Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: Schmeisser w Grudnia 13, 2006, 09:07:06
-
Prawdziwy macho grande używa elektrycznej maszynki Philishav , goli się Gillette Mach 3 ( skandal - to produkt profilowany pod forum :D ) czy jedzie na sucho brzytwą?
A może jak tukej u nas gadajom chopa to mo być cuć faja ,szwają i jajami :D i wcale sie nie golić?
Zastanawiam się lol bo w wyniku działalności operacyjnej utraciłem maszynkę :D :D
...chyba za te ręczniki co je ukradłem z hotelu buahaha
-
Kurde ja wytrzymuję z zarostem max 10 dni, pózniej za każdym razem kiedy spojrzę w lustro, przestraszę się :D
Stosuję jedynie jednorazówki, gdyż Mach3 po jednym goleniu traci energię (to ciekawe bo nie przekraczam dozwolonych kątów natarcia, poza tym posiada aktywny układ zapobiegania przciągnięciu), a cena jakby zaporowa :021:
Prawdziwi twardziele stosują jednorazówki wielokrotnie :118:
-
Byle ci się w joystick broda nie wkręcała, to będzie dobrze... tak sobie myślę. :003:
A utrata sprzętu służbowego... no, no... Rozliczy się z całym raportem.
-
Generalnie z moim twardym zarostem powinienem się golić codziennie czego oczywiście, przynajmniej póki nie mam dziewczyny/żony (niepotrzebne skreślić :)) nie robię, ale kilka tygodni temu skusiłem się na jednorazówkę w celu skrócenia jakże okazałego 7-dniowego zarostu, jednak po tym eksperymencie grzecznie wróciłem do mojego etatowego gerata do golenia :D W każdym razie jeśli jesteście Szmajser jeszcze kawalerem, to wbijałbym w to na waszym miejscu i zapuszczał brodę :D
-
A ja ogolić się nie dam!
Noszę zarost od "przedwojny"!
:002:
-
Przygotowując się do matury wytrzymałem 1 rok. Opis teściowej która mnie zobaczył wtedy pierwszy raz "Ruski Pan Jezus" pasował idealnie. Obecnie jednorazówka ma zaletę w postaci koloru. Moja niebieska/zielona, małżonki różowa. Bądź co bądź to moja twarz :118:
-
Ja używam Gilleta. Kiedyś takiego zielone z 3 ostrzami. Najlepsza jaką miałem. Tylko ostatnio nie mogę u nas w sklepach znaleźć. Przerzuciłem się na Mach3 Turbo. Szajse. Nie polecam.
-
Ja mam zarost twrdy jak stal Kruppa, golę się raz w tygodniu Mach 3 (poniedziałek rano przed pracą) a w tygodniu codziennie rano mam maszynkę elektryczną marki Braun (porządna niemieckia firma a nie jakiś holenderski szajs :) ), nawet niekiedy jak jadę autem gdy brak czasu.
-
Codzienne,rzadko co drugi dzień,jednorazówki odpadają...hmmm czuję się inny,heh
-
Jak sobie przypomnę to się ogolę. Korzystam z wszystkiego co wpadnie mi akurat w ręce. Np. maszynki do włosów. Zdarzyło mi się tez golić damskimi golarkami na sucho ;). To jak z włosami - olewka zupełna, podcinam raz na rok. Stąd wąsy, broda i kłaczki na policzkach.
-
Mach 3 cośtam. Beznadzieja jeśli o trwałość nożyków chodzi. Jak mniemam specjalnie są tak zaprojektowane, by co jakiś czas fortunę na nowe wyrzucać.
A golenie średnio 2 razy na tydzień. Cóż mogę powiedzieć... Uwielbiam 2-dniowy zarost chyba. :D
Ja mam zarost twrdy jak stal Kruppa, golę się raz w tygodniu Mach 3 (poniedziałek rano przed pracą) a w tygodniu codziennie rano mam maszynkę elektryczną marki Braun (porządna niemieckia firma a nie jakiś holenderski szajs :) ), nawet niekiedy jak jadę autem gdy brak czasu.
