Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Kantyna => Dyskusje przy barze => Wątek zaczęty przez: Miron w Grudnia 05, 2009, 00:11:21
-
Taki sobie linek do filmiku:
http://www.pinkbike.com/video/108111/
Będzie mi jutro potrzebny na gwałt w miejscu, gdzie nie bardzo będę mógł korzystać z innych prywatnych "przechowalni", więc trafił tu. Mam nadzieję, że żaden admin się nie obrazi :)
I tak podobno tutejsze "śmieci" się kasują co miesiąc...
Jakby co, miłego oglądania :021:
-
Dzięki Miron, bardzo przyjemny film :)...
-
To kolejny dowód, że BC to bardzo ładne miejsce na Ziemi :118:
-
.... a ten samochód, to taki fajny dodatek do przewożenia roweru :001:
-
cena Rower+ciuchy > cena samochodu?
Wacha, te scenerie z filmiku niczym nie ustępują pięknym miejscom z Polski. A zwłaszcza porzuconego przez Ciebie Zach-Pom County ;)
-
...
te scenerie z filmiku niczym nie ustępują pięknym miejscom z Polski. ...
Nie przeczę - jednak to nie to samo :D
-
cena Rower+ciuchy > cena samochodu?
Jeśli samochodem jest Espero z '97, to tak :) Ja ostatnio wybitnie podniosłem wartość mojego, dokupując wieszak na rower za 2 stówy :P
(http://lh6.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/Ss3DrzGZW7I/AAAAAAAAF8U/LJGz7MnwstI/s288/20090927-IMG_7360.jpg) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/PqQcnijd1bK9_LOKwXNOqQ?feat=directlink)
(http://lh3.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/Ss3EHXucy7I/AAAAAAAAF9g/u4c8VS4MRhY/s288/20090929-IMG_7462.jpg) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/iwAszB8yUDtDStzUsNUtBA?feat=directlink)
(http://lh4.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/Ss3Fc5OLZ_I/AAAAAAAAGEc/vvXYYli9iog/s288/20091003-IMG_7876.jpg) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/rmmzvrcuU0EICFFcniSZnw?feat=directlink)
(http://lh4.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/Ss3Eh1TjHCI/AAAAAAAAF-Q/x3DJOhm9UVE/s288/20091004-IMG_7925.jpg) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/V1wzO-IqbAkeFNREpgWGyg?feat=directlink)
Tak, to Wieklie Pędzące Dupsko na pierwszej focie to ja. A to drugie to Moderator :)
-
Ehh... robią smaka te fotki. Od jakiegoś czasu noszę się z kupnem porządnego roweru. Parę lat temu mordziaci "pożyczyli" sobie z mojej piwnicy :) Przerażają mnie tylko ceny i te godziny które będę musiał spędzić na googlowaniu i czytaniu for, żeby dobrze wybrać... (bo już teraz nie potrafię, tak po prostu, pójść i kupić) :D
-
Przerażają mnie tylko ceny i te godziny które będę musiał spędzić na googlowaniu i czytaniu for, żeby dobrze wybrać...
A co to za problem ? Jeśli jeździsz w górach to bierz coś ze skokiem od 120 wzwyż.
Możesz się też załapać na jakiś zlot emtb : http://www.emtb.pl/forumo/index.php
a tam jak grzecznie poprosisz to każdy da Ci się przejechać na własnym bicyklu.
-
Super filmik :) Co do rowerku, to mnie udało się wyrwać tej zimy Authora Basic za śmieszną cenę i powiem wam, że w porównaniu do mojego w miarę lekkiego stalowego makrokesza (nabite 2 tyś. w tym sezonie) bez amora to jest mega mega mega odlot! Nigdy bym nie przypuszczał, że jest tak kolosalna różnica w dosłownie wszystkim, gdybym nie spróbował. Kosmos!
-
Też cholerka chodzi mi po głowie kupno jakiegoś w miarę wypasionego roweru (choć ponoć do 3000 zł to "dolna półka" hehe). Z pewnością jest to bardziej rozsądna i życiowa inwestycja niż nowy komputer i pretekst do spędzenia kolejnych dni na d**** przed monitorem...
Fajny ten Basic jest. Chociaż jak głównie na szosach jeżdżę to MTB raczej nie pasuje. Tylko co zrobić jak człowiek chce mieć też możliwość komfortowej i bezstresowej jazdy po bezdrożach, lesie etc...? Z tego co czytam to najbardziej odpowiedni do tego jest "cross" (przykładowy rower - http://www.author.pl/www/rower/?id=350) , choć nie bardzo widzę czym się od zwykłego górala różni, heh.
Tak z ciekawości - czym Sir "Pierwszy Rowerzysta Forum" Miron pomyka? ;) Nie mogę rozpoznać ze zdjęcia. I to specjalny rower na góry, czy też takim na co dzień jeździsz?
-
Z tego co czytam to najbardziej odpowiedni do tego jest "cross" (przykładowy rower - http://www.author.pl/www/rower/?id=350) , choć nie bardzo widzę czym się od zwykłego górala różni, heh.
Rozmiarem. 700C to na nasze 28", zazwyczaj opony są bardziej szosowe a rama nie tak masywna. Na gładkim jedzie się trochę szybciej, po piachu i nierównym terenie trochę gorzej. Ale tu dużo zależy od ogumienia a tak poza tym różnic nie ma tak bardzo. Cross to inaczej rower turystyczny bez osprzętu turystycznego ;)
No właśnie Miron, połamałeś starego Unibike'a, czy sprawiłeś sobie drugi rower na wyjazdy? :)
-
Znalazłem takie ciekawe zestawienie:
http://karnet.up.wroc.pl/~afogt/bike/equip/jakirowe.html
Choć:
Rowery turystyczne powstały z myślą o rekreacji oraz dłuższych wyprawach rowerowych. W zależności od przeznaczenia możemy wyróżnić rowery crossowe (przeznaczone do rekreacji w niezbyt trudnym terenie) oraz trekkingowe (dedykowane dla długich wypraw rowerowych oraz dłuższych wycieczek w trudnym terenie).
To z innej strony. Zabiło mi to klina, bo jak przeglądam te rowery to trekkingowe właśnie bardziej na szosówki/miejskie wyglądają, niż np. ten cross który podałem wyżej... Ja już nic nie kumam. Gdzie te czasy gdy wybierało się rower na podstawie liczby przerzutek. 21 - full wypas, elegancja Francja. :D
Ciekawe co lepsze: "męczyć się" na szosie górskim czy tym trekkingowym/crossowym na bezdrożach...
PS. Some1 Ty kupowałeś trekkingowy Kelly's jeśli dobrze pamietam. Jak się spisuje na bardziej wymagającym terenie?
-
Takie czasy, że teraz na rowerze jezdzi się dla przyjemności, więc moim skromnym zdaniem lepiej wyskoczyć do lasu z dala od ciężarówek i smrodu na jakimś mtb, mtb enduro i się odrobinę więcej pomęczyć na asfalcie, niż rozwalić się na jakimś drzewie z powodu kiepskich oponek :118:
-
Bo poprzez "trudny" teren w tamtym opisie rozumie się to co widać na zdjęciach podlinkowanych przez Mirona (a więc jakaś ubita ścieżka co najmniej) a nie kompletne bezdroża i błoto po kostki. Zresztą Crossy są podobne do typowych (nie wyczynowych) MTB nie tylko z wyglądu, różnice między nimi nie są aż tak drastyczne.
Owszem, mam Unibike Zethos czyli crossa i w sumie jestem z niego zadowolony (tzn z roweru, nie z częstotliwości w jakiej go używam niestety ;) ) Po naprawdę trudnym terenie nie jeżdżę ale rekreacyjnie wjechać do lasu czy jakąś ścieżkę się nie boję. Tak jak napisałem dla mnie główna różnica to opony - są węższe, gładsze i muszą być pompowane do wyższego ciśnienia, zwłaszcza że mój rower ma opony bardziej nastawione na szosę niż ten który podlinkowałeś. W efekcie lżej się jedzie po asfalcie, ale bardziej czuć nierówności (choćby kostkę którą wykładane są ścieżki rowerowe) i łatwiej grzęźnie się w piachu czy błocie. Poza tym mając 190 cm lepiej się wygląda na dużym rowerze. :P
(choć ponoć do 3000 zł to "dolna półka" hehe)
No cóż, pomiędzy rowerem za 2000 a za 5000 nie będzie aż takiej różnicy w rekreacyjnym zastosowaniu jak pomiędzy makrokeszem za 250 a podstawowym markowym rowerem za ~1500. Przykładowo znacznie droższe "tarczówki" w większości sytuacji nie spiszą się lepiej niż zwykłe V-brake'i na lince.
-
Takie czasy, że teraz na rowerze jezdzi się dla przyjemności, więc moim skromnym zdaniem lepiej wyskoczyć do lasu z dala od ciężarówek i smrodu na jakimś mtb, mtb enduro i się odrobinę więcej pomęczyć na asfalcie, niż rozwalić się na jakimś drzewie z powodu kiepskich oponek :118:
No tak... Ale w moim przypadku do lasu trochę muszę jednak jechać. Przykładowo - jakiś czas temu walnąłem sobie wycieczkę 50 km, co jest nawet sporo, a dla mnie wręcz bardzo dużo (żeby nie było że szpanuję - umierałem przez tydzień potem). Mam marny, polski MTB firmy KROSS. Większość trasy to była jednak szosa - lasy, bezdroża to tylko jakiś procent. Z jednej strony strasznie się wykończyłem na tym rowerze na asfalcie, z drugiej - były odcinki których prawdopodobnie nie przejechałbym na turystycznym (choć kto wie) - bo momentami to była jazda na przełaj. I to jest właśnie ten zgryz.
Na górskie panuje po prostu moda (lub panowała i do dziś się przyjęły) - nie jestem bynajmniej wyjątkiem - ale większość osób ze mną na czele prawdopodobnie nie wykorzystuje tego roweru w pełni i nawet niepotrzebnie się na nim katuje (imho). Dlatego szukam jednak czegoś innego i mniej męczącego (by móc przejechać większy dystans a nie mniej się zmęczyć ;) ). Z drugiej strony ta (śmieszna dla amatora przecież) potrzeba posiadania psychicznego komfortu, że ma się rower co i "po błocie" da radę jechać, nadal mnie trzyma.
-
Z tym drzewem nie żartowałem, otarłem się o poważnego dzwona na moim makrokeszu na krossowych oponach. Teraz wiem, że jest potężna różnica przyczepności na nawet średnich oponach mtb.
Jak wybierałem to też miałem zagwozdkę, i wyszło, że najlepiej mieć krosa i fulla albo enduro :118: no ale wiadomo fundusze, więc padło na mtb, ale kiedyś sobie sprawię taki zestawik bo rower to nieuleczalna choroba ;)
-
Mało kto zdaje sobie sprawę jak różne są opony rowerowe :)
Bieżniki, które na pierwszy rzut oka są takie same a mimo to rower jedzie inaczej.
Pozdrawiam jeżdżących agresywnie :)
-
http://bikeaction.pl/forum/gallery/image.php?album_id=1&image_id=13630
http://bikeaction.pl/forum/gallery/image.php?album_id=1&image_id=13631
a takie rowery tolerujecie ?
-
Opona ważna wiadomo, najlepiej też dobrana do stylu i terenu; tutaj fajne porównanie:
http://www.forumrowerowe.pl/viewtopic.php?f=16&t=17288 (http://www.forumrowerowe.pl/viewtopic.php?f=16&t=17288)
-
(...) Sir "Pierwszy Rowerzysta Forum" Miron (...)
Aż mi trochę głupio :054:
Choć osobiście uważam, że nieco niezasłużenie, to jednak bardzo miłe uczucie zostać określonym mianem "pierwszego". W czymkolwiek :001:
Przepraszam niniejszym, że tak późno i że będzie hurtem, ale sami rozumiecie: święta, rodzina, wyjazdy itp.
A co to za problem ? Jeśli jeździsz w górach to bierz coś ze skokiem od 120 wzwyż.
(...)
Wybaczcie mi radykalizm w tej kwestii, ale, kolego Jaeger, tego typu nastawieniem można sobie co najwyżej zrobić krzywdę. I to bardzo poważną.
Faktycznie zagadnienie wyboru rowerka, zwłaszcza pierwszego, jest dość skomplikowanie. Mimo iż może to zająć sporo czasu i wymagać nieco wysiłku, szczerze polecam możliwie głębokie poznanie zagadnienia przed podjęciem ostatecznej decyzji. A jest gdzie szukać. Pozwolę sobie nadmienić dwa tylko miejsca: www.forumrowerowe.pl oraz www.forumrowerowe.org - dobre miejsca na początek, choć nawał wiedzy specjalistycznej i tajemnej może nieco przytłoczyć. Ale, podobnie jak tutaj, zadając odpowiednie pytanie można liczyć na konkretną i fachową pomoc.
Ja osobiście miałem spore szczęście, mogąc "zatrudnić" do konsultacji jedną konkretną osobę. Ale nie każdy ma tak dobrze :002:
Też cholerka chodzi mi po głowie kupno jakiegoś w miarę wypasionego roweru (choć ponoć do 3000 zł to "dolna półka" hehe). Z pewnością jest to bardziej rozsądna i życiowa inwestycja niż nowy komputer i pretekst do spędzenia kolejnych dni na d**** przed monitorem...
