Forum Miłośników Symulatorów Lotniczych
Lotnisko => Współczesne lotnictwo wojskowe => Wątek zaczęty przez: Miron w Listopada 01, 2011, 17:29:31
-
Nie wojskowe, ale za to nasze:
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103085,10571308,Awaryjne_ladowanie_Boeinga_na_Okeciu__Rozmowa_z_wieza_.html?mid=51
-
Lepiej nie włączajcie TV. Brandzlowanie i szopka jest niemal podobna do smoleńskiej, tyle że na szczęście bez ofiar.
-
Lepiej nie włączajcie TV. Brandzlowanie i szopka jest niemal podobna do smoleńskiej, tyle że na szczęście bez ofiar.
No to się mediom "udało" - inaczej przez cały dzień pokazywaliby nudne jak flaki z olejem ujęcia z cmentarzy ... a tak mają o czym gadać i zapełniać ileśtam całodobowych programów informacyjnych.
A swoją drogą załoga posadziła ten samolot bardzo zgrabnie. :023:
-
Za to zapis z (zdaje się) TVP Info był o tyle zabawny, że pokazano lądowanie, ale samolot "zaparkował" za górką i widać było tylko ogon stojącej maszyny. Gdyby wybuchła, to kamerzystę wywalili by z pracy...
-
Przykre, że niby eksperci również nakręcają tą szopkę w mediach sugerując, że lądowanie bez podwozia (w dobrej pogodzie i na przygotowanym, dobrze wyposażonym lotnisku) to arcytrudny manewr. Trudny to może by był, gdyby instalacja awaryjna (oby PKBWL sprawnie wyjaśniła sprawę) zupełnie zawiodła i również klapy by nie wyszły. Takie lądowanie jak to dzisiejsze to rzecz jasna sytuacja bardzo rzadka "w realu", ale jednak rutynowo ćwiczona w symulatorach. Gratulując pilotowi Wronie i ciesząc się z faktu, że wszyscy są cali i zdrowi, trzeba jednak zachować pewien umiar i nie robić z tego drugiego cudu nad Hudson.
-
To operatorzy i realizatorzy TVN będą mieć nieprzyjemności- w momencie lądowania pokazywali na wizji... Aleję Krakowską :002:
Odnośnie lądowania mam pewne pytanie- w momencie gdy maszyna już się zatrzymała z prawego silnika poszedł dym (kilka-kilkanaście sekund). Zastanawiam się czy piloci pociągnęli w takim razie za fajerłapki... na razie z Youtube filmy są usuwane przez roszczenia telewizji, może potem uda mi się znaleźć to ujęcie (bo na razie tylko jedna kamera to sfilmowała w sposób taki że ten dym wyraźnie widać).
EDIT: tutaj widać jak mocno przykopciło: http://lotnictwo.net.pl/gallery_foto_view.php?id=38440
-
...że lądowanie bez podwozia (w dobrej pogodzie i na przygotowanym, dobrze wyposażonym lotnisku) to arcytrudny manewr...
A łatwy? Tak tylko pytam, bo nigdy nie lądowałem bez podwozia ale dwa razy wypuszczałem awaryjnie i... nieważne.
Ajzik, wypowiadając się w ten sposób stajesz się jednym z tych których ganisz. Przykro to pisać, ale sam się prosisz.
Co do szopki, to pełna zgoda, ale z drugiej strony dzisiaj byłem świadkiem wielu innych "szopek", jednak zupełnie nie jest to związane z tematem.
-
Łatwy - pewnie nie. Choć na klapkach i ze sprawnymi silnikami, na przygotowanym lotnisku i w dobrej pogodzie nie jest to zadanie porównywalne z lądowaniem w rzece Hudson. Moim skromnym zdaniem. I takie lądowanie jak dziś jest elementem szkolenia symulatorowego. To tyle. Przy czym jeśli chcesz Toyo żeby lądowanie z dziś miało być polskim cudem nad Hudson - nie ma sprawy. Niech tak będzie.
Ps. Przywykłem do tego, że mnie kopiesz po kostkach od pewnego czasu. Tak więc spoko.
-
Gratulacje dla kpt Wrony! Opanowanie, umiejętności i fachowość. Może przełamał złą passę wypadków lotniczych w Polsce? Gratulacje!
Co do mediów- jak zwykle to samo, ale profesjonalizm jest tego warty - pozytywnych emocji nigdy dość
-
Przykre, że niby eksperci również nakręcają tą szopkę w mediach ...
W końcu pracownicy mediów to też ludzie i muszą z czegoś żyć, trafił się niespodziewanie ciekawy temat (w nudnym z reguły dniu) to go eksploatują, aż do bólu ... i co w tym dziwnego - taką mają robotę (to "ich chleb"), a jak ktoś chce "łykać" to wszystko co serwują to już jego problem. Mediów nie trzeba "nakręcać", to samonakręcający się mechanizm - i chyba to nic dziwnego, to tak jak dostać niespodziewanie dobre zlecenie na robotę w każdej innej firmie, kto by tego nie wykorzystał?
Takie lądowanie jak to dzisiejsze to rzecz jasna sytuacja bardzo rzadka "w realu", ale jednak rutynowo ćwiczona w symulatorach.
To, że takie manewry się ćwiczy to jedno, a to że gościowi to wyszło praktycznie perfekcyjnie to drugie - określanie tego cudem to oczywista przesada, ale z drugiej strony gość wykonał swoją robotę perfekcyjnie. Zrobił w praktyce to co inni tylko ćwiczą "tylko" w symulatorach - niewątpliwie jest to jeden z przypadków, o którym będzie się mówiło nie tylko w mediach, ale i na fachowych szkoleniach lotniczych. W końcu wielu ludzi, w wielu różnych dziedzinach działalności ćwiczy różne "sytuacje awaryjne", ale niewielu (na szczęście) ma okazję sprawdzić je w praktyce.
A propos - takie lądowania jak na Hudson też się ćwiczy w symulatorach (sam bohater wydarzenia o tym wspominał nie raz), a jednak on jest tym jedynym, który to sprawdził w praktyce i zrobił to dobrze. Tak jak kpt. Wrona jest jednym z bardzo niewielu pilotów, którzy w praktyce "sprawdzili" lądowanie bez podwozia na dużej maszynie pasażerskiej, może jedynym który zrobił to na tym typie samolotu.
-
Ale marudzicie Panowie. Dla mnie respect dla pilota i cała ta 'szopka' jest jak najbardziej na miejscu. Pilot sobie na szacunek zasłużył i dobrze, że Go chwalą. W mediach przynajmniej coś pozytywnego się pojawiło. Miła odmiana od codziennych cyrków.
Postawcie się na miejscu jednego z 230 pasażerów.
-
Może takie pytanie lekko oderwane, dlaczego zostały poderwane eFy, a nie MiGi ? Zadecydowały względy 'odległościowe' ?
-
Może takie pytanie lekko oderwane, dlaczego zostały poderwane eFy, a nie MiGi ? Zadecydowały względy 'odległościowe' ?
Po pierwsze mogły być akurat "w dyżurze", a po drugie w grę mogły wpływać też względy długotrwałości utrzymywania się w powietrzu. Ale obstawiam to pierwsze.
-
Ok, dzięki.
Czyli jest teraz tak, że dyżur jest wymienny z innymi jednostkami ? Ostatnie pytanie kończące off :).
-
Przy czym lądowanie na wodzie bez silników to jednak jest cokolwiek trudniejsze do sprawnego przeprowadzenia ... Ale dobra, już nie marudzę, ciesze się, że wszystko się dobrze skończyło i idę wypić zdrowie Pana kapitana Wrony i załogi. Naród chce żeby to był cud, a z narodem się nie wygra.
-
Przy czym lądowanie na wodzie bez silników to jednak jest cokolwiek trudniejsze ...
A ktoś temu przeczy? Nawet w TV tak nie gadają - za to o lądowaniu kpt. Wrony trąbią w USA TV od paru godzin (w zasadzie "na gorąco"), dwie godziny temu kolega z Kalifornii z innego forum się rozpytywał o szczegóły, bo u nich TV się tym też "podnieca" (a i porównania do tego lądowania z Hudson się trafiają ponoć w ich mediach - choć pewnie nie chodzi o skalę trudności).
Czyli jest teraz tak, że dyżur jest wymienny z innymi jednostkami ?
32 BLT z Łasku pełni dyżury od początku 2010, 31 BLT z Krzesin od czerwca 2011, a ponadto w dyżurach są też 23 BLT z Mińska Maz. i 22 BLT z Malborka. Czasy gdy para dyżurna była tylko z Mińska Maz. dawno minęły.
-
Dziękuję Razorblade.
Dodam jeszcze krótko, że ajzikowi pewnie podskórnie chodzi o to, żeby media nie zaczęły kreować wizerunku "polskich, najlepszych na świecie pilotów", a niestety w takie tony to może zmierzać.
Być może Toyo może potwierdzić, jeśli się nie mylę, to tu raczej chodzi o człowieka - oczywiście, cały szereg działań innych ludzi też był niezmiernie istotny, ale ostatecznie, to kapitan pilotuje samolot - tutaj trafiło, jak mniemam, na dobrze wyszkolonego, doświadczonego lotnika o stalowych nerwach.