A to Ci Rutkov ciekawe rzeczy opowiadacie. Mnie tam tatuś pouczył swego czasu, że nadeszła chwila życiowego wyboru. "Na mokro czy na sucho? Bo razem się nie da..." :D I generalnie koledzy też potwierdzają, że skóra może świrować po takich roszadach. Ale teraz już sam nie wiem jak to jest... Rutkov zostaje macho wątku tak czy siak. :D
A ja ogolić się nie dam!
Noszę zarost od "przedwojny"!
:002:
Hmmm... To obwiążcie Zacka chustami. Że niby boli go ząb. Piloci nie mieli wtedy opieki dentystycznej... :118:
-
U mnie jednorazówka starczy na 1/2 (PÓŁ) golenia, potem tylko się zarzynam bo muszę mocno i kilka razy w jednym miejscu drzeć. Efekt wygląda krwiście :021: :021:
Mam też brauna takiego do twardego zarostu ale i tak wszystkiemu rady nie daje.
-
Ja ja z wielorazowych jednorazówek polecam... maszynki dwuostrzowe z Rossmana. :020: Takie niebieskie pakowane po 10 chyba. Niedrogie, ostre i z dobrej stali, bo długo trzymają ostrość (a kłaki generalnie, na gębie także, też mam sztywne i grube :118:)
-
Gole na matki boskiej pieniężnej, a że święto to u mnie występuje dwa razy w miesiącu, to przez większość czasu chodzę z dość okazałym owłosieniem twarzy :020:
Kiedy już się gole robie to tym co akurat mam pod ręką wiec efekt często jest krwawy :)
-
Dodam jeszcze że raz w życiu miałem twarz "jak dupcia niemowlęcia":), w dniu ślubu. Teraz marzę o tym by znależć dobrego golibrodę takiego co ten fach wykonuje od dziesiątków lat i brzytwą w potrafi musze w locie skrzydła odciąć. I oddam mu się całkowicie :). Znacie takich?
-
Niestety praktycznie muszę dokonywać tej czynności dwa razy dziennie (no chyba, że z domu wieczorem nie wyłażę - wtedy raz wystarczy), ponieważ jednak nie przywiązuje wagi do kosmetyków (po prostu żadnych nie używam) - uznaję tylko wodę i mydło, w odpowiedniej oczywiście ilości i częstotliwości :002: - to stosuje rozwiązanie najprostsze i najbardziej rozpowszechnione czyli zwykłe jednorazówki (Gilette lub Wilkinson) oraz tradycyjny krem do golenia i pędzelek - choć z racji dość niedawno zakończonej długotrwałej służby wojskowej (z warunkami bywało różnie), mam pysk jeszcze przyzwyczajony do golenia z przygotowaniem w postaci wody i zwykłego mydła (normalne namydlonego ręcznie bez użycia środków technicznych).
Brodę nosiłem raz, testowo, przez chyba 3 - 4 miesiące (byłem wtedy na długotrwałym szkoleniu - gdzie obowiązywał ubiór cywilny) i ogólnie mi "nie leży".
Jeżeli chodzi o urządzenia do golenia to żałuje tylko sprzętu z "dawnych lat" czyli zwykłych, tradycyjnych żyletek - były tanie, powszechnie dostępne (jak teraz jednorazówki), lepiej goliły niż te całe Mach ilestam, a jednocześnie nadawały się jako broń :010: (przecież za ich pomocą porywano u nas nawet samoloty - Polak potrafi :021:) i narzędzie (można było ciąć papier, tworzywo czy zdejmować izolacje z kabli itp.) oraz sprzęt "małej gastronomi" (dwie żyletki, kilka zapałek, nitka i kawałek kabla - tworzyło grzałkę i już można było zagotować wodę), ale to inna bajka ... mało było w historii ludzkości tak prostych i funkcjonalnych urządzeń :118:
Dla przedstawicieli młodszego pokolenia tak owo urządzenie wyglądało :004:
(http://img329.imageshack.us/img329/2493/9688201bir3.jpg) (http://imageshack.us)
-
Oj kolego starej daty jestescie...