Fajny ten Basic jest. Chociaż jak głównie na szosach jeżdżę to MTB raczej nie pasuje. Tylko co zrobić jak człowiek chce mieć też możliwość komfortowej i bezstresowej jazdy po bezdrożach, lesie etc...? Z tego co czytam to najbardziej odpowiedni do tego jest "cross" (przykładowy rower - http://www.author.pl/www/rower/?id=350) , choć nie bardzo widzę czym się od zwykłego górala różni, heh.
Tak z ciekawości - czym mr "Wielka Pędząca Dupa" Miron pomyka? ;) Nie mogę rozpoznać ze zdjęcia. I to specjalny rower na góry, czy też takim na co dzień jeździsz?
Jako technik, mechanik, rowerzysta i szaleniec pozwolę sobie zauważyć, iż "dolna półka" rowerków nadających się do czegokolwiek to ok 1,5 - 2k pln. Takim rowerem nie zrobi się furory na mieście, ani też zapewne nie wygra się żadnych zawodów (może poza osiedlowymi); jednak w zupełności wystarczy on na bezproblemowe zrobienie kilku pierwszych kkm, poznanie podstawowych prawideł i zależności, sprecyzowanie swoich własnych potrzeb i możliwości, oraz stanowić może niezłą bazę do rozbudowy przez kilka dobrych lat (odkładania na "rower marzeń"). Zagadnienie rozsądku i inwestycji pozwolę sobie taktownie przemilczeć :003:
Pora wspomnieć co nieco w temacie kategorii rowerków. Temacie, co szczególnie należałoby zaznaczyć, trudnym, gdyż nie istnieje żadna obiektywna, czy choćby jednolita metoda kategoryzacji. To, jakie określenie zostanie użyte do opisania danego rowerka jest zwykle wynikiem wielu przeróżnych czynników, od indywidualnych upodobań, przez naleciałości historyczne i geograficzne, aż po takie absurdy jak "chiński chwyt marketingowy". To, co jedni mogliby nazwać cross'em, inni trekiem, a jeszcze inni XC na przykład, zwykły przechodzień bez wątpienia określi jako mtb (czyli potoczny "góral"). To, to w haburgerowie nazwą rowerem mtb, po tej stronie "kałuży" niemal na pewno określone zostanie jako downhill. Spotkałem też autentyczny przypadek, gdy producent określił mianem "roweru na najtrudniejszy górski teren" coś, czym nie odważyłbym się wyjechać dalej niż do hipermarketu na zakupy...
Schemacik w linku, który zamieścił kol. Jascha (http://karnet.up.wroc.pl/~afogt/bike/equip/jakirowe.html) bardzo ładnie przedstawia pewne zawiłości związane z kategoryzowaniem rowerków; cały zaś tekst stanowi dobrą podstawę do tego, aby wreszcie zacząć się w tym jakoś orientować. Ja osobiście wyznaję teorię użytkowego podejścia do tematu: rower jest takim, jak jest używany. To, jaką będzie miał specyfikację, zależy dużo bardziej od użytkownika - jego planów, przemyśleń, oczekiwań i doświadczeń - niż decyzji producenta, który akurat dziś wydumał sobie taką a nie inną. Bo do jakiej kategorii powinniśmy zaliczyć na przykład mój nowy rowerek, skoro imć Moderator (nie powiem, który, niech się sam przyzna) mógłby na nim zjechać z Giewontu po prostej, a ja ledwo dałem radę z Turbacza po szlaku?...
Rozmiarem. 700C to na nasze 28", zazwyczaj opony są bardziej szosowe a rama nie tak masywna. Na gładkim jedzie się trochę szybciej, po piachu i nierównym terenie trochę gorzej. Ale tu dużo zależy od ogumienia a tak poza tym różnic nie ma tak bardzo. Cross to inaczej rower turystyczny bez osprzętu turystycznego ;)
No właśnie Miron, połamałeś starego Unibike'a, czy sprawiłeś sobie drugi rower na wyjazdy? :)
Dwa słowa w kwestii rozmiaru. Kół, żeby nie było wątpliwości :003: W rowerach nazwijmy je sobie na razie przełajowych króluje rozmiar 26". Nieco bardziej "cywilizowane" konstrukcje zatrudniają zwykle rozmiar 28", czyli 700c. Ten ostatni można spotkać równie często w rowerach turystycznych, co szosowych. Ostatnio jednak przebija się ku wyżynom popularności nowy zawodnik, który zwie się 29". Jednak po bliższej analizie okazuje się, że jest to dokładnie ten sam 700c, tyle że na grubszych kołach. Dodatkowy cal to nic innego jak założenie opony 2,2 - 2,5 w miejsce stosowanej do tej pory 1,5 - 1,7. Więc o co chodzi? O mniejsze opory toczenia, głównie poprzez zmniejszenie kąta najazdu na przeszkodę. Takie koło wcale nie gorzej radzi sobie w piachu czy błocie, jak "góralskie" 26", jednak na podłożu kamienistym, korzeniowym itp., a zwłaszcza na twardym radzi sobie dużo lepiej. Początkowo często wysnuwany argument, że tak duże koło trudniej rozpędzić i wyhamować też przestaje być istotny, odkąd zawodnicze zastosowanie tego rozmiaru wymusiło pojawienie się odpowiednio lekkich piast i obręczy.
Jednak rower określany mianem "29'er" to nie to samo, co zwykły góral, w którym zmieściły się większe koła, ani też "trek na balonach". Pewne szczególne zagadnienia geometrii ramy wymusiły powstanie zupełnie nowej ich kategorii, specjalnie przystosowanej do tych większych kół. Również felgi, choć bazowy rozmiar pozostał ten sam - 700c - są zwykle szersze, gotowe na przyjęcie większych opon; że wspomnę jeszcze tylko o takim zagadnieniu jak przednie amorki, które zdolne są pomieścić takiego olbrzyma jednocześnie zachowując swój ostry, terenowy charakter, a których po prostu wcześniej nie było zbyt wiele.
Jednak nie ma róży bez kolców. Do wielu zastosowań, w tym również "terenowych", nie jest za dobrze stosować zbyt duże koła. Trudniej nimi manewrować na bardzo ciasnych i krętych ścieżkach, zwłaszcza zjazdowych. Są też mimo wszystko nieznacznie cięższe, a to czasami ma spore znaczenie. Choć zwykle znacznie "wyżej", niż omawiane tutaj zagadnienie "dolnej półki".
(...)
Ciekawe co lepsze: "męczyć się" na szosie górskim czy tym trekkingowym/crossowym na bezdrożach...
(...)
To zależy, ile i gdzie jeździsz. Nie ma rowerka na wszystko, tak jak nie ma samolotu do wszystkiego. Ale dobrym rozwiązaniem może być "spokojny" XC czy cross na w miarę dużych, ale lekko toczących się kołach. Ja właśnie do tego celu - po mieście głównie, czasem do lasu - zakupiłem mojego Flite'a (Unibike) i sprawdził się rewelacyjnie. Fabrycznie założone na nim oponki (Schwalbe Nobby Nic) uznałem wtedy za nieco zbyt agresywne i wymieniłem na "półmiejskie", ale jak się okazało są rewelacyjne także na twardym gruncie. Tylko ciut głośne :001:
I tu powoli zbliżamy się do zagadnienia, którego długo starałem się unikać: moich rowerków. Obecnie mam dwa, ale żeby wszystko było nieco bardziej klarowne, wypada naświetlić nieco tło historyczne.
W moim rodzinnym domu zawsze było sporo rowerów. Zawsze też były to rowery "cywilne", od dziecięcych i młodzieżowych, aż po "dojrzałe" szosówki, których mieliśmy więcej, niż rowerzystów. Był tylko jeden wyjątek - sprowadzony kiedyś dawno z jakiejś delegacji staruszka "kros", traktowany jako przejściówka między ostatnim rowerem "prawie dziecięcym", a pierwszym "dorosłym". Ja jednak bardzo długo przy nim zostałem, wykazując niezdrową i niezrozumianą awersję do "prawdziwej turystyki rowerowej".
Na skutek tego z kolejnej delegacji staruszek sprowadził coś, co można już było - zwłaszcza na owe czasy - nazwać prawdziwym góralem. Stalowe to monstrum, ważące więcej niż oba moje obecne pojazdy razem, służyło mi z powodzeniem przez wiele następnych lat. Głównie do typowej komuty (od słowa "commuting", oznaczającego codzienne przemieszczanie się w celach użytkowych), czasem do wypadów za miasto. Wypady do szkoły, na zakupy, do znajomych, czasem mieszkających w dość odległych wioskach i miasteczkach, takie tam różności. Choć głównie po asfalcie, nie stroniłem jednak od zapuszczania się na drogi polne i leśne. I, co najważniejsze, z takim rowerem mogłem sobie na to pozwolić. Taki właśnie sposób jazdy ukształtował moje obecne oczekiwania dotyczące roweru "bazowego".
Jednak na studiach zaczęło mi nieco odbijać. Pojawiły się silnie niepokojące zboczenia w kierunku "city trial", takie jak schody, murki, ławeczki... Tu już rower poważnie mnie ograniczał. Poza tym zaś czułem, że to nie jest ten rodzaj rozrywki, który pragnąłbym uprawiać właśnie na rowerze. Urodzonego w górach, przyzwyczajonego do wielogodzinnych wypadów "za miasto" rowerzystę trudno zamknąć w miejskim zgiełku. To właśnie było źródłem natchnienia i praprzyczyną pojawienia się rowerka "wyjazdowego".
Stała się jednak przykrość. Wieloletnia eksploatacja rowerka daleko poza zakresem przewidzianym przez producenta, w dosyć niskim - przyznaję się bez bicia - standardzie obsługowym, doprowadziła do narastania problemu notorycznych usterek i uszkodzeń; aż wreszcie pewnego dnia rower "umarł". Pewnych uszkodzeń, zwłaszcza zaś pęknięć ramy w kluczowych punktach, po prostu się już nie naprawia.
Decydując się więc po kilku latach na zakup rowerka wiedziałem dokładnie, czego od niego oczekuję. Kłopot w tym, że nie wiedziałem, co te oczekiwania spełni. Tu z pomocą przyszła wspomniana już na początku osoba, wskazując mi kilka możliwych rozwiązań, zwracając uwagę na pewne szczegóły, cierpliwie odpowiadając na do znudzenia zadawane pytania... Jestem rowerzystą dość nietypowym. Już samą swą budową anatomiczną wybiegam poza założenia przyjęte przez większość producentów. Poza tym, jak wspomniałem, rower miał jeździć sporo, nie tylko po asfalcie. Musiał być pewny, niezawodny, wytrzymały; ale też móc sprawnie i efektywnie poruszać się z większymi prędkościami. Nie musiał być lekki, ale też nie powinien być pancerny. Hipermarketowce odpadły w przedbiegach, ograniczenie finansowe przycięło "górkę" dosyć nisko, wybór więc nie był jakoś szczególnie trudny.
Tak własnie narodził się "de Flajt". Rower określany przez producenta jako "MTB Sport" - służący z założenia do jazdy raczej w terenie i to bardziej wyczynowego niż rekreacyjnego. Mocniejszy niż treki czy cross'y, aby znieść mnie; przeciętnie lekki, aby nie zamęczył przy kilkugodzinnych wypadach. Bez jakichś wielkich fantazji, aby utrzymać łatwość obsługi i niezawodność. Amorek tylko z przodu - tylny nie jest absolutnie do niczego potrzebny w mieście czy na polnych i leśnych drogach. Do tego blokowany, aby jeszcze bardziej ułatwić sobie życie na asfalcie. Względnie tani, zwłaszcza w porównaniu z rowerami podobnej klasy bardziej znanych producentów; a jednak dobra opinia o firmie Unibike też miała znaczenie. To właśnie były argumenty, które mnie do niego przekonały. Pełnej specyfikacji przytaczać nie będę - aktualne roczniki niewiele się różnią, można sprawdzić u producenta. Dodatkowo, zanim jeszcze rower "wyszedł z salonu", wymieniłem w nim opony (półgładkie, stosunkowo szerokie) i rękojeści (na szersze, pozwalające moim nadgarstkom lepiej znieść mnie samego); dodałem też oświetlenie na okoliczność zgodności z przepisami, koszyczek na bidon na wypadek jakiejś wycieczki i zdejmowalne błotniki na wypadek wszelki.
Po roku pełnego satysfakcji z użytkowania, dodatkowych inwestycji w sprzęt osobisty (głównie ciuchy), wypadów użytkowych i rekreacyjnych pewny byłem już, że dobrze wybrałem. Wiedziałem też jednak, że na tym rowerze nie mogę sobie pozwolić na nic więcej. Ze względów zaś finansowych nie mogłem też marzyć o zakupie drugiego rowerka. Nadarzyła się jednak pewna niespotykana wręcz okazja.