Kiedyś, po lądowaniu 'szybującego' 767 jego kapitan wypowiadał się mniej więcej tak: możesz trenować, możesz mieć nalatane tysiące godzin, ale nigdy nie wiesz jak się zachowasz w sytuacji krytycznej. Tu trafiło na odpowiednią załogę, na szczęście.
-
To tyle. Przy czym jeśli chcesz Toyo żeby lądowanie z dziś miało być polskim cudem nad Hudson - nie ma sprawy. Niech tak będzie.
No pokaż gdzie to napisałem, no dalej, bo jestem ciekaw, sam zaczynasz odwracać kota ogonem, a później marudzisz, że bolą Cie kostki.
-
A może by tak rzeczywiście posłuchać co mówią media, a nie zganiać na naród? Cały czas słuchałem TVN24 i o żadnym cudzie nikt nic nie mówił. Ton raczej - szczęśliwe lądowanie i precyzyjne posadzenie maszyny. Temat będzie wałkowany przez parę tygodni i zniknie, ale wydaje wydaje mi się, że nie jest tak przelukrowany jak większość.
-
Ajzik - żalisz się na łaskotanie po kostkach deprecjonując jednocześnie doskonałe posadzenie na brzuchu 100 tonowej puszki po coli z prędkością prawie 300 kph... Jak jesteś taki twardy, to nie jęcz o kostkach, kiedy strzał w kolano jest na tym Forum standardowym elementem szkolenia. Nie wiem, jak dokładnie trzeba posadzić takie pudło, żeby utrzymało się w osi pasa do zatrzymania. Jakie przechylenie spowoduje niesymetryczne zahamowanie i ściągnięcie w jedną stronę. Nie wiem jak delikatnie trzeba sadzać B767, żeby zachował się w całości. Wiem jednak, że w przypadku zejścia z pasa i rolowania finał byłby diametralnie inny. Wiem, że pilot wykonał świetny manewr lądowania. Część pasażerów sądziła, że lądowali jednak z wysuniętym podwoziem (!). Piloci mają teraz 230 (+ rodziny) dozgonnie wdzięcznych przyjaciół i jak zwykle - kilku zgorzkniałych specjalistów "eee... nic wielkiego, ja to na symulatorze robię 2 razy w tygodniu". Nawet te rozdymane media nie próbują stawiać znaku równości między wodowaniem na Hudson a lądowaniem bez podwozia, więc nie rób większej sensacji niż te "media" - i tak jak apelowałeś - zachowaj umiar (a sarkazm dla siebie).
Przyczyny awarii mogą okazać się dużo mniej optymistyczne niż sam manewr lądowania, więc cieszmy się skillem pilota, szczęściem kilkuset ludzi i czymś pozytywnym z ekranów TV.
IMHO do tragedii było dużo bliżej niż się nam wydaje, ile w tym szczęścia a ile kunsztu pilota - nie mnie oceniać. Jeśli zdarzenie wykorzystają do "propagandy sukcesu" i udowadniania, że stało się to dzięki rygorystycznemu przestrzeganiu przepisów, harmonogramów, szkoleń itp. - to bardzo dobrze. Lepiej "sukcesy" pokazywać jako dobre przykłady niż uczyć się na błędach. Niech zrobią z pilota herosa - może wpłynie to pozytywnie na "system" w przyszłości.
-
Ja niczego nie deprecjonuję. Jeśli to tak wygląda(ło) - bardzo mi przykro. Pilot zrobił dobrą robotę - do jakiej był wyszkolony. Co prawda, nie uważam dobrego wykonywania roboty za bohaterstwo, ale to szczegół - jeśli ktoś ma się dobrze czuć uznając kapitana Wronę za bohatera narodowego - mnie to nie przeszkadza aż tak bardzo.
Ps. Toyo - stosuję jedynie Twój styl dyskusji tak jak go odbieram. Na kostki się mimo wszystko specjalnie nie żalę - mam dość grube (najwyżej nie będziemy więcej ze sobą rozmawiać - co dla żadnego z nas nie będzie stratą), jedynie stwierdzam fakt.
EOT.
-
ajzik - ale z ciebie kozak... Ciekawi mnie jak byś się czuł siedząc tam w Benku... Zapewne tak: To nic takiego, standard, ćwiczą to przecież - tak ? Już to widzę :121:
Poza tym ile masz na łapie ? Prosiłby się lekki szacun dla kolegi "Ćwirka" ;)
-
"Lataj jak orzeł, ląduj jak Wrona"
Pilot wykonał świetną robotę
-
QRA, wyedytowałem poprzedni post, napisałem dobry tekścik i się skończył czas a tekst poooszedł w... czarna dziurę,
OK, postaram się odtworzyć.
Ajzik, po pierwsze o cudach sam zacząłeś pisać, niemal autorytatywnie podważasz trudność lądowania ba brzuchu, więc nie dziw się, że kopię po kostkach. Wiem, że lotnictwo nie ma dobrej passy, ale do jasnej cholery nie wszystko musisz deprecjonować, to że się z Tobą nie zgadzam nie znaczy, że nie będę się odzywał, o co to to nie, nie mój styl. Tak łatwo nie uwolnisz się ode mnie, bo Cię kurna lubię i już. :020: Nie obiecuj sobie po tym wyznaniu za wiele, no wiesz, żadna tam wspólna przyszłość, teksty na forum i ogólny szacun.
No dobra, otworzyć oczy, koniec wyznań.
Media chcą bohatera i go mają, jak zwykle pośród wielu speców są też "spece", na jednym z forów user pisze, że zamiast pary dyżurnej podwozie mógł sprawdzić finiszer, całe szczęście chłopina w odróżnieniu od generała Czabana nie dochrapał się stanowiska i nie może przenieść pomysłów spod Grigorierskoje na Okęcie.
Mi osobiście podobała się wypowiedź Mariana Nowotnika, byłego pilota i autora książki "Ile startów tyle lądowań" (polecam), stwierdził on, że po pierwsze załoga była doskonale wytrenowana, o tym też pisze tu ajzik, po drugie doskonale współpracowała i po trzecie nie miała za plecami przełożonego, to złożyło się na sukces.
Jeżeli padają stwierdzenia, że nasi piloci są najlepsi - niech tak będzie, niech w końcu skończy się trwająca od kilku lat zła passa lotnictwa, gdzie słowo "lotnictwo" występuje w parze ze słowem "katastrofa", niech społeczeństwo w to wierzy, jest OK. Niedopuszczalne zaś jest, aby w to uwierzyli piloci, ponieważ od tego tylko krok do wiary w nieśmiertelność, a jak się to kończy to mieliśmy szereg przykładów od "tragedii narodowej" do "awionetek". Z drugiej strony pilot nie może wątpić w swoje umiejętności, aby nie przerosła go spalona żarówka, wszystko musi być zbalansowane. Każdy pilot musi podążać drogą złotego środka wytyczoną treningiem procedur i ciągłego doskonalenia w zakresie praktycznym i teoretycznym, sądzę, że to właśnie spowodowało tak bezpieczne lądowanie.
Kurcze, nie oddaje to ładunku emocjonalnego poprzedniego posta, tego co go wcięło, ale so be it.
-
ajzik - ale z ciebie kozak... Ciekawi mnie jak byś się czuł siedząc tam w Benku... Zapewne tak: To nic takiego, standard, ćwiczą to przecież - tak ? Już to widzę :121:
Poza tym ile masz na łapie ? Prosiłby się lekki szacun dla kolegi "Ćwirka" ;)
Co prawda już dałem EOT, ale litości. Albo nie umiem pisać po polsku, albo nie umiem odpowiednio (jak dla tego forum) wyrażać zdania, by nie być źle odbieranym. Gdyby mnie ktoś teraz teleportował do kokpitu i kazał wykonać takie zadanie to bym się pewnie zes... ze strachu (i rzecz jasna nie wylądował), bo moje doświadczenie lotnicze to bycie paxem i FSX :-). Natomiast gdybym był wyszkolonym pilotem tak jak Pan kapitan to bym w pełnej koncentracji starał się wykonać poprawne lądowanie - czyli robił robotę do jakiej bym był przygotowany latami praktyki i szkoleń symulatorowych.
Ps. Staram się szanować każdego człowieka - Toyo bardzo szanuję. Co nie oznacza, że On czy ja jesteśmy skazani na rozmowę ze sobą.
-
Powoli łapię o co chodzi, dobrze chcesz, ale brakuje Ci tego co napiszę.
W wymiarze czysto manualnym nie jest to trudny element, jak każdy, który mamy odtrenowany na tip top, wszystko jedziesz wg procedur, trzymasz odpowiednie parametry i spoko, mamy sukces.
Jednak tu należy dołożyć czynnik emocjonalny, opanowanie strachu, bo nikt mi nie powie, że człowiek (pilot) nie boi się, i wykonanie tej procedury staje się cholernie trudne i wymagające największego skupienia. Tu nie ma prawa na jakikolwiek błąd, należy wszystko brać pod uwagę, a emocje nie pomagają, dlatego nie wszyscy nadają się do tego zawodu. Wspomniałem w jednym z poprzednich postów o sytuacjach kiedy musiałem wypuszczać podwozie awaryjnie (raz przyczyną było samo podwozie, drugi raz problem był nieco szerszy), ale w obydwu sytuacjach ze strachu odbytem szczypałem tapicerkę, jednak nie wpłynęło to na wykonanie wytrenowanych procedur, z drugiej zaś strony nie pomagało. W skali trudności były to bardzo trudne lądowania.