Ja golę sie tylko jak żona wygoni .. najtrudniej jest w 4-5 dniu bo broda zaczyna kłuć a później robi sie już mięciutka... :banan
P.S. Niech kolega umieści jeszcze zdjęcie maszynki bo koledzy nie bedą wiedzieli jak tego urzywać(używać) i się pochlastają.... :021:
Traun, nie zapominaj o pisowni. Dziadek Kos
-
Używam Mach 3 Turbo w kozackim, czerwonym kolorze :003: Aktualnie moje ostrze ma 4 miesiące :D Golę się tylko wtedy, gdy przedstawicielki płci pięknej coś tam zaczynają marudzić i mniej się kleją, czyli co 2-3 dni. Brodę kiedyś miałem przez miesiąć, ale strasznie mnie postarzała.
-
lepiej się Szajserek zapytaj nie 'jak?' tylko 'co?' sobie szacowne grono goli
:118:
-
Stawiasz flaszkę to pogadamy.
Jak nie wierzysz zapytaj Ponurego jak po kilku głębszych go ostrzygłem :118:
-
Jak niektórzy zajrzą do katalogu z ikonkami pilotów w FB to znajdą moją facjatę jeszcze z wąsem, co zmieniłem kilka lat temu.... i co spowodowało pewne problemy przy goleniu :020:
Konkretnie w tym czasie jechałem na maszynkach jednorazowych Gilette i okazało sie, że jedna już nie za bardzo starcza, a golic muszę sie przynajmniej raz dziennie. Wcześniej jechałem na Gilette Mach3 i elektrycznej obrabiarce do włosów marki Braun. W Braunie gdy przetarła się folia (zbyt długo to nie trwało) rzuciłem ją w kąt i przeszedłem na jednorazówki, ale gdy podliczyłem ile na nie wydaję to zakupiłem Gilette Contur Plus, ciekawa maszynka, wymienne ostrza, tania, w ostrzach fajne gizmo do usuwania włosów z między ostrzy.... tylko wytrzymałość jednorazówki. Teraz znowu golę się Mach 3... zastanawiam sie nad przejściem na Wilkinsona, albo zakupieniem porządnej maszynki Philipsa... albo depilacją, bo mnie to już QRA zaczyna wkurzać :karpik
-
lepiej się Szajserek zapytaj nie 'jak?' tylko 'co?' sobie szacowne grono goli
:118:
Nieeeee - "kto i kiedy zlazł z jabłonki?" :118:
-
ja używam jednorazówek Gilletta. Skubane są dobre. Do Wilkinsona nie mam czasu kupować nożyków. A trwałość jednorazowek G. jest na tyle duża, że ekonomiczniej mi wychodzi...
-
Fajny wątek, nie ma co!
Pierwsze moje golenie a raczej próba ogolenia się, nastąpiło kiedy miałem 16 lat. Korzystałem wówczas z żyletki i właściwej do niej "maszynki". Tak prawdę mówiąc to nie było za bardzo co golić bo i włos jakiś miękki a na dodatek występujący miejscami no i w tym czasie trudno to jeszcze było nazwać "właściwym zarostem". Jednak dziewczę z którym wtedy "się chodziło" stwierdziło, że muszę to zrobić by być podobnym "do ludzi". Eeech... te randki pod bzem albo kasztanami, brzęczące chrabąszcze (pod koszulą też, hihihi) - to były czasy.
Trochę później golenie miało już swoją porę i czas, inaczej mówiąc trzeba było golić się przynajmniej raz w tygodniu i to rano. Jeszcze później dwa razy w tygodniu aż doszedłem wraz z wiekiem do cyklu dwudniowego. Tak jest do dnia dzisiejszego. Był też okres kiedy goliłem się brzytwą - brrrrrr..... Ciągłe zacięcia i skaleczenia skutecznie mnie od niej odrzuciły. Teraz golę się tym co mam pod ręką i co, wracając do domu, kupię w kiosku po drodze. Najczęściej są to tzw. jednorazówki albo maszynki z wymiennymi ostrzami w komplecie.
