mika już wrócił do zdrowia? Mam nadzieję, że tak. Przynajmniej on już ma to za sobą. Jego organizm powinien być odporniejszy po takiej lekcji.
-
Powiem tylko, że aby wierzyć komunistycznej władzy jakiegokolwiek kraju w jakimkolwiek temacie to trzeba mieć nieźle nawalone w łepetynie.
Poza tym, byłem w Chinach wiele razy w ostatnim czasie, byłem na wschodzie kraju, tam jest jak u nas w stanie wojennym bez stanu wojennego. A wiem jak wygląda stan wojenny bo go przeżyłem. Chiny są winne tej epidemii i jej rozprzestrzenienia nie tylko w sensie oskarżenia ich o wyprodukowanie wirusa co jest bardzo prawdopodobne.
-
Poza tym, bardzo dziwne jest dla mnie praktyczne opanowanie epidemii w Chinach. Wcześniej obstawiałem na to, że po prostu manipulują liczbami, teraz sam już nie wiem o co chodzi. Mam świadomość, że epicentrum zostało totalnie odcięte i zamknięte na cztery spusty, ale to nastąpiło już po fakcie, jak zdążyło się to roznieść po kraju. Biorąc pod uwagę jak szybko ten wirus się rozprzestrzenia, 80k zarażeń w Chinach brzmi niewiarygodnie. Podobnie jak to, że na dobrą sprawę nie doszli do takich liczb dziennego przyrostu zarażeń jakie dziś można zaobserwować w Europie i USA.
Raczej nie uważam się za miłośnika teorii spiskowych, ale śmiertelność choroby wywoływanej wirusem (praktycznie znikoma do 40. roku życia, bezobjawowe przechodzenie choroby u dzieci) raczej też wydaje się zastanawiająca. Tak jakby ten wirus został przez kogoś stworzony sztucznie, a nie powstał na jakimś targowisku, dlatego że Pan Yang trzymał klatkę nietoperzami nad klatką z kotami, która z kolei była nad klatką z kurczakami i nietoperze srały na koty, koty na kurczaki i się porobiło. Za krótki na te tematy na pewno jestem, ale przy dzisiejszym rozwoju genetyki, biotechnologii itp. zakładam, że stworzenie coś takiego, niczym napisanie wirusa komputerowego, to chyba nie jest jakaś zupełna abstrakcja?
To co ktoś już napisał, tam się nie bawili, kwarantanna to kwarantanna, ludzi z ulic wymiotło, siedzieli w domach.
A co do teorii spiskowych, podobnie ma się sytuacja z grypą i innymi wirusami wywołującymi infekcje dróg oddechowych (podobne grupy wiekowe są zagrożone), z jedną różnicą, grypa może uszkadzać serce, prowadząc do całkowitej jego niewydolności i na tego typu następstwa narażeni są młodzi, bez żadnych chorób towarzyszących, czy obniżonej odporności, często w świetnej formie i wysportowani. W przypadku COVID-a o czym coraz częściej się mówi, może dojść do zdewastowania płuc, na ile to będzie trwałe, a na ile organizm się zregeneruje, nie wiem.
I jeszcze jedna uwaga a`propos testów. Tylko test pozytywny jest na 100% wiarygodny, test negatywny nie świadczy o tym, że osoba badana nie ma koronawirusa, tylko że w dniu badania, dostępnym testem go nie stwierdzono, co nie znaczy, że za dzień, dwa, pięć przy kolejnym badaniu mógłby wyjść.
Test dobra rzecz i oczywiście wykonywanie go lub nie wpływa na statystyki, ale test sam w sobie nie leczy, a mamy okres szeroko pojętych infekcji wirusowych dróg oddechowych (większość objawów podobna), wobec czego przy jakichkolwiek objawach podstawą jest izolacja chorego i rodziny. Izolacja, izolacja i jeszcze raz izolacja, dopóki nie będzie szczepionki to jedyne racjonalne działanie.
Jeszcze a`propos Włochów, dlaczego tam się tak rozniosło. Gdy się patrzy na dane przyrostu nowych zakażeń w czasie, w każdej kolejnej dobie, to jest to wręcz szokujące jak tam ilość zakażeń wyskoczyła niczym przysłowiowa rakieta. Ale z moich nieobiektywnych doświadczeń z Włochami, są oni i zawsze byli całkowicie lekceważący w stosunku do jakichkolwiek zaleceń. Podam przykład, tuż po 11 września i zniszczeniu World Trade Center, w styczniu byłem z rodzinką w Dolomitach na nartach, moja Mama złamała nogę, wracałem z nią samolotem. W okresie gdzie kontrole na wszystkich lotniskach na świecie były aż do przesady szczegółowe, myślicie, że Włosi nas w jakikolwiek sposób kontrolowali? Mama z całą nogą w gipsie, bagaże, pokrowce na narty i z tym wszystkim przejechaliśmy do samolotu poza jakimikolwiek kontrolami, nie przejechaliśmy przez żadną bramkę, czy inny czujnik?!?!? Jeszcze kilka innych może mniej spektakularnych, ale również świadczących o lekkim podejściu do bezpieczeństwa sytuacji we Włoszech przeżyłem. Więc jeśli tak podeszli do sprawy, a z wszelkich doniesień, właśnie tak lekceważąco się to odbyło, to mnie osobiście to nie dziwi.
-
Wypływają z tych samych regionów, bo tam żrą i kopulują ze wszystkim, bo to smaczne i na potencję.
Odnośnie jedzenia się zgodzę. Z wesołą kopulacją z wszystkim co się rusza, raczej kojarzy mi się Bliski a nie Daleki Wschód.
Generalnie raczej Azjaci "azjatyccy" (Daleki Wschód) nie kojarzą się nam z jakimś szczególnym brakiem higieny. Jeśli jest on spowodowany to raczej jest determinowany warunkami ekonomicznymi, natomiast jeśli kasa jest, to te społeczeństwa są "czyste" do bólu, wręcz sterylne. Przykład: Singapur, Korea Południowa, Japonia, Tajwan. Raczej z brudem powszechnym kojarzą mi się wspomnie wcześniej Indie, gdzie w mojej świadomości, prawie że sra się pod siebie. No ale nie byłem w tych rejonach, więc opieram się na moim ogólnym postrzeganiu tych spraw, które może nie mieć wiele wspólnego z rzeczywistością.
Co do poruszonej kwestii pochodzenia wirusa, tak jeszcze trochę szukałem czegoś w temacie i kilka dni temu zespół naukowców podobno potwierdził, że wirus jednak ewoluował w sposób naturalny:
https://dzienniknaukowy.pl/zdrowie/koronawirus-nie-powstal-w-laboratorium-ma-naturalne-pochodzenie
Ciekawe czy ktoś mógł mu takie naturalne warunki rozwoju celowo stworzyć...
Aha, jak teraz słyszę o tych akcjach pomocy z Chin - oczywiście jest to mile widziane, szacunek i podziękowania dla Chińczyków itp. Ale jednak dla mnie oni mają moralny OBOWIĄZEK by teraz pomóc zwalczyć to g**** na świecie. Wszyscy wiemy skąd to wyszło i obrażanie się przez chińskich dygnitarzy za nazywanie tego "chińskim wirusem" nic tu nie zmieni.
-
Jeszcze a`propos Włochów, dlaczego tam się tak rozniosło. Gdy się patrzy na dane przyrostu nowych zakażeń w czasie, w każdej kolejnej dobie, to jest to wręcz szokujące jak tam ilość zakażeń wyskoczyła niczym przysłowiowa rakieta.
Patrząc na suche liczby, to Hiszpanie jeszcze mają szansę ich pobić. Ciekawy wykres, można prześledzić wzrost przypadków w czasie oraz odfiltrować ineteresujące nas kraje: https://www.visualcapitalist.com/infection-trajectory-flattening-the-covid19-curve/
Akurat z trzech państw, w których epidemia pojawiła się najwcześniej (Włochy, Iran, Korea), Włosi mieli przez większość czasu najniższe wyniki. Przy czym, jak wcześniej napisałem, nie znaczy to, że zarażeń było najmniej. W Korei wykonano masę testów i reakcja społeczna też była inna.
Chyba jednak po prostu byli pierwsi w Europie, zanim jeszcze w naszej części świata zaczęto epidemię traktować na poważnie. Co oznacza, że nadal wyprzedzają inne kraje o około 2 tygodnie wykładniczego wzrostu zachorowań, a Polskę o miesiąc. Krzywa wzrostu w Niemczech, UK czy Francji jest trochę niższa, ale niedługo też osiągną liczby zachorowań, z którymi aktualnie mierzą się Włosi.
-
byłem na wschodzie kraju,
Miałem na myśli zachód oczywiście, ten mniej zamieszkany i w którym żyją mniejszości narodowe.
-
Wypływają z tych samych regionów, bo tam żrą i kopulują ze wszystkim, bo to smaczne i na potencję. Jeśli chodzi o stłumienie w Chinach, to tam się bawiono tak jak z brudasami z Południa, tylko spawano wejścia do bloków, żeby nie łazili.
W podobnym tonie i z historycznym zacięciem (całość):
https://youtu.be/FUIlpT8pz7I?t=1315
-
Mam wrażenie, że wirus nie powstał w sposób naturalny (jakaś mutacja), tylko jacyś smutni panowie w laboratoriach przyłożyli do tego rękę. Teraz pytanie - gdzie? Chiny? USA? Rosja?
Druga sprawa: zakładając, że utrzymamy liczbę zachorowań na rozsądnym poziomie i liczba chorych nie przekroczy możliwości służby zdrowia, co będzie za pół roku. Załóżmy, że wrócimy do normalności i wtedy znowu pojawi się "pacjent zero". Przecież na zdrowy rozum wszystko zacznie/może zacząć się od nowa w taki sam sposób. Cholera wie, albo olanie wirusa i nabycie odporności jest jakąś drogą, albo wymyślą szczepionkę i sprawa załatwiona, ale jakoś szczepionka przeciwko grypie powodowała raczej zmniejszoną odporność ludzi na nią zaszczepionych (gdzieś mi się obiło w necie).
Jedyny ból z tym wirusem jest taki, że nie wiadomo komu i kiedy rozharata płuca. Coś czuję, jak katar mi się zwiększa w tej chwili.