Brat mój starszy to również rowerzysta. Ma on jednak szczęście mieszkać w kraju, w którym trawa naprawdę jest bardziej zielona, podobnie zresztą jak pieniądze; zaś mnogość firm starających się spełnić wszelkie możliwe zachcianki "miłośników par homoseksualnych męskich", czyli trwałego związku dwóch pedałów :054: przerasta ludzkie pojęcie. Tam właśnie porzucił wreszcie wieloletnie zauroczenie kolarstwem szosowym, z przyzwyczajenia jednak, a także ze względu na rozmiary własne (zbliżone do moich, poza wagą) postawił jednak na wschodzące wówczas 29". Jednym z jego "sposobów na relaks" jest branie udziału w różnych konkursach, których tam, gdzie mieszka, raczej nie brakuje, a w których zdarza mu się nierzadko coś ciekawego wygrać. W jednym z nich, wiążącym właśnie rowerki, zdolności pisarskie i fotograficzne, zdobył - jako pierwszą nagrodę - ramę rowerową wartą ładny kawałek pieniążka. Po wielu staraniach i użyciu najprzeróżniejszych technik dyplomatycznych i argumentów udało mi się przekonać go, żeby oddał ją mnie :002:
Rama ta to Mountain Cycle "Fury". Przeznaczona jest raczej do rowerów DH/FR, jednak znów, ze względu na silne obciążenie moją osobą, postanowiliśmy "uzbroić" ją pod kątem XC/MTB. Na ramę więc trafiły (z istotniejszych): amorek przedni RS Recon SL, amorek tylny Roco Air TST R, osprzęt napędowy Sram X-9 i hamulce Magura Louise - pierwotnie na tarczach 160, ostatecznie zmienionych na 180/205. To jest właśnie mój rower wyjazdowy. Da Bull. Nie boję się wyjechać nim w góry, na trudne, kamieniste szlaki Pienin i Gorców na przykład. Radzi sobie bezbłędnie zarówno na zjazdach, gdzie silna konstrukcja z pełną amortyzacją daje mi pewność prowadzenia i gwarancję spokoju, jak i na podjazdach, gdy dwoma ruchami ręki przestawione odpowiednio amorki pozwalają na wydajną i bezproblemową pracę napędu na każdym terenie. To jest właśnie to, czego mi dotychczas brakowało. Mocne, pewne narzędzie do ciężkiej roboty. A przyznać muszę, że ma co robić. Utrzymać na sobie Wielkie Pędzące Dupsko w trudnym terenie ze sporymi czasem prędkościami nie każdy rower potrafi...
CDN.
-
Starczy już o mnie. Jedziemy dalej :037:
(A swoją drogą to od kiedy niby ze mnie taki pisarz się zrobił?)
(...)
Owszem, mam Unibike Zethos czyli crossa i w sumie jestem z niego zadowolony (tzn z roweru, nie z częstotliwości w jakiej go używam niestety ;) ) Po naprawdę trudnym terenie nie jeżdżę ale rekreacyjnie wjechać do lasu czy jakąś ścieżkę się nie boję. Tak jak napisałem dla mnie główna różnica to opony - są węższe, gładsze i muszą być pompowane do wyższego ciśnienia, zwłaszcza że mój rower ma opony bardziej nastawione na szosę niż ten który podlinkowałeś. W efekcie lżej się jedzie po asfalcie, ale bardziej czuć nierówności (choćby kostkę którą wykładane są ścieżki rowerowe) i łatwiej grzęźnie się w piachu czy błocie.
(...)
(...)
Większość trasy to była jednak szosa - lasy, bezdroża to tylko jakiś procent. Z jednej strony strasznie się wykończyłem na tym rowerze na asfalcie, z drugiej - były odcinki których prawdopodobnie nie przejechałbym na turystycznym (choć kto wie) - bo momentami to była jazda na przełaj. I to jest właśnie ten zgryz.
Na górskie panuje po prostu moda (lub panowała i do dziś się przyjęły) - nie jestem bynajmniej wyjątkiem - ale większość osób ze mną na czele prawdopodobnie nie wykorzystuje tego roweru w pełni i nawet niepotrzebnie się na nim katuje (imho). Dlatego szukam jednak czegoś innego i mniej męczącego (by móc przejechać większy dystans a nie mniej się zmęczyć ;) ). Z drugiej strony ta (śmieszna dla amatora przecież) potrzeba posiadania psychicznego komfortu, że ma się rower co i "po błocie" da radę jechać, nadal mnie trzyma.
I tu ocieramy się o kolejne, niezwykle istotne, choć często niedoceniane zagadnienie - opony. Zagadnienie kluczowe w rowerach właśnie, o wiele ważniejsze niż w samochodach. To od opon zależy, czy będziemy w stanie przejechać dany teren, i czy namachamy się przy tym niemiłosiernie, czy też będzie to czysta przyjemność. Bo przecież napędzamy rowerek siłą własnych mięśni, i powinno nam zależeć na tym, aby wydatkowana przez nas energia była spożytkowana możliwie efektywnie.
Przytoczone przez kol. Josiva zestawienie, choć zawiera tylko niewielki wycinek dostępnego na rynku asortymentu, daje bardzo dobry pogląd na to zagadnienie. Ja sam jestem zwolennikiem opon marki Schwalbe - z trzech używanych przeze mnie zestawów dwa pochodzą właśnie z tej firmy. Trzeci nawinął się przypadkiem :043: Opony te, co widać w zestawieniu, pochwalić się mogą niskimi oporami toczenia (w porównaniu do konkurencji) przy bardzo dobrych własnościach jezdnych. Królują tu takie "potwory" jak Fat Albert czy Nobby Nic, a niepodzielnie panuje Big Betty, która w tym rankingu zdobyła najwyższą możliwą ocenę (powyżej zakresu :032:). Ale nawet one mają znacznie niższe opory niż np. produkty firmy Kenda (mój trzeci zestaw) - być może lepsze tam, gdzie teren jest wyjątkowo sypki, śliski lub niestabilny, ale w większości przypadków przecież się po takim nie jeździ. Do tego oferta firmy z Niemiec jest niezwykle bogata - po kilka, nawet kilkanaście wersji tego samego typu zależnie od wymagań i preferencji - a także bardzo dobrze zilustrowana w obszernym, przejrzystym katalogu firmowym. Szczególnie zaś przydatne jest to, że Schwalbe w swej ofercie czytelnie porównuje wzajemnie swoje produkty. Nie zostajemy więc z natłokiem "opon dobrych, lepszych i wspaniałych", tylko spokojnie i świadomie możemy wybrać akurat to, czego nam trzeba.
Faktem niezaprzeczalnym jest, że aby zaspokoić wszelkie potrzeby nawet umiarkowanie opętanego rowerzysty jeden rower nie wystarczy. A każdy rower, choćby nie wiadomo jak starannie dobrany przy zakupie, może być lepszy, jeśli co nieco się w nim zmieni. Najważniejsze, aby robić to świadomie. Ażeby tak było, trzeba więc co nieco wiedzieć. A żeby tak było, trzeba jeździć, jeździć, jeździć...
Mi już pisania w zasadzie wystarczy. Jakby kto chciał pytać, proszę bardzo. Jakby kto chciał poczytać więcej (bo na przykład nudzi się w pracy) zapraszam tu: http://krushon.bikestats.pl/
Szerokiej drogi!
P.S.
Informacyjnie tylko: "de Flajt" raz przeżył pęknięcie ramy (gwarancja), raz złamanie pedałka (koszt własny); obecnie zaś cierpi na "śmierć naturalną" amorka (naturalnym było, że pod takim obciążeniem umrze :P ). Więc jakby ktoś miał jakiś dobry widelec na zbyciu, możliwie tanio, może być cieknący na przykład... to ja bardzo chętnie.
-
Moja maszynka, zdjęcie z dzisiejszej wyprawy do lasu :D
(http://img196.imageshack.us/img196/3734/pc314430.th.jpg) (http://img196.imageshack.us/i/pc314430.jpg/)
-
Bidulka ten Autorek, goły jakiś taki... :P
Ja niestety w tym roku nie zrobiłem nic po śniegu, ale za to w zeszłym...
(http://lh5.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/SWYyH0WPMsI/AAAAAAAABKM/p_yclpxn8Xw/s144/rower%20w%20%C5%9Bniegu%201.JPG) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/fFr9yRH2ooKwciP6YFQ5MA?feat=directlink) (http://lh4.ggpht.com/_v06TK4ABiRM/SWYyKbpoqII/AAAAAAAABKU/YvG1Cv0ftw0/s144/rower%20w%20%C5%9Bniegu%202.JPG) (http://picasaweb.google.pl/lh/photo/p0pKGXYb4WearaQJtMliFQ?feat=directlink)
To drugie ma nawet "lotnicze" tło :P
Na czas Icebikingu zakładam na powrót Nobby Nicki. Fajnie wyglądają, nie?
-
Nowy :118: dopiero zbieram na dodatki, pierwsze będą błotniki :020:
-
@ Miron
Dzięki, że chciało Ci się napisać tak obszerny i interesujący tekst. Pytanka mam i to następujące:
- czy to co napisałeś o oponie 29'' ma się także do opony 28"/700C? Czy też są zasadnicze różnice między nimi?
- czy mieszanie opon - przód bardziej szosowy, a tył (napęd) - bardziej górski, ma jakiś sens?
Do jazdy po terenie o różnym stopniu trudności (np. nierówności, błoto, pagórki), szutrach, duktach, przeszkodach terenowych idealne są rowery górskie. "Górale" są także najbardziej uniwersalnym typem bicykla - po kilku przeróbkach (m.in. zmianie opon, kół lub ich piast) można go przekształcić np. w rower trekkingowy.
To też ciekawa opcja. Nie wiem czy lepiej byłoby kupić rower crossowy + nieco bardziej terenowe opony, czy też rower klasy MTB/ATB z oponami o nieco mniej agresywnym bieżniku. Rozumiem, że nie ma roweru uniwersalnego, ale oba powinny mieć swoje zalety na szosie i bezdrożach. No chyba, że traktować rower górski dosłownie - czyli, że po prostu takim czymś jeździ się po górach. :)
PS. Aha no i czy możesz napisać coś o firmie Author, której oferta (na sucho) na razie najbardziej mi odpowiada? Poza tym jest jeszcze Merida, Garry Fisher, Unibike, Kelly's... i pełno innych. Nie wiadomo w czym wybierać. Aha - no i Giant. Moja ukochana firma (pierwszy MTB), ale kurcze jakieś drogie, takie...
PPS. I jeszcze jedno - czy dla amatora (w zawodach nie startuję) - takie bajery jak hamulce tarczowe i przerzutki lepsze niż modele Alivio/Altus mają jakiś sens? Czy jest to niepotrzebne przepłacanie?
-
I jeszcze jedno - czy dla amatora (w zawodach nie startuję) - takie bajery jak hamulce tarczowe i przerzutki lepsze niż modele Alivio/Altus mają jakiś sens? Czy jest to niepotrzebne przepłacanie?
Lepsze jest wrogiem dobrego. Dopóki czegoś nie spróbujesz nie będziesz tego wiedział......
Jeśli chodzi o manetki to różnią się one generalnie ergonomią czyli np luzem roboczym , mogą mieć inny skok dźwigni a o takim "detalu" jak masa nawet nie wspomnę.
Tarcze to na dzień dzisiejszy jedyny sensowny wybór do roweru służącego do jazdy w terenie.
I tu polecam jedynie hydraulikę.
Jeśli masz więcej pytań to odpowiednim do tego miejscem będzie www.forumrowerowe.org
-
- czy to co napisałeś o oponie 29'' ma się także do opony 28"/700C? Czy też są zasadnicze różnice między nimi?
Czyli że co?...
Jak już nadmieniłem, 28"/700c i 29" to ten sam rozmiar bazowy, różnica jest w wielkości (szerokości) opony. Niektóre szczególnie szerokie opony mogą nie wejść na standardowo wąską felgę, tak jak szerokie felgi mogą nie przyjąć wąskich opon (zupełnie jak w samochodzie), ale reszta to to samo. Opona, jak to opona - wąska ugrzęźnie w piachu, gładka będzie się ślizgać na błocie i trawie, szeroka i agresywna zaś może obniżyć komfort jazdy po asfalcie. Ale diabełek siedzi w szczegółach ramy: inna pozycja, inna wysokość, położenie środka ciężkości... Niektóre ramy "szosowe" i "turystyczne" mogą być za wąskie żeby szersza opona w ogóle się zmieściła.
- czy mieszanie opon - przód bardziej szosowy, a tył (napęd) - bardziej górski, ma jakiś sens?
Zakładanie różnych opon nie jest niczym nadzwyczajnym. Niektóre modele (Nobby Nic na przykład) fabrycznie są zbudowane tak, że na przód i tył zakłada się je w odwrotnych kierunkach; spotyka się nawet takie (np. Fat Albert), gdzie opony na przód i tył różnią się dość znacznie w ramach tego samego modelu. Przednie i tylne koła różnią się znacznie wymaganiami - przednie zapewniać powinny głównie trzymanie boczne, tylne zaś to przede wszystkim koła napędowe. I pod takim kątem właśnie powinno się je dobierać. Jeśli spodziewasz się na swej trasie niewielkich ilości luźnego piasku lub pochyłego terenu obrośniętego trawą, to przytoczony przez Ciebie przykład może się sprawdzić.
Generalnie powinno się dobierać opony na najtrudniejsze warunki, jakie spodziewamy się spotkać na trasie. Jeśli jednak "najgorsze" to alejki gruntowe w parku czy coś podobnego, to nie ma co kombinować - dwie takie same opony mają tego plusa, że jak jedna się bardziej zużyje (zwykle tylna), można je po prostu zamienić miejscami :)
To też ciekawa opcja. Nie wiem czy lepiej byłoby kupić rower crossowy + nieco bardziej terenowe opony, czy też rower klasy MTB/ATB z oponami o nieco mniej agresywnym bieżniku. Rozumiem, że nie ma roweru uniwersalnego, ale oba powinny mieć swoje zalety na szosie i bezdrożach. No chyba, że traktować rower górski dosłownie - czyli, że po prostu takim czymś jeździ się po górach. :)
Bardziej bym sugerował zainteresować się pozycją rowerzysty - bardziej komfortowa (wyprostowana) czy bardziej "agresywna" (wydajniejsza przy dużych prędkościach/odległościach), zależnie od oczekiwanego sposobu eksploatacji.