Swoją drogą to mam nadzieję, że nie będą w tym wątku pisać o problemach golenia swojego zarostu i stosowanych do tego celu urządzeniach nasze Forumowiczki. Chociaż z drugiej strony to interesujący temat....
-
Generalnie przeważnie mi się nie chce golić i ograniczam się do 1, góra 2 razów na 2 tygodnie. Nie liczę okazji jak muszę pokazać się ludzkości i wyjść na słoneczko by coś załatwić. Ale najczęściej jak skracam włosy na głowie do 1mm to zahaczam o brodę, często po flaszeczce żeby ręka pewniejsza była i wzrok odtrzejszy, jak u jagera. Wtedy mogę dopieścić się 3 letnim albo starszym ostrzem który jest już tępy i bardziej to przypomina depilację niż golenie....lololol, lub nic nie robię.
-
Ja generalnie gole się raz w tygodniu(w nocy z niedzieli na poniedziałek) wszelkiego typu maszynkami jednorazowego użytku, znaczy takimi jakie żona kupi, wiecie takie byle jakie że nie da się golić-szarpie, tnie itp. Ale czego się nie robi żeby żona powiedziała:
no teraz to wyglądasz jak człowiek :020:
-
No ja raz w tygodniu sie golę ( jak do teściów jade :021:). Używam macha 3 stwierdzam że do bani te golidła. Machne trzy razy i zarost ciągle jest. Lipa jakaś. Nożyk mi wystarcza na miesiąc ( cztery golenia ) bo potem już krwawica występuje :021: :021:
Co do klasycznego golenia BRZYTWĄ to byłem świadkiem jak kolega po cieżkiej imprezie poszedl do zakładu i zamówił golenie. Usiadł na krzesle i drzemal podczas gdy mloda kobitka rzuciła mu na twarz gorący recznik, potem napieniła pianką i zaczęła brzytwę o pas pocerać. Kolega slysząc ten szmer, odwrócił wzrok w kierunnku brzytwy i co? Widziałem opadający ręcznik na puste krzesło :002: :002: :002: :002: :002:
-
Generalnie goliłem się jednorazówkami. Jednak mam wrażliwą cerę i problem z podrażnieniami odrzucał mnie od golenia na kilka dni. Pewnego razu przypadkiem trafiłem na angielsko języczną stronę gdzie opisane było "jak się golić". Od tego czasu stosuję się do tych metod i mam dwa razy mniej podrażnioną skórę. Czyli prawie nie odczuwam golenia po goleniu.
Po pierwsze: tylko i wyłącznie po kąpieli/prysznicu, ewentualnie gdy trzeba na szybko się ogolić to wtedy litry gorącej wody na twarz.
Po drugie: krem/pianka/żel tylko na pędzel (jeszcze nie zakupiłem ale planuje)
Po trzecie: najlepsza jest maszynka tradycyjna na żyletki (było że brzytwa jest najlepsza ale dochodzą problemy z ostrzeniem itp. maszynka była na drugim miejscu)
Powiem jedno, generalnie trzeba bardziej uważać, bo żyletka to nie przelewki, można się skutecznie pociąć ;) ale różnica kolosalna. Gdy opłukuje się pod zimną wodą to po przyłożeniu do twarzy daje przyjemne uczucie chłodu - w końcu jest metalowa. Żyletki są dwa razy ostrzejsze niż jakiś tam mach naście, a maszynka się tak nie zapycha.