Z trzeciej strony: w pierwszej połowie marca zarejestrowano w Polsce 370.249 zachorowań i podejrzeń zachorowań na grypę. W wyniku powikłań pogrypowych zmarło 14 osób. Na razie to grypa wydaje się być groźniejsza. Czyżby spisek tajnych lóż masońskich albo grupy Bilderberg?
W TVP Info rozwalił mnie jeden lekarz "ekspert". Widz zadzwonił o poradę, co w sytuacji, kiedy żona pojechała do Anglii do córki, która urodziła im wnuczkę. Pytanie było takie: czy ma wrócić czy zostać w Anglii. Ekspert (zapewne syn Wujka Dobrej Rady) odpowiedział, że najlepiej, jakby pojechali do Szkocji, bo tam jest mniej zachorowań. Już widzę tych ludzi ciułających funt do funta na wynajętym mieszkaniu, jak przenoszą się do Szkocji - do hotelu? do innej miejscówki? Rada całkowicie oderwana od rzeczywistości. :)
-
Z tymi teoriami spiskowymi to dałbym sobie spokój. Szkoda czasu na takie tezy. Równie dobrze już słyszałem, że Trialsi twierdzą, że te smugi za jetami, to właśnie COVID-19 bo jacyś masoni mają już lek i zaraz zarobią na tym biliony, buhahaha.
-
Mam wrażenie, że wirus nie powstał w sposób naturalny (jakaś mutacja), tylko jacyś smutni panowie w laboratoriach przyłożyli do tego rękę. Teraz pytanie - gdzie? Chiny? USA? Rosja?
Chemtrails i wszystko przez płaską ziemię...
Każdy wierzy w to co chce ale jak zawsze przy większym "boom" jest masa teorii spiskowych na które nie ma żadnych dowodów. Podejrzewam, że w laboratoriach są ciekawsze rzeczy co by mogły nas zabić - szybciej i skuteczniej. Poza tym jak się popatrzy jakie skutki ekonomiczne dla gospodarek niesie za sobą zaraza to moim zdaniem teoria spiskowa upada w przedbiegach. Zwłaszcza w Chinach, gdzie fabryk się nie zatrzymuje (kultura dolara, masowości i takie tam). To samo tyczy argumentu, że zrobiono to specjalnie, żeby przetrzebić populację. Jak się popatrzy na ilość zgonów to w Chinach, czy nawet na świecie, to z punktu widzenia statystyki wskaźnik nie drgnie. Na chwilę obecną zmarło coś około 13 tys. ludzi...
TVP to stan umysłu, jakiś czas temu była podobna dyskusja o ociepleniu klimatu i tam dziennikarzyna też udowadniał, że czarne jest białe.
EDIT:
Yoyek mnie ubiegł 8).
-
Nie miałem na myśli teorii spiskowych, tylko fakt, że wirus może być "uciekinierem" z badań. Aczkolwiek nikt nie powie, że w 100% działanie intencjonalne możemy wykluczyć. Na temat teorii spiskowych mam podobne zdanie do was, tylko czasem są pewne nieścisłości i wątpliwości, co jest zdrowym odruchem.
-
(https://www.blasty.pl/m/upload/images/large/2020/03/nietoperz-co-zem-ja-odwalil_2020-03-17_03-07-46.jpg)
Ze względu na wirusa, kwarantannę i ogólnie niepewną sytuację, wstrzymuję jakiekolwiek większe zakupy, które mogą poczekać. Nawet nie będę zaglądał na forum do wątków "Modernizacja / zakup komputera" ani do "HP Reverb opinie, wrażenia"... Co by się nie denerwować. :)
-
Jestem zwolennikiem tzw. brzytwy Ockhama, więc najprostsze hipotezy uważam za najbardziej prawdopodobne. Moim zdaniem wirus został uwolniony w jakimś zagrożonym przez człowieka ekosystemie i nie był "celowany" w człowieka, tylko np. w naczelne. Może tysiące, albo setki tysięcy lat temu, jakieś małpy już próbowały "krwi, soku, proszku" z np. nietoperza, albo innego dowolnego gatunku, który był i jest naturalnym rezerwuarem wirusa. Śmierć nosiciela i jego rozczłonkowanie, z ręki małpy, człowieka, zainfekowało agresora i kolejnej okazji do zajadania się "specjałami" już nie dożył. Reszta dała sobie spokój, albo wymarła. Coś w rodzaju broni odwetowo-odstraszającej. Łańcuch troficzny może oczywiście być nieco dłuższy, zanim Chińczyk zainfekował się na targu od nietoperza, ten mógł od czegoś innego, albo to nie był nietoperz. Tak czy siak natura się przed nami broni, a w zasadzie jest to mechanizm obronny danych ekosystemów, i kto wie co nas jeszcze czka zanim dorżniemy lasy deszczowe i podobne miejsca. Wystarczy, że podobny wirus będzie miał śmiertelność 20-30% to faktycznie przydadzą się te setki rolek papieru, bo się posramy ze strachu.
-
To wszystko wina emigrantów z zachodu, wystarczy poczytać wynurzenia niektórych na WP.pl, albo innych.
Problem polega na tym, że ani ja ani nikt z moich znajomych, a mam ich trochę się do domu nie wybiera, między innymi dlatego, ponieważ, ażeli w lokalnym szpitalu leczą mnie Polscy lekarze, a skoro są tutaj to nie ma ich w PL... :evil:
Pachnie mi to socjotechniką i przekierowaniem złości tym razem na nas.
-
Problem polega na tym, że ani ja ani nikt z moich znajomych, a mam ich trochę się do domu nie wybiera, między innymi dlatego, ponieważ, ażeli w lokalnym szpitalu leczą mnie Polscy lekarze, a skoro są tutaj to nie ma ich w PL... :evil:
Sorry airman, chyba zrozumiałem o co Ci chodzi ale musiałem kilka razy przeczytać powyższe zdanie. Mniej złożone zdania są bardziej czytelne ;).
-
Bo testuje 80 woltowy lek że śliwek...
Dotychczasowe badania są obiecujące, nie wiem co prawda czy mnie wyleczy, ale humor poprawia bardzo.
-
Ze względu na wirusa, kwarantannę i ogólnie niepewną sytuację, wstrzymuję jakiekolwiek większe zakupy, które mogą poczekać.
A Ty w jakiej branży robisz? Nie pomyślałeś, że inni mogą czekać tak samo odnośnie Twojej działalności i wszyscy się razem pogrążycie? W takiej sytuacji chyba trzeba żyć normalnie, żeby inni też mieli na chleb. Poza tym pamiętaj, że jak wszystko rypnie, to też i Twoje wirtualno/papierkowe pieniążki...
-
A Ty w jakiej branży robisz?
W jakiej by nie robił, to każda (poza nielicznymi wyjątkami) dostaje "po tyłku" - bezpośrednio (cześć działalności po prostu stoi) lub pośrednio - bo stoją inni, bo działają "na pół gwizdka", bo ludziska nie wiedzą czy za miesiąc, dwa pensje w ogóle dostaną. itd. To wszystko "naczynia połączone". To nie wirus nas "wykończy" bezpośrednio (no może poza stosunkowo nielicznymi), ale nieuchronny upadek gospodarki - jeśli to potrwa jeszcze miesiąc czy dwa... a zapewne potrwa.
Nie dziwię się Sorbiferowi... ja miałem o tyle szczęścia, że ostatni kwartał zeszłego roku był w robocie na tyle dobry, że wymieniłem cały domowy sprzęt komputerowy całkowicie na nowy i specjalnie mnie to nie "zabolało", ale teraz bym tego już bym nie zrobił, bo widzę że w firmie gdzie robię wszystko na razie jeszcze idzie "siłą rozpędu", tylko że coraz wolniej i raczej specjalnie dobrych zarobków się w najbliższym czasie nie spodziewam, a wręcz możliwy jest po protu upadek mojego miejsca pracy, jak to dłużej potrwa.
-
Ja robię dla przemysłu, który już trochę leży... Z drugiej strony w czasie mojej "kariery zawodowej" miałem już bodajże 4 kryzysy w przemyśle i sporo ograniczone zakupy firm, i jakoś przeżyliśmy, to i koronka przeżyjemy, mam nadzieję. :)
Zresztą na początku roku żonie laptopa kupiłem, miałem dużą naprawę auta, robiłem nowe mieszkanie i kupowałem mnóstwo sprzętu AGD itp. - swoją kontrybucję dla systemu na cały rok już złożyłem. :)
Co do nietoperza (i innych dziwnych zwierzątek) i Chińczyków - wydaje mi się, że tu kluczowe są dość przedziwne zwyczaje kulinarne Chińczyków. W Indiach syf i malaria są na znacznie większym poziomie niż w Chinach, ludzi od groma, ale to nie tam się nam wylęgają nowe ciekawe wirusy odzwierzęce...
-
Ponoć potwierdzono, że to nie nietoperz, a łuskowiec. Tak czy siak ich kuchnia/medycyna naturalna trochę ich zgubiła. Z drugiej strony jakoś trzeba wyżywić tyle luda, więc futrują co się da.
-
Ponoć potwierdzono, że to nie nietoperz, a łuskowiec. Tak czy siak ich kuchnia/medycyna naturalna trochę ich zgubiła. Z drugiej strony jakoś trzeba wyżywić tyle luda, więc futrują co się da.
To nie tak do końca. Owszem, kuchnia chińska, to w większości biedo kuchnia z prostych i łatwo dostępnych produktów. Przez tysiąclecia kurczak czy wołowina, to był luksus dla niewielu. Obecnie cały świat rozkwitł dzięki.... masowej hodowli drobiu. Może się to wydawać dziwne, ale umasowienie "produkcji" kurcząt jest uważane za jeden z głównych czynników przyrostu ludzkości. Wracając do Chin, to tam niestety są ludzie (coraz więcej z klasy średniej), którzy mają przywiązanie do tradycji kulinarnej, szczególnie ze względów na wymienioną już wyżej potencję... Choć nie muszą, to jedzą różne dziwne stwory, które normalny człowiek omija z daleka, no chyba, że z głodu zaczyna łapczywie patrzeć na swoją dłoń. Zresztą co tu dużo szukać, wystarczy pooglądać programy o różnych podróżnikach "kulinarnych", którzy - jak dotąd - zachwycali się np. restauracjami chińskimi oferującymi same... penisy zwierzęce lub różne podobne `smakołyki` (mnie haft bierze nawet na widok osób, które to jedzą). Przefajne i very cool. To też kreuje modę na dziwne smaki, tak jak - też już tutaj poruszana - moda na produkty od ginących gatunków, vide tygrys. Chyba na razie nie ma na świecie odważnego, co powiedziałbym władzom Chin wprost, weźcie kur*a coś z tym zróbcie, bo następnym razem może już nie być tak `gładko` jak teraz. Co ważne władze Chin dałby radę, bo w Europie, to pewnie by się skończyło jak na Południu...
