Nic się nie zmieni, ba może nawet łatwiej będzie piracić oficjalne ogłupiacze dla ludu. Chleba i igrzysk. Tego "chleba" jakby mniej... boć pono kryzys, to będą igrzyska w mp3 i mpg4. Spokojnie, nie zabiorą zabawek. Powtarzam się, ta ściema ma spowodować, że jak się obejdzie TYLKO zamykaniem wikiliksów i innych niezależnych źródeł (bo przecież łamią prawo i publikują tajne sprawki)
Nie jest to takie proste i oczywiste. Obecne regulacje prawne we wszystkich cywilizowanych krajach pozwalają skutecznie egzekwować ochronę praw autorskich i praw pokrewnych bez ACTA. Wymaga to jednak udowodnienia, że doszło do popełnienia czynu karalnego. A to jest uciążliwe, nużące i długotrwałe - i co więcej łatwo się tam wyłożyć i ośmieszyć (vide przykłady z zachodu). ACTA umożliwia uzyskanie sądowego "zablokowania" rzekomego przestępcy bez zaprzątania sobie głowy takimi pierdółkami jak udowadnianie lub dostarczanie jakichkolwiek dowodów (art. 12.2). Wystarczy jedynie opinia "właściciela". Wtedy urzędnik ma prawo zniszczyć inną firmę/człowieka bez jego wysłuchania. Co więcej - ACTA niesie z sobą zapis, że taki urzędnik nie ponosi odpowiedzialności za popełnione czyny (!) :karpik (art. 6.4). To jest doskonały układ dla "dużych" - pozwala im gnębić i niszczyć "małych" poprzez pośrednie lub bezpośrednie naciski na urzędników. Wyobraźcie sobie teraz, że DG Flugzeugbau wnosi o uniemożliwienie Margańskiemu dalszej działalności ponieważ ten naruszył ich dobra intelektualne (np. używa opatentowanych naklejek na pokrowcach foteli). Decyzja o zablokowaniu produkcji zapada bez udziału Margańskiego, po 10-cio letnim procesie Margański wygrywa i co? I rynek został przejęty przez DGF, który poznał wszystkich klientów rzeczonego zakładu (art. 22). ACTA opisuje na wiele sposobów kary i reperkusje dla "złapanych" na łamaniu praw autorskich, natomiast nie wspomina nic o odpowiedzialności za niesłuszne oskarżenie i zabicie firmy. Powiecie, że w późniejszym postępowaniu cywilnym można dochodzić odszkodowania? Jednak wtedy pojawia się "nadgorliwy urzędnik", który mógł, ale NIE MUSIAŁ prosić o jakiekolwiek dowody. Nie poprosił a jednak doprowadził do zamknięcia firmy - jaka szkoda

Na szczęście ACTA zdejmuje z niego całą odpowiedzialność! Nawet to, że jego żona zaczęła pracować dla DGE zarabiając po 50 tys. E miesięcznie nie stanowi żadnej przesłanki - miał prawo tak zrobić i zrobił.
Cały ten "dokument" jest zrobiony na zamówienie wielkich firm, które są blokowane przez obecne prawo przed robieniem tego, co im się żywnie podoba.
Kwestia kontroli internetu jest kwestią wtórną, ale również nieciekawą. Wiemy, jak wygląda sprawa embarga na zaawansowane technologie krytptograficzne w USA. Teraz rozwija się droga do zakazania ich stosowania u nas - ponieważ mogą być używane do utrudnienia stosowania zapisów ACTA . Inaczej nawet backupowanie ruchu przez operatora (pomijam monstrualne koszty systemów gromadzących dane) nie umożliwi analizy pakietów danych. Przy połączeniu SSL w przeglądarce operator nie zna nawet docelowego URL'a. Stąd jest prosta droga do 2 rozwiązań:
1 - zakazanie stosowania odpowiednio mocnego szyfrowania
2 - wprowadzenie nakazu stosowania algorytmów z bocznym wejściem dla "służb"
W każdym z tych przypadków służby mogą przekazać rozszyfrowane informacje "powodowi" (art. 22). W tym momencie szpiegostwo przemysłowe traci rację bytu - wystarczy przekonać kilku urzędników, żeby bez głębszego wnikania dokonali przekazania informacji. Kto ma lepsze przełożenie polityczno-gospodarcze ten osiągnie swój cel. Nie widziałem nawet obowiązku informowani drugiej strony, że takie przekazani nastąpiło (choć przeczytałem tylko raz więc mogłem nie zapamiętać).
Całość śmierdzi z daleka, a w połączeniu z próbami przepchnięcia tego tylnymi drzwiami cuchnie potworni silnym lobbingiem.
Gdyby tak wprowadzić równie restrykcyjne prawo w stosunku do polityków... kara za każde niespełnienie obietnicy wyborczej, źle skonstruowany przepis (który wymagał poprawki), zignorowanie ważnego interesu publicznego, a łapówki itp - to już w stylu Państwa Środka - dożywotnie wykluczenie z życia publicznego
Sam nigdy nic nie ściągnąłem z sieci P2P, Nie mam mp3, nie mam divix'ów, ale możliwości, jakie daje ACTA budzą u mnie duży niepokój. A art. 3 pkt. 1 to już czysta poezja:
Niniejsza Umowa nie narusza przepisów prawa Stron dotyczących dostępności, nabywania,
zakresu i utrzymywania w mocy praw własności intelektualnej.
"- a jak narusza?
- jak narusza, skoro uchwalili, że nie narusza!?
- ale jak narusza?
- no to żeby wypełnić postanowienia zmienią tak lokalne prawo, żeby nie naruszała !"