Tak więc prawdziwi faceci golą się starymi sprawdzonymi metodami. Wszystko inne to komercyjne golenie na szybciora, niby szybciej, łatwiej prościej. Ja tam wolę zrobić z golenia chwilę przyjemności dla siebie ;)
-
Chwila przyjemności dla siebie LOL
(http://www1.istockphoto.com/file_thumbview_approve/1632623/2/istockphoto_1632623_shaving_incident.jpg)
-
no tak...............
ja już tylko czekam aż metroseksualny prowokator Schmeisser zacznie temat o wodach koloński, perfumach , manicure...........
temat sam raz do bravo girl.........errr bravo boy
-
Kiedyś jak zaspałem to w padłem do łazienki w takim pośpiechu prysznic golenie itp. czasu mało pochlastałem się jak Bruce Lee w „Wejściu smoka „.Wybiegłem na autobus padało jak cholera , dopiero po chwili w autobusie zobaczyłem jak ludzie się dziwnie na mnie patrzą i chichoczą .Pysk czerwony z odpadającym papierem toaletowym na zacięciach a ze zle spłukanych kudłów wychodził pieniący się szampon . :P
-
Tjaaaa. Ja mam często na ogolenie około 2-3 minut - wtedy jest dopiero hardkor :021: . Nauczyłem się przeprowadzać ten proces tak, że później stosunkowo niewiele po sobie czerwonych śladów zostawiam. :021:
-
Zastanawiam się lol bo w wyniku działalności operacyjnej utraciłem maszynkę :D :D
...chyba za te ręczniki co je ukradłem z hotelu buahaha
Nie dosć ze trwonicie środki tak potrzebne Rzeszy to jeszcze tracicie tak ważny prototyp sprzętu wywiadowczego!!!!Centrala Was podliczy Szmajs :021:
Ja używam"od zawsze" jednorazówek Gillettte i tegoż żelu w połączeniu z pędzlem jeszcze z czasów wojska lol(jakieś 10 lat)Willkinsony i BiC chociaż nie wiem jak dobre i tak mi nie starczą-za twardy jestem :003:
-
Ja mam często na ogolenie około 2-3 minut
A nie prościej i bezpieczniej sobie budzik o pół godziny wcześniej nastawić :011: :021:
-
Razor? :002: Żartujesz prawda? :002:
Toż dla dekadenta w cywilu każde 5 minut snu się liczy! Dla mnie też ;). Jak się golę to... o 3 w nocy :banan Wstaje najczęściej o 8 i na przystanek.
-
Swoją drogą to mam nadzieję, że nie będą w tym wątku pisać o problemach golenia swojego zarostu i stosowanych do tego celu urządzeniach nasze Forumowiczki. Chociaż z drugiej strony to interesujący temat....
A co...wypowiem się :002: stosuję jednorazówki..najczęściej te różowe ale zdarza mi się mieć braki...wiec wtedy ratuje mnie opakowanie mężczyzny-równie dobre maszynki :021: Kobieta pod wzgl. zarostu musi być cacy :004: A co do facetów to wolę taki dwu-trzy-dniowy...Angelowi w nim do twarzy a ja lubię jak conieco drapie :121:
-
A nie prościej i bezpieczniej sobie budzik o pół godziny wcześniej nastawić :011: :021:
Nie :118: . Leon dobrze mówi :020: . Jak się wstaje o 5:30 to nawet te 2, 3 minuty to sporo :002: .
-
Razor? :002: Żartujesz prawda? :002:
się wstaje o 5:30 to nawet te 2, 3 minuty to sporo :002: .
Jestem zupełnie poważny - jak mam robotę na rano to wstaje o 5.00, a wychodzę z domu o 6.20 - spokojnie się człowiek ogoli, weźmie prysznic oraz zrobi i skonsumuje śniadanie (jeszcze żonie zdążę zrobić śniadanie - bo kobieta ma fart i pracuje od 10.00, tak więc wstaje o 8.00) :001: - nawet czasem na Forum zdążę zajrzeć :021: Grunt to właściwa organizacja czasu :118:
Toż dla dekadenta w cywilu każde 5 minut snu się liczy!
Wypraszam sobie :004: - od 3 miesięcy jestem cywil i pracuję w "sektorze prywatnym" :118:
-
Podziwiam szczerze. Ja jestem przedstawicielem wiecznie_niewyspanej_młodzieży_licealnej :020: .
-
A Razor to przedstawiciel wojskowo-drylowego stylu bycia, gdzie wstawanie po 7 to marnowanie poranka, który możnaby przeznaczyć na jakiś bieg przełajowy, albo taplanie w błocku z AK, nie? :118:
-
Maszynka: Czerwony Mach 3 jak u Grabarza... Stan ostrzy taki sam...
