Zawsze profilaktyka/prewencja jest tańsza i efektywniejsza od leczenia i to w przypadku każdego schorzenia, nie tylko epidemii.
Gdyby te miliardy dla telewizji miano przeznaczyć nie na onkologię, ale profilaktykę onkologiczną, czyli badania przesiewowe, wykonywanie pełnej diagnostyki w przypadkach alarmowych to efekty (mało medialne i słabe z punktu widzenia propagandowego) byłyby dużo lepsze (wykrywanie nowotworów w początkowej fazie rozwoju, wtedy kiedy w wielu przypadkach leczenie zapewnia wysokie prawdopodobieństwo wyleczenia). Problemem polskiej onkologii jest, że większość pacjentów trafia w zaawansowanych stadiach, a tu statystyka jest nieubłagana, bo nigdzie na świecie wyniki leczenia tych stadiów nie są dobre i czy na leczenie poszłyby te miliardy, czy jeszcze więcej to za dużo by to nie zmieniło, ale propagandowo ładnie brzmi.
Poza tym wracając do obecnej epidemii, ważny jest efekt kuli śnieżnej, aby do niego nie dopuścić. Na razie dynamika rozszerzania infekcji jest w miarę pod kontrolą (porównując do Włoch, gdzie już pierwsze doby zapowiadały tragedię). To nie problem tylko kasy, choć tej za dużo w polskiej służbie zdrowia nie ma, dostępu do respiratorów przy niewydolności oddechowej (nie wiem, czy ktoś wie, że odsetek respiratorów jest w PL większy niż w Brytfanii), ale braku rezerw personelu. I to poza sprzętem może być wąskie gardło, wystarczy wyeliminować całkiem nie tak wielką ilość personelu i będzie tragedia. Wbrew temu co niektórzy krasomówczy politycy głosili przez lata, mamy jeden z najniższych odsetków lekarzy w Unii, a ilość pielęgniarek to już zupełna tragedia. Dlatego od odpowiedzialności i rozwagi każdego z nas zależy w jakim kierunku to pójdzie, czy będziemy przestrzegać izolacji, kwarantanny, ograniczymy kontakty, czy popłyniemy jak Włosi.