-
Toyo o ile zauważyłem nie jest moim fanem, wiec pewnie bedzie miał inne zdanie:
1. W obecnej technologii kierowca aerobusa jest głównie po to żeby patrzeć przez pare godzin na zegarki czy wszystko gra, i zabrać się za robotę jeśli coś nie gra. Po to jest profesjonalnie szkolonym fachowcem i za to bierze pieniądze. I to też odróżnia go od spadających co jakiś czas biznesmenów co zrobili sobie PPL i kozakują w AT-3/AT-4. Pan Wrona zrobił to za co bierze pensje, zrobił to dobrze bo jest zawodowcem i to nie jest żaden cud. Cud to jest zostać premierem nie mając konta w banku, prawa jazdy, rodziny i żyjąc z kotem. Na Okęciu mieliśmy tylko profesjonalizm podparty szczęściem. Ale to zawsze chodzi parami, bo jak nie to jest dużo sprzątania.
2. Lądowanie z pracującymi silnikami i sterowaniem, w dzień, z widocznością, na przygotowanym i zabezpieczonym lotnisku to także nie jest cud. To praca tego co kieruje, bo to nie jest byle kto z przypadku (jak w autobusie pod Grenoble, gdzie kierowca miał 22 lata i nie wiedział co to jest retarder).
3. Paplanina i gadające głowy "speców od wszystkiego" z p. Dziewulskim na czele doprowadzają mnie do szału. Kiedy wreszcie ktoś zada elementarne pytanie: jak to jest że samolot z usterką hydrauliki stwierdzoną 30 min. po starcie, w nocy, kieruje się na bezkres Atlantyku na wiele godzin zamiast natychmiast wracać i sprawdzić co się dzieje? Przecież to się kupy nie trzyma.
P.S. Lądowanie z niepracującym silnikiem podobnie jak Ajzik uważam za dużo większy problem niż lądowanie sprawnym samolotem bez kółek. Takie jest moje zdanie, choć akurat bez podwozia nie lądowałem ani nie latałem nigdy dużymi (poważnymi) samolotami.
Żaden dziennikarzyna nie wspomniał że na Okeciu mieliśmy kiedyś już podobną sytuacje ale zupełnie odwróconą, w rolach głównych wystąpili B-767 i pewien powszechnie znany i szanowany wielokrotny szybowcowy mistrz, który po tym fakcie dorobił się ksywki "Szpilman".
-
Wytłumacz czemu mam mieć inne zdanie?
1. Racja za to mu płacą i zrobił to dobrze.
2. Nic odkrywczego i nikt tego nie neguje.
3. Już dawno stwierdzono w takich sytuacjach wypływ wielu "speców".
Do PS, czy ktoś zanegował tu, że jest inaczej?
A tu masz pierwszy post, w którym znalazłem słowo "cud" i Hudson
trzeba jednak zachować pewien umiar i nie robić z tego drugiego cudu nad Hudson.
Wcześniej był opis jakoby takie lądowanie nie było arcytrudne, po czym stwierdzenie, że
Trudny to może by był, gdyby...
i wymienienie warunków, których nie było w tym locie, co w moim rozumieniu sprawia, że manewr nie był trudny. Rozumiałbym i starał się szerzej ogarnąć, gdyby to napisał człowiek z doświadczeniem, niestety ajzik jest laikiem, a ton wypowiedzi dość autorytatywny., dlatego zadałem pytanie:
A łatwy? Tak tylko pytam, bo nigdy nie lądowałem bez podwozia ale dwa razy wypuszczałem awaryjnie i... nieważne.
(...)
Co do szopki, to pełna zgoda, ale z drugiej strony dzisiaj byłem świadkiem wielu innych "szopek", jednak zupełnie nie jest to związane z tematem.
Na co otrzymałem odpowiedź:
Choć na klapkach i ze sprawnymi silnikami, na przygotowanym lotnisku i w dobrej pogodzie nie jest to zadanie porównywalne z lądowaniem w rzece Hudson. Przy czym jeśli chcesz Toyo żeby lądowanie z dziś miało być polskim cudem nad Hudson - nie ma sprawy. Niech tak będzie.
Następnie słowo "cud" i Hudson jest używane przez innych userów, ale w kontekście tego, że raczej media nie dokonują porównań, czy nazywania tego lądowania "cudem", a nawet jak by tak to nazywały to nie zmienia faktu, że do tej dyskusji przywlókł to ajzik.
Uważam, że manewr był trudny i bardzo wymagający. Jeżeli samoloty zaczną lądować codziennie bez podwozia i stanie się to normą uznam, że faktycznie nie stało się nic nadzwyczajnego.
-
Drogi Toyo - to dla Ciebie specjalnie. I właśnie takie głosy jak ten poniżej Białoszewskiego miałem na myśli.
"Genialne lądowanie, jak na rzece Hudson"
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,10572665,_Genialne_ladowanie__jak_na_rzece_Hudson___Jak_to.html
-
Dziękuję z "sepcdlamnie", ale tak zapytam, czemu z tym do mnie? Pisz do Tomka.
Uwziąłeś się tak jak bym to ja był odpowiedzialny za całą medialną otoczkę.
Genialne lądowanie! W skali do dziesięciu, powiedziałbym, że na 12. Kapitan samolotu jest doświadczonym szybownikiem To przypomina cud na rzece Hudson. Kapitan tamtego samolotu także wylatał na szybowcach kilka tysięcy godzin. Ludzi, którzy mają za sobą duże doświadczenie szybowcowe, sytuacje awaryjne w powietrzu nie zaskakują. Zadziałało więc wszystko razem: świetnie wyszkolony pilot, doskonałe procedury.
No i gdzie widzisz porównanie i równoważenie tych wypadków? Zaskoczę Cię, ale przy kolejnym obejrzeniu materiału też nasunęły mi się pewne porównania, nie wspomnę o wyszkoleniu szybowcowym obydwu kapitanów, też jakaś analogia, czy to od razu stawia sprawę w takim świetle jak opisujesz? Wyluzuj. Białoszewski w odróżnieniu od Ciebie nie dokonuje gradacji co było trudniejsze a co łatwiejsze, po prostu po ludzku skojarzył dwa lądowania, a Ty dopatrujesz się w tym Bóg wie czego.
Szukaj dalej, ale proszę Cię nie wstawiaj tego specjalnie dla mnie bo szkoda marnować tak fajny temat na bzdury, jeżeli do tej pory nie zrozumiałeś o co mi chodzi, to wierz mi, że nie zmieni się to choć byś mi tu nawrzucał sto tysięcy takich linków. Nie zamierzam Ci udowadniać że nie jestem wielbłądem.
PS: Jeżeli mogę zasugerować to poczytaj wypowiedzi speców, a nie fascynatów, z pełnym szacunkiem dla Tomka.
-
Po pierwsze mogły być akurat "w dyżurze", a po drugie w grę mogły wpływać też względy długotrwałości utrzymywania się w powietrzu. Ale obstawiam to pierwsze.
Cytat za lotniczapolska.pl:
"...Samolot eskortowany był przez parę dyżurną F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Jak poinformował por. Marek Kwiatek, oficer prasowy bazy, para dyżurna została poderwana w powietrze o godzinie 13:52. Po zbliżeniu się do Boeinga piloci Jastrzębi starali się zaobserwować, czy podwozie wysuwa się (zgodnie z obowiązującymi w takich okolicznościach procedurami, bliżej samolotu przechwytywanego znajduje się dowódca pary dyżurnej). Życzyli załodze powodzenia i towarzyszyli maszynie LOT-u aż do momentu lądowania, następnie wykonali przelot nad lotniskiem i wrócili do bazy, gdzie została odtworzona gotowość do pełnienia dalszego dyżuru. – Samoloty bezpiecznie wylądowały w Łasku o godzinie 15:08 – powiedział por. Kwiatek..."
Źródło:
http://lotniczapolska.pl/Awaryjne-ladowanie-samolotu-PLL-LOT,22013 (http://lotniczapolska.pl/Awaryjne-ladowanie-samolotu-PLL-LOT,22013)
Gwoli ścisłości, nie ma żadnego "akurat" ani żadnego przypadku w takich sytuacjach, od tego jest para dyżurna.
-
O właśnie, zająłem się głupotami, a umknął mi dość ważny wątek.
Od jakiegoś czasu dyżury pełnione są na F-16, akurat dzisiaj padło na Łask. Prócz sprawdzenia podwozia piloci Jastrzębi asystowali B767 do lądowania, żadna to kurtuazja. Ich zadaniem było obserwowanie czy podwozie nie zechciało "wypaść" i poinformowanie o tym załogi jeżeli by postanowiło sobie "wyjść". Poza tym byli tam na szeroko pojęty inny przypadek.
-
Łatwo zapominamy. To było mistrzostwo wszechświata i okolic:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Awaryjne_l%C4%85dowanie_Air_Transat_236 (http://pl.wikipedia.org/wiki/Awaryjne_l%C4%85dowanie_Air_Transat_236)
@Toyo: oczywiście że lądowanie pierwsza klasa, nie śmiałbym negować. Nietrudno w takiej sytuacji o cyrkiel, a przy 300km/h beńkiem to raczej słabo. Pilot wylądował najlepiej jak można by to sobie wymarzyć. Dużo gorszą sytuacją byłoby grawitacyjnie wyjście tylko jednej goleni głównej tuż przed lądowaniem (próbowali podobno awaryjnie wypuszczać), także i szczęście też dopisało. Ale ono zawsze jest po stronie lepszych...