Żyję jeszcze, bo żadko się gole 1 w tygodniu jak mam pewność jak się nie poharatam :D
-
Dla prawdziwych macho - "golenie" superszybkie i o przedłużonej trwałości:
Natrzeć zarośniętą gębę spirytem i przystawić na moment zapałkę :karpik :karpik :karpik
-
Ad Leon: mój rekord to umycie głowy nie wysiadając z samochodu, oczywiście w połączeniu z umyciem zębów. Golenie na sucho do lusterka w czasie jazdy jest przy tym czynnością w zasadzie rutynową, więc nawet nie wspominam.
Ale to już historia. Na szczęście.
-
Forum ma na mnie zdecydowanie dobry wpływ, bo po lekturze tego wątku spojrzałem w lustro, zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia, i się ogoliłem. Pierwszy raz zdaje się od miesiąca, więc bardziej to przypominało strzyżenie, ale mniejsza z tym. Ledwo się w lustrze poznałem. Gwoli formalności: Gilette Blue 2, z marketu za rogiem, użyta dopiero drugi raz, ale już dosyć mocno drapała, więc raczej nie mogę polecić.
Niestety w grudniu będzie więcej tego golenia niż zwykle, bo święta, to i większa presja: "Jak ty wyglądasz?" :002:
-
Łeee, to mnie (niestety zresztą) nikt gonić nie musi - po jakimś czasie ten taki dziwny zarost, który posiadam, staje się na tyle wnerwiający, że idę coś z tym zrobić... Zwykle nawet tygodnia nie wytrzymam. Tak nawiasem mówiąc, czy to jest jakieś zboczenie, że mnie tak zarost zapienia? :121:
-
Elwood - a probowałeś się umyć i porządnie wypróżnić w pociągu na trasie Pietropawłowsk - Ałmaty w obszczim wagonie? To jest dopiero hc a nie higiena w aucie ;). Z goleniem były problemy...
-
Kurka Panowie nie wymiękajcie, co wolelibyście mieć okres..... :003:
-
Elwood - a probowałeś się umyć i porządnie wypróżnić w pociągu na trasie Pietropawłowsk - Ałmaty w obszczim wagonie? To jest dopiero hc a nie higiena w aucie ;). Z goleniem były problemy...
Grubo.
Ja mogę się tylko pochwalic tyleż rozpaczliwą, co nieudaną próbą zrealizowania higienicznego minimum na granicy Egipsko-Sudańskiej, gdzie bałem się że ameba zeżre mnie żywcem szybciej niż zastrzelą sudańscy celniko-pograniczno-bandyci. Ale w ruskim pociągu to wierzę że jest rzeźnia, widziałem te ich pociągi na Białorusi/Ukrainie, i nawet nie chcę wiedziec jak to dalej wygląda w głębi interioru...
-
Pewnego razu przypadkiem trafiłem na angielsko języczną stronę gdzie opisane było "jak się golić"...
Tutaj znajduje sie ten artykuł:
http://www.msnbc.msn.com/id/6886845/
-
Mam zarost kolejowy (co stacja to włos), rośnie mi w przeciwieństwie do czupryny jakby chciał a nie mógł i w gruncie rzeczy golę się raz na tydzień... choć powinienem co 2-3 dni.
Nie cierpię tej czynności i czekam aż pod choinką znajdę elektryczną golarkę... która i tak pewnie pójdzie na Allegro, bo mam mięciutki zarost jak na dziewczęcym... ramieniu :D Ehh...
Ja korzystam z Wilkinsona (dostałem na swoje "pierwsze golenie" jeszcze w liceum - 8 latek temu) najprostszego i o ile można być zadowolonym z golenia "na mokro" o tyle jestem. Byleby nie kupować nożyków z dopiskiem Diamond, bo to de facto droższe jednorazówki - zapychają się i nijak nie można ich oczyścić, a poza tym szybko tępią (szybciej niż zwykłe).
