Autor Wątek: Lol5  (Przeczytany 102654 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline Sherman

  • *
  • 1. Pułk Lotniczy, 2. Eskadra Wywiadowcza, 105.WPŚB
Odp: Lol5
« Odpowiedź #75 dnia: Czerwca 08, 2006, 14:44:45 »
A gumy do żucia TURBO? Po rozpakowaniu byly obrazki ze zdjęciami bryk  :021: Ile się tego wtedy kupowało. A sama guma byla taka że po godzinie żucia robiła się tak twarda że ledwo jadaczka nie odpadła  :021: :021:

Oj, Donaldy i Turbo to na początku lat 90tych jeszcze były, nawet ja pamiętam...
Marcin "Rahonavis" Rogulski (1986-2019)

Nie przepuszczą żadnej owcy,
Z drugiej chłopcy wywiadowcy.

Schmeisser

  • Gość
Odp: Lol5
« Odpowiedź #76 dnia: Czerwca 08, 2006, 14:46:52 »
No było tych dziecków na plaży jak mrówków - myśleliśmy że skoro nas już przywieźli nad morze żebyśmy jodu chwycili to pójdziemy na plaże i będziemy biegać sobie po niej. Nie uwzględniliśmy w planach jednego - że tych dziecków ze sląska będą tysiące na tej plaży. Jak w letni dzień, a po spacerze normalna szkoła. :P Nigdy za mamą i tatą tyle się nie napłakałem co na tej czernobylskiej kolonii zwanej zieloną szkoła lol

Odp: Lol5
« Odpowiedź #77 dnia: Czerwca 08, 2006, 14:53:26 »
Dla mnie niezapomniane smaki PRL-u to: frytki koło podstawówki (taki powiew zachodu  :004:), napój "Firmowy" z takiej szklanej bańki ustawionej na jakimś elektrycznym ustrojstwie, gumy - kulki które przyszły w paczce gdzieś z zachodu, standardowa oranżada w torebkach i w proszku, lizaki figurki (o smaku głównie cukru), albo takie w formie krążków z promieniście rozchodzącymi się smugami, pomarańczowa Mirinda w litrowych butelkach i PTYŚ! Nota bene jeszcze jakieś 4 lata temu miałem namierzony sklep, gdzie bywał ten klasyczny Ptyś w litrowych szklanych butelkach (zwrotnych), ale niestety od kiedy przestali go mieć,już nigdzie indziej nie znalazłem. No i jeszcze parówki. Oczywiście o ile udało się je zdobyć, zupełnie nie przypominały tych dzisiejszych "trupich paluchów" rozpukujących się przy gotowaniu.

Z obrzydlistw PRLu pamiętam parówki rybne. Masakra!

No i oczywiście modele. Poczynając od tych śmiesznych w skali 1:144, poprzez słynne Jaki 1, Łosie, czaple (której też nie udało mi się skleić jak należy), do modeli tej czeskiej firmy (nie pamiętam już niestety nazwy) które były już niezłym wypasem, nie mówiąc o Matchboxach. Do tego zeszyty o technice wojskowej i inne książki. Człowiek był młodszy, to i czytał coś czasami, a teraz ..... aż wstyd.

Offline Kusch

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Lol5
« Odpowiedź #78 dnia: Czerwca 08, 2006, 15:08:41 »
Cytuj
No było tych dziecków na plaży jak mrówków - myśleliśmy że skoro nas już przywieźli nad morze żebyśmy jodu chwycili to pójdziemy na plaże i będziemy biegać sobie po niej. Nie uwzględniliśmy w planach jednego - że tych dziecków ze sląska będą tysiące na tej plaży. Jak w letni dzień, a po spacerze normalna szkoła.  Nigdy za mamą i tatą tyle się nie napłakałem co na tej czernobylskiej kolonii zwanej zieloną szkoła lol