Mnie chodzi tylko o ten głupi szum medialny.
-
Trochę nie w temacie, ale muszę to na pisać. :001:
Dziś (nie wiedząc w tym czasie o co chodzi) usłyszałem zdanie od pewnego Anglika- " Panowie, jeśli jesteście tak dobrzy jak wasi piloci, macie ten kontrakt". :karpik
Podziękowania dla całej złogi w powietrzu i na ziemi.
Pozdrawiam
-
Mnie chodzi tylko o ten głupi szum medialny.
Tyle, że ten "szum medialny" nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek rzeczywistą oceną tego lądowania, skalą trudności itd itp. Kto przy zdrowych zmysłach uznaje medialny bełkot za rzeczywistość? Jak już twierdziłem nie raz - zadaniem TV jest przynoszenie zysku właścicielowi, a to robi się poprzez utrzymywanie jak największej liczby widów przy ekranie. Niczemu więcej to nie służy - tak jak pilot B767 wykonał doskonale swoją robotę lądując doskonale bez podwozia (bo przecież mogło to wyglądać dużo gorzej), tak dziennikarze robią dobrze swoją robotę utrzymując widza przy ekranie - taki mają zawód. Stąd macie "rozbijanie g... na atomy", wypowiedzi tuzinów specjalistów i "specjalistów" (czasem zupełnie "ni z gruchy, ni z pietruchy") i robienie ze wszystkiego wielkiej szopy - zresztą tak jest w każdej sprawie, co większe wypadki drogowe też się "wałkuje" do granic możliwości. Mądre to czy głupie nie ma to większego znaczenia - utrzymuje to przy ekranie widzów co przekłada się na "oglądalność", a ta na kasę firmy. Taką ci ludzie mają pracę - i niczego więcej w tym bym się nie dopatrywał, a swój cel osiągają bo nawet wtedy gdy oceniacie to jako kompletną głupotę - bo jednak tą głupotę oglądaliście czy podnieśliście tą wspomnianą "oglądalność". :021:
Powyższe odnoszę nie tylko do wypowiedzi Ponurego (wziąłem z Niego cytat za przykład), ale i do innych, których dziwi (co mnie akurat dziwi) takie, a nie inne zachowanie mediów.
A samo lądowanie nie było "cudem" (bo cudów nie ma) tylko przykładem doskonale wykonanej roboty przez pilota i wielu innych ludzi (o których media nie mówią, albo nie mówią wiele bo to nieciekawe), jak choćby tych co tego gościa szkolili, tych którzy wymagali tego szkolenia, opracowali i wdrożyli oraz dopilnowali takich czy innych procedur. Co zaowocowało w efekcie zgrabnym lądowaniem samolotu pomimo problemów technicznych. I akurat uważam, że jest o czym gadać - bo jakoś ostatnio mieliśmy ze dwa przypadki zupełnie odwrotne czyli pokaz co się dzieje jak się nie szkoli, nie przestrzega procedur, nie bardzo wie co się robi i w efekcie zalicza się "dzwon". Tutaj mamy dobry przykład co się dzieje, nawet wtedy gdy się z samolotem źle dzieje, a ludzie są wyszkoleni i wiedzą co mają zrobić. Dlatego jak najbardziej uważam, że należy takie działania "nagradzać" choćby poprzez to, że media robią takim ludziom "dobrą prasę" (takie czasy, że to ma znaczenie) ... bo warto. A facetowi (przy jego stażu i doświadczeniu) to nie moim zdaniem nie zaszkodzi i w głowie nie przewróci (jak mu trochę "pocukrują") - ale może dla innych będzie to dobry przykład, że szkolenie i procedury są po to, żeby ich nie "olewać".
Po pierwsze mogły być akurat "w dyżurze", a po drugie w grę mogły wpływać też względy długotrwałości utrzymywania się w powietrzu. Ale obstawiam to pierwsze.
Gwoli ścisłości, nie ma żadnego "akurat" ani żadnego przypadku w takich sytuacjach, od tego jest para dyżurna.
Jest "akurat", bo pytanie brzmiało dlaczego były to F16, a nie MiGi-29 - a więc poleciały F16 bo były akurat "w dyżurze" czyli wystawiali parę dyżurną (choć wyraziłem niewielką wątpliwość, że mogło chodzić też o czas w powietrzu - nie znając jeszcze wtedy szczegółów problemów B767, ale sam uznałem to za mniej prawdopodobne), gdyby akurat "w dyżurze" była 22 czy 23 BLT to poleciałyby MiGi-29. :004: :002:
-
Tak z innego kierunku:
1. Kiedy w końcu lotnisko międzynarodowe stolicy tego kraju będzie mieć więcej niż jeden pas ?
2. O ile każda maszyna obecnie jest projektowana, żeby spokojnie i bezpiecznie znieść tego typu potraktowanie, to jestem ciekaw czy w wypadku 787 powrót do pracy maszyny byłby w ogóle opłacalny. W wypadku aluminiowych Boeingów (i innych) można spokojnie wymienić poszczególne fragmenty poszycia i struktury. W wypadku kompozytowych konstrukcji - szczególnie wykonanych w technologii jaką wykorzystuje Boeing, Lockheed, czy Scaled Composites - już nie, trzeba wymieniać kompletne sekcje konstrukcji.
-
Chyba już jakiś czas temu ponownie otworzono drugi pas na Okęciu, po remoncie. W każdym razie na pewno widziałem samoloty używające obu pasów już jakiś dłuższy czas temu.
-
To czemu dochodzi to sytuacji, w której zablokowanie 15/33 powoduje zamknięcie całego lotniska ? Beniek nie stanął na przecięciu z 11/29.
-
Nie stanął, ale go przeciął uszkadzając nawierzchnię i niszcząc trochę lamp. Kolejna rzecz to pas trzeba oczyścić z piany. Aby nikt nie czepiał się o szum medialny z mojej strony i inne "cuda", pisząc uszkodzony mam na myśli porysowany, jednak nikt nie dopuści pasa do użycia, jeżeli nie sprawdzą, czy owe rysy nie zagrażają bezpieczeństwu operacji, taka procedura.
Zgodnie z tym co dzisiaj słyszałem w mediach, jeden pas ma być otwarty po przesunięciu B767 na nieco większą odległość (słowa rzecznika).
Edit
I już na pasku leci, że pas nie został uszkodzony, o uszkodzeniu miałem info wczoraj z pierwszej ręki, która własną nogą stanęła na pasie. :020:
-
Ja mam pytanie "techniczne", w końcu to "forum symulatorów lotniczych". Czy ma ktoś sima z tą maszyną i zademonstrował by, która to kontrolka mogła się zaświecić, zdaje się że w 30 minucie po starcie?
-
http://gita.salon24.pl/359612,na-pokladzie-boeinga-relikwie-blogoslwionego-jpii
-
Michał, aleś podlinkował materiał, ale się będzie działo. :021:
W sumie jednak dobrze, jest to dowód na "cud" :118: :118: :118:
-
:121:
-
http://gita.salon24.pl/359612,na-pokladzie-boeinga-relikwie-blogoslwionego-jpii
Błagam , chociaż nie na Tym Forum :021:
-
Filmik amatorski "Dobrze jest" na Gazecie tutaj: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10573014,Najlepsze_amatorskie_nagranie_ladowania_Boeinga_767.html
-
Ja mam pytanie "techniczne", w końcu to "forum symulatorów lotniczych". Czy ma ktoś sima z tą maszyną i zademonstrował by, która to kontrolka mogła się zaświecić, zdaje się że w 30 minucie po starcie?
A jak brzmi w oryginale ta informacja o kontrolce?
O ile wiem 767 ma trzy niezależne systemy hydrauliczne, każdy z dwoma niezależnymi źródłami zasilania. Lot jest możliwy przy awarii jednego lub dwóch systemów. Podwozie jest obsługiwane przez jeden centralny system zasilany przez dwie pompy elektryczne i awaryjną turbinę powietrzną, ale do wysuwania jest też chyba elektryczny "backup" w razie braku ciśnienia. Nie znam procedur, bo te mogą się różnić nawet dla konkretnego przewoźnika, ale nie zdziwiłbym się, gdyby awaria jednego z systemów nie kwalifikowała się do awaryjnego lądowania w trybie pilnym.
Na razie chyba nic konkretnego nie padło na temat przyczyn, poza awarią systemu hydraulicznego. Też mnie ciekawi co tam się stało i jakie ostrzeżenia dostali piloci.
-
... A samo lądowanie nie było "cudem" (bo cudów nie ma) ...
Michał, aleś podlinkował materiał, ale się będzie działo. :021:
W sumie jednak dobrze, jest to dowód na "cud" :118: :118: :118:
Po prostu zdanie odrębne. Każdy wierzy w to w co chce.
-
Nie stanął, ale go przeciął uszkadzając nawierzchnię i niszcząc trochę lamp. Kolejna rzecz to pas trzeba oczyścić z piany. Aby nikt nie czepiał się o szum medialny z mojej strony i inne "cuda", pisząc uszkodzony mam na myśli porysowany, jednak nikt nie dopuści pasa do użycia, jeżeli nie sprawdzą, czy owe rysy nie zagrażają bezpieczeństwu operacji, taka procedura.