-
Wątek broni biologicznej.
Tak się kilka chwil zastanawiałem, starając się wyjśc poza domyślne standardy przyjmowane porzy rozpatrywaniu kwestii wojennych.
Czyli poza naloty dywanowe, półgodzinne baraże artyleryjskie i natarcia tysiąca czołgów.
W wojnę hipstersk... przepraszam, hybrydową :D ten wirus wpisuje się perfekcyjnie.
Dezorganizuje funkcjonowanie WSZYSTKICH aparatów zaatakowanego, jest selektywny i nie pozostawia za sobą martwego, skażonego biologicznie obszaru.
W połączeniu z wojną cybernetyczną oraz punktowymi, konwencjonalnymi uderzeniami zapewne działałałby tak dobrze, że BlitzKrieg AD 1940 to wojna pozycyjna przy nim.
Absolutnie, nie twierdzę że ten wirus to broń, nie twierdzę że został stworzony, jedynie twierdzę iż nadawałby się do użycia w charakterze broni dywersyjnej.
PS
Życie żyje po to by się powielać, za skuteczny mechanizm powielania odpowiada ewolucja.
Ewolucja w mikro skali zachodzi z makroprędkością. Drognoustroje czy też swobodnie latające wstążeczki RNA mutują z nieprawdopodobną prędkością. Należy o tym pamiętać. Wpływ cech porządanych ujawnia się w ciągu kilku, kilkunastu pokoleń. Nie bardzo wiem co to oznacza w mikrobiologii, ale czuje że to krótko w naszym pojęciu.
Dlatego też Covid miał pełne prawo powstać naturalnie.
-
To jest broń biologiczna, tylko, że nie nasza, ale jakiegoś ekosystemu, który, na skutek zbiegu różnych okoliczności, zaatakował globalnie. Pewnie 30-40 lat temu, czy wcześniej, skończyłoby się lokalnie i najprawdopodobniej tak już bywało. Globalizacja oraz nasza gatunkowa buta znacząco pomogły w rozprzestrzenianiu zarazy. Możliwe, że uda nam się to opanować, albo i nie, natomiast jakie zostaną trwałe konsekwencję, to moim zdaniem:
1. Każda organizacja i każdy wariat ma potencjalny dostęp do wirusa. Wystarczy, że go sobie zamrozi i będzie uwalniał wedle swoich chorych wizji. Tak więc koniec bezpieczeństwa biologicznego, teraz będziemy się mogli spodziewać ataku w każdej chwili.
2. Wszyscy zostaniemy zaszczepieni i to obligatoryjnie ze względu na p. 1. Dlatego prace nad szczepionką są o najwyższym priorytecie.
3. Może teraz ludzie przestaną się fascynować kulinarnymi pajacami, co to zwiedzają świat i próbują zjeść każde gówno. Podobnie różne ćmoki survivalowe, ich też należałoby pogonić z ekosystemów, w których nie wiadomo co się kryje.
4. Mam nadzieję, że większa troska ekologiczna i szacunek względem natury, a nie przekonanie, że wszędzie wlezę, wszystko zeżrę, albo rozdeptam i zawsze będzie fajnie.
Tako rzecze,
Zaratustra
-
https://www.rp.pl/Koronawirus-SARS-CoV-2/200329650-Austria-Jak-osrodek-narciarski-rozprzestrzenil-wirusa-w-Europie.html
Generalnie potrzeba mniej chciwości a więcej odpowiedzialności. Ale ponieważ świat jest rządzony przez pieniądz to nie mam złudzeń że coś się zmieni. Takie katastrofy ciągle będą się zdarzać, każda następna gorsza od poprzedniej aż jako ludzkość się wykończymy.
-
Nie wykończymy się. Próbujemy od tysiącleci, a jest nas tylko coraz więcej. Co najwyżej, kiedyś zainfekujemy naszym gatunkiem resztę kosmosu ;-)
Myślę, że na tym etapie tylko całkowite zniszczenie naszej planety (dosłowne), jest w stanie nas wyeliminować.
-
Nie wykończymy się.
Dokładnie w tym momencie to robimy. Zaraza została przez nas sprowokowana, przez nas wywołana, a najważniejszym zmartwieniem jest "czy ja pojadę na wakacje?!". Możliwe, że żyjemy dokładnie w tym momencie historycznym, w którym nasza własna głupota nas pogrąży. Oczywiście jest to niezwykle trudne do zrozumienia szczególnie dla tych, co wierzą, że cały świat został stworzony dla nich i w dodatku ma im służyć jak ofiara sadyście. Spotkamy się w piekle.
-
COVID pokazał kilka ciekawych rzeczy - np. że służba zdrowia prowadzona na zasadach minimalizowania nakładów i optymalizacji kosztów bardzo szybko prowadzi do selekcji przy drzwiach szpitala. Selekcji na tych co raczej przeżyją i na tych, których leczenie będzie trwać za długo. Służby zdrowia nie projektuje się z zapasem sił i środków na czas epidemii, bo to za drogo.
Podróżowanie jest tak łatwe, że nie ma sposobu na zatrzymanie pandemii. Żaden kraj nie jest bezpieczny.
Miliony hektarów przestrzeni biurowej są niepotrzebne. To ostatnie jest ogromnym plusem i mam nadzieję, że jak COVID opadnie to w końcu dotrze do ludzi, że nie ma sensu marnować sił i środków na bezsensowne podróże do biura. Od razu dodam, że wiem, że nie każda praca może być wykonywana zdalnie.
-
COVID pokazał kilka ciekawych rzeczy - np. że służba zdrowia prowadzona na zasadach minimalizowania nakładów i optymalizacji kosztów bardzo szybko prowadzi do selekcji przy drzwiach szpitala. Selekcji na tych co raczej przeżyją i na tych, których leczenie będzie trwać za długo. Służby zdrowia nie projektuje się z zapasem sił i środków na czas epidemii, bo to za drogo.
Podróżowanie jest tak łatwe, że nie ma sposobu na zatrzymanie pandemii. Żaden kraj nie jest bezpieczny.
Miliony hektarów przestrzeni biurowej są niepotrzebne. To ostatnie jest ogromnym plusem i mam nadzieję, że jak COVID opadnie to w końcu dotrze do ludzi, że nie ma sensu marnować sił i środków na bezsensowne podróże do biura. Od razu dodam, że wiem, że nie każda praca może być wykonywana zdalnie.
Nie mówiąc o tym, że na pewno wzmocni się dzięki tej sytuacji handel internetowy, a spadnie klasyczny sposób zakupów. Ci którzy nie chwyciliby za taką formę zamówień dziś po części zaczynają być do niej przekonani się okazuje.
-
Co najwyżej, kiedyś zainfekujemy naszym gatunkiem resztę kosmosu ;-)
Przykro mi ale czyste science-fiction ;), nie ma ani żadnych realnych naukowych podstaw ani technologii żeby myśleć o czymś takim. Co więcej nie widać ich nawet na odległym horyzoncie więc jako gatunek jeszcze długo będziemy przykuci do ziemi i lepiej się z tym pogodzić. Mars leży w granicach naszych możliwości ale ta planeta nie słynie z przyjaznego klimatu i jego terraformowanie przy użyciu dzisiaj dostępnej techniki to zadanie na stulecia. No i oczywiście kosztuje a żaden rząd na świecie nie będzie wydawał pieniędzy na takie bzdury jak zapewnienie przyszłości gatunkowi ludzkiemu. ;)
Myślę, że na tym etapie tylko całkowite zniszczenie naszej planety (dosłowne), jest w stanie nas wyeliminować.
Oczywiście zawsze zostaną jakieś enklawy ale ich głównym zmartwieniem będzie przetrwanie a nie coś tak abstrakcyjnego jak rozwój gatunku. ;)
Tak to niestety czarno widzę. Natomiast jeśli nastąpi jakieś nagłe i cudowne opamiętanie to będę bardzo szczęśliwy że się myliłem. :)
-
Zasady #zostańwdomu w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się #koronawirus – wchodzą w życie od środy 25 marca 2020 i obowiązują do 11 kwietnia 2020 r.:
❌ zakaz wychodzenia z domu poza drogą do pracy i z powrotem, innych niezbędnych czynności (zakupy w sklepie czy aptece) – nie dotyczy wolontariuszy,
❌ elektroniczny dozór osób poddanych kwarantannie,
❌ przemieszczanie się pojedynczo lub z drugą osobą z zachowaniem dystansu fizycznego,
❌ zakaz obecności na terenach zielonych, placach zabaw i terenach rekreacyjnych,
❌ limit miejsc w środkach komunikacji zbiorowej (co drugie miejsce siedzące) oraz nakaz dystansu fizycznego od innych osób w miejscach publicznych (przystanki, sklepy, itp.),
❌ zakaz wszelkich zgromadzeń – poza spotkaniami w kręgu domowników,
❌ limit osób uczestniczących w obrzędach religijnych do 5 osób (nie obejmuje sprawujących liturgię i obsługujących ceremonie pogrzebowe),
❌ nadal obowiązuje zakaz działalności instytucji kultury, sportu oraz lokali gastronomicznych i rozrywkowych oraz ograniczenia dotyczące galerii handlowych.
Jupi areszt domowy 🙄☹️
Proszę mnie nie karcić zrobiłem kopiuj wklej.
-
Dobry artykuł na podstawie zwykłego reaserchu internetowego:
https://wei.org.pl/article/chinski-wirus/
-
Ja już zupełnie nie rozumiem co można teraz, a co nie. Wychodzenie z domu tylko w niezbędnych celach? Ok, a można to zdefiniować? Bo dla kogoś wyjście z domu na spacer itp. może być niezbędne by nie dostać na łeb.
