A ja tak z innej beczki...
Siedzę sobie na wyspie już parę lat i może udzieliło mi się myślenie "keep calm",
….
Tylko jak Qrdl przeżyje bez Czeskiego piwa? 
Mnie się wydaje, że sporo tutaj nieporozumień. Oczywiście wirus jest tak sobie zjadliwy, te 2-5% to nie jest szczególnie dużo, np. w stosunku do eboli, ale... chodzi o to ile osób na raz zapadnie. Wyobraźmy sobie, że naraz choruje 100 milionów, a to oznacza od 2 do 5 milionów zgonów w krótkim czasie (przypomnijcie sobie ile ofiar było w czasie wojny - u Angoli mniej niż 0.5 mln, czyli, że wirus może ich tam nieźle przerazić). Tutaj chodzi raczej o wydolność służby zdrowia, która przestanie ogarniać setki tysięcy koniecznych hospitalizacji. Mówiąc jeszcze inaczej, większość z nas to załapie, ale ważne, żeby to rozciągnąć na miesiące a nie dni... Boris ma to najwyraźniej gdzieś, bo przecież z kolegami z rządu nie będzie stał w kolejce po respirator, więc keep calm…
EDIT.
Tak sobie myślę, że Boris wymyślił okrutny sposób zaoszczędzenia na hospitalizacji. Jak nagle zachorują, to pomrą bez pomocy, czyli zaoszczędzi się na służbie zdrowia.... krótko i na temat.
EDIT 2.
Jeszcze jedno. Brexit nabiera teraz innego wymiaru, ponieważ zakładano, że gospodarka UK może na tym stracić ok 10%. Teraz wyobraźmy sobie nałożenie się efektu zamknięcia przedsiębiorstw, zwolnienia gospodarki, pracy zdalnej. Nagle może się okazać, że zsumowany efekt to -20-30% dla gospodarki. Zatem co się bardziej politykom przy żłobie kalkuluje: bezprecedensowy spadek gospodarczy czy setki tysięcy śmierci osób biednych i starych? Keep calm and grow kartoszki und pomidory.