PS. Aha no i czy możesz napisać coś o firmie Author, której oferta (na sucho) na razie najbardziej mi odpowiada? Poza tym jest jeszcze Merida, Garry Fisher, Unibike, Kelly's... i pełno innych. Nie wiadomo w czym wybierać. Aha - no i Giant. Moja ukochana firma (pierwszy MTB), ale kurcze jakieś drogie, takie...
O firmach dyskutować nie będę; musiałbym popróbować każdego z nich, a takich możliwości po prostu nie mam. Mam takie rowerki, jakie mam, i, świadom ich możliwości i ograniczeń, jestem z nich całkowicie zadowolony. Ale popytać można na forach, poczytać opisy, recenzje...
PPS. I jeszcze jedno - czy dla amatora (w zawodach nie startuję) - takie bajery jak hamulce tarczowe i przerzutki lepsze niż modele Alivio/Altus mają jakiś sens? Czy jest to niepotrzebne przepłacanie?
Hamulce: tarczowe wcale nie dają lepszego hamowania, niż V-ki (poza topowymi modelami na dużych tarczach). Są jednak znacznie bardziej niezawodne - nie tracą prawie wcale na skuteczności w błocie, wodzie, śniegu, na mrozie... Do tego dochodzi znacznie lepsza kontrola w przypadku "hydraulików". No i raczej rzadko zdarza się wyrwanie klocka. Na mojej starej V-ce miałem taki przypadek; z drugiej jednak strony dobrze wyregulowane V-ki z mojego "starego górala" hamowały wyraźnie lepiej niż Avidy we Flajcie :)
Przerzutki: dobrze wyregulowane, pasujące do klasy łańcucha i ilości przełożeń, do jazdy rekreacyjnej wystarczą każde. X-9 w moim "Byku", po przyzwyczajeniu się do nich, zaskakują szybkością reakcji i precyzją, ale takie rzeczy docenia się naprawdę nieprędko. Ciekawostka: większość narzekań na działanie przerzutek, które słyszałem, wynikało nie z nich samych, ale z niskiej kultury technicznej eksploatacji: zabrudzone kółka wózka, zapchane szczeliny między zębatkami, nigdy nie smarowany - lub wręcz przeciwnie, zaklejony smarem - łańcuch, brudne pancerze i skorodowane linki; to główne, po złej regulacji, przyczyny problemów z napędem. Dbajmy o rowerki, a dadzą nam wiele radości. Nawet najdroższy pojazd bez odpowiedniej troski przysporzy nam tylko bólu w d....
-
Hamulce: tarczowe wcale nie dają lepszego hamowania, niż V-ki (poza topowymi modelami na dużych tarczach).
Nie podpisałbym się pod tym stwierdzeniem. Owszem bywa tak czasem że V-ki mogą być mocniejsze ale to zależy od zbyt wielu czynników : klocka , regulacji , stopnia zużycia obręczy , linki , pancerza.
Generalnie dobre tarcze hamują znacznie lepiej.
Mam nieco porównania bo z V-ek miałem Avid'y Single Digit 2 , Avid'y Arch Rival ( wg mnie najlepsze pantografy) , Shimano LX '99 ( ale to był kiepski pantograf , bardzo kapryśny w działaniu).
Aktualnie mam dyski Avid Elixir R ( tarcze 180mm ) i bardzo je sobie chwalę.
-
Hamulce: tarczowe wcale nie dają lepszego hamowania, niż V-ki (poza topowymi modelami na dużych tarczach).
Nie podpisałbym się pod tym stwierdzeniem. Owszem bywa tak czasem że V-ki mogą być mocniejsze ale to zależy od zbyt wielu czynników : klocka , regulacji , stopnia zużycia obręczy , linki , pancerza.
Generalnie dobre tarcze hamują znacznie lepiej.
Jak zwykle, istnieją dwie szkoły: Otwocka i Falenicka :)
Sam wymieniałem w moim starym rowerze "zwykłe" szczęki na V-ki. Początkowo "No-Name", 60zł za komplet obu szczęk i klamek łącznie z linkami. Już sam montaż to była droga przez mękę; nie miało toto prawie w ogóle sztywności, lakier odpadał, sprężynki się wygły po miesiącu, tulejki (plastikowe!) połamały się po dwóch, zaś regulacja za każdym razem przyprawiała mnie o napadowe bóle głowy. Ale działały, i to na tyle lepiej od starych hamulców, że myślałem iż było warto.
Dalszy rozwój umiejętności i ewolucja stylu jazdy wymusiły kolejny upgrejd. Tym razem tylko szczęki, jakieś bardziej "firmowe", po 60 za sztukę. To był szok! Zupełnie kosmiczna jakość (w porównaniu z poprzednimi) we wszystkich wspomnianych zagadnieniach. Jednak nadal regulacja była dość kłopotliwa i czasochłonna. Udało się mimo to uzyskać rezultat, przy którym choć odrobinę zbyt mocne użycie przedniego hamulca natychmiast wysadzało mnie z siodła. To było naprawdę coś!
Teraz mam hydrauliczne tarcze, w obu rowerkach. Nie tam jakieś "byleco" za grosze z Tesco - Avid Juicy 3 na tarczach 160/180 we Flajcie i Magura Louise 180/205 w Byczku. A jednak z rozrzewnieniem wspominam dawne czasy, gdy sama myśl o hamulcach budziła we mnie respekt. Teraz to jakby cień ledwie marny...
W skrócie więc pragnę powiedzieć: owszem, bez wątpienia hydrauliczne hamulce tarczowe mają większy potencjał - wysokiej klasy, dobrze wyregulowane (a teraz to śmiesznie łatwe), w pełni sprawne i na dużych tarczach mogą nieźle dać popalić. Ale z doświadczenia wiem, że V-ki też mogą zapewnić wystarczające (nawet bardzo) parametry, i to bez wdawania się w jakieś wielkie koszty. Jedyna znacząca różnica na dyskutowanym tutaj poziomie cenowym (dolna półka stanów średnich) to niezawodność w trudnych warunkach (głównie pogodowych) właśnie. Czy warto dla niej tylko dopłacać parę stówek za ładnie świecące talerzyki? Osobiście nie sądzę. Ale kto co lubi...
-
Kolejny linek, tak jak poprzednio, wrzucony tu "do zapamiętania":
http://www.pinkbike.com/video/111717/
Prawdę powiedziawszy nie liczę, że ożywi on przymierającą już tutejszą dyskusję, ale kto wie? Może coś ciekawego się z tego urodzi?...
P.S.
Informacyjnie: oba podlinkowane przeze mnie filmiki w sieci wygrzebał, i w swej łaskawości mnie podesłał imć Moderator. I chwała mu za to :)
-
Tego Pana warto posłuchać:
http://fisherbikes.com/bike/series/classic-hardtails
"Doctor i feel baaad! Here, have a prescription for...bike!" :D
-
Wgniótł mnie w fotel ten film, świetne zdjęcia i montaż. Polecam :)
"Life Cycles"
http://www.youtube.com/watch?v=HOapmAE16hU&feature=fvwrel
http://www.youtube.com/watch?v=4XvAwFz5yl4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=5iODcj9TonE&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=rEcxAGRq7rY&feature=related
-
O w mordę! Istne arcydzieło. Naprawdę pięknie zrealizowana produkcja. Gdyby to był po prostu zwykły film z gośćmi kręcącymi bączki na rowerach, to pewnie nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia. Ale rzeczywiście montaż, zdjęcia i muzyka sprawiają, że jest wyjątkowy. Po prostu ma to coś. Nigdy bym nie pomyślał, że oglądanie wzburzonej kałuży może być aż tak pasjonujące. :D Twórcy to dla mnie geniusze. Mogliby pewnie nakręcić film jak rośnie ciasto w piekarniku, a i tak zbierałbym szczękę z podłogi.
Dzięki za linka!
-
Temat przewijał się już setki razy. Chcę "zanabyć" dwa kółka. Przenaczenie: dojazdy do pracy, wycieczki za miasto, czasem jakieś małe wertepy (czytaj jazda po leśnych ścieżkach ewentualnie zjazd po schodach). Środki mam raczej ograniczone. Znalazłem na "alledrogo" taki oto model >klik< (http://allegro.pl/rower-kands-energy-700-shimano-26-r53-i2286891374.html). Miałem okazję się nim przejechać i jak to mówią dawał radę. Cena też mi odpowiada. Wiem, że za podobną kwotę ciężko o jakiś super sprzęt, ale proszę bardziej doświadczonych kolegów o opinię, czy mówię tutaj o czymś wartym uwagi czy lepiej odpuścić i poszukać czegoś innego. Obił mi się o uszy jeszcze Kross Hexagon V3, ale cena tego modelu oscyluje w okolicach 1000 zł, a to już trochę dużo. Z drugiej strony mawiają: "nie stać mnie na to, żeby kupować tak tanie rzeczy". Może faktycznie te 300 zł więcej zaoszczędzi mi nerwów w przyszłości.
PS. Rower dla mnie to jest rower. :) Dwa koła, rama i kierownica.
-
Badziewie. Kup sobie jakiegoś Authora Basic, lub Cube Aim i masz spokój , taniej to już tylko kłopoty. Ja kupiłem używanego basica za 1k pln a pózniej tak mi się spodobało, że nawkładałem mu części za przeszło 2kpln. Wtedy to już nie pozostało nic innego tylko kupić ramę i tak powstał mój własnoręcznie skałdany Scott Scale 40 ważący 9400 gram za psie pieniądze. Każda część upolowana na alledrogo. Przy tej masie to fruwa to ustrojstwo po lesie aż miło. W planach mam zdobycie jakiegoś proporczyka w lokalnym XC, tylko zbijanie wagi z kierowcy idzie topornie ;)
(http://images35.fotosik.pl/1347/3ea108de109d9545m.jpg) (http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=3ea108de109d9545)
-
Z przodu masz tylko jedną zębatkę?
-
Tak. Stwierdziłem, że na wyścigach używam tylko środkowego blatu, więc zdjąłem balast :D Powodem była też awaria na jednym z XC, gdzie łańcuch wlazł mi pomiędzy tarcze i straciłem ponad 4 minuty na wyszarpanie go, po tym incydencie powiedziałem sobie nigdy więcej ;)
-
Czyli przemyślany tuning pod własne potrzeby :). A sam rower bardzo zacny, ale siodełko wygląda na niewygodne ;).
Sam myślę o jakichś dwóch kółkach do przemieszczania się po mieście ale marzy mi się holender z wielkim, szerokim siodłem i kierownicą w kształcie podkowy. Do tego rama od damki, solidny bagażnik i rower do miasta super :). Trochę się obawiam bo ostatni raz na rowerze siedziałem w 2005 (potem skradziono mojego rumaka :() ale podobno jak raz się człowiek nauczy to potem tego nie zapomni do końca życia :).
-
No Kuschysko, zaimponowałes mi tym SIDem w malowaniu starego MAGa 21.
Tez mam Scale tylko 60tkę :)
-
Siodełka generalnie im mniej wygodnie wyglądają tym wygodniejsze są.
-
Ech panie Kusch, co to za rower, nie spełnia podstawowych wymogów - brak mu błotników i bagażnika ;) No i nogę trzeba wysoko jak pies podnosić przy wsiadaniu...
-
No dobra, to przyszła kolej i na mnie. Do tej pory Jeździłem pożyczaną od szwagra Meridą Crossfire 8500. Przymierzam się do zakupu własnego sprzętu i mam niezłą zagwozdkę, głównie ze względu na własny brak zdecydowania. Wspomniana Merida bardzo mi pasowała, jeżdżę głównie po asfalcie i tutaj w zasadzie niczego jej nie brakowało, gorzej było jak się wjechało do lasu, no ale zdaję sobie sprawę że roweru na każde warunki nie kupię (tutaj właśnie dochodzi wspomniane niezdecydowanie, bo ostatnio przebywam w miejscu, gdzie mam okazję popróbować bezdroży i wertepów i też mi się cholera zaczyna podobać, no ale XC na 26" kołach raczej nie kupię bo za bardzo mordowałbym się na asfalcie, więc raczej ma to być szybki cross na 28" z oponami pozwalającymi _czasami_ przejechać leśną ścieżką). Mam za małą wiedzę i fundusze żeby bawić się w składanie samemu od podstaw (i średnio mi się chce) dlatego szukam przyzwoitego gotowca, w którym po jakimś czasie wymienię niektóre badziewne części na lepsze jak się zużyją. Na start chciałbym aby przynajmniej rzeczy najważniejsze były powyżej poziomu makrokesza, a więc rama, amortyzator, korby, wkład supportu, koła. Reszta mniej ważna. Budżet to jakieś 2,5-3k
O, takie cuś mi się na przykład podoba: http://www.bikeatelier.pl/rowery/rowery-crossowe/rower-cube-nature-2012
-
Możesz też zerknąć na polskie Unibike, mają dobry stosunek ceny do osprzętu który za to dostajesz. Ich crossy są często polecane na forumrowerowe.org. Przynajmniej tak mi się wydaje, nie śledzę tego dokładnie. Sam mam kilkuletniego Zethosa i jestem zadowolony, ale mój model mało przypomina ten na sezon 2012.
http://unibike.pl/cross.html
-
Miałem na oku Zethosa. Powstrzymuje mnie podejrzanie duża ilość ludzi, którym pękła rama i dziwaczna polityka gwarancyjna producenta (ponoć gwarancja u nich jest tak naprawdę wirtualna). Rower traktowany jest jako całość i jeśli wymienię jakiś komponent na własną rękę (co prędzej czy później jest nieuniknione) to może to być podstawą do nieuznania gwarancji np na pękniętą ramę. Tyle wyczytałem na forach, ile w tym prawdy to nie wiem. Ogólnie to mam mniej więcej orientację w najpopularniejszych firmach, brałem pod uwagę m.in takie rowery jak Author Airline, Merida Crossway 500D (to mój faworyt obecnie, tylko nie pasuje mi gięta kierownica), Kross Evado 5.0
-
Weź poprawkę na to, że dużo ludzi też te rowery kupiło. Co do gwarancji, podejrzewam że w wielu przypadkach inni producenci (czy raczej "składacze") też się potrafią wypiąć w takiej sytuacji. Lub gdy rower kupujesz przez internet.