Co do samego planu walki z wirusem, który generalnie jest zbliżony w całej Europie - różni się ewentualnie czasem wprowadzania poszczególnych ograniczeń, to coraz bardziej wydaje mi się, że wybieramy najgorsze możliwe rozwiązanie. Rozwiązanie pośrednie, które tak na dobrą sprawę nie zmienia nic. Rozłożenie ilości chorych w czasie, by służba zdrowia się nie załamała? Ok, zgoda. Ale im dłużej takie ograniczenia będą trwały, tym bardziej ryzykujemy bezprecedensowe załamanie gospodarcze. Generalnie nikt nie wie dokąd nas to może zaprowadzić. Przedłużające się o kolejne tygodnie (później miesiące) ograniczenia, doprowadzić mogą gospodarki wolnorynkowe po prostu nad skraj upadku. Dlatego, że jest to już tylko iluzja wolnego rynku. I cierpieć później będą wszyscy i przez długie lata.
Coraz bardziej obawiam się do tego, że tutaj potrzebne jest radykalne podejście. W jedną, albo w drugą stronę...
-
Wychodzić dla zdrowia i dobrego samopoczucia można. Jeździć na rowerze też.
https://www.gov.pl/web/koronawirus/wprowadzamy-nowe-zasady-bezpieczenstwa-w-zwiazku-z-koronawirusem
Tylko uwaga, sytuacja jest dynamiczna i zawartość strony ulega modyfikacji, podobno w pierwszej wersji był nawet zakaz wychodzenia na spacer :)
-
Przedłużające się o kolejne tygodnie (później miesiące) ograniczenia, doprowadzić mogą gospodarki wolnorynkowe po prostu nad skraj upadku. Dlatego, że jest to już tylko iluzja wolnego rynku.
Przeczytałem trzykrotnie, bo mam wrażenie że nie czytam ze zrozumieniem. Czy Ty- pisząc o gospodarce wolnorynkowej- oby na pewno masz na myśli nasz kraj ?
Czy niechcący, wspomnieniami cofnąłeś się do czasów "Ustawy Wilczka" ?
-
A jaki niby system gospodarczy w Polsce formalnie obowiązuje?
Społeczna gospodarka rynkowa oparta na wolności działalności gospodarczej, własności prywatnej oraz solidarności, dialogu i współpracy partnerów społecznych stanowi podstawę ustroju gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej.
Czy chodzi o zwrot "wolnorynkowy"? Nie jestem ekonomistą, może nie jest to termin fachowy, a po prostu mój skrót myślowy.
Natomiast w dzisiejszych warunkach, swoboda działalności gospodarczej została dla niektórych podmiotów chyba dość istotnie ograniczona, prawda?
PS. Ja pokolenie niżej jestem. Ustawy Wilczka nie kojarzę.
-
Ciesz się.
-
Dokładnie w tym momencie to robimy. Zaraza została przez nas sprowokowana, przez nas wywołana, a najważniejszym zmartwieniem jest "czy ja pojadę na wakacje?!". Możliwe, że żyjemy dokładnie w tym momencie historycznym, w którym nasza własna głupota nas pogrąży. ...
Głupota ludzka jest bezgraniczna.
Pracuję akurat w instytucji mającej styczność z wyjeżdżającymi za granicę. Jeszcze na początku marca na pytanie do udającego się do Włoch:
-Czy Pani się nie boi ?
odpowiedz
- Tak, ale zapłacone to jadę.
lub
-Nie odwołali wycieczki, to nie jest tak źle.
-
Na poprawę humoru :) :
https://www.youtube.com/watch?v=YQ95zv7-CM0&feature=youtu.be (https://www.youtube.com/watch?v=YQ95zv7-CM0&feature=youtu.be)
-
Jascha - Wilczek był jednym z ministrów w zdychającym PRL. Jego reforma kojarzona jest z końcem gospodarki planowanej. Nie powiem już czy był to rok 1987 czy 1989. Sam jestem z 1988 :D
-
A jaki niby system gospodarczy w Polsce formalnie obowiązuje?
Czy chodzi o zwrot "wolnorynkowy"? Nie jestem ekonomistą, może nie jest to termin fachowy, a po prostu mój skrót myślowy.
Natomiast w dzisiejszych warunkach, swoboda działalności gospodarczej została dla niektórych podmiotów chyba dość istotnie ograniczona, prawda?
PS. Ja pokolenie niżej jestem. Ustawy Wilczka nie kojarzę.
Z góry zaznaczam, że tylko w kwestii wyjaśnienia ( aby nie politykować ).
Ja bardzo dobrze pamiętam PRL i "Ustawę Wilczka", to był prawdziwy wolny rynek w zdychającym socjaliżmie :)
A na pytanie co dzisiaj mamy, z przykrością stwierdzam iż nadal socjalizm, a od niedawna nasilający się bolszewizm.
Masz racje, że swoboda działalności gospodarczej została ograniczona, ale to postępuje już od 20 lat :(
Uważam że skoro piszemy o czymś co nas dotyczy i jest realne, to powinniśmy nazywać rzeczy takie jakimi są. Wtedy nie będzie niejasności.
Równie dobrze można by nazwać psa trzymanego na rozwijanej smyczy, psem swobodnie biegającym :)
Ps.
Warto zaznajomić się z tekstem tej ustawy- nie jest długa :)
-
Albo kogoś zaraził wirus, albo ktoś stracił pamięć?!?!?!
I nie wydaje mi się aby chodziło o mnie ;)
PRL z wolnym rynkiem, nawet schyłkowy miał tyle wspólnego co gacie z maseczkami ochronnymi, chociaż te drugie sądząc z pomysłów ludzkich przedstawianych na różnego rodzaju forach (wykorzystanie męskich bokserek ;) ) pewnie mają z sobą wspólnego więcej ;) :)
Od ponad 20 lat poza pracą na etacie państwowym prowadzę jednoosobową firmę i z wyjątkiem wprowadzenia przez poprzednią ekipę "niejasnych i dających pole do manipulacji przepisów Vatowskich" (pewna specyfika branży), to absolutnie nie zauważyłem żadnego socjalizmu lub dalej idąc bolszewizmu. Zakładanie i prowadzenie firmy jest w tej chwili dużo łatwiejsze niż było kiedyś.
Wszelkie "socjalne pakiety", czy też "kiełbasa wyborcza" w zależności od opcji i poglądów to zupełnie inna sprawa, ale nadużyciem jest pisanie o bolszewizmie, bo to osłabia i oswaja bandyckie konotacje jakie ten zwrot powinien przywoływać.
-
Amen.
A wracając do kwarantanny - promuję wszędzie modę na zarastanie. Nie golimy się i nie ścinamy włosów! A za parę tygodni, po powrocie do biur, będziemy się poznawać na nowo. :)
-
Amen.
A wracając do kwarantanny - promuję wszędzie modę na zarastanie. Nie golimy się i nie ścinamy włosów! A za parę tygodni, po powrocie do biur, będziemy się poznawać na nowo. :)
Tak, super, niech kobiety też przestaną się golić, przynajmniej potem nie będą krzyczeć na dzieciaka, że zrobili cię z nudów podczas kwarantanny w czasie I Zarazy Światowej.
-
Na prośbę Dako jego post został skasowany, a wątek został oczyszczony.
-
Prekursor w nowych trendach walki z epidemią - Boris Johnson - właśnie rozpoczął proces nabierania odporności na wirusa.
-
Prekursor w nowych trendach walki z epidemią - Boris Johnson - właśnie rozpoczął proces nabierania odporności na wirusa.
Od początku pisałem, że to banda kretynów. Zresztą ich minister zdrowia też jest +.
Byłoby to i śmieszne, tylko, że te pasożyty będą miały najlepszą możliwą pomoc medyczną, a miliony - narażone przez ich głupotę - będą walczyły o każdy oddech w przepełnionych przychodniach.
-
Od początku pisałem, że to banda kretynów. Zresztą ich minister zdrowia też jest +.
Byłoby to i śmieszne, tylko, że te pasożyty będą miały najlepszą możliwą pomoc medyczną, a miliony - narażone przez ich głupotę - będą walczyły o każdy oddech w przepełnionych przychodniach.
Qrdlu poplynałeś odrobinę, tu nie ma przepełnionych przychodni, dzwonisz a oni przyjadą z testem do domu.
Dla porównania, w zeszłym roku na CT czekałem tydzień, a nie 5 lat, wiem ciężko uwierzyć.
Aha, jeszcze jeden istotny detal cała obsługa tomografu była made in Lechia, :evil: wiec szpitale to może Wy macie, w sensie budynki...
-
Qrdlu poplynałeś odrobinę, tu nie ma przepełnionych przychodni, dzwonisz a oni przyjadą z testem do domu.
Dla porównania, w zeszłym roku na CT czekałem tydzień, a nie 5 lat, wiem ciężko uwierzyć.
Aha, jeszcze jeden istotny detal cała obsługa tomografu była made in Lechia, :evil: wiec szpitale to może Wy macie, w sensie budynki...
Poczekaj jeszcze ze 2 tygodnie i pogadamy.
-
Taka ciekawostka. Nie wiem czy było:
https://www.pb.pl/chinscy-operatorzy-komorkowi-stracili-15-mln-abonentow-986024
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-03-27/czy-chinczycy-klamia-w-sprawie-liczby-ofiar-zniknelo-21-mln-uzytkownikow-telefonow-komorkowych/
-
Tu kolejny przykład jak niejasne są obowiązujące obostrzenia:
https://wiadomosci.wp.pl/koronawirus-w-polsce-policjanci-wypisuja-mandaty-czas-pouczania-minal-6495534505879681a
Mam nadzieję, że to tylko bzdura pismaków, przystająca do dzisiejszego poziomu "redaktórów" portali internetowych.
Proszę mnie skorygować, jeśli się mylę, ale wg mnie mogę wyjść na samotny spacer z domu, jeśli nie chodzę po terenach zakazanych (parki, skwery itp.) i nikomu do tego jaki jest długi i czy faktycznie muszę (to mogę stwierdzić tylko ja). Analogicznie z rowerem. Wyłączone z użytku zostały tylko rowery miejskie (wypożyczane).
Ja rozumiem powagę sytuacji, ale nie popadajmy w paranoję.
-
Mnie to też ciekawi :) Wygląda na to, że jest tu duża uznaniowość. Jeden pan policjant stwierdzi, że wyjście było uzasadnione, a inny, że nie.
Sam jestem po operacji i lekarz zalecił mi spacery i aktywność fizyczną.
Z chęcią bym też pojechał do laski 200 km ode mnie, ale nie wiem czy to podpada pod niezbędny wyjazd "zdrowotny", dla mnie jest niezbędny, ale policjant może to widzieć inaczej, szczególnie widząc auto z innego województwa.