To, że port lotniczy jest zamykany na parę godzin po takim incydencie to standard, problem w tym, że w wypadku Okęcia, to nie są godziny, a najwyraźniej dni. Do tego na 11/29 nie posadzą większych maszyn. Międzynarodowe lotnisko powinno posiadać co najmniej ten drugi pas do przyjmowania ciężkich maszyn, to nie jest lotnisko GA. Ale stadion jest ważniejszy.
-
Po prostu zdanie odrębne. Każdy wierzy w to w co chce.
Żart, to był żart, żartowałem.
Sunny, nie wiem, czy jest miejsce na jeszcze jeden pas, poza tym Okęcie i okolica i tak jest zapchana, chodzi mi również o protesty mieszkańców. Ratunkiem ma być Modlin, choć moim zdaniem jest to słabe rozwiązanie. Pamiętam koncepcję dużego portu położonego gdzieś poza Warszawą z dobrym dojazdem (metro?), ale widocznie "coś" stanęło na przeszkodzie.
-
Na Okęciu co najwyżej można postawić równolegle drugi pas obok 15/33 , minimalnie krótszy, ale wystarczający, choć to, że Okęcie przyszłości nie ma jest chyba oczywiste. Problem leży w tym, że nasza stolica nie ma poważnego lotniska... a np. Czeska Praga ma ;)
-
Takie pytanie laika, czy takie lądowanie przeprowadza się z użyciem odwracaczy ciągu, czy nie można na nich polegać i polega się tylko na hamowaniu w efekcie tarcia o pas? Wydaje mi się że na filmikach nie widać włączonych rewersów, ale może niedowidzę albo się nie znam.
-
Na Okęciu co najwyżej można postawić równolegle drugi pas obok 15/33 , minimalnie krótszy, ale wystarczający, choć to, że Okęcie przyszłości nie ma jest chyba oczywiste. Problem leży w tym, że nasza stolica nie ma poważnego lotniska... a np. Czeska Praga ma ;)
Trochę OT, ale już przed samą wojną planowano by Okęcie było jedynie lotniskiem fabrycznym. LOT miał przenieść się na Gocław, jednostki wojskowe na Bemowo, a aeroklubowe lotnictwo z lotniska Mokotowskiego na Bielany.
-
Odwracacze ciągu? Myślałem że po takim przyziemieniu silniki wyłącza się tak szybko jak to możliwe.
-
Odwracacze ciągu, spojlery itp. Ani specjalnie nie ma możliwości, ani potrzeby. Na B767 chyba w ogóle oba wymagają zadziałania sensorów obciążenia podwozia ;)
Ciężko wbić szpilę w samo lądowanie. Pytanie jakie pozostaje to przyczyna awarii obu systemów odpowiedzialnych za wypuszczenie podwozia, a na to musimy czekać.
-
Na Okęciu co najwyżej można postawić równolegle drugi pas obok 15/33 , minimalnie krótszy, ale wystarczający, choć to, że Okęcie przyszłości nie ma jest chyba oczywiste. Problem leży w tym, że nasza stolica nie ma poważnego lotniska... a np. Czeska Praga ma ;)
Położenie takie jest związane z różnymi kierunkami wiatrów wiejącymi w tej części Polski i faktycznie, jak pas był przed remontem (już zresztą oddany we wrześniu) samoloty wykorzystywały wszystkie pasy. Rozwiązanie krzyżowe na pewno jest pod tym względem bardziej uniwersalne. Zwłaszcza, że układ taki to nieco spadek historyczny, kiedy wiatr był bardziej istotny dla maszyn. Nie wiem czy jest jakikolwiek sens przebudowy skoro to się sprawdza, chociaż z pkt bezpieczeństwa jedna celna GBU w miejsce krzyżowe załatwia oba pasy ;). W przyszłym roku ruszy Modlin więc piloci Autobusów będą mieli większy wybór jeśli chodzi o przeziemnienie.
-
http://wyborcza.pl/1,75248,10571561,Cale_lotnisko_pracowalo_na_kapitana_Wrone.html
Warto przeczytać, całkiem rzeczowo napisane.
-
Elegancko: (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10576452,Marta_Kaczynska__Boeing_ladowal_na_betonie__tupolew.html)
I teraz to już samo pójdzie...
-
...Zwłaszcza, że układ taki to nieco spadek historyczny, kiedy wiatr był bardziej istotny dla maszyn...
YoYo jakaś nowa teoria aerodynamiki :011: :karpik
-
Elegancko: (http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10576452,Marta_Kaczynska__Boeing_ladowal_na_betonie__tupolew.html)
I teraz to już samo pójdzie...
Przecież odpowiedź zawarta jest w pytaniu. Wczoraj samolot wylądował, Tu-154 zderzył się. Mógł przecież zderzyć się z wodą i również się roztrzaskać. Jakim cudem ta pani zdobyła wyższe wykształcenie prawnicze?
-
A mnie nurtuje zupełnie techniczna sprawa. Może "uczeni" koledzy mi to wytłumaczą:
1. Dlaczego nie lądował na trawie ?
Pas betonowy daje większe ryzyko pożaru, iskry padają wewnątrz maszyny ,
a piana na pasie dużo nie pomoże. Kiedyś zawsze lądowało się na trawie.
2. Dlaczego taka maszyna nie posiada awaryjnego zrzutu podwozia ?
Jedna dźwignia uruchamia zestaw np. sprężyn i z hukiem podwozie wyskakuje.
-
@Kelso: Pani jeździ po 3City takim BMW, że widac od razu że "Pani nic nie musi". Wiec się lepiej za dużo nie zastanawiaj, u nas na forum np. od tego można zniknąć...
@powyżej:
oczywiście że samolot posiada takie rozwiązanie, z całym szacunkiem, ale chyba nietrudno się tego domyślić. Nawet nie jedno w tym przypadku. Tu jest właśnie problem, dlaczego nic nie zadziałało, nawet grawitacyjnie- dlatego właśnie z Seattle jedzie ekipa dochodzeniowa.
Baj de łej, na Tubie można sobie obejrzeć pouczający film o tym jak to (jak zwykle) szkiełko i oko inżynierów policzyło i wymyśliło rozwiązanie awaryjnego "zrzucania" podwozia na 767, ale na próbie statycznej się nie otworzyło bo ktoś nie przewidział że klapa osłony w pewnym położeniu może zablokować oponę i cały wózek zarazem...
Podobna sytuacja była zresztą kiedyś i u nas, jak lądował -29 na dwa punkty bo się goleń główna przycięła z klapą osłony...
-
1. Dlaczego nie lądował na trawie ?
Pas betonowy daje większe ryzyko pożaru, iskry padają wewnątrz maszyny ,
a piana na pasie dużo nie pomoże. Kiedyś zawsze lądowało się na trawie.
Więc wyobraź teraz sobie dwie bydlackie gondole z silnikami ryjące w miękkiej ziemi, robiące za potężne kotwice ;) Nigdy odrzutowcami nie lądowało się na trawie, a i awionetkami jak jest pas to też tylko i wyłącznie, beton daje mniejszy opór ze względu na małą powierzchnię kontaktu i jest to opór dość równomiernie rozłożony, co dokładnie wyjaśnią niektórzy piloci Robinsonów R22 i R44, którzy stali się przyczyną czemu w instrukcji do tego śmigłowca teraz jest napisane, żeby nie próbować robić pełnej autorotacji, a jak już to tylko na twardym podłożu ;)
2. Dlaczego taka maszyna nie posiada awaryjnego zrzutu podwozia ?
Posiada - elektryczne "zamki" blokad podwozia i klap. Czemu nie zadziałały - to nas obecnie interesuje.
O tym filmie pisze Edyta:
http://www.youtube.com/watch?v=-eCvwzOhwYo (http://www.youtube.com/watch?v=-eCvwzOhwYo)
-
A mnie nurtuje zupełnie techniczna sprawa. Może "uczeni" koledzy mi to wytłumaczą:
1. Dlaczego nie lądował na trawie ?
Pas betonowy daje większe ryzyko pożaru, iskry padają wewnątrz maszyny ,
a piana na pasie dużo nie pomoże. Kiedyś zawsze lądowało się na trawie.
A pojedź do naszych zachodnich sąsiadów, wjedź na autobahn i rozpędź się do 300 kph. Później pomyśl - czy wolisz z taką prędkością jechać po wyboistej trawie z boku, czy po gładkiej, betonowej autostradzie? Pas jest gładki i równy. Nie powoduje podbić itp. "Zielone" z boku nie było szykowane do przenoszenia ciężaru samolotów a do ukrycia kabli, kanałów inspekcyjnych i różnych innych rzeczy nie mających nic wspólnego ze utrzymaniem podwozia samolotu. W miękkiej ziemi łatwiej trafić na coś (fragment skały, słupka, zbrojenia, postumentu), co będzie w stanie rozpruć poszycie.
W betonie dużo trudniej zaryć silnikiem na 0,5 metra, urwać go a następnie w wyniku niesymetrycznego tarcia obrócić samolot, zacząć rolować i rozwalić się na milion malutkich kawałków.
edyta - Sun mnie ubiegł.