Skandal!!!(tm) mnie nie zabrano nad morze, przyznajcie się Szmajs, Wy i te tysiące dzieci, do szkoły prywatnej chodziliście wtedy  :118:
"Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie"

http://img90.imageshack.us/img90/9643/klmd5.jpg

Odp: Lol5
« Odpowiedź #79 dnia: Czerwca 08, 2006, 15:12:46 »
No i wychodziły w niezmierzonej ilości wszelkiego rodzaju publikacje historyczno-wojskowe z pod znaku  Tygrysa bardziej zawzięci kolekcjonowali
Mi jescze około 80-100 tego typu literatury fachowej zostało kajś na strychu
5800x3D / NZXT B550 / 64GB@3600 /4TB NVME Gx4 / RTX4080Super / NZXT X63 / Thermaltake 1kW / Huawei GT34
Meta QUEST 3 / Thrustmaster Warthog + TFRP

Schmeisser

  • Gość
Odp: Lol5
« Odpowiedź #80 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:05:52 »
Skandal!!!(tm) mnie nie zabrano nad morze, przyznajcie się Szmajs, Wy i te tysiące dzieci, do szkoły prywatnej chodziliście wtedy  :118:


:P Boście wtedy za młodzi byli żeby was od rodziców zabierac :P

jimm

  • Gość
Odp: Lol5
« Odpowiedź #81 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:08:03 »
A „Beczułki” pierwszy raz właśnie nimi się upiłem  :021:(przez przepadek).Teraz niby też można je dostać ale to już nie to samo.

Odp: Lol5
« Odpowiedź #82 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:13:23 »
Powiem Wam jedno wszyscy się mylicie!  :004: :004: :004: Ci którzy twierdzą, że żyli w komunie są w błędzie, podobnie jak osoby mówiące, że urodziły się "po komunie", które też są w błędzie. Po prostu w Polsce nigdy komuny (czyli ustroju komunistycznego lub socjalistycznego) nie było!
 :021: :021: :021:

Wystarczy skonfrontować polską rzeczywistość z teoriami Marksa lub Lenina - jakoś dziwnie mieliśmy indywidualne rolnictwo, prywatne rzemiosło i prywatne zakłady produkcyjne (zgodnie z przepisami PRL tylko do 50 pracowników) - tego nie mieli w innych "demoludach". :118:

Co do polskiej polityki to mieliśmy ewenement w postaci systemu wielopartyjnego czyli oprócz PZPR jeszcze SD, PSL i potem PAX (wiem, wiem to były partie "mocno zależne od systemu" ale jednak istniały - tego też nie było w innych "demoludach"). Dlatego stwierdzenie byłych eNeRDowców, że w byliśmy w jednym obozie, tyle że w naszym baraku było najweselej nie było pozbawione sensu.

Sam nie wiem co sądzić o tamtych politykach - "zdrajcy współpracujący z ZSRR" czy kombinatorzy utrzymujący ograniczoną niezależność tego grajdoła w stosunku do "jedynie słusznych sił ze wschodu"  :011: :011: :011:

muszę Cię zmartwić być może ale napewno ją znasz bo ona żyje do dziś. Jako rodzony duuuuużo wcześniej mogę Ci tego dowieść. Np. Millera  Leszka zresztą oglądam w TV jak rządzi od bez mała 25 lat  :118: :020: :021: :020: :021: i co tu się zmieniło  :012: ?

I tu się Herr Rutkov niestety mylicie  :003: - komuna żyje ale nie w osobie Pana Millera, tylko w osobach tzw. polskiej prawicy. MegaLOL polskiego systemu politycznego polega na tym, że jeżeli przyjrzymy się bliżej programom partii politycznych to wychodzi, że partie nazywające się lewicowymi są generalnie praktycznie centrowe, a partie mieniące się prawicą, nawet skrajną są do głębi lewicowe - bo co powiedzieć o programach (oczywiście tylko teretycznie - w końcu to tylko politycy  :020:) wspierania najbiedniejszych, rodzin wielodzietnych, teoriach o "równych żołądkach" etc. - to przecież skrajna lewica :002:. W