-
Bliżej nie było? Jakaś pustynia? Ja chodzę na bagna na spacerek bo nie ma ich wymienionych w zakazach.
-
To niestety prawda. Przebywam teraz w małym miasteczku, ale nawet tutaj mundurowi zaczęli udowadniać kto ma większego. Jeden przytłoczony nadmiarem uprawnień nadgorliwiec wypisał mandat rodzicowi na krótkim spacerze z kilkuletnim chłopcem (kto ma kilkuletnie dzieci ten wie jakiego pierdolca dostają siedząc od dwóch tygodni w domu), drugi dwóm sąsiadom którzy przypadkiem się mijając na w sumie dozwolonym wypadzie (jeden ze śmieciami, drugi z psem) zdecydowali się zamienić ze sobą kilka słów (zachowując większy niż zalecany dystans).
Osobiście mam nadzieję że 1) nie takie były intencje ustawodawcy oraz 2) to przykłady czarnych owiec w szeregach w sumie poza tym praworządnej i uznającej za priorytet dobro obywateli służby; ton wypowiedzi pana rzecznika sprawia jednak że ta nadzieja szybko topnieje...
-
Wystarczy zarzucić fuzję na ramię, i powiedzieć, że idzie się na polowanie... Ogólnie intencji ustawodawcy nie zna chyba sam ustawodawca, a co dopiero funkcjonariusze. Odnoszę wrażenie, że wielu "teraz to tym darmozjadom pokaże". Smutne to. Liczę, że będzie można wyciągnąć konsekwencje wobec tak niechlujnych "prawodawców" i ich pionków.
-
To niestety prawda. Przebywam teraz w małym miasteczku, ale nawet tutaj mundurowi zaczęli udowadniać kto ma większego. Jeden przytłoczony nadmiarem uprawnień nadgorliwiec wypisał mandat rodzicowi na krótkim spacerze z kilkuletnim chłopcem (kto ma kilkuletnie dzieci ten wie jakiego pierdolca dostają siedząc od dwóch tygodni w domu), drugi dwóm sąsiadom którzy przypadkiem się mijając na w sumie dozwolonym wypadzie (jeden ze śmieciami, drugi z psem) zdecydowali się zamienić ze sobą kilka słów (zachowując większy niż zalecany dystans).
Osobiście mam nadzieję że 1) nie takie były intencje ustawodawcy oraz 2) to przykłady czarnych owiec w szeregach w sumie poza tym praworządnej i uznającej za priorytet dobro obywateli służby; ton wypowiedzi pana rzecznika sprawia jednak że ta nadzieja szybko topnieje...
Nie przyjąłbym mandatu, tylko poprosił o podstawę prawną na piśmie. Później, przed sądem, udowodniłbym, że zostałem nielegalnie obciążony kosztem mandatu. Sprawa wygrana w cuglach. :P
-
Dlatego Hindusi chyba najlepiej to rozwiązali, tzn. chętnych do chodzenia i jeżdżenia po mieście, co widać na licznych filmach...
-
Intencje ustawodawcy raczej są dobre - chodzi w końcu o ograniczenie zachorowań, a nie trzymanie ludzi w domach wg jakiegoś widzimisię. Widać w innych krajach co się dzieje i co nas może czekać, jeśli czegoś nie zmienimy.
Ale... do wszystkie potrzebny jest zdrowy rozsądek. Rozumiem, że spacerowanie i aktywność sportowa na świeżym powietrzu nie jest zalecana, czy nawet jest odradzana - ale jak dla mnie na ten moment nie jest zakazana prawnie (pod pewnymi warunkami).
Po pierwsze dodam, że kontrole policji są w pełni uzasadnione, bo mają też sprawdzać czy osoba przebywająca na zewnątrz nie jest objęta obowiązkową kwarantanną domową.
Problemem jest zwrot "załatwianie spraw niezbędnych do życia codziennego". Bo to dla każdego może być inne. I nie zgadzam się z tym, że ma to interpretować policja. Policja nie jest od wykładni prawa, tylko od jego egzekwowania. W tej sytuacji - faktycznie wydaje mi się, że jedyne rozwiązanie to odmowa przyjęcia mandatu. Ja również zacząłbym nagrywać tą rozmowę w momencie gdyby takie usiłowanie wystawienia mandatu się pojawiło. Może ktoś to uzna za skur.....two, bo przecież służby są na pierwszej linii frontu i pewnie też pracują ponad miarę gdy wiele z nas plaszczy sobie d.... w domu (no ale nie z własnego wyboru), ale jednak trzeba pewne prawa i zasady szanować.
Ja trzymam się tego co jest na stronach rządowych:
https://www.gov.pl/web/koronawirus/pytania-i-odpowiedzi
Czy mogę iść na spacer do lasu lub jechać tam rowerem, skoro parki są zamknięte?
Należy unikać miejsc, gdzie gromadzą się ludzie i nie narażać się na ryzyko zachorowania. Ostatnie doświadczenia pokazują, że lasy to niestety miejsca, w których dochodzi do gromadzenia się wielu osób, a tym samym zwiększenia szans na zakażenie.
Czy będę mógł wejść do parku, gdy nie będzie w nim ludzi?
Nie. Wprowadzamy całkowity zakaz poruszania się po parkach, bulwarach, ogródkach jordanowskich, ogrodach botanicznych i zoologicznych.
Czy mogę wyjść na spacer?
Aktywność na zewnątrz powinna być ograniczona do minimum. Traktujmy możliwość wyjścia na zewnątrz jako niezbędny środek higieny. Wychodźmy się przewietrzyć wtedy, gdy naprawdę tego potrzebujemy.
-
Odnośnie chodzenia po dworze, czy raczej wychodzenia z domu, to myślę, że sporo osób nie ogarnia problemu, którym nie jest bieganie na jakimś zadupiu, tylko to co się dzieje, zanim do tego dojdzie... To nie jest tak, że ubieram się jak pajac, a potem "cyk", jak w Star Treku, i jestem nad rzeką czy w parku. Zanim zacznę swój "niemożliwy do rezygnacji" sposób spędzania czasu, muszę wyjść z domu, pomacać różne klamki, drzwi, włączniki etc., czyli albo sam zostawiam wirusa, albo go mogę załapać. Oczywiście ktoś powie "Mam własny domek, podwórko, mieszkam na wsi i niczego wspólnego nie dotykam!" Owszem, ale już sobie wyobrażam prawo, które mówi coś takiego "jak mieszkasz w bloku, to nie wyłazisz, jak w domku jednorodzinnym, to możesz, no i jak jesteś celebryta to też możesz, bo muszą cię widzieć". Na pewno byłoby to lepiej przyjęte przez tych z bloków niż obecne, bądź co bądź, równe traktowanie wszystkich, tzn. zakaz wyłażenia.
Jak to ogarniecie, to będziecie w domu, zarówno dosłownie jak i w przenośni.
Tako rzecze,
Zaratustra
-
Jest taka złota zasada, którą powtarzają od początku. Dezynfekcja rąk. Więc po powrocie do domu, po otwieraniu drzwi których nie da się otworzyć łokciem, pierwsze co robisz to myjesz ręce. Więc ta argumentacja, że masz jakiś problem bo biegacz czy rowerzysta maca Ci klamki jest dla mnie śmieszna.
Żeby nie było - ja wiem, że sposób patrzenia na te sprawy często jest sprzężony z sympatiami politycznymi i ogólnym światopoglądem. Ja akurat zdecydowanie do libertarianów nie należę. Ale nawet mi ograniczenia wprowadzane u nas wydają się strzelaniem na oślep. I to tego jeszcze to pitolenie, że chodzi o tylko o 2 tygodnie. A co ma się k.... wydarzyć? Bo Wielkanoc przyjdzie, to wszystko się samo odkręci?
Możliwość wyjścia z domu w celu dotlenienia się czy aktywności fizycznej to nie jest jakiś kaprys. To jest naprawdę ważne dla niektórych ludzi - dla zdrowia psychicznego, dla ciśnienia, utrzymania wagi itp. Takie bagatelizowanie tego, że oto celebryci się garną na dwór gdy wokół szaleje wirus jest naprawdę nie fair.
Czy to ma sens, że ktoś może codziennie chodzić na zakupy (jest to dozwolone), ale nie może wyjść np. co drugi dzień na godzinny spacer (wg niektórych jest to niedozwolone)???
https://www.nytimes.com/2020/03/19/well/move/coronavirus-covid-exercise-outdoors-infection-fitness.html
Nawet w Stanach gdzie sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana aktualnie (choć po prostu wynika też w dużej mierze tego, że robią znacznie więcej testów niż inni), nie odbiera się ludziom takiej możliwości. Po prostu ustalili do tego reguły - ludzie mają zachować odstęp, wybierać najmniej uczęszczane trasy itp.
Naprawdę wierzysz, że zakazanie wychodzenia na samotny spacer czy rower nas uratuje? Czy to naprawdę jest źródło problemu?
-
Jakkolwiek by nie były obostrzenia, to chyba da się usiedzieć miesiąc w domu, bez spacerów, joggingu etc.? Tak po prostu, dla bezpieczeństwa. :)
-
Myślę, że patrząc na to co się odpie@#$&ło w Warszawie przez ostatni weekend to nic nas nie uratuje. Młodzi mają wszystko w dupie
miejsc mówiąc dosadnie, niestety. Ja mieszkam na obrzeżu miasta u progu tzw. otuliny puszczy Kampinoskiej, do lasu na spacery chodzę od 20 lat, tytułu ludzi nie było tam nigdy. Oczywiście sam poszedłem, ale dlatego, że na moje stałej trasie spacerowej dotykałem spotykałem w niedzielę co najwyżej 10 osób na kilometr. Dwa tygodnie temu było to 10 razy więcej. Tydzień temu nie poszedłem już z tego powodu, teraz tym bardziej nie idę. Trudno.
Rutkov autokorekta, bo wychodzi dziwnie ;) hyhy. Mazak ;).
-
Kurła... Tak jest jak się pisze na telefonie i nie przeczyta. Nikogo w lesie nie dotykam, chodzę tam z żoną w niedzielę po kościele. :003:
-
Jest taka złota zasada, którą powtarzają od początku. Dezynfekcja rąk. Więc po powrocie do domu, po otwieraniu drzwi których nie da się otworzyć łokciem, pierwsze co robisz to myjesz ręce. Więc ta argumentacja, że masz jakiś problem bo biegacz czy rowerzysta maca Ci klamki jest dla mnie śmieszna.