Ale co ja tam wiem, żaden ze mnie znawca. Może ktoś bardziej ogarnięty się wypowie. :)
-
Vow, bierz tego Cuba i nie wahaj się nawet chwili, rowery tej marki są świetnie wykończone. Sam mam zamiar w dalszej perspektywie zakupić Crossa i wybór padł właśnie na ten model (tylko, że na tarczówkach), bo na dłuższe wycieczki moja brzytwa strasznie nie wygodna, coś jak paka Blitza ;) Jeżeli Coś jeszcze miałbym polecić to tą Meridę, kumpel ma ten sam rowerek, i sobie chwali.
-
A jeszcze takie pytanie odnośnie geometrii ramy, bo nie mogę tego wykumać. Który parametr decyduje o sylwetce w trakcie jazdy? Zależy mi na tym, żeby rama umożliwiała raczej bardziej pochyloną sportową sylwetkę, oczywiście nie do tego stopnia jak w szosówce, ale bardziej niż w rowerze trekingowym. Czy ktoś kompetentny jest w stanie na podstawie samego opisu wydedukować który spośród wspomnianych rowerów (Cube Nature i Curve, Merida Crossway 500D, Unibike Zethos i Viper, Author Airline) wypada pod tym względem najlepiej?
I czy dużo jest zachodu z wymianą giętej kierownicy na prostą z krótkimi rogami?
-
Vow, rzuć okiem jesze na M-bike : http://www.mbike-rowery.pl/1/92/188/Trekking-MBIKE-CROSSER-VBR
wiem, że mają coś wspólnego z Cube-m, w każdym salonie sygnowanym przez M-bike, w których byłem (chyba 3) przważająca ilość rowerów to były Cube-y - Mbike i Cube mają bardzo podobne ramy i bardzo bardzo podobne malowania - może mi się tylko wydaje, nie wiem...., osobiście ujeżdżam RENEGADE DCS już 3 Ci sezon i nie mam powodów do narzekania (na początku musiałem wymienić tylko siodło, bo te z orginału San Marco Ponza to typwowy wyścigowy jajozgniot, od którego dupa płonęła po 5 km jazdy :D). Broń boże nie reklamuje marki ani nie agituje, poprostu daje pod dyskusje, "a może się spodobie" :)
-
Mmmm wizualnie model Crosser DSC jest bardzo blisko mojego ideału. Serdeczne dzięki Combatdude za dorzucenie kolejnego kamyka do mojego ogródka niezdecydowania :004:
-
Który parametr decyduje o sylwetce w trakcie jazdy
Przede wszystkim długość górnej rury.
Pamiętaj że jak kupisz za długi rower to będziesz się na nim męczył.
Zawsze masz możliwość wymiany mostka na dłuższy lub montaż do góry nogami.
-
Dodam dwa słowa o gwarancji na Unibike. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób sytuacje przedstawiają firmie serwisanci, do których zgłaszasz się z problemem. Moje doświadczenie jest takie:
Model - Flite. Pierwszy po wielu latach rower na własność i pod ręką. Ważę sporo więcej niż "gwarantowane" 110kg, o czym wzajem się upewniliśmy z serwisantami w momencie zakupu. Po zakupie wymiana sporej części "dodatków" (niektóre jeszcze w sklepie, przy zakupie), ale sztyca podsiodłowa pozostała "oryginalna". Po roku usterka - pęknięcie główki ramy (foto TUTAJ (https://picasaweb.google.com/fotoKrushon/Rower#5299073096110942786)). Zgłoszenie usterki gwarancyjnej. Pio dwóch tygodniach otrzymałem nową ramę oraz nową sztycę (wykazano wygięcie rzędu 1mm) z zaznaczeniem w oficjalnej odpowiedzi od firmy, że "usługa" realizowana jest "na wyjątkowych zasadach i nie zostanie powtórzona w przypadku ponownego stwierdzenia podobnej usterki".
Wymieniłem sztycę na "sporo wyższą półkę" (bo wg serwisantów to ugięcie sztycy "oryginalnej" wpłynęło na zaistnienie usterki). Nie pomogło. Po kolejnym roku (niemal dokładnie ta sama ilość km) ponownie identyczna usterka. Tym razem zainwestowałem 400pln w ramę GT Avalanche (Alledrogo). Wszystkie graty przełożyłem, nadal są w porządku. Jedynym wyjątkiem jest amorek - Suntour "zmarł" po 1,5 roku.
-
Dobra, na chwilę zostawmy na boku dylematy zakupowe, chciałem zapytać do którego z forumowiczów należy TA MASZYNA (http://4.bp.blogspot.com/_wb8bAl1P-N0/SD_w94R_2MI/AAAAAAAACXc/G6EEX5zfGjQ/s1600/dildo%2Bbike.jpg)
Mam pewne podejrzenia, ale nic nie będę mówił :118:
-
Mi się strasznie spodobał taki rower http://allegro.pl/trek-soho-alfine-8-pasek-dynamo-led-super-p-n-i2343014278.html
Nigdy nie byłem miłośników rowerów miejskich - mam Konę four deluxe z fulu, ale do miasta się średnio nadaje. Postanowiłem kupić właśnie Treka Soho. Przerzutka planetarna umożliwia redukcję biegu na postoju (co jest przydatne jak zaskoczy nas światło czerwone), pasek zamiast łańcucha - lekki, czysty i całość praktycznie bezobsługowa. Hamulce bębnowe może do mocnych nie należą, ale w deszczu hamują tak samo jak na sucho.
-
6 miejsce w zawodach XC famili cup Radzionków 2012, przede mną tylko zawodnicy z grup kolarskich :D
(http://www.mosir.radzionkow.pl/images/stories/galerie_stale/2012/05-rowery/DSC07352.JPG)
-
Kusch, wy zeszczupleliście. Skandaliczne zachowanie, złóżcie samokrytykę.
I kto dał wam zezwolenie na noszenie obcisłej lycry(tm by DuPont)
-
I kto dał wam zezwolenie na noszenie obcisłej lycry(tm by DuPont)
Nigdy nie ufałem facetom w obcisłych spodniach :118:. Co innego różowe rajstopy:icon_ponczochy_111: :D.
-
Kusch wydepiluj łydki, podobno to dodaje +7 do skilla.
-
W życiu! I nigdy nie założę lycry! :118:
-
I dlaczego wzieliście ochronnik wzroku z warsztatu :D
-
Też tak mówiłem dopóki nie spróbowałem w niej jeździć :P
Nie używasz w ogóle rękawiczek?
-
Jakie z warsztatu? to są Sturm Rennen Radfahren Gläser mit Lidl, a rękawiczek nie używam bo za dużo ważą. :118:
-
Włosy na nogach też swoje ważą, wiesz. :021:
-
Same włosy nie ważą dużo, ale zdziwiło by się wielu ile waży pot, który - zamiast odparować lub spłynąć - na tychże włosach się zgromadzi. Potrafi tego być więcej, niż wagowa różnica między przerzutkami topowych modeli różnych marek; a więc chyba warto?...
-
A ja słyszałem ze źródeł dobrze poinformowanych, że te włosy na nogach to też ze względu na mocz. Zawodnik jak jedzie i mu się chce 1, to leje w gacie i wówczas, podobnie jak z potem, mocz nie ma się na czym trzymać. Ponoć to jest główny powód golenia...
Tako rzecze,
Zaratustra
-
Główne powody golenia nóg przez kolarzy to masaże, używanie wszelkiego rodzaju maści oraz łatwiejsze opatrywanie i leczenie szlifów...
-
Mocz oddaje się poprzez powstanie z siodła, prawidłowe wyjęcie i skierowanie strumienia w bok; płyn ten, jako zasadniczo kwaśny (pH typowe od 4,5 do 7,8) - gdy pozwolić mu spływać swobodnie - negatywnie wpływa na żywotność elementów składowych roweru (głównie metali, ale również innych; także smarów) oraz "image" rowerzysty. Poza tym nadmierne przemoczenie tzw. "pieluchy" (nie mającej z pieluchą dziecięcą nic wspólnego poza miejscem "założenia") zwiększa ryzyko negatywnych skutków zdrowotnych we wrażliwych przecież rejonach ciała rowerzysty.
Nawiasem mówiąc: podobnie jak w szybowcach, także i tutaj kobiety mają "przesikane". Ale one przecież golą nogi z innego powodu...
-
Jakiś czas temu jadąc brzegiem zalewu pod wiatr, który nawet z górki zatrzymywał, poczułem, że mi się dziwnie pedałuje :003: Okazało się po chwili, że musiałem wracać kręcąc jedną nogą, bo ukręciłem oś korbową. Od tamtej pory dręczy mnie takie zagadnienie. Czy są rowerowe prędkościomierze, które pokazują prędkość IAS - tą mierzoną od wiatru?
(bardzo proszę nie odsyłać mnie do guglów, bo po pierwsze jestem mocno nie w tematyce, a po drugie jestem ułomny w takich poszukiwaniach :003: )
Pozdrawiam
-
To ośka musiała być fabrycznie trafiona, bo ukręcić 15 mm odkuwanej stali to nie jest tak do końca hop-siup - 15 ton na tym można powiesić spokojnie.
-
Mniejsza o oś. Chodzi o refleksję, że np. 20 km/h z wiatrem to nie to samo obciążenie, co pod wiatr...
-
odkuwanej stali
A kto gwarantuje, że to była stal i w dodatku odkuwana? Odlew z tego, co akurat walało się w chińskiej fabryce na podwórzu...
Chodzi o refleksję, że np. 20 km/h z wiatrem to nie to samo obciążenie, co pod wiatr...
Pozostaje jeszcze kwestia ubioru - płaszcz Ponurego stawia większy opór niż obcisła lycra Schmeissera. Chodziły słuchy, że jeden z modów polerował nawet nity mocujące duralową (lekarze proponowali stal nierdzewną, ale na życzenie pacjenta zamienili na dural) płytkę w głowie aby uzyskać mniejszy Cx.
-
Lycra jest dla cieniasów :004: Czyli nikt nie słyszał o takich prędkościomierzach?
-
Czy możliwe jest wyobrażenie sobie, aby w dobie walki o każdy gram (wystarczy przejżeć prospekty reklamowe producentów osprzętu) komukolwiek przyszło na myśl założenie na rower niezbędnej do pomiaru (z wystarczającą dokładnością) prędkości "powietrznej" aparatury? Owszem, dzisiaj to już nie to co bodaj dziesięć lat temu; teraz cały sprzęt - łącznie z zasilaniem i wyświetlaczem wyniku - idzie zamknąć w puszce 8x12cm (nie licząc "dajników"), ale to i tak jakoś "nie po krasnoludzku"...
-
Specjaliści, co byście poradzili.
Kupiłem sobie w tamtym roku Cube Curve, jeździ mi się prawie dobrze. Przy kupnie i jeżdżenia w kółko na parkingu nie odczułem tego, ale teraz mi doskwiera. Chodzi o to, że rower wymusza pozycję pochyloną do przodu, przez co mocno obciąża nadgarstki. Jak jeżdżę sam szybko to okey, nie jest takie uciążliwe. Jadąc jednak z kimś kto jeździ wolno jakoś doskwiera mi ta pozycja i dosyć mnie męczy przez co większość czasu jeżdżę siedząc prosto i nie trzymając kierownicy, ale to chyba nie o to chodzi. Jest jakieś w miarę skuteczne i tanie rozwiązanie tego problemu?
Pozdrawiam
-
Kupić krótszy mostek, (ewentualnie także o większym kącie wzniosu). Przesunąć siodełko bliżej kierownicy, choć powinno się ustawiać tak by pion puszczony z kolana, wskazywał oś pedału*, ale jeżeli nie jeździsz wyczynowo, lub nie nabijasz tysięcy km, to nie powinieneś sobie tym zaprzątać głowy.
*
http://porady.bikeboard.pl/artykuly,pokaz,jego-wysokosc-siodelko
Ps;
Jeszcze jedno. Jeżeli masz podkładki dystansowe nad mostkiem, to przełóż je pod niego, to podniesie kierownicę i poprawi komfort.