A Leon się nie goli, bo to kozacki łobuz, co to goli tylko Panów szlachetnych... z samopału!
-
Wąsy i brodę noszę zawsze, jak Chuck Norris. Zawsze! :chuck
A tak na serio nie cierpię się golić, staram się robić to jak najrzadziej, tzn. średnio raz na 3 tygodnie.
Co do sprzętu to używam Mach 3, oraz maszynki elektrycznej do podcinania wąsów.
-
W życiu nie pomyślałbym że taki temat przyciągnie taką uwagę. Ale jak wszyscy to wszyscy wujek też ...
Hamburgery mawiają że rano robi się 3 S.
Shit, Shave & Shower.
I tego się staram trzymać. Zresztą gdyby było inaczej, to szybciutko mój drogi judeoamerykański kapitalista przywróciłby mnie do pionu machając przed nosem stosowną procedurą. Przy taśmie należy pracować gładko ogolonym. Uchodzą zadbane wąsy, broda średnio.
I nie ma problemu ani dylematów :)
-
Mnie golenie wpienia ale jeszcze bardziej wpienia mnie szczecina :008: . Że tak powiem trenuje coś tam i pocę się czasem dość intensywnie. Po treningu kiedy pot zaczyna wysychać a czasu na prysznic brak taka 2-3 dniowa szczecinka to katastrofa :003: . Ale do pełni szczęścia wystarcza mi BiC 2-3 razy w tygodniu :020: .
-
Ja mam dosyć intensywny zarost, i golenie to codzienna "przyjemność", jeśli chcę wyglądać jak "człowiek".
Dzięki Bogu, dziewczyna lubi jak mam 1-2 dniowy zarost i nie wymaga bym wyglądał jak człowiek. :002: :002: :002:
Używam elektrycznej golarki Springfielda, i jeśli zostaną jakieś miększe, dłuższe włosy, to poprawiam jednorazówką. Optymalne golenie wdg. mnie to co 2 dni, zarost wtedy jeszcze mocny i twardy, i nie boli przy goleniu, a zarazem nie jest za krótki, co utrudnia golenie elektryczną golarką.
-
Ja jeszcze chciałem dodać, że uwielbiam to robić palnikiem :020: :021:
-
Jest też inny sposób na golenie. Nitka i guzik :118:
-
No i stało się, Gilette Mach 3 Turbo rzuciłem w kąt łazienki, od dzisiaj golę się Wilkinsonem Classic :karpik
-
Z dwojga złego - golenie czy okres wybieram.. golenie. Kilka razy w życiu goliłem się na sucho, a było to w wojsku (to taka śmiertelna choroba) już tak golić się nie będę, a uwagę co do mojego zarostu zwracają mi jedynie 16 latki, które, to kłuje w twarz, więc się nie przejmuję. Panowie dobrze prawią... gool się chłopie, jak samego siebie zaczniesz straszyć w zwierciadle, w które to o poranku dobrze spojrzeć z niekłamaną męską dumą :020:
-
Po prostu noszę brodę.
Jesli już muszę skrócić - to robię to maszynką do strzyżenia włosów.
Ilość golenia ograniczam do dwóch, trzech razy (święta, jakieś imprezy, itp ...)
I robię to tak jak powiedział AnDi - gorąca woda na twarz, pędzel i tradycyjna maszynka na żyletki.