Żeby nie było - ja wiem, że sposób patrzenia na te sprawy często jest sprzężony z sympatiami politycznymi i ogólnym światopoglądem. Ja akurat zdecydowanie do libertarianów nie należę. Ale nawet mi ograniczenia wprowadzane u nas wydają się strzelaniem na oślep. I to tego jeszcze to pitolenie, że chodzi o tylko o 2 tygodnie. A co ma się k.... wydarzyć? Bo Wielkanoc przyjdzie, to wszystko się samo odkręci?
Możliwość wyjścia z domu w celu dotlenienia się czy aktywności fizycznej to nie jest jakiś kaprys. To jest naprawdę ważne dla niektórych ludzi - dla zdrowia psychicznego, dla ciśnienia, utrzymania wagi itp. Takie bagatelizowanie tego, że oto celebryci się garną na dwór gdy wokół szaleje wirus jest naprawdę nie fair.
Czy to ma sens, że ktoś może codziennie chodzić na zakupy (jest to dozwolone), ale nie może wyjść np. co drugi dzień na godzinny spacer (wg niektórych jest to niedozwolone)???
https://www.nytimes.com/2020/03/19/well/move/coronavirus-covid-exercise-outdoors-infection-fitness.html
Nawet w Stanach gdzie sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana aktualnie (choć po prostu wynika też w dużej mierze tego, że robią znacznie więcej testów niż inni), nie odbiera się ludziom takiej możliwości. Po prostu ustalili do tego reguły - ludzie mają zachować odstęp, wybierać najmniej uczęszczane trasy itp.
Naprawdę wierzysz, że zakazanie wychodzenia na samotny spacer czy rower nas uratuje? Czy to naprawdę jest źródło problemu?
Podpowiem Ci, że oprócz z łokcia można jeszcze otwierać z buta. Serio uważasz, że łatwiej ludzi przekonać do mycia rąk, niż zakazać im wyłażenia z domu? Poza tym to nie tylko problem rąk, weź sobie lustro i chwilę nad nim pooddychaj w czasie wysiłku. Jeśli otworzysz usta, to na pewno coś z nich wyleci. Pot i inne wydzieliny też rozsiewasz ganiając czy podskakując.
Ja nie mam żadnych sympatii politycznych, bo ta grupa zawodowa wg mnie jest najbardziej przestępczą i skorumpowaną jaką mogę sobie wyobrazić, że o obłudzie nie wspomnę.
Dwa tygodnie to mniej więcej tyle ile trwa infekcja i tym samym zarażanie, jeśli ktoś jest zainfekowany i wytrzyma dwa tygodnie, to po tych dwóch tygodniach nie powinien już zarażać. Tak więc jeśli wszyscy wytrzymaliby bez łażenia, to prawdopodobnie część niezdiagnozowanych zdąży wyzdrowieć ergo w kolejnym etapie mniej zarażać. Proponuję myśleć mniej egoistycznie, tzn. nie z perspektywy czy mnie zarażą, ale też czy przypadkiem ja nie zarażam, nie mając ostrych objawów.
A nie można połączyć zakupów ze spacerem? Od razu musisz wykupić cały papier toaletowy? Idź z małą torbą, nawet 2x dziennie.
I na koniec, oczywiście złośliwie :-), proponuję wyjazd do NY i tam sobie pobiegać, skoro jest tam tak cudnie :-).
Tako rzecze,
Zaratustra
-
Kurła... Tak jest jak się pisze na telefonie i nie przeczyta. Nikogo w lesie nie dotykam, chodzę tam z żoną w niedzielę po kościele. :003:
Dobrze, że sprostowałeś ;DDDD
-
Qrdl, chodzi nie o prewencję sensowną, tylko o paranoję, do której dochodzi. Jaka jest szansa, że w lesie zarażę się od mijanej na spacerze osoby? Zerowa. Jaka jest szansa, że zarażę się jadąc na własnym rowerze wyprowadzonym z własnego bloku? Mniejsza, niż po wizycie w sklepie, co jest dozwolone. Karać powinno się skupiska ludzkie powyżej jednej osoby niebędącej rodziną mieszkającą pod wspólnym adresem. Wirusy to nie są zerglingi skaczące z ofiary na ofiarę. Jak wychodzimy, po przyjściu myjemy ręce, najlepiej wcześniej zdezynfekowane po wizycie w sklepie już na etapie wyjścia z tego sklepu.
-
Że ja myślę egoistycznie? Ani biegaczem nie jestem, ani specjalnie na rowerze nie jeżdżę. Okazjonalnie na wieczorne spacery chodzę. Skupiam się wyłącznie na stronie prawnej (faktycznie nie jest to zakazane, poza parkami wg mnie) i po prostu zdrowym rozsądku (oczywiście subiektywnie).
Jasne, że najłatwiej jest zakazać wszystkiego. Właśnie dlatego napisałem, że nasze działania (mimo początkowego mojego dużego poparcia dla nich), mi kojarzą się teraz ze strzelaniem na oślep. Podstawa to zachowanie odstępu, dostępność środków dezynfekujących (legendarny płyn Orlenu, którego poza prezesem chyba nikt jeszcze nie widział) i przede wszystkim NAKAZ chodzenia w maskach / osłonie dróg oddechowych, przynajmniej w budynkach, jeśli nie w ogóle poza domem. Skupmy się może na dostępności tych środków, masek, rękawiczek. O to można było już zadbać miesiąc temu, skoro teraz takie bicie piany jest jak to świecimy przykładem dla innych. To jest dla mnie klucz do walki, a nie k.... pół ograniczenia, że spacer samotny to jest be, a stanie pół godziny w kolejce do marketu i mijanie się z ludźmi między regałami już jest w porządku.
Dwa tygodnie to mniej więcej tyle ile trwa infekcja i tym samym zarażanie, jeśli ktoś jest zainfekowany i wytrzyma dwa tygodnie, to po tych dwóch tygodniach nie powinien już zarażać. Tak więc jeśli wszyscy wytrzymaliby bez łażenia, to prawdopodobnie część niezdiagnozowanych zdąży wyzdrowieć ergo w kolejnym etapie mniej zarażać.
Trzeba by wszystko zamknąć w cholerę na trzy tygodnie - ale co z zakupami / zapasami, co z ludźmi którzy będą umierać w domach? Plus dodatkowo problem jest taki, że większość nawet nie wie, że zaraża bo testy tylko są przeprowadzane na przypadkach oczywistych. Do tego, żeby było śmieszniej - wieści z Chin donoszą, że ci co już przeszli chorobę i wyzdrowieli, nadal mogą być bezobjawowymi nosicielami (nie będą chorzy bo są już uodpornieni, ale mogą drugi raz "złapać" wirusa i roznosić). Więc powiedzmy sobie szczerze - żadne nasze półśrodki do czasu wynalezienia szczepionki tego g.... nie wyniszczą. I może zacznijmy się zastanawiać co się stanie z krajem i gospodarką jak taki stan będziemy utrzymywać jeszcze przez kilka miesięcy, a może nawet i rok (hura-optymistyczny wariant na szczepionkę to chyba początek 2021, a jeszcze potrzebny będzie czas na dystrybucję). Tak więc nie szukajmy rozwiązań łatwych, ale skutecznych i racjonalnych, mając pod uwagę też to, że w świecie po wirusie, trzeba będzie również żyć jakoś dalej. Na razie to dokąd to wszystko prowadzi to totalna zapaść gospodarcza -> zapaść finansów państwa -> zapaść służby zdrowia i dopiero wtedy rozkręci się zabawa. Ten scenariusz nadal jest czysto hipotetyczny, ale czy zupełnie niemożliwy?
A nie można połączyć zakupów ze spacerem? Od razu musisz wykupić cały papier toaletowy? Idź z małą torbą, nawet 2x dziennie.
Właśnie dlatego, że uważam się za człowieka racjonalnego, jeżdżę aktualnie do sklepu samochodem sam raz w tygodniu i robię zakupy na cały tydzień dla mnie i rodziców. To jest dla mnie racjonalne podejście i minimalizowanie ryzyka. Analogicznie wychodząc wieczorem na samotny spacer lub nawet przejażdżkę rowerem (teoretyzuję), tego ryzyka wg mnie nie stwarzam, choć dla Ciebie jest to szczyt nieodpowiedzialności i egoizmu.
I na koniec, oczywiście złośliwie :-), proponuję wyjazd do NY i tam sobie pobiegać, skoro jest tam tak cudnie :-).
Daliby zieloną kartę i przelot oraz co ważne - ubezpieczenie zdrowotne ;) dla całej rodziny - nawet 2 razy bym się nie zastanawiał. Aha, tylko że ja nie biegam.
PS. Wirus nie wisi magicznie w powietrzu i na ten moment nie jest potwierdzone by przenosił się drogą powietrzną. Zawieszony w powietrzu, powoli opada.
Dobrze, że sprostowałeś ;DDDD
I dobrze, że zaznaczył, że "po kościele", bo to chodzenie do lasu z żoną, też mogłoby zabrzmieć podejrzanie. ;)
-
Kolejny "przypadek". Znajoma (rodzic koleżanki córki) mieszkająca w Warszawie cieszy się do dziś obecnością na tym świecie szanownej rodzicielki, która na stałe przebywa w domu rodzinnym położonym na skraju tyci mieściny jakieś półtorej godziny jazdy od "stolycy". W normalnych warunkach nieduży problem, obecnie jednak babinie trzeba towarki różne dowieźć "na zapas" żeby nie musiała się sama po sklepach szwędać. Wydawało by się normalna sprawa, nawet szczególnie "dozwolona" wg obecnie obowiązujących przepisów.
Okazuje się jednak że nie do końca. Znajoma została zatrzymana, a następnie zawrócona na rogatkach Warszawy ponieważ... podróżowała w towarzystwie ośmioletniej córki, której nie udało się zorganizować innej opieki. Całej rozmowy przytaczać nie będę, dodam jedynie że jednym z koronnych argumentów pana "mam większego" brzmiał "ośmioletnie dziecko może zostać samo w domu".