-
YoYo jakaś nowa teoria aerodynamiki :011: :karpik
Żadna, odpowiedz sobie tylko sam, dlaczego kiedyś lotniska miały wygląda placka i dodaj do tego moc silników z okresu 20'to lecia.
-
Przeklejone z innego forum.
(https://lh6.googleusercontent.com/-VifH0V4pjJs/TrFxo6Mx4TI/AAAAAAAALQ4/3i2fyBoCqy4/s800/767_hydr.jpg)
-
W Maintenance Manualu do 767 powinny być chyba karty dot. podwodzia i systemów odpowiedzialnych za ich wypuszczanie? Jeśli tak to mam w garażu parę tomów tego.
-
Ze schematu widzę, że system podwozia jest zasilany tylko z centralnego sys. hyd. który ma wyłącznie dwie pompy elektryczne...dwie na raz nie wysiadły...bo nie wywalili by klap i slotów, no i fluid w instalacji był z tego wynika...dziwne to wszystko :/
-
Mechanizacja skrzydeł jest dodatkowo zasilana z awaryjnego systemu (elektryczny ? ), ale w ograniczonym zakresie - jeżeli dobrze pamiętam, to na hydraulice klapy można opuścić do 30°, ale na awaryjnym tylko do 20°.
Dokumentacji do tej maszyny nie posiadam, więc pewnie wypowie się ktoś kto zna dokładnie ten samolot.
-
http://www.tvn24.pl/0,1722944,0,1,to-byl-prosty-manewr,wiadomosc.html
-
Manual podwozia:
http://www.smartcockpit.com/pdf/plane/boeing/b767/systems/0009/
i całej reszty:
http://www.smartcockpit.com/plane/boeing/b767/
-
że system podwozia jest zasilany tylko z centralnego sys. hyd. który ma wyłącznie dwie pompy elektryczne...
Nie tylko, na rysunku widać, że ma też pompę zasilaną z instalacji pneumatycznej samolotu (air demand) oraz awaryjną turbinę wysuwaną z kadłuba wykorzystującą napór opływającego samolot powietrza (RAT - ram air turbine). Plus tak jak sundowner pisze, i podwozie i klapy mają awaryjny, elektryczny system wypuszczania.
-
To wychodzi na to, że nie mieli fluidu (sygnalizacja awarii cetr. sys. 30 minut po starcie - wydaje mi się, że nic innego poza niskim poziomem fluidu bądź niskim ciśnieniem w instalacji nie mogło być sygnalizowane) i złym zbiegiem okoliczności grawitacyjny zrzut nie zadziałał.
Takie moje laickie gdybanie, zobaczymy co wyduma PKBWL, jestem bardzo ciekawy (swoją drogą polecam: http://bezpieczenstwo.dlapilota.pl/ -do niektórych raportów jest dołączona dokumentacja w postaci zdjęć itd. )
Ps. Yoyo-wi pękło 4000 postów :D
-
Ten dym o którym wcześniej mówiłem- obstawiałbym rozszczelnienie obiegu oleju i ugotowanie go na rozgrzanej osłonie silnika.
-
W wywiadzie którego kpt Wrona udzielił RMF FM pada z jego strony stwierdzenie że pierwsze oznaki awarii pojawiły się niedługo po starcie.
http://polskalokalna.pl/raport/awaryjne-ladowanie-boeinga/relacje/news/kpt-wrona-az-sie-zdziwilem-ze-to-tak-gladko-idzie,1716244
Czy w takiej sytuacji nie powinni byli lądować a nie dalej kontynuować lot i do tego nad oceanem gdzie do jakiegokolwiek lotniska jest bardzo daleko ???
Kiedyś zetknąłem się ze stwierdzeniem że linie lotnicze naciskają na pilotów aby w podobnych sytuacjach kontynuować lot zgodnie z planem. Bo to są straty materialne , prestiżowe , utrata wielu pasażerów.
A to oznaczałoby że standardy bezpieczeństwa w lotnictwie cywilnym mogą być w pewnych sytuacjach elastyczne jak guma......
-
Wysiadł centralny system hydrauliczny, który na bezpieczeństwo lotu nie ma żadnego wpływu, a maszyna do lądowania awaryjnego musi być o te kilkadziesiąt ton paliwa lżejsza, 767 chyba nie ma awaryjnego zrzutu paliwa, więc kwestia jest taka, czy latać nad Stanami kilka godzin spalając paliwo, czy spędzić ten czas lecąc do Europy jak planowano...
-
Nie tylko w lotnictwie, ale we wszystkich dziedzinach życia mamy do czynienia z minimalizacją ryzyka (w ramach jakiegoś tam rachunku ekonomicznego), a nie eliminacją niebezpieczeństwa za wszelką cenę. Inaczej nie wychodzilibyśmy w ogóle z domu.
Na pewno samolot z trzeba systemami jest bezpieczniejszy od samolotu z dwoma systemami, tak samo jak samolot z czterema silnikami jest bezpieczniejszy od samolotu z dwoma silnikami. Piloci uznali (albo przeczytali w procedurze), że lot można kontynuować, natomiast napewno byli bardziej wyczuleni na wystąpienie kolejnych niesprawności, oraz ewentualne lądowanie na lotnisku zapasowym, jeśli takowe by się pojawiły.
-
W kabinie jest taka "książeczka" (QRH, Quick Reference Handbook), która przypomina w skrócie procedury, a w niej opisane, co zrobić, jeśli na wyświetlaczu pojawi się informacja o niskim ciśnieniu w C-układzie hydraulicznym. Gdy się pojawia ostrzeżenie, to załoga bierze książeczkę i czyta. Jeśli "książeczka" nic nie mówi o tym, żeby lądować jak najszybciej, to lot jest kontynuowany.
Wiemy, że w rzeczywistości "książeczka" nie nakazuje lądować, więc decyzja pilotów była zgodna z procedurami przewidzianymi na tę okoliczność. Przebieg wydarzeń wskazuje również na to, że procedury są prawidłowe, a podjęta na ich podstawie decyzja słuszna.
-
767 chyba nie ma awaryjnego zrzutu paliwa, więc kwestia jest taka, czy latać nad Stanami kilka godzin spalając paliwo, czy spędzić ten czas lecąc do Europy jak planowano...
Ma zrzut, ale tylko z centralnego zbiornika, wydłubałem takie info, ale i tak znaczną część trzeba faktycznie wypalić, więc fakt możliwości zrzutu nic tak naprawdę nie zmienia...chyba...
-
Podobno wczoraj wieczorem na EPWA miał miejsce kolejny cud - pod okiem speców z USA instalacja awaryjna ... (za)działała poprawnie. Jeśli to prawda - raport PKBWL może być interesujący.
[ Dodano: Czw 03 Lis, 2011 ]
Ps. Potwierdzone oficjalnie. Ludzie Boeinga z kabiny uruchomili instalację awaryjną. Teraz chyba tylko pozostaje do wyjaśnienia, czy instrukcja użytkowania w locie ma braki, czy też zawaliła załoga ... która następnie miała okazję się wykazać lądując bez podwozia.
-
Podobno wczoraj wieczorem na EPWA miał miejsce kolejny cud - pod okiem speców z USA instalacja awaryjna ... (za)działała poprawnie. Jeśli to prawda - raport PKBWL może być interesujący.
[ Dodano: Czw 03 Lis, 2011 ]
Ps. Potwierdzone oficjalnie. Ludzie Boeinga z kabiny uruchomili instalację awaryjną. Teraz chyba tylko pozostaje do wyjaśnienia, czy instrukcja użytkowania w locie ma braki, czy też zawaliła załoga ... która następnie miała okazję się wykazać lądując bez podwozia.
Ale przecież Załoga na konferencji mówiła że wielokrotnie ćwiczyła i ten element na symulatorze .To według jakich procedur i instrukcji ?
-
@ajzik
Wyluzuj z tymi Twoimi "cudami" bo zaczynasz najzwyklej w świecie trollować. Resztę wyjaśnień dostałeś na PW.
Ale do rzeczy, czasami zwykła pierdoła potrafi nieźle namieszać, mam tu na myśli wspomniane przez Ponurego lądowanie MiG-29 na dwie golenie. Gdyby zdarzyło się tak, że samolot doznałby jakiejś defragmentacji, szczególnie okolic prawego luku podwozia nikt nie byłby w stanie stwierdzić co zablokowało prawą goleń. Po podniesieniu samolotu i usunięciu felernej części (gumowej kulki) podwozie wyszło bez najmniejszych problemów.
Zamiast jechać ze swoim cynicznym jadem, Kolego Ajzik, poczekałbym na raport KBWL, być może masz rację. Niemniej sposób jej przekazania jest, jak na wstępie zaznaczyłem na poziomie onetowej dyskusji.
Tutaj (http://www.il2forum.pl/index.php/topic,5534.msg75179.html#msg75179) jest mój post z opisem wspomnianego przypadku. Nie wstawiam tego z twierdzeniem, że na B767 było coś podobnego, a raczej jako przykład, jak czasami niewiele trzeba aby coś popsuć. Tym samym chciałbym uciąć wszelkie spekulacje jakobym wskazywał "cuda", Hudsony czy inne przyczyny. Choć przyznam, że skłamałbym gdybym napisał, że nic nie wiem, jednak do czasu raportu traktuję to jako plotkę.