-
Kupić krótszy mostek, (ewentualnie także o większym kącie wzniosu). Przesunąć siodełko bliżej kierownicy, choć powinno się ustawiać tak by pion puszczony z kolana, wskazywał oś pedału*, ale jeżeli nie jeździsz wyczynowo, lub nie nabijasz tysięcy km, to nie powinieneś sobie tym zaprzątać głowy.
*
http://porady.bikeboard.pl/artykuly,pokaz,jego-wysokosc-siodelko
Ps;
Jeszcze jedno. Jeżeli masz podkładki dystansowe nad mostkiem, to przełóż je pod niego, to podniesie kierownicę i poprawi komfort.
Siodełka nie chcę ruszać, ponieważ mam ustawione tak, aby mi było wygodnie. Mostek - dobry pomysł, muszę się zorientować co i po ile. Trochę kupiłem sobie rower na wyrost, bo nie wykorzystuję jego potencjału, a nie dość, że łapy bolą to zad przeważnie też.
-
A to dziwne. Wszędzie na forach rowerowych ludzie wypisują, że Cube'y mają krótkie ramy o geometrii bardziej turystycznej, niż sportowej. Wychodzi na to że albo Stachoo ma nietypowe wymiary, albo te wszystkie informacje o kant dupy potłuc.
-
Pytanie laika, który na rowerze jeździ najwyżej kilka razy w roku, trzyma go w garażu, a kupił w supermarkecie - jak się jeździ nie trzymając kierownicy? Tak dobry balans, ciężko chodząca kierownica czy co? :)
-
Im szybciej jedziesz, tym łatwiej :)
-
Hehe, podejrzewam, że gdybym się tego nie nauczył jako kilkuletni szczyl z niewykształconym jeszcze strachem o własne zęby, to dzisiaj już bym się nie odważył próbować.. Nie na każdym rowerze jest to tak samo łatwe. Duże znaczenie ma trail (im większy, tym rower stabilniej będzie utrzymywał kierunek). Najlepiej jadąc ze stałą prędkością (nie za szybko na wszelki wypadek, ale wystarczająco szybko żeby rower nie miał tendencji do myszkowania) popróbować delikatnie oderwać dłonie od uchwytów trzymając je cały czas w pogotowiu nad nimi i starać się wyczuć, że rower sam jedzie prosto, jak mu za bardzo nie przeszkadzamy. Łatwiej jest tak jechać będąc zupełnie swobodnie wyprostowanym na siodełku z rękami luźno opuszczonymi, ale przy pierwszych próbach chyba lepiej nie oddalać się zanadto od kierownicy.
-
Ja też się tego za "szczyla" nauczyłem. Uprawiam zresztą dużo sportów wymagających używania równowagi. Generalnie jak nie ma samochodów to jestem w stanie skręcać bezproblemowo bez dotykania kierownicy.
Co do geometrii - znajomy ma Cube Town o rozmiarze 48 czy tam 46 i u niego jestem niemalże prosto ustawiony. Jednakże do moich 180cm mówili o 54 to brałem 54. Reszta parametrów jest okey, ale właśnie to pochylenie jest uciążliwe. Myślę, że rowery Town są wygodniejsze a cross country bardziej "wyczynowe". Jak jadę sam to problem nie istnieje, ale ślamazarnie się poruszając 17km/h to jednak daje w kość.
-
@Stachoo: Nie wiem jak bardzo przywiązany jesteś do ustawień swojego siodełka, ale naprawdę sporą różnicę potrafi zrobić... odchylenie go delikatnie do tyłu. Nie każda główka sztycy pozwala to robić precyzyjnie; ja mam Thomson'a (LINK (http://bikethomson.com/seatposts/)) w którym jedną śrubeczkę się odkręca, a drugą dokręca i można się bawić w przestawianie o ułamki stopnia. Byłem zdziwiony jak dużą różnicę mogą powodować zmiany niemal niezauważalne "gołym okiem" właśnie w nachyleniu siodła.
Poza tym jak ktoś już nadmienił: wyższy i krótszy mostek; do tego można poprawić "giętą" kierownicą (jeśli teraz masz "prostą", tu LINEK (http://www.crankbrothers.com/bars_cobalt3.php) na którym ładnie widać różnicę) i oczywiście porządnymi (PRZYKŁAD (http://www.ergon-bike.com/us/en/product/gp1-biokork)) i prawidłowo ustawionymi "rączkami".
-
Mam szybkie pytanie, bo nie wiem jak to ugryźć (gdzie dokładnie szukać odpowiedzi).
Mam przerzutkę Shimano SIS, i na niej, mam na myśli kierownicę, po drugiej stronie wajchy do zmiany zębatek, jest jeszcze jedna mała wajcha... Ma dwa stopnie, żadnych opisów. Do czego służy? Podczas jazdy próbowałem i nie zauważam żadnej różnicy.
Jestem całkowitym laikiem w tej dziedzinie. Rower, spadł mi z nieba, właściciel, nie pamięta sam już do czego i po co ten "czpyczek" :002: Nie jestem jakimś super rowerzystą, ot, sezon, rower, pogoda i powietrze :)
-
Jeśli dobrze zrozumiałem to ; dużą wciągasz łańcuch na większą zębatkę , małą ( tą o którą prawdopodobnie pytasz )puszczasz na mniejszą. Prawy zastaw do tylnej przerzutki , lewy do przedniej.
-
Nie, nie... Jak napisałem, podczas jazdy nic się zauważam. Mam przerzutkę sterowaną z tego większego "czpyczka" ;) ten mniejszy właśnie jest dla mnie zagadką. Może zrobię fotkę, bo nie znalazłem w necie akurat tego modelu - pewnie starszy typ.
-
To powinna być dźwigienka do przełączania sposobu zmiany przerzutek z tyłu - płynnego i skokowego. Ale pewnie u Ciebie nie działa. Mam taką w starym Romecie, z roku ok. 1992 r.
-
Po miesiącach poszukiwań, przeglądania for i studiowania tematu w końcu udało mi się spełnić fantazję o parze pedałów tylko dla mnie na własność. Rezultat końcowy odbiega od początkowych założeń, miał być cross, ale przez ostatnie kilka miesięcy miałem okazję pojeździć po ciekawszym terenie i stwierdziłem, że na crossa będzie jeszcze czas po czterdziestce, a jak będę miał ochotę na dalszy wypad asfaltowy, to założę slicki i też dam radę.
Moje pierwsze dwa kółka od czasu komunijnego "BMXa":
(http://img825.imageshack.us/img825/3593/p1100070t.th.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/825/p1100070t.jpg/)
-
Masz homofobię. Nie ma "pedałów". Bardziej bym Cię podejrzewał, że jeździsz bez siodełka niż bez pedałów.
Tako rzecze,
Zaratustra
-
To nie ja, to sklep. Byłem przygotowany na powrót ze sklepu na siodełku, a okazało się że "ten model sprzedajemy bez pedałów bo większość kupujących i tak zakłada do niego SPDy". No więc rower do bagażnika i do domu. Wygrzebałem jakąś starą parę plastików, których wstyd pokazywać i jeszcze większy strach z nimi jeździć, ale na kilka dni muszą wystarczyć.
-
To powinna być dźwigienka do przełączania sposobu zmiany przerzutek z tyłu - płynnego i skokowego. Ale pewnie u Ciebie nie działa. Mam taką w starym Romecie, z roku ok. 1992 r.
Nie wiem dlaczego, ale nie mogłem trafić na forum... coś się porobiło w necie, że link w Ulubionych nie działał.
Tak, dokładnie to jest to o czym mówisz. Teraz jak jeździłem, to ożyła :D działa jak opisujesz.
Dzięki :)
-
Chciałbym zakupić rower Crossowy. Nie jestem znawcą w tym temacie, do dzisiaj jeżdżę na starym rowerze od komunii :) Na ten cel przeznaczyłem ok. 1500 zł. Po przejrzeniu internetu, moją uwagę zwróciły 2 modele:
Unibike Crossfire GTS: http://www.unibike.pl/crossfiregts.html oraz
Kross Evado 2.0: http://www.kross.pl/pl/2012/evado-2-0
Jeśli ktoś wie cokolwiek o tych modelach to proszę o opinię. To są moje wstępne typy, nie muszą być to te konkretne firmy i modele.
Rower ma służyć gównie do jazdy po asfalcie i lekkich terenach typu droga polna, ewentualnie czasami jakieś ścieżki w lesie.
-
Vow !
Rowerek piękny.
O pedałów się nie martw, lepiej zdejmij dzwonek bo robisz "wiochę"
;D
Co to za amor jest ?
Jakie posiada nastawy tłumienia ?
Pozdrawiam !
-
Zdjąć dzwonek??? A czym będziesz trąbił na pieszych na ścieżce rowerowej (nagminne)?
-
Tak tylko dodam, że zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z 31.12.2002 w sprawie warunków technicznych pojazdów oraz ich niezbędnego wyposażenia artykuł 53, ustęp 1, punkt 4: Rower powinien być wyposażony: "w dzwonek lub inny sygnał ostrzegawczy o nieprzeraźliwym dźwięku". Więc wiocha, nie wiocha, jak ktoś jest praworządny, to dzwonek powinien mieć.
-
Unibike Crossfire GTS: http://www.unibike.pl/crossfiregts.html oraz
Kross Evado 2.0: http://www.kross.pl/pl/2012/evado-2-0
Z tych dwóch przynajmniej na pierwszy rzut oka Kross ma gorszy osprzęt (Tourney < Acera < Alivio). Do tego hamulce tarczowe, które w takim rowerze nie mają praktycznie zalet, za to lubią sprawiać problemy przy regulacji. Za to Kross ma większą sieć serwisową gdybyś chciał coś robić na gwarancji.
-
Te tarczówki w tym Evado są mechaniczne, czyli na linkę, zdecydowanie sobie odpuść to rozwiązanie. Jeżeli Ci się nie spieszy, to możesz coś upolować na Alledrogo, czasami zdarzają się perełki za takie pieniądze. ;)
-
A czym będziesz trąbił na pieszych na ścieżce rowerowej
U Vowthyna nie ma ścieżek rowerowych :evil:
-
A czym będziesz trąbił na pieszych na ścieżce rowerowej?
TYM (http://www.airzound.pl/)
I nikt Cię nigdy już nie posądzi o "wiochę".
-
A co jest nie tak ze zwykłym dzwonkiem? O_o
-
Wszyscy je mają? A rowerzyści to przecież gadżeciaże; a do tego musza się uzbroić jak mogą aby przetrwać na polu bitwy jakim są polskie drogi? Bo przecież większośc kierowców nie widzi i niedosłyszy, bo badania przechodzili ileś-tam-dziesięcioleci temu, a od tego czasu nikt im nie sprawdzał połaczeń między organami wzroku/słuchu a mózgownicą? Czy też w ogóle posiadanie tej ostatniej? ;)
A tak serio: nic. Ja mam dwa (na różnych rowerach). Ale jak komuś się nie podoba czy nie wystarczy, to jest alternatywa. Niezgodna z przepisami (choć trzeba sięgnąć bardzo głęboko żeby tego dowieść), ale skuteczna.
P.S. Odnośnie tej "niezgodności": przepisy mówią, że rower musi być wyposażony w "co najmniej jeden cośtam o nieprzeraźliwym dźwięku". Nie mówią jednak, że nie można mieć drugiego sygnału o dźwięku jak najbardziej przeraźliwym. I cała "niezgodność" leci w krzaki.
-
Nie mówią jednak, że nie można mieć drugiego sygnału o dźwięku jak najbardziej przeraźliwym.
ROTFL.
-
Rower już spedalony jak należy, po doposażeniu w niezbędne akcesoria, customizacji kokpitu "pod woźnicę" i stosownym brudzingu terenowym :-)
(http://img843.imageshack.us/img843/9379/rower005.th.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/843/rower005.jpg/) (http://img339.imageshack.us/img339/7271/rowerxn.th.jpg) (http://imageshack.us/photo/my-images/339/rowerxn.jpg/)
Dzwonek zniknął, ale nie z powodu "wiochy" bynajmniej. Po prostu do transportu samolotem zdemontowałem kierownicę i zdjąłem wszystko co się na niej znajdowało, dzwonek mi się zawieruszył gdzieś przy rozpakowywaniu bagażu i do tej pory go nie znalazłem, jak na niego trafię, to zamontuję z powrotem, bo chociaż faktycznie ścieżek rowerowych w mojej okolicy nie uświadczy, to jednak jakaś forma wczesnego ostrzegania od czasu do czasu się przydaje. Ten airzound to w sumie ciekawa opcja, ale jak dla mnie stanowczo za dużo miejsca zajmuje i pewnie waży też odpowiednio. Do tego konieczność napełniania, nieee, za dużo zachodu.
Szelma amortyzator to Manitou Minute Expert 100mm: http://www.manitoumtb.com/index.php?page=fork&fork=Minute&discipline=all
Pierwsze ~200km przejechane, i już widzę, że kupno górala to była dobra decyzja. Ponad 30 lat mieszkam w tej okolicy i pojęcia nie miałem, że tak blisko są takie ciekawe miejsca do odwiedzenia :-)
-
Jeszcze taka zajawka, z innej zupełnie bajki, ale pobudza wyobraźnię: http://wherethetrailends.com/#
-
Mega, aż się chce kupić rower :D
-
Jeżeli chodzi o rower to kupilem sobie ostatnio paratrooper (http://www.paratrooper.pl/)
Jakby kto chciał jakieś szczegółowe zdjęcia lub inne informacje co do mojego egzemplarza to służę.