-
Ponieważ Sunny przypomniał temat w innym wątku to się pochwalę :P
Dostałem pod choinkę narrrreście golarkę :roll:
Po latach golenia na mokro i odwlekania sprawy możliwie jak najdalej jestem w niebo wzięty (to się razem czy oddzielnie pisze?). Dostałem prostego jak cep Phillipsa HQ6695 - jeden przycisk, trzy głowice okrągłe z mechanizmem dopasowującym do kształtu buźki, zasilanie - akumulator. Wada to ten akumulator, którego wymienić nie sposób - póki co się nie przejmuję, bo działa doskonale. Wszyscy mnie ostrzegali, że skóra się musi przyzwyczaić, że będę miał gębę czerwoną przez miesiąc... a tu figa :D Od pierwszego golenia skóra jest w pełni przystosowana... jakby to właśnie do tego była stworzona :lol: Ostrzegano też, że golenie jest znacznie mniej dokładne - jest mniej dokładne, ale tylko odrobinę mniej. Po goleniu mam skórę gładziutką i powabną :P Wszystko pewnie zależy od golarki. Zdecydowanie więcej razy trzeba niestety "pociągnąć", żeby zarost w danym miejscu znikł... ale wobec braku moczenia i smarowania bez problemu jestem gotowy przymknąć na to oko. Byleby tylko golić się na krótkim zaroście, bo golarka lubi złapać boleśnie poszczególne włoski.
Jednym słowem - CZAD :)
Pozdrawiam
-
A ja staram się wcale nie golić, ale jak już trzeba to jednorazówki gilette (blue II czy cośtam).
P.s. wniebowzięty pisze się razem
-
Golarki elektryczne są fajne, ale w moim wypadku tylko przez chwilę. Po 4 miesiącach w Moim Braunie pękła folia zabezpieczająca ostrze, a po 6 miechach musiałem wymienić same ostrza. Wydatek spory, jak na jednorazowy, przez to golarke rzuciłem w kąt i nawet nie wiem gdzie teraz jest. Do tego praktycznie wychodzi mi, że rocznie potrzebuję 36 żyletek, nie ważne jakiej firmy i w jakiej by kosmicznej technologii nie były - mój zarost tępi je wszystkie równo. Więc taki Mach3 nagle okazuje sie kosztować mnie roczne prawie 450zł, w sumie więcej niż tamten Braun :007:
Rok temu pisałem, ze przeniosłem się na Wilkinsona Classic, maszynkę na klasyczne żyletki dwu-ostrzowe... i tak pozostałem, jedynie po pół roku używania, maszynka, jako, że wykonana z plastiku pękła. Na szczęście wygrzebałem starą, podobną, metalową maszynkę Polsilvera po dziadku i ta mi służy do dnia dzisiejszego. Kupując maszynkę zakupiłem też mydło w tygielku Wilkinsona, pędzel ze szczeciny borsuka... też Wilkinsona i krem po goleniu Nivea... te wszystkie rzeczy służą mi do dzisiaj, to jest niesamowite jak mało tego schodzi, szczególnie porównując to do tych wszystkich pianek które zużywałem w masowych ilościach razem z Gilette Mach3.
Podsumowując, rocznie idzie:
- 36 żyletek Wilkinsona - w paczkach po 5 sztuk, łącznie coś koło 20zł
- jeden tygielek mydła Wilkinson 125g - 14zł
- balsam Nivea for Men: Sensitive - 26zł
Łącznie, rocznie wychodzi 60zł... :karpik
-
Ja tam się codziennie golę, używam dowolnych jednorazówek, z których każda - jak sama nazwa wskazuje - służy mi jakiś tydzień. Co prawda pod koniec trochę szczypie ale to nic, a jak się później ochlapie interfejs czymś na alkoholu doznania są bezcenne :002:
Kiedyś użyłem maszynki elektrycznej i w moim przypadku to dopiero był armagieddon: pysk swędział mnie przez cały dzień, powiedziałem sobie nigdy więcej. Ale najlepszy jest zestaw Suna, tylko skąd dorwać taką szpanerską metalową maszynkę się zastanawiam. Bo tym plastikowym Łylkynsonom nie ufam i chyba słusznie.
A prawdziwy maczo nie robi backupów :021:
-
Ja mam w domu coś takiego: http://www.arm.gov.pl/galeria/towary/photos/photo_148.jpg tyle że w mojej wersji, kręcąc uchwytem w lewo, otwierają się te osłonki z góry do których można włożyć żyletkę, zamykamy i można się golić :021:
Ale nie używam tego monstrum, wolę mojego Philishave :020:
-
Ja się wyskubuję, wiec się nie znam na maszynkach elepstrycznych i tych naddźwiękowych. :020: