He he he... to tak jak z niemieckimi dieslami. W Niemczech wszystkie miały po srednio po 250-300 tyś.
Do Polski są sprowadzane na wstecznym biegu po prostu.

Jednak dzisiaj byłem obejrzeć dwa egzemplarze u sprzedających i po prostu można ręce załamać. Już takie kity ludzie pociskają że aż strach się bać.
Ja powiem tak. Rynek aut używanych (oczywiście o interesujących mnie parametrach) przeglądam już od dobrych 2 miesięcy szukając auta i dokształcając się nieco by nie być totalnym jeleniem. To co się tam wyrabia woła o pomstę do nieba. Chciało mi się śmiać na początku jak czytałem w jakimś poradniku dt. kupna używanego auta slogany typu "sprzedaż auta to gra w której nie ma żadnych reguł" "nie ufaj w żadne słowo sprzedawcy" itp. Ale to jakimi s*****nami ludzie potrafią być przechodzi wszelkie pojęcie. Byle sprzedać, wcisnąć kit i czyimś kosztem się wzbogacić/zaoszczędzić. Zwłaszcza w Polsce. Cofanie liczników - normalka. 90 % aut - 1. właściciel, bezwypadkowy (a jakże - dlatego już się nie pytam czy bezwypadkowy, ale czy były przeprowadzane jakiekolwiek zmiany związane z karoserią/lakierowaniem). Jak Mazak napisał - te sprowadzane z Niemiec - oczywiście dziadek jeździł, tylko w niedzielę i wyłącznie autostradą. Ludzie potrafią łgać w żywe oczy. Ja wiem, że życie to nie je bajka i w ogóle - ale jak odnaleźć uczciwego człowieka w tym szambie? Nie lada sztuka. Generalnie chyba najlepiej od rodziny lub z polecenia kupować (choć też różnie na tym można wyjść). Mi się w głowie nie mieści, żebym miał kogoś przy sprzedaży okłamywać. Wiadomo, że każdy odpicuje autko, umyje itp. by się ładnie prezentowało. Ale to jedno, a co innego kłamać. Już normalnie załamany jestem i straciłem wiarę w normalną ludzką przyzwoitość.
Co do mojego poszukiwania - to jak wspominałem rozglądam się za autem w Niemczech (do końca lutego muszę je kupić raczej). Na wspomnianych serwisach (autscout24 i mobile.de) też oszustów nie brakuje. Też niby człowiek zaznacza oferty od właścicieli prywatnych a pełno podejrzanych przebiegów, cen itp. Ostatnio znalazłem ładną Fiestę. Dzwonię, wypytuję się o wszystko - okazuje się, że facet sprzedaje auto w imieniu kolegi. Mówię, że to pełnomocnictwo to może sobie wsadzić i jeśli wszystko będzie ok to umowę podpiszę tylko z właścicielem. Mówi, że nie ma problemu. Już w niedzielę miał mi wysłać skan dowodu rejestracyjnego - zażądałem, bym w ogóle wiedział z kim mam do czynienia (a nuż Turas lub Rusek aryjczyka wykorzystuje) + by ewentualnie VIN sprawdzić. "Nie ma problemu", ale do dziś tego nie dostałem... na prawdę trzeba być czujnym jak nie wiem co, bo prawda jest taka, że na każdym kroku może się czaić cwaniak co chce kogoś w jajo zrobić.
Zresztą doszedłem do wniosku, że chyba najlepszą opcją jest po prostu zakup w Autohaus. Niby trochę drożej, ale gwarancję dają i przecież jak Niemiec to prowadzi, to też chyba mniejsze ryzyko wałków niż w Polsce. Z jednej strony muszą zarobić (w sensie - auta odpicowane do bólu i też łatwo się naciąć), ale przecież chyba muszą o jakąś renomę dbać? Nie wiem czy ma ktoś jakieś doświadczenia w tym temacie? Najczęściej napisane, że najbezpieczniej prywatnie auto kupować - choć to rady odnośnie polskiego rynku - nie wiem jak to ma się do niemieckich komisów (nie tureckich).
Brakuje generalnie takiej strony co by ludzie mogli oceniać handlarzy itp. Wiadomo, że tu też można kręcić i sobie komentarze wpisywać, ale normalnie jakaś większa przejrzystość by się przydała. A kupowanie oferty z Allegro to już chyba w ogóle dla miłośników rosyjskiej ruletki.
pozdrawiam
PS. Jak Ford - to TDCi.

PS2. Najlepiej nie żałować pieniędzy i auto na inspekcję zabrać jak są wątpliwości (oczywiście nie do warsztatu zaproponowanego przez sprzedawcę, bo może mieć tam kreta

).