Rower przysłali w paczce starannie zapakowany, bez najmniejszego śladu zadrapania, jest rzeczywiście solidnie wykonany, tylko że nadaje się do jazdy dla przyjemności, w weekendy, gdzieś na dalekie trasy ale na miasto na codzień odpada.
Na codzień służy mi składak ze starych części, które się sprawdziły, i to w takim stanie że spokojnie mogę zostawiać rower gdziebądź.
Teraz moje przemyślenia wynikające z mojego doświadczenia:
1) Ogólnie to w rowerach ważną sprawą jest aby jak tylko drobny luz gdzieś się wyczuje to od razu naprawiać bo potem trzeba coraz więcej rzeczy naprawiać.
2) Nie można dopuścić nigdy do sytuacji aby pojechać na próżnej dętce bo potem będą wypadać szprychy i odkształci się koło.
2b) Próbowałem jeszcze takiego rozwiązania: zakładałem dwie opony, jedną na drugą dla uzyskania nieprzebijalności ale nie jestem do końca pewien czy od tego nie centuruje się koło, musiałby się jeszcze ktoś wypowiedzieć w tym temacie.
3) Ważną rzeczą jest także rozpoznanie geodezji terenu aby wykorzystać spadki i wzniesienia, tak aby jechać pod górę bez hamowania po to aby nie zużywać hamulców, które przecież kosztują, a przy zjeżdzaniu z wzniesienia skutecznie hamować zjeżdzając z krawędzi jezdni czy chodnika na trawnik.
4) Do jazdy w zimie najlepiej ubrać się w wojskową parkę z kapturem.
-
3) Ważną rzeczą jest także rozpoznanie geodezji terenu aby wykorzystać spadki i wzniesienia, tak aby jechać pod górę bez hamowania po to aby nie zużywać hamulców, które przecież kosztują, a przy zjeżdzaniu z wzniesienia skutecznie hamować zjeżdzając z krawędzi jezdni czy chodnika na trawnik.
Najważniejsze żeby jadąc pod górę nie hamować - leżę i płaczę.
Sorki za złośliwość ale generalnie to co napisałeś to jakieś bzdury - wskazałem tylko największą.
BTW Rower nawet fajny, ale maksymalnie przepłacony. Dla miłośnika militariów pewnie ma jakąś wartość, ale dla rowerzysty (sportowca-amatora) szkoda kasy.
Pozdrawiam - idę "rozpoznać geodezję terenu" na moim dojeździe do pracy żeby zbytnio nie hamować.
-
Jeżeli chodzi o rower to kupilem sobie ostatnio paratrooper (http://www.paratrooper.pl/)
Jakby kto chciał jakieś szczegółowe zdjęcia lub inne informacje co do mojego egzemplarza to służę.
Rower przysłali w paczce starannie zapakowany, bez najmniejszego śladu zadrapania, jest rzeczywiście solidnie wykonany, tylko że nadaje się do jazdy dla przyjemności, w weekendy, gdzieś na dalekie trasy ale na miasto na codzień odpada.
Na codzień służy mi składak ze starych części, które się sprawdziły, i to w takim stanie że spokojnie mogę zostawiać rower gdziebądź.
Teraz moje przemyślenia wynikające z mojego doświadczenia:
1) Ogólnie to w rowerach ważną sprawą jest aby jak tylko drobny luz gdzieś się wyczuje to od razu naprawiać bo potem trzeba coraz więcej rzeczy naprawiać.
2) Nie można dopuścić nigdy do sytuacji aby pojechać na próżnej dętce bo potem będą wypadać szprychy i odkształci się koło.
2b) Próbowałem jeszcze takiego rozwiązania: zakładałem dwie opony, jedną na drugą dla uzyskania nieprzebijalności ale nie jestem do końca pewien czy od tego nie centuruje się koło, musiałby się jeszcze ktoś wypowiedzieć w tym temacie.
3) Ważną rzeczą jest także rozpoznanie geodezji terenu aby wykorzystać spadki i wzniesienia, tak aby jechać pod górę bez hamowania po to aby nie zużywać hamulców, które przecież kosztują, a przy zjeżdzaniu z wzniesienia skutecznie hamować zjeżdzając z krawędzi jezdni czy chodnika na trawnik.
4) Do jazdy w zimie najlepiej ubrać się w wojskową parkę z kapturem.
Ja rozumiem, że są wakacje i co niektórzy mają wolne, ale żeby o 8 rano być w takim stanie...?
-
Właśnie wróciłem z 36km wycieczki po angielskich bezdrożach. Jechałem sobie przez łąki i pola i nagle słyszę samolot nad głową. Podnoszę wzrok a tam ... Dakota w malowaniu D-Day! Piękny widok :).
-
To ciesz się, że nie jakiegoś mieczysława, który mógł Ci z rycerskim pozdrowieniem posłać kilka kulek.
-
W "kąciku motoryzacyjnym" są od czasu do czasu prezentowani różnego rodzaju debile za kółkiem, niech Pogadanki nie będą gorsze - http://www.youtube.com/watch?v=pO5jGeAOiEc&feature=player_embedded (http://www.youtube.com/watch?v=pO5jGeAOiEc&feature=player_embedded).
-
Kretyn ale proszę nie mylić tego gościa z normalnym człowiekiem jadącym na rowerze. Wystarczy podejrzeć inne jego filmy albo poczytać komentarze.
-
Jest ostatnio jakaś nagonka na rowerzystów. Zaczęli się wychylać, upominać o ścieżki, to nagle jest milion statystyk i przykładów, że to oni jeżdżą niebezpiecznie i powodują wypadki. Szkoda, że nikt nie robi nagonki na kierowców i motocyklistów (tak jak wiem, kilka osób tutaj zapyla na motorze, ale poważnie, debili na ścigaczach nie brakuje, a raczej nie jadą po mieście 50kph).
Jasne, wszędzie zdarzają się idioci, no ale do jasnej! Ilu mamy pijanych kierowców na drogach i to jeszcze takich co się z tym nie kryją (widziałem kiedyś jak koleś jadąc o 6 rano, bardzo nieprzepisowo, wydarł japę przez szybę i wywalił puszkę po piwie)? Do tego panowie "jeżdżący dynamicznie", co im się bardzo spieszy i wszyscy im przeszkadzają, w końcu miejsce w korku przy następnych światłach samo się nie zajmie. Albo nierozgarnięci marzyciele, co zapominają, że jak już jest się na jakiejś osiedlowej drodze, to kierunkowskazy też są wymagane.
Myślę, że nie ma co takich rzeczy linkować i dodawać im "odwiedzeń".
Shaitan, nie 36 km a 22,5-milowej wycieczki. Musiałem się przyczepić, bo mnie zazdrość zżera. :)
-
Żeby nie było wątpliwości - sam jestem rowerzystą (co prawda od miejskiej dżungli zdecydowanie wolę górski szlak, ale tam też trzeba się umieć zachować) i ten link to nie ma być żadna nagonka na rowerzystów, tylko ciekawostka przyrodnicza w postaci dwóch debili robiących złą renomę wszystkim pozostałym, porządnym rowerzystom.
Dla mnie debil to debil, niezależnie od tego czy samochodem bawi się na drodze w slalom gigant, czy motocyklem usiłuje na drodze publicznej osiągnąć pierwszą prędkość kosmiczną, czy rowerem po nocy jedzie bez świateł środkiem drogi.
-
Tak oczywiście, odnosiłem się do tego, że w mediach sporo ostatnio jest mowy o tych "debilach" i daje się im nalepkę "rowerzystów", tworząc w taki sposób obraz ogółu (mocno nieprawdziwy). Jak już media chcą się wyżywać, to mogliby zrobić coś z pożytkiem i wziąć się za hipsterów.
-
Shaitan, nie 36 km a 22,5-milowej wycieczki. Musiałem się przyczepić, bo mnie zazdrość zżera. :)
Nie mogę się przestawić na imperialne jednostki. Szybciej angole przestawią się w całości na metryczny system :). Zresztą ta trasa była w tutejszym magazynie "mbr" i jej długość podana była właśnie w km, mile były w nawiasie. Cywilizują się powoli :).
-
http://www.redbull.com/en/bike/films/1331576198989/where-the-trail-ends
Może kogoś zainteresuje, pełna wersja dostępna do obejrzenia chyba tylko dzisiaj za free. Z całą pewnością ten film przysporzy kilku pacjentów na ostrym dyżurze :-)
-
Wasz Kusch na pudle, 3 miejsce w Mistrzostwach Śląska Amatorów w Kolarstwie Górskim Family Cup :woot:
(https://scontent-a-fra.xx.fbcdn.net/hphotos-xpf1/t1.0-9/10426822_1462535107318185_8770936839029004542_n.jpg)
-
Gratulację! :). Rower ma to do siebie, że ciężko się kieruje i strzela jednocześnie ;).
-
Łeee, szacun!
-
Ale jako jedyny podnosi puchar! Tamci juz nie chca pic... ;)!
-
Gratulację! :). Rower ma to do siebie, że ciężko się kieruje i strzela jednocześnie ;).
Dokładnie, jak widać na zdjęciu, tej dwójce się udało, paskudnie zygzakowali na trasie :021:
-
Dlatego MG zawsze był montowany na koszu :D ;).
-
A nie dało rady "konwencjonalnie"? Pompką między szprychy? ;)
-
Nowy klip Danny'ego. Zastanawiam się w jakiej scenerii będzie następny. Nie zdziwiłbym się gdyby jeździł np po skrzydle 747 oczywiście w locie, stawiam, że dałby radę z jego skillem (nie tylko tym z nazwiska) :-))
https://www.youtube.com/watch?v=xQ_IQS3VKjA
Jeśli ktoś jeszcze nie widział, to polecam również Epequѐn: https://www.youtube.com/watch?v=PiF5HHkHvX0
-
Szukam roweru na co dzień.
Takie wymagania:
- prosta kierownica (czyli siedzi się tak trochę pochylonym)
- jak da radę to nie całkowicie wąskie siodełko
- koła 28 cali
- typ rower z tego co patrzyłem to krossowy
- opony takie raczej na asfalt i po ubitym piasku jak się jedzie po parku albo lesie
- amortyzator z przodu
- ilość biegów obojętna, to samo typ hamulców
- waga jak najmniejsza
- cena tak około 1600 zł
Firma raczej obojętna tak samo czy damka czy męski choć wolałbym męski.
Nie wiem jaki rozmiar ramy ? Mam 175 cm wzrostu.
Jak możecie coś doradzić to chętnie przeczytam.
-
Czy będę czuł różnicę pomiędzy takim za 1500 zł a takim ?
http://4sport.sklep.pl/rower-kellys-cliff-10-2015.html
-
..tak samo czy damka czy męski choć wolałbym męski.
Serio jest Ci to obojętne? :D
A wracając do pytania to ciężko powiedzieć czy odczujesz jakąś różnicę, ta różnica w cenie wynika z wyposażenia.
Miałem Ci proponować właśnie Cliff 50
http://sport-bike.eu/crossowe/rower-crossowy-kellys-cliff-50-czarny-2015?sort=p.price&order=ASC (http://sport-bike.eu/crossowe/rower-crossowy-kellys-cliff-50-czarny-2015?sort=p.price&order=ASC)
Za taką kasę wydaje się być optymalnym wyborem. Różnice w stosunku do tego niższego modelu który podlinkowałeś to przede wszystkim ilość przełożeń, inny widelec (blokowany), przerzutki, manetki, kaseta i regulowany mostek kierownicy. Co z tego wynika w praktyce? Blokowany widelec to mniejsza utrata energii na podjazdach. Więcej przełożeń = więcej możliwości doboru tego odpowiedniego w danej sytuacji. Kaseta i przerzutki z wyższej półki sugerują większą wytrzymałość. Regulowany mostek kierownicy pozwala lepiej ustawić rower "pod siebie"
A czy z tego wszystkiego skorzystasz... nie wiem ;)
-
Korzystam z roweru marki Merida, kupionego w 2003 roku za ~ 750 zł jako środka komunikacji po mieście. Szacuję roczny przebieg na ~ 400-500 km. Jedyne awarie to kilkukrotnie przebita dętka (czemu ludzie tłuką butelki akurat na ścieżkach rowerowych???). Rok temu zrobiłem własnoręcznie przegląd wszystkich łożysk i elementów ruchomych. Musiałem wymienić jeden z wianuszków w suporcie - koszt 1.5zł. Reszta po umyciu i nasmarowaniu posłuży spokojnie następne 10 lat. Po co to piszę? Każdemu planującemu wykorzystywać rower w podobnych celach proponuję zakup za max 1000 zł. Do tego jakieś oświetlenie na przód i tył oraz porządne zamknięcie. Na pewno wystarczy na długie lata.
-
(czemu ludzie tłuką butelki akurat na ścieżkach rowerowych???)
Bo na trawniku się nie tłuką a pod nogi (czyli na chodnik) sobie nie rzuci. Czasem tłuką też na ulicach, ale te sprząta "miasto". Ścieżki rowerowe też w sumie powinno, ale jak z tym jest przekonujemy się każdej zimy.
-
Jakiś czas kupiłem rower za ok. 700 zł i służy do dziś - przebieg ok. 3500 km, z czego większość w lecie trasy np. z Utrechtu do Amsterdamu i z powrotem.