-
I ja tego nie rozumiem. Ale wczoraj Panowie z Boeinga weszli do kabiny i najnormalniej uruchomili instalację awaryjną - podwozie zostało wypuszczone. Mam nadzieję, że koniec końców się okaże, że to albo źle napisana instrukcja, albo jakiś niesamowity zbieg okoliczności. Nie chciałbym, żeby wyszło, że czynnik ludzki, czyli załoga -która nawiasem mówiąc poszła od dziś na urlop. Szkoda by było kapitana Wrony & Co bo by się znaleźli w dość niekomfortowej sytuacji. Czego im nie życzę.
Ps. Jeśli administracja uważa, że troluję (choć nie jest to moją intencją), to jak mniemam dostanę jakieś ostrzeżenie, czy coś takiego. Póki co nie jesteś tu administracją. I jest to moja ostatnia odpowiedź na Twoje zaczepki drogi Toyo.
-
I ja tego nie rozumiem. Ale wczoraj Panowie z Boeinga weszli do kabiny i najnormalniej uruchomili instalację awaryjną - podwozie zostało wypuszczone.
Weźmy tylko pod uwagę że na ziemi miał podłączone zew. źródło zasilania.
-
I ja tego nie rozumiem. Ale wczoraj Panowie z Boeinga weszli do kabiny i najnormalniej uruchomili instalację awaryjną - podwozie zostało wypuszczone. Mam nadzieję, że koniec końców się okaże, że to albo źle napisana instrukcja, albo jakiś niesamowity zbieg okoliczności. Nie chciałbym, żeby wyszło, że czynnik ludzki, czyli załoga -która nawiasem mówiąc poszła od dziś na urlop. Szkoda by było kapitana Wrony & Co bo by się znaleźli w dość niekomfortowej sytuacji. Czego im nie życzę.
Ps. Jeśli administracja uważa, że troluję (choć nie jest to moją intencją), to jak mniemam dostanę jakieś ostrzeżenie, czy coś takiego. Póki co nie jesteś tu administracją. I jest to moja ostatnia odpowiedź na Twoje zaczepki drogi Toyo.
Niech ktoś wyśle go na urlop. Chlopak ma poważne problemy z myśleniem.
-
Spoko. Nie będę już Wam wadził a i "obserwować" mnie już administracja nie musi - mniemam, że owa "obserwacja" to zgoda administracji z diagnozą Toyo, że troluję i reprezentuję poziom onetu - skoro tak to czas najwyższy dłużej nie zaniżać poziomu tego forum. Żegnam.
-
Profil/inne czynności/usuń konto, Panie Buslik ;)
-
Dzięki za pomoc Kusch. Niestety nie wiem jak się nazywasz.
-
Ludzie Boeinga z kabiny uruchomili instalację awaryjną. Teraz chyba tylko pozostaje do wyjaśnienia, czy instrukcja użytkowania w locie ma braki, czy też zawaliła załoga..
A może wina będzie leżeć po stronie samej maszyny (zakładając że załoga zrobiła wszystko zgodnie z instrukcjami). W wyniku odkształceń konstrukcji coś "puściło" i się dało otworzyć.
Dajmy szanse komisji i i specom z Boeinga, bo ukrywanie ewentualnych problemów przy długotrwałej eksploatacji nie wyjdzie im na dobre (drugie zdarzenie tego typu to nie będzie już przypadek).
A na marginiesie.
Spoko. Nie będę już Wam wadził ... Żegnam.
Ludzie coście się tacy drażliwi zrobili. Ty powiedziałeś jedno Toyo drugie w pyskówke się toto nie przerodziło i koniec.
-
ajzik, weź przestań, nie bądź ciurą, to, że się poprztykaliśmy nie znaczy, że masz likwidować konto. Masz wiedzę i wielu bardzo chętnie z niej skorzysta, o ile podzielisz się nią pisząc tu na forum. Tyle mojego. :002:
-
Z tym ujawnianiem wszystkich okoliczności to różnie bywa, jak chyba wiele osób tutaj wie nawet z autopsji. Nasz 767 wracał już kiedyś na jednym motorze nad Atlantykiem, w 154M pierdnął motor przy lądowaniu, jeden kapitan zrzucał całe paliwo by lądować zaraz po starcie, itd... Wielu pasjonatów lotnictwa, nawet tutaj, nie zna tych historii. Bo jest prawda czasu i prawda ekranu, ale mam nadzieje że tutaj wszystko się wyjaśni do końca, z tzw. plotką o której Witek wspomniał włącznie.
-
Na onecie już trąbią o kolejnym awaryjnym lądowaniu - 737 zawrócił po starcie
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/kolejne-awaryjne-ladowanie-boeinga,1,4897938,region-wiadomosc.html
-
Teraz trzeba się przygotować na zarzucanie nas, czyli zwykłych oglądaczy TV, całym mnóstwem takich info, to jest na topie. Dzień bez lądowania awaryjnego dniem straconym, jakby wcześniej było lepiej.
Napiszę Wam historyjkę sprzed dwóch/trzech miesięcy.
Dzwonię do kumpla, letnie popołudnie, wyszedłem na zewnątrz, usiadłem na huśtaweczce (tak, QRA, wytrzymała :021: ) i gaworzymy o interesach lotniczych. Nade mną zaczyna sobie kręcić mały holding samolot jednej z firm kurierskich, jak zawsze mniej więcej o tej porze, może nie dokładnie nade mną, ale nad moją wioską. Wysokość około 1500 ładnie widać trzy silniki, logo firmy, istna lotnicza sielanka. Nagle gdzieś w tle rozmowy słyszę jakiś ruch i kolega mówi, że musi kończyć bo będzie lądował awaryjnie samolot z... i tu wymienił nazwę firmy jakby czytał na ogonie. Pytam więc czy to ten nad moją wioseczką, w odpowiedzi usłyszałem, że jak ta firma to tak. Po paru godzinach miałem info co że wszystko OK, samolot wylądował, usterka potwierdziła się.
Nikt nic o tym nie mówił, jak sądzę teraz ta sytuacja zasłużyłaby co najmniej na żółty pasek, a jeszcze nie tak dawno pies z kulawą nogą się tym nie zainteresował, prócz kilku osób.
-
Jeszcze jedna "sensacyjna i mrożąca krew w żyłach" wiadomość: http://www.rmf24.pl/raport-awaryjne-ladowanie/wiadomosci/news-w-boeingu-ktory-awaryjnie-ladowal-na-okeciu-zdarzaly-sie,nId,383868
I przy okazji zdjęcia z przygotowań do usunięcia samolotu z pasa (nie znam na technice takich operacji ale za wiele to tam chyba nie widać): http://polskalokalna.pl/raport/awaryjne-ladowanie-boeinga/galerie/awaryjne-ladowanie-boeinga-767/akcja-przesuwania-boeinga-767/zdjecie/duze,1546887,1,1119
-
Tylko radzieckie samoloty latały bez usterek. I nie ma w tym zadnej przekory . Po prostu nie istniał na nich MEL. :001: Teraz mozna dopuszczać ,że ho,ho i poleci.
I do meritum, PC nie był przesuwany nawet o centymetr . Jest cos takiego jak Aircraft Recovery Manual ,gdzie jest wszystko opisane jak postepowac z samolotem w sytuacjach niestandartowych np właśnie po ladowaniu bez podwozia .W tym konkretnym przypadku samolot podniesiono przez żuraw o udzwigu 300 ton .
Zostały odkryte panele nad wnekami podwozia głównego w rejonie tylnego dzwigara ,gdzie wpuszczono pas którym samolot został uniesiony .Jednocześnie z przodu i tyłu były podłozone poduszki dla stabilizacji i ochrony kadłuba.
Ale to wszystko widac na zdjęciach
-
Dzięki nie bardzo wiem na co zwracać uwagę. Rozumiem, że wymieniona przez Ciebie poduszka jest dobrze widoczna pod literą "O" (zdjęcie 2).
-
Trzy razy dałem "odśwież" i cały czas włącza mi się lotnictwo.net albo coś podobnego ehhhh, spadam stąd.
-
(http://i.imgur.com/Xbes1.jpg)
Chyba z tego lądowania.
-
Jest coś, co podlinkować muszę; odnośnie tego tematu, ale też mediów, szumu itp.
Felieton Tomasza Olbratowskiego RMF FM 02.11.2011 (http://www.youtube.com/watch?v=ax10kdcMvVI&feature=youtu.be&mid=51)
Felieton króciutki jak stosunek królików, ale tak PIĘKNY i WYJĄTKOWY, że - bez względu na uczucia żywione do rozgłośni czy autora - trzeba wysłuchać KONIECZNIE.
Wnioski własne przemilczę.
-
http://wiadomosci.wp.pl/title,Ostatnie-ostrzezenie,wid,13982584,wiadomosc.html (http://wiadomosci.wp.pl/title,Ostatnie-ostrzezenie,wid,13982584,wiadomosc.html)
Wywiad z emerytowanym pilotem LOTu odnośnie lądowania Boeinga i spawności technicznej samolotów u naszego przewoźnika. Źródło średnio wiarygodne ale myślę, że warto poczytać.
-
Ciekawy art. chociaż miałem wrażenie jakbym czytał wywiad z Tomaszewskim o PZPN'ie :)
-
Kimkolwiek o czymkolwiek w tym kraju....
Grrrrr, znowu się zapomniałem, przepraszam... DOBRZE JEST ! :020:
-
Konkretnie w tym przypadku, odwracanie uwagi od meritum. Widzi się źdźbło w oku bliźniego, a belki w swoim nie dostrzega.
-
Jest wstępny raport: http://dlapilota.pl/files/upld/2011_1400_RW.pdf
Chyba panowie dali dooopy.... :008:
-
I stwierdziłeś to po wstępnym raporcie ? :121: Rozumiem, że pilot sam sobie wyciągnął CB, tak dla jaj ? :021:
-
Akurat ten bezpiecznik uniemożliwia awaryjne wysuwanie podwozia, więc myślę, że przy wyjściu chyba nikt nie zachaczył nogą i go nie wysunął (tym bardziej, że po wsunięciu wszystko zadziałało jak trzeba). Ja się nie znam, ale dla mnie to dość wyraźny powód, by wierzyć, że wysunięty bezpiecznik był powodem "awarii". Choć z drugiej strony, nie wierzę, że załoga tego nie zauważyła.
-
W raporcie nic nowego. W pewnym wywiadzie kpt. Wrona opowiadał, że bezpieczniki sprawdzali (FO, również razem z kimś z personelu pokładowego). Jeśli bezpiecznik był w tej pozycji przed lądowaniem, to można przypuszczać (na podstawie tych wypowiedzi), że załoga miała tego pełną świadomość.
Moim zdaniem, raport przekracza typowe raporty wstępne. Poza tym wcale nie jest taki suchym i rzetelnym opisem zdarzeń (jakość tego opisu wygląda na raport studenta, a nie państwowej komisji). W "Opisie zdarzenia" komisja miesza relację faktów/obserwacji z wnioskowaniem na temat przyczyn (co im się regularnie zdarza). Moje odczucia są takie, że komisja się trochę rozpędziła, ale może to moje spaczenie zawodowe.
Co do jakości raportów, to takie moje ogólne zdanie na temat publikacji PKBWL. Ciekawe, pouczające, ale chwilami mało profesjonalne i średnio rzetelne.
-
I stwierdziłeś to po wstępnym raporcie ? :121: Rozumiem, że pilot sam sobie wyciągnął CB, tak dla jaj ? :021:
Taka pierwsza myśl laickiego umysłu :) ale z drugiej strony ten circuit breaker odpowiada za całą szynę, na której jest parę innych rzeczy, nie tylko zamki awaryjnego zrzutu podwozia, więc wystarczyło, że któraś z tych rzeczy miała zwarcie i "pstryk". Faktycznie za szybko wyjechałem z tym pomysłem ala "Fakt" :)
Znajomy mechanik, który robi na 737 NG i classic-ach mówił mi, że czasem załogi przypadkiem rozłączały różne CB przy zapinaniu pasów (chwyta się je zza pleców), ale ten w papa charlie faktycznie jest za nisko na taki numer.
-
Tu jest piękne zdjęcie bezpiecznika - http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114883,10739317,Upubliczniono_wstepny_raport_ws__awaryjnego_ladowania.html
-
Jest jeszcze kwestia ustalenia czy bezpiecznik wyskoczył przed lądowaniem czy może właśnie w wyniku samego lądowania na brzuchu nastąpiło jakieś zwarcie.
-
właśnie w wyniku samego lądowania na brzuchu nastąpiło jakieś zwarcie.
No nie dajmy się zwariować. :004:
-
Panowie, ja jakoś nie miałem ochoty oglądać konferencji prasowych więc pytam- co mówiła załoga na temat sprawdzania tego bezpiecznika?
Czy bez uruchomienia silników da się jednoznacznie wyjaśnić kwestię ewentualnego zwarcia i wywalania bezpiecznika? To jest bezpiecznik z battery bus, czyli będącej normalnie cały czas pod zasilaniem z generatorów, prawda?
-
Panowie, ja jakoś nie miałem ochoty oglądać konferencji prasowych więc pytam- co mówiła załoga na temat sprawdzania tego bezpiecznika?
Sprawdzony
Czy bez uruchomienia silników da się jednoznacznie wyjaśnić kwestię ewentualnego zwarcia i wywalania bezpiecznika?
Nie da.
To jest bezpiecznik z battery bus, czyli będącej normalnie cały czas pod zasilaniem z generatorów, prawda?
Tak.
-
Pozwolę sobie ustosunkowac się do powyższej wypowiedzi.
Ze schematu zanieszonego w raporcie wynika, że zasilanie systemów zabezpieczonych "kwestionowanym" bezpiecznikiem pochodzi albo bezpośrednio z głównego akumulatora przez bezpiecznik C898 BATerry BUS PoWeR i włącznik K104, lub z lewego "zasilacza" (Transformer-Rectifier Unit) przez C886 BATerry BUS PoWeR TRU i włącznik K106 MAIN BATerry transfer; przy czym ten drugi załączany jest w drugiej kolejności (STBY) gdy zawiedzie zasilanie z baterii.
W świetle powyższego na drugie pytanie odpowiedź powinna być twierdząca, na trzecie zaś przecząca.
Zauważyć należy, że zabezpieczane "kwestionowanym" bezpiecznikiem systemy należą jeśli nie do awaryjnych, to na pewno istotnych: styczniki generatorów (w tym APU), styczniki szyn (w tym STBY oraz TIE contactor, łączący szyny gdy jedna z nich straci zasilanie), zasilanie RAT'a czy wreszcie awaryjne wypuszczanie podwozia. Zastanawiające jest więc, że jego pozycja nie jest monitorowana; z drugiej zaś strony wyłączenie go może nie mieć faktycznego wpływu na jakąkolwiek instalację gdy wszystko inne pracuje poprawnie. Do tego znajduje się on przy samej podłodze - nawet jeśli wyskoczył "gdzieś w czasie lotu", mogło to pozostać niezauważone. Z doświadczenia wiem też że bezpieczniki przy samej podłodze dostają czasem jakimś butem czy torbą "nawigatorką", a to nie zawsze wpływa dobrze na ich pracę.
-
Na pewno piszemy o tym samym CB ? Jak wrócę do domu to będę musiał usiąść do dokumentacji.
-
Ja napisałem o tym co jest w raporcie podlinkowanym wyżej... :D
-
Lol, ok, mój błąd, ja pisałem o C4248 :121:
-
Czyli "Landing Gear - Alternate Extending Motor"? Wg schematu włączony szeregowo w linię zasilania z C829 "Battery BUS Distribution", czyli tym "kwestionowanym"? Odpowiedzi pozostają takie same: linia nie jest bezpośrednio zasilana z generatorów (nawet w przypadku awarii głównego akumulatora) i można ją "sprawdzić" bez włączenia silników (zarówno posługując się samym akumulatorem jak i w asyście GPU). Co zresztą wydaje się naturalne zważywszy na zakres instalacji, które zasilająca je szyna obsługuje (Fire detection / extinguishing, Fuel control, Oxygen, Engine indicating etc.).
-
SP-LPC zakończył swój żywot.
(http://dlapilota.pl/files/images/sp_lpc_RIP.png)
(http://dlapilota.pl/files/sp_lpc_rip2.png)
(http://dcs-188-64-85-60.atmcdn.pl/scale/o2/tvn/web-content/m/p3/i/82965d4ed8150294d4330ace00821d77/2afdcac0-4ea5-11e3-a446-0025b511229e.jpg?type=1&quality=85&srcmode=4&srcx=0/1&srcy=0/1&srcw=800&srch=600&dstw=800&dsth=600)
-
Co za debile...
Ponoć miał być sprzedany, ale widzę już różne wersje. Ten samolot mógł być obiektem do ćwiczeń dla jednostek specjalnych, skoro miał być uziemiony. MON chciał go co prawda za darmo, ale LOT i Aircastle chyba też nie zainwestowali, bo musieli wywalić kasę w utylizację SP-LPC.
-
Przecież to tylko kadłubek... Wszystko co cenne i dało się oderwać/odkleić/odkręcić, to wzięte...
-
@Valium: Mocne słowo. Zauważ proszę że LOT już od jakiegoś czasu nie miał nic wspólnego z tym samolotem, a "utylizacja" nie jest tutaj "martwym kosztem" tylko etapem procesu uzyskania maksimum dochodu. Samolot został już dawno sprzedany, po czym odsprzedany; jego losami LOT przestał się interesować bardzo szybko. To prywatny nabywca (który de facto coś tam przebąkiwał początkowo o wykorzystaniu płatowca jako całości) podjął decyzję o takim a nie innym losie (zapewne jak dotarło do niego ile z jednej strony kosztuje przewiezienie całości, a ile z drugiej każdy dzień postoju na LOT'owskiej płycie...). I zapewne - jeśli nie wahał się zbyt długo - wyjdzie na tym na plus, parę ton złomu troszkę grosza mu da.
Takie już prawa rynku.
-
Co za debile...
Ponoć miał być sprzedany, ale widzę już różne wersje. Ten samolot mógł być obiektem do ćwiczeń dla jednostek specjalnych, skoro miał być uziemiony. MON chciał go co prawda za darmo, ale LOT i Aircastle chyba też nie zainwestowali, bo musieli wywalić kasę w utylizację SP-LPC.
http://dlapilota.pl/wiadomosci/dlapilota/b767-sp-lpc-rip
Jest wolny rynek, MON chciał to mógł odkupić.