Tyle ogólników, teraz jeden szczegół:
Nie przyjąłbym mandatu, tylko poprosił o podstawę prawną na piśmie. Później, przed sądem, udowodniłbym, że zostałem nielegalnie obciążony kosztem mandatu. Sprawa wygrana w cuglach. :P
Nie przyjąć mandatu możesz, co nie zmienia faktu że policjant go wystawi (z odpowiednią adnotacją). A potem, bez Twojego udziału, skieruje sprawę na drogę postępowania administracyjnego (a nie sądowego, i ma do tego pełne prawo) gdzie stosowna komisja może albo zdecydować o uchyleniu mandatu (ale nie o jego nieważności (!!!) bo to może zrobić tylko sąd), albo zdecydować na jaką kwotę z zakresu od pięciu do trzydziestu tysięcy wystawić nakaz komorniczy. Oczywiście nadal bez Twojego udziału. Inaczej postąpić owa komisja nie może, spróbuj więc zgadnąć, którą z tych dwóch opcji wybierze.
Na koniec najlepsze: możesz oczywiście zaskarżyć w sądzie zarówno decyzję policjanta, jak i komisji. Nawet gdyby udało Ci się to zrobić natychmiast (co oczywiście jest niemożliwe), na pierwszą rozprawę poczekasz kilka miesięcy, a na wyrok nawet kilka razy tyle. Kłopot w tym, że zaskarżenie decyzji administracyjnej nie wstrzymuje jej wykonalności...
-
P.S. Tak mi jeszcze przyszło coś do głowy. Wiecie dlaczego więzienia mają "spacerniaki"? Bo "ktoś mądry" kiedyś uznał, że odebranie człowiekowi możliwości wyjścia na dwór - nawet skazanemu wyrokiem sądu na wykluczenie ze społeczeństwa - jest NIELUDZKIE.
-
@ Miron
Sorry, ale co Ty za bzdury wypisujesz. :)
Odmowa przyjęcia mandatu skutkuje tym, że policjant kieruje wniosek o ukaranie do sądu, a nie że go wystawia. Kara nakładana jest dopiero przez sąd w postępowaniu o wykroczenia (jaka "komisja"???). Tak, może to być dokonane pod pewnymi warunkami bez Twojego udziału, ale musisz zostać o tym powiadomiony. Masz prawo wniesienia sprzeciwu w terminie 7 dni i skuteczne wniesienie sprzeciwu powoduje, że wyrok nakazowy traci moc, a sprawa będzie rozpatrzona od nowa w postępowaniu procesowym z Twoim udziałem. Oczywiście, jak długo to będzie trwało i że koszty w przypadku przegrania mogą być niewspółmiernie wyższe niż mandat, to już inna sprawa.
Coś Ci się chyba pokiełbasiło. Postępowanie administracyjne, wprowadzone nowe kary nakładane administracyjnie przez Sanepid itp. dotyczą chyba złamania kwarantanny, ale tu rzeczywiście musiałbym doczytać. Tam faktycznie ścieżka odwoławcza jest inna. Tymczasem obowiązujący kodeks wykroczeń i kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia nie został uchylony, z tego co wiem. ;)
-
Konstytucja też nie została uchylona, a jakoś to "miłościwie nam panującym" przesadnie nie przeszkadza... :055:
-
Oczywiście masz rację, policjant nie wystawia mandatu jeśli go nie przyjmiesz. Ale też nie jest to koniec sprawy. I tu napisałem dobrze: w tym przypadku nie musi kierować sprawy do sądu; może wybrać "drogę administracyjną", czyli podkablować do sanepidu. Przy czym "nie musi" to oczywisty eufemizm, bo jakąż drogę (i z jakich "pobudek") przeciętny policjant "wybierze"?
Sąd może przyznać rację każdej ze stron, obowiązują procedury dowodowe, a do tego może "ukarać" dość dowolnie, z pouczeniem włącznie (czy nawet odstąpieniem od wymierzenia kary). "Administrator" natomiast (nazwany w mojej poprzedniej wypowiedzi "komisją" nie bez powodu, ale widać komuś nie pasuje) może to wszystko mieć mniej lub bardziej "gdzieś" (również oczywisty skrót myślowy) i po prostu wymierzyć karę; przy czym nawet gdyby chciał nie może wymierzyć kary mniejszej niż przewidziana ustawą - w omawianym przypadku jest to dziesięciokrotność najwyższej wysokości mandatu wystawianego przez policję - pięć tysięcy złotych. Mały cytacik: "Kary (...) wymierza powiatowy sanepid w drodze decyzji administracyjnych. Podlegają one natychmiastowemu wykonaniu z momentem doręczenia i powinny być zapłacone w ciągu siedmiu dni."
Cały więc akapit od "...kieruje wniosek o ukaranie do sądu" aż po "...to już inna sprawa", choć może i zgodny z prawdą, nie ma związku z rzeczywistym przebiegiem omawianych spraw. Natomiast absolutnie nic mi się nie "pokiełbasiło". Zakres czynów podlegających karze administracyjnej, wraz z możliwą wysokością kary, wygląda mniej więcej tak (na dziś, ostatnio często się to zmienia):
- Za łamanie ograniczeń w przemieszczaniu się - od 5 tys. do 30 tys. zł
- Za ucieczkę z kwarantanny lub izolacji - do 30 tys. zł
- Za łamanie ograniczeń w prowadzeniu działalności gospodarczej i w zakładach pracy - od 10 tys. do 30 tys. zł
- Za organizowanie zgromadzeń, także w postaci spotkań lub imprez (nie dotyczy to osób najbliższych) - od 10 tys. do 30 tys. zł
- Za korzystanie z terenów zielonych, takich jak parki czy bulwary - od 10 tys. do 30 tys. zł
- Za nieudostępnienie lokalu w celu przeciwdziałaniu epidemii - od 5 tys. do 10 tys. zł
przy czym oczywiście (znów) w dyskutowanym przypadku ma zastosowanie punkt pierwszy.
I absolutnie nie ma znaczenia że "obowiązujący kodeks wykroczeń i kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia nie został uchylony" bo po prostu nie mają tu zastosowania.
Konstytucja też nie została uchylona, a jakoś to "miłościwie nam panującym" przesadnie nie przeszkadza... :055:
Uwaga słuszna w kontekście niekonstytucyjności wprowadzanych praw, niemniej jednak nie ma za bardzo komu to ocenić. Bardziej absurdalne jednak jest to że "roboczą interpretację" tychże praw "określa minister na drodze wywiadu telewizyjnego"...
-
Miron, nie kumasz - "za łamanie ograniczeń w przemieszczaniu się". Jeśli jadę do sklepu, a policjant mi udowadnia, że nie jadę do sklepu - to sprawę musi rozstrzygnąć sąd. Tylko sąd może mnie wsadzić do więzienia. Do więzienia idzie się po otrzymaniu wyroku skazującego. Tak więc...
1. Nie przyjmuję mandatu
2. Policja kieruje sprawę na drogę administracyjną, do Sanepidu
3. Sanepid wymierza karę, przyjmijmy, że dzieje się tak w wyniku pokrętnego rozporządzenia (czy jest to zgodne z Konstytucją?)
4. Ja nie płacę i... sprawę muszą skierować do sądu, a nie do komornika
5. Ponieważ, jak wspomniałeś, sprawa może potrwać lata - a na pewno potrwa długo, bo niezawisłe od rozumu sądy pierwsze zrejterowały w obliczu pandemii (nie wiem, czy tam ktoś pracuje, ale mogliby np. nadgonić szereg spraw w domowym zaciszu - mojej ex znowu się fuksło ze sprawą z alimentami)
6. Komornik działa na zasadzie wyroku sądu - żadna komisja, choćby siedział w niej adwersarz Franza Maurera z "Psów" ("pan ciągle w komisjach"), nie wsadzi mnie do paki
7. Mogę więc gwizdać na ich mandaty, a przy okazji zadać pytanie do TSUE ;)
P.S.: To nie jest tak, że jak Morawiecki z Szumowskim wymyślą, że będziemy musieli poruszać się po ulicach w podskokach, to będziemy musieli tak zrobić. To tak nie działa.
-
@Miron
Ok, sorry. Teraz rozumiem. Tak to wcześniej napisałeś, mieszając kwestie mandatu z karami od Sanepidu (stąd zdziwienie, że jakaś komisja ma coś do policyjnego mandatu), że po prostu nie było to jasne.
Tutaj to też jest w miarę przejrzyście opisane jeśli chodzi o Sanepid:
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/koronawirus-w-polsce-nowe-drakonskie-kary-nie-tylko-za-lamanie-kwarantanny/9xbxs6h
Tu bardzo ciekawe interpretacje (oczywiście niewiążące):
https://www.dogmatykarnisty.pl/2020/04/nowe-zakazy-w-zwiazku-z-koronawirusem/
https://www.dogmatykarnisty.pl/2020/04/faq-o-zakazach-epidemicznych/
Konstytucja też nie została uchylona, a jakoś to "miłościwie nam panującym" przesadnie nie przeszkadza... :055:
To już politykowanie. Zauważ, że bazują na ustawie z 2008 roku. Ówcześni "miłościwie Tobie panujący" jakoś problemów z naruszeniem Konstytucji WÓWCZAS nie mieli. Nie widział też w tym nic złego ówczesny TK, ten w pełni demokratyczny, bo swój.
Miron, nie kumasz - "za łamanie ograniczeń w przemieszczaniu się". Jeśli jadę do sklepu, a policjant mi udowadnia, że nie jadę do sklepu - to sprawę musi rozstrzygnąć sąd. Tylko sąd może mnie wsadzić do więzienia. Do więzienia idzie się po otrzymaniu wyroku skazującego. Tak więc..
W przypadku kar Sanepidu mówimy o egzekucji w sprawach administracyjnych. Żadnego komornika tu nie ma. Prowadzona jest egzekucja administracyjna, a nie komornicza. Z tym więzieniem, to puściłeś wodze fantazji. Ale faktycznie tak jak pisał Miron, rygor natychmiastowej wykonalności jest, więc trzeba zapłacić, a potem ewentualnie wywalczyć zwrot lub... dopłacić, jak się przegra.
-
W przypadku kar Sanepidu mówimy o egzekucji w sprawach administracyjnych. Żadnego komornika tu nie ma. Prowadzona jest egzekucja administracyjna, a nie komornicza.
No to kto przychodzi i zabiera kasę... Święty Mikołaj? Komornik jak najbardziej jest, natomiast stosunkowo łatwo zaskarżyć decyzję egzekucji administracyjnej, co w rezultacie skutkuje zawieszeniem postępowania. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem i czy w ogóle kumam, co się w naszym kraju dzieje, ale wszelkie spory, także administracyjne, np. obywatel-ZUS, obywatel-US i ewentualnie obywatel-Sanepid, MUSI rozstrzygnąć sąd i tylko sąd.
BTW: Właśnie w tej chwili na TVN jest akcja "Koncert dla bohaterów" czy coś w tym stylu, koncert online dla lekarzy uskuteczniany przez artystów siedzących w domu. I tak... Vicki Gabor z jakimś muzykiem w odległości mniejszej niż 2 m od siebie (zakładam, że to jej o 20 lat starszy chłopak i mieszkają razem), Maryla Rodowicz siedząca na sofie ze swoim gitarzystą (odległość mniejsza niż 1 m - musiał do niej dojechać, to nie była podróż do sklepu albo do babci), Patrycja Markowska z dwoma muzykami - odległość mniejsza niż 2 m (to już 3 obce osoby). Zakładam, że mandaty posypią się jak z rękawa, w końcu dowód jest nagrany i namacalny.
-
Organy egzekucji administracyjnej określone są w Ustawie o postępowaniu egzekucyjnym w administracji.
Odwołanie od tych decyzji rozpatruje sąd administracyjny. Nigdzie nie pisałem, że tak nie jest. Napisałem tylko, że jest rygor natychmiastowej wykonalności.
-
Przecież te przepisy, o nie wychodzeniu, są tylko po to, żeby gimbazę i szczególnie zatwardziałych przygłupów trzymać w domu. Nie musicie się tak w to wczuwać, bo Was do reszty wykręci... :evil:
-
Co zrobić. Człowiek siedzi w domu, to się nudzi i analizuje.
Niech wprowadzą w takim razie, że dotyczy tylko przygłupów. Przy zatrzymaniu do rozwiązania jakiś teścik, captcha czy coś.
Nie musicie się tak w to wczuwać
Wykorzystam ten tekst przy ewentualnej kontroli.
-
Cłopaki żeby do głowy nie przyszło Wam myć auta ;) : https://fakty.interia.pl/raporty/raport-koronawirus-chiny/polska/news-koronawirus-w-polsce-dostali-mandaty-na-myjni,nId,4421578#iwa_source=worthsee
-
Czyli zaraz (mam jeszcze 10 minut) nie mogę skoczyć do Tesco po alko i faje - czy to nie jest aby uzasadniony wyjazd, skoro mogę powiedzieć, że są to atrybuty pilota? :P
Kontynuując, czy artyści grający właśnie live w swoich domach dostaną mandaty?
-
Przecież te przepisy, o nie wychodzeniu, są tylko po to, żeby gimbazę i szczególnie zatwardziałych przygłupów trzymać w domu. Nie musicie się tak w to wczuwać, bo Was do reszty wykręci... :evil:
Jak już pisałem, chciałbym wierzyć że takie były intencje ustawodawcy. Doświadczenia z życia pokazują jednak, że jest inaczej; a przepisów tych używa się również w przypadkach które zgodne z tą intencją nie są, ale ze względu na liczne niedociągnięcia w treści tych przepisów dają się pod nie podciągnąć. Co dobitnie pokazują przytaczane przeze mnie wcześniej, RZECZYWISTE przypadki interwencji tzw. "służb".
I niestety, wg. wypowiadających się w temacie prawników, choć teoretycznie "droga odwoławcza" istnieje to szanse na "ugranie" korzystnego rezultatu oceniane są na znikome.
-
Jascha, nie trzeba testu, wystarczy, że mundurowy się zapyta o cel i usłyszy "eeeeeeee….".
Miron, nie zakładaj, że do służb trafiają intelektualiści tylko i wyłącznie.
Najgorzej jak się spotkają po dwóch stronach jedni i drudzy...
-
Daję takie malutkie, bo tylko dla widzów o mocnych nerwach ;D :
(http://i.imgur.com/e8EqSm9s.jpg) (https://imgur.com/e8EqSm9)
-
Na taki cel w DCS trzeba by użyć Ch-29T :evil:
Ponoć restrykcje mają być poluzowane, nie mogę się doczekać jazdy na rowerze.
-
Koledzy - czy tylko ja mam wrażenie (obserwując poczynania służb związane z epidemią), że w razie prawdziwego zagrożenia wojennego jesteśmy całkowicie nieprzygotowani? Odpukać - nastąpi wtedy całkowity chaos a my będziemy zdani tylko na siebie. Nie mam tu absolutnie zastrzeżeń w tym względzie do obecnej władzy - jaka by nie była - było by tak samo. Myślę, że już chyba nikt na poważanie nie myśli o Obronie Cywilnej, szkoleniu młodzieży w zakresie ochrony indywidualnej czy choćby jakichś sensownych planach na wypadek W. Te zapewne są, ale chyba zupełnie nieadekwatne do obecnych czasów, opierające się na procedurach jeszcze z lat zimnej wojny. To samo tyczy się rezerw materiałowych.
-
Teraz po prostu wszystko, natychmiast wydaje się na kiełbasę wyborczą. To co mamy i co się da jeszcze pożyczyć. Taka niestety jest wada demokracji. Nikt o żadnej przyszłości nie myśli. Jedyna przyszłość to kolejne wybory.
-
Bo żyje się od wyborów do wyborów. Jakoś tak ten system działa w Polsce. Osobiście rozbawił mnie mem, gdzie ktoś pytał się gdzie są ci wszechpolacy, rycerze Maryi, narodowcy czy żołnierze Macierewicza. Pochowali się do dziur i siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Tak samo byłoby przy jakimkolwiek ataku na Polskę.
-
Fajnie. Ja dla odmiany mam trójkę dzieci w wieku szkolnym, ... . Oczywiście do kompletu z pełnymi etatami w naszej pracy, o obowiązkach domowych których przy takiej gromadce nie brakuje nawet już nie wspominając.
To jest wojna! Mój syn z 3 klasy przychodzi i mówi cyt.: "Tą nauczycielkę znowu piorun strzelił! 30 slajdów z zadaniami!!!". Na kiedy? "Na jutro do 12-tej!".
Okopaliśmy się w domach z dziećmi, a oni (nauczyciele) nas bombardują!
-
Bo żyje się od wyborów do wyborów. Jakoś tak ten system działa w Polsce. Osobiście rozbawił mnie mem, gdzie ktoś pytał się gdzie są ci wszechpolacy, rycerze Maryi, narodowcy czy żołnierze Macierewicza. Pochowali się do dziur i siedzą cicho jak mysz pod miotłą. Tak samo byłoby przy jakimkolwiek ataku na Polskę.
Przecież nie wolno opuszczać domostw, to o co ci chodzi. ;) Jeśli chodzi o WOT, to mój kumpel, który się tam zapisał jeszcze przed pandemią, coś działa. :)
-
Koledzy - czy tylko ja mam wrażenie (obserwując poczynania służb związane z epidemią), że w razie prawdziwego zagrożenia wojennego jesteśmy całkowicie nieprzygotowani? Odpukać - nastąpi wtedy całkowity chaos a my będziemy zdani tylko na siebie. Nie mam tu absolutnie zastrzeżeń w tym względzie do obecnej władzy - jaka by nie była - było by tak samo. Myślę, że już chyba nikt na poważanie nie myśli o Obronie Cywilnej, szkoleniu młodzieży w zakresie ochrony indywidualnej czy choćby jakichś sensownych planach na wypadek W. Te zapewne są, ale chyba zupełnie nieadekwatne do obecnych czasów, opierające się na procedurach jeszcze z lat zimnej wojny. To samo tyczy się rezerw materiałowych.
To pokłosie stylu życia. Mnie się wszystko należy i nie mów mi jak mam żyć. Wszelkie szkolenia z zakresu pierwszej pomocy, zakładania maski pgaz czy podobnych są traktowane żartobliwie i wręcz protekcjonalnie.
W czasach zimnej wojny, była to śmiertelnie poważna sprawa. Z nac iskiem na śmiertelnie :D
-
Pod warunkiem, że jest ta maska do szkolenia :evil:
Niestety, przeprowadzanie szkoleń to sztuka i czasem ciężka praca związana z dokładnym zgłębieniem tematu i uproszczeniem go, oraz przekazaniem w sposób dostępny, skondensowany i całościowy, czasem też wiąże się z nakładami.
U nas mam wrażenie, że szkolenia trzeba albo odbębnić, bo pracodawca/ustawa/inne organy wymuszają i odbywają się często w godzinach pracy, kolidując z normalnymi obowiązkami, albo przeprowadzane są przez starych (niekoniecznie wiekiem, ale duchem) "dziadków" (przepraszam dziadków ;) ), którzy uspali by napalonego 18-tka ;) .
Z mojej branży, gdyby wykładowca na poważnym zagranicznym kursie powiedział, a to, to sobie państwo doczytacie, to przestałby być wykładowcą i tym samym, dochód by mu się zmniejszył, a taki sposób postępowania nierzadko spotyka się na kursach krajowych.
Zresztą podobnie jest z wieloma podręcznikami, u nas mam wrażenie płaci się nie za treść, ale za liczbę stron.
Może jestem za krytyczny, może już coraz starszy (o przepraszam dojrzalszy :evil:), bo trochę czasu upłynęło od skończenia studiów, ale fakt faktem, że przez ostatnie ileś lat, jeśli wybieram się na jakiś komercyjny kurs to jadę za granicę, jeśli kupuję jakieś podręczniki, czy literaturę fachową to są to pozycje anglojęzyczne.
-
Ehhh... Nigdy nie będzie już takich szkoleń z zakresu pierwszej pomocy i takich kursów BHP...
https://www.youtube.com/watch?v=FCo7Wn7Gz6M
:roll:
-
A propos szkoleń: https://www.youtube.com/watch?v=xXC6U0NfJg8
-
To jest symulacja!
-
https://swprs.org/szwajcarski-lekarz-o-covid-19/?fbclid=IwAR2Xd_2g89UfOc3GwsN8NkpN1W7JNoQjEgY_Y0s8W5SdGckB5lhNMffEzSs (https://swprs.org/szwajcarski-lekarz-o-covid-19/?fbclid=IwAR2Xd_2g89UfOc3GwsN8NkpN1W7JNoQjEgY_Y0s8W5SdGckB5lhNMffEzSs)
Dalej trzymajcie w domu telewizory.