Ojczyzna - teren na którym żyją ludzie z którymi jestem spokrewniony językiem, obyczajami, kulturą, historią i krwią, w przypadku Polski również wiarą. Moi krewni, miejscowość z którą jestem związany w ten czy inny sposób. Ja to tak rozumiem. I za to bym walczył. Z Amerykanami też.
Jak bym czytał R. Dmowskiego. XIX -wieczne bajanie, użyte na potrzeby odradzającego się państwa polskiego, zapożyczone od teoretyków nacjonalizmu europejskiego. Potrzeba wyzwalania się z okowów spróchniałych monarchii, wytworzyła przymus uzasadniania podstawy tego procesu, wobec braku czynnika spajającego była to teoria narodowa. Czysta utopia, która pokutuje, jak widzę do dziś. Proszę Szanownego Pana o odpowiedź na pytanie czym jest nowoczesny naród, z pominięciem XIX w. definicji? Nie da się tego określić, zapewniam.
Przez prywatę, którą propagujecie panie Tichy, zakończyła chwalebny i mocarny z początku żywot również I Rzeczpospolita, która mogłaby dziś mieć siłę Wielkiej Brytanii.
I RP upadła z bardziej prozaicznych powodów, niż słabość ducha. Przez 200 lat nie była w stanie konkurować z Państwem Moskiewskim, a później z imperialną Rosją. Upadek lokalnego mocarstwa natychmiast wykorzystali sąsiedzi, którzy stali technicznie i politycznie wyżej od Rzeczypospolitej. Brak było w dawnej Polsce min. techniki, wojska, dobrego reżimu politycznego itd. itd. Dopełnieniem tego była właśnie prywata i rozluźnienie więzów społecznych (czy jak wolisz upadek moralny).
Wymienione przez nas państwa nie upadły bo się moralnie zepsuły. Tu posłużę się heglowską dialektyką. One upadły, ponieważ ich system polityczny i technika nie mogły konkurować z systemem agresorów. Zepsucie moralne, rozpusta itd, były skutkiem, a nie przyczyną upadku w/w państw. Wytwarzając syte społeczeństwo, państwo samo sobie szkodzi, ponieważ w obrębie tegoż zaczynają ścierać się siły, które z czasem doprowadzają do skierowania energii reżimu, zamiast na walkę z zewnętrznym agresorem, do wewnątrz. Tym sposobem państwa takie nie są w stanie przeistaczać się zgodnie z "duchem dziejowym" w kierunku "absolutu", ale reżimy panujące muszą pilnować swojej władzy. Ze słabości sytego państwa korzystają sąsiedzi i mamy upadek. Cała filozofia w skrócie.

I tak nawiasem: dawniej to się nazywało prosto - zdrada.
Teraz nazywamy to realizmem.

Pytanie do poduszki, do wszystkich chcących bronić swoich granic do śmierci:
Gdzie leży Polska i jakie ma granice, czyli czego chcecie bronić?
Do badań na początek polecam:
K. Modzelewski, "Dziedzictwo plemienne w ustroju Polski Piastowskiej", KHKM, t. 23,
Zapewniam, że odpowiedzi nie są tak oczywiste jak się by mogło wydawać.

...Walczyć mogę za Prawdę...
Nadczłowieku - co to Prawda? Może prawda, albo "Prawda"? Czy nie lepiej walczyć o te baby, wódę i kasę?

A czy z osiągnięć członków własnej rodziny, nie można czuć się dumnym?
Bez urazy, ale takie poczucie dumy, to jak pisał Nadczłowiek, wypełnienie pustki duchowej swojego życia. Ktoś zdobywa jakieś osiągnięcie. Dobrze dla niego, gratulację, ale duma? Nieee... Dumna może być jednostka za swoje osiągnięcia.
Patriotyzmem i dumą ciężko wyżywić siebie i rodzinę
Są i pragmatycy.

Generalnie nasze spory są dość monotonnie powtarzane od połowy XIX w. Wałkować je można bez końca. Wot pozytywiści vs. romantycy...