Do tej pory prócz przeglądu i wymiany łańcucha wraz z linkami hamulcowymi nic wielkiego nie robiłem. O dziwo nawet dętka jest cała :D
Tak więc popieram zdanie kolegów, jeśli to nie jest rower na jakieś epickie wojaże w terenie to nie ma sensu dużo wydawać - najważniejsze moim zdaniem by był lekki oraz miał dobre przerzutki. Z takimi wymaganiami spokojnie będzie pasować niemal każdy rower w okolicach 1000 zł.
-
Kwadrat najlepiej będzie jak pójdziesz do dobrego sklepu i organoleptycznie obadasz sobie rowery które Cię interesują, poniżej 1000zł i powyżej tej kwoty. To co piszą chłopaki to prawda, przy używaniu roweru "od święta" albo na co dzień na krótkich dystansach, dobry (markowy) rower poniżej tysiaka na pewno się sprawdzi. Kwestia jak i ile chcesz jeździć. Ja mam inne podejście do tematu bo swego czasu robiłem 3-4 tys kilometrów w sezonie. Jak jedziesz trasę 100-150km to sprzęt ma już znaczenie. Precyzja działania mechanizmów, opory toczenia, awaryjność, wygoda... to wszystko jest ważne. Jednak jak planujesz tylko przemieszczać się z punktu A do punktu B, albo rekreacyjnie pojeździć przez weekend, to chyba warto te dodatkowe parę stów przeznaczyć na dobry kask czy inne potrzebniejsze tematy.
-
Nie chciałem swoją opinią wywoływać kolejnej burzy. Ot takie refleksje dziadka, który traktuje rower stricte użytkowo. Tak jak piszą koledzy - ważny jest planowany sposób użytkowania. Przy wypadach w prawdziwy teren na pewno zaowocuje sprzęt droższy, z osprzętem z wyższej półki.
Tańszy rower używany w mieście ma jeszcze jedną zaletę - mniej kusi złodzieja.
Na koniec sprostowanie - moja koza jest firmy Author.
-
Kelso spokojnie, żadnej burzy nie wywołałeś ;)
Wręcz przeciwnie, pokazałeś zdrowe podejście do tematu osoby o normalnych potrzebach i ja się z tym zgadzam. Ja mam trochę inne podejście bo rower traktuję jako narzędzie treningowe, chociaż sam też długo jeździłem na sprzęcie z niskiej półki cenowej i jakoś nigdy bardzo nie narzekałem. Zdarzały się jakieś mniejsze lub większe awarie bo coś nie wytrzymywało, ale trzeba było na to wziąć zawsze poprawkę że to nie był rower stworzony do takiej jazdy. To jest tak jak ze wszystkim, wchodzimy na wyższy poziom to nagle zaczyna nam czegoś brakować albo coś nie działa tak jak by się chciało, dlatego szukamy lepszego sprzętu. Większość z nas tutaj zaczynała od najprostszego joya, teraz pewnie każdy ma jakiś HOTAS z niższej czy wyższej półki.
Z drugiej strony gdy posiada się zasobny portfel, to nie ma chyba nic złego w tym żeby pokusić się od razu na zakup grata z wyższej półki. Zawsze to będzie jakaś korzyść w trwałości, czy w komforcie użytkowania.
Jak wcześniej wspomniałem, czasami może lepiej te parę stów zaoszczędzić i zainwestować chociażby w dobry kask i rękawiczki. Dzisiaj już sobie nie wyobrażam jazdy po mieście czy w ruchu drogowym, bez styropianowego pudełka na głowie ;)
-
Jeśli rower będzie służył do jeżdżenia po mieście, stał pod sklepem, pracą itd. to mniejsza cena to też mniejszy stres. Ja do miasta kupiłem sobie Treka za 1250zł i jak najbardziej mi starcza, a wręcz z perspektywy czasu pewnie wybrałbym coś tańszego.
-
Chciałbym się pochwalić na jaki sprzęt dostaliśmy dofinansowanie :). Jak wiecie mam niepełnosprawnego brata, który porusza się na wózku inwalidzkim. Rower, dla niego to coś nieosiągalnego.... Do tej pory :D. A tu sprzęt który mamy:
(http://www.cyclorama.net/images/productImages/img308-full.jpg)
(http://www.mspdion.org.pl/upload/upload/Zdj%C4%99cia/Sport%20KKN/10.%20rowerowy%20weekend/ZDJECIE%20NR%204.JPG)
Dlaczego o tym piszę. Bo jest to coś niesamowitego, to że mogę z bratem śmigać rowerem :). I pomyślałem, że może macie w śród swoich znajomych, rodziny. Osoby które nie wiedzą że istnieje tego typu sprzęt a chętnie by skorzystały. W swojej okolicy robimy wrażenie 8). Bo ludzie nie wiedzą, że coś takiego istnieje.
Rower do Draisin Plus. Jest to rodzaj rikszy, ale z przodu jest odpinany wózek inwalidzki. Jadąc rowerem można np. zatrzymać się przy sklepie, odpiąć wózek i wejść do sklepu pchając ten wózek. Potem wracamy przypinamy go i jedziemy w dalszą drogę :). Ja wybrałem rower ze wspomaganiem, bez miał bym problemy. Mieszkam w takiej okolicy, że pod niektóre górki miałbym problem, podjechać z bratem.
A tu strona producenta: http://www.draisin.pl/produkty/pojazdy-wieloosobowe/draisin-plus/
O cenie nie będę pisał bo tez robi wrażenie ;). Ale jak pisałem wcześniej, można starać się o dofinansowanie z PCPR. Mi się udało :).
-
Wygląda całkiem nieźle ale najfajniejsze jest to, że będziesz mógł brata tym wozić. Aczkolwiek współczuję Ci nieco pedałowania, bo to inna waga zestawu :D.
-
E tam, kwestia przełożenia. Poza tym...
Ja wybrałem rower ze wspomaganiem, bez miał bym problemy. Mieszkam w takiej okolicy, że pod niektóre górki miałbym problem, podjechać z bratem.
czyli temat "zabezpieczony". :)
Gratulacje, i miłej zabawy!
-
No fakt ale mimo wszystko bateria się kiedyś wyczerpie :021:
Dla mnie istotniejsze w tym poście było to, że wyciągnie brata z czterech ścian i wypuszczą się na wycieczkę.
-
Gratulacje Toffik ;) Ja tu widzę masę korzyści dla was obydwu. Nie dość że przyjemnie spędzicie czas, to przy tej wadze zestawu masz szansę naprawdę poprawić kondycję :) Fakt że jest wspomaganie ale możesz podejść do tematu na sportowo :)
-
Super sprawa! Rower to mój ulubiony środek transportu po mieście i na wyprawy w promieniu 60 km. Nic się z tym nie równa. Fajnie, że i brat będzie mógł poczuć tę swobodę. A takie wyprawy z bratem będą epickie - gwarantuję! ;)
-
Dzięki chłopaki za gratulacje i słowa wsparcia :). Powiem tak, jest czym kręcić. Razem rower, brat i ja to około 200kg :D. Bateria, przy oszczędnym jej wykorzystaniu, pozwala na przejechanie około 40km. W okolicy mamy trochę ścieżek rowerowych, stawy, więc jest gdzie śmigać. No i ten wiatr we włosach, jak się pędzi z górki :D. Bezcenne.
Rower, nie był jakoś specjalnie lubianym prze ze mnie środkiem transportu. Choć najeździłem się nim, w drodze do i se szkoły. Zawsze wolałem biegać. No i nie ukrywam, że kilka miesięcy temu, wiedząc że możemy mieć ten rower wróciłem do biegania :).
O i pokażę Wam jeszcze co wykombinowałem, żeby aktywnie spróbować spędzać czas biegnąc z bratem ;). Tylko zawaliłem sprawę, bo za bardzo dociągałem zacisk no i czekam na nową część. Jestem ciekaw jak to się sprawi w biegu:
http://www.partner-med.pl/produkty/kolo-freewheel/kolo-freewheel-cana-2-10000-zl
P.S. Przepraszam za taki trochę odlot od roweru ;)
-
Razem rower, brat i ja to około 200kg :D.
No pacz pan, rower i ja to prawie 200kg bez dodatkowych wózków i braci... :P
O i pokażę Wam jeszcze co wykombinowałem, żeby aktywnie spróbować spędzać czas biegnąc z bratem ;). Tylko zawaliłem sprawę, bo za bardzo dociągałem zacisk no i czekam na nową część. Jestem ciekaw jak to się sprawi w biegu:
http://www.partner-med.pl/produkty/kolo-freewheel/kolo-freewheel-cana-2-10000-zl\
W wózkach dziecięcych do biegania przednie koło jest zablokowane - nie skręca się. I jest po temu dobry powód: przy szybszym biegu minimalny skręt powoduje że wózek "ucieka" w bok i się przewraca (zwykle razem z biegaczem). Wiem co mówię, boli do dzisiaj jak sobie przypomnę. Usztywnione koło stabilizuje układ i zabezpiecza przed takimi niespodziankami.
-
W tym kole Miron, jest coś w rodzaju "wyczuwalnego centrowania". Z tym kołem, to raczej spokojnie będę chciał zacząć. Bo może się okazać, że do biegu się raczej ono nie nadaje. A tylko do spaceru, w gorszych warunkach terenowych. Dzięki za ostrzeżenie :).
-
No pacz pan, rower i ja to prawie 200kg bez dodatkowych wózków i braci... :P
Zgadza się Miron, tylko zauważ subtelną różnicę. Ty sam balansujesz tylko własnym ciałem, masz inną pozycję za kierownicą i środek ciężkości w innym punkcie. Na pewno próbowałeś choć raz podjechać pod górkę z pasażerem na kierownicy, więc wiesz jaka to przyjemność :) Tofik ma znacznie trudniej nie tylko ze względu na wagę całego zestawu. Miałem kiedyś okazję przejechać się rikszą i wiem że nie jest to taka sama jazda jak rowerem solo.
-
Zgadza się Miron, tylko zauważ subtelną różnicę. Ty sam balansujesz tylko własnym ciałem...
A Tofik nie balansuje bo ma trzy koła i nie musi. Nie po to umieściłem na końcu zdania mordkę z ozorem żeby ktoś mi wykład z fizyki jazdy rowerem fundował :P
-
Panowie, taka sprawa - czy korzystacie z jakiejś nawigacji głosowej na rower, bazującej na Androidzie? Chciałbym mieć możliwość wgrania swojej trasy np. z GPSies i późniejszej obróbki (dodania waypointów do komunikatów głosowych). Docelowo chodzi o to, by jadąc na rowerze po lesie przed zakrętem otrzymać sygnał "skręć w lewo" itp. Da się coś takiego czymś osiągnąć?
Tak mi wyszło, że Locus Maps chyba coś takiego ma, ale w wersji płatnej.
Pomożecie?
Oczywiście można kupić jakiś zaawansowany komputerek rowerowy typu Sigma Rox czy jakieś Garminy, ale tak na prawdę całą ta masa informacji nie bardzo jest mi na ten moment potrzebna. Chodzi po prostu o to by móc planować wypady w nieznanym terenie i jechać bez zatrzymywania się i analizowania mapy, ekranu telefonu itp.
-
Wydaje mi się, że coś takiego jest do uzyskania na OsmAnd. Za darmo jest pełna funkcjonalność ale tylko 10 razy można ściągnąć mapy z poziomu aplikacji - do sprawdzenia czy się nada w zupełności wystarczy. Ma powiadomienia głosowe konfigurowalne i można mieć różne ustawienia na samochód/rower/pieszo. Mapy są z Open Street Maps - jak czegoś brakuje to można samemu dodać ;-)
Wysłane z mojego HUAWEI GRA-L09 przy użyciu Tapatalka
-
Dzięki za sugestię. OsmAnd sprawdziłem i zupełnie się w nim nie mogłem odnaleźć. Może kiedyś zrobię drugie podejście.
Kupiłem w końcu Locus Maps Pro. 32 PLN to nie majątek, a wersja darmowa zrobiła na mnie super pozytywne wrażenie.
Teraz mam to o co mi chodziło. Mogę sobie zaplanować trasę (w tym wgrać ślad GPX) i załączyć nawigację głosową. Jest nawet opcja nawigacji w trybie offline z wcześniejszym pobraniem mapy. Dodatkowo aplikacja daje możliwość ustalenia sygnału dźwiękowego gdy zboczymy z wyznaczonej ścieżki (można ustawić jakie odchylenie jest dopuszczalne i czy w takiej sytuacji ma dostosować trasę tak abyśmy wrócili na zaplanowaną ścieżkę). Tak więc super. Polecam. :)
PS. Dziwne, że Google Maps nie ma takiej opcji. Niby można zaplanować trasę w trybie Moje Mapy, ale nie można potem włączyć nawigacji wzdłuż trasy.
-
Chłopaki wiecie może gdzie uderzyć żeby zbudować taką ramę?
Może macie namiary na jakiegoś "producenta" takich wynalazków. Chciałbym się zorientować czy stać mnie na takie rozwiązanie.
(http://www.next-film.pl/files/cache/5231bfa4da618a2f52bb9bbb87f863b5.jpg)
-
Hey.
Pierwszy wynik od wujka googla :
http://www.bikemielec.com/na_zamowienie.php
Wysłać maila możesz zawsze, pytanie czy będą zainteresowani oraz w razie "na tak" na ile wycenią coś takiego.
Ramm.
-
Dzięki Rammjager za namiar.
-
Cześć. Poszukuje nietypowej opony do roweru rozmiar 57-456 Kenda. Ale może być też inny producent. Macie może namiar na sklep mający takie oponki. Może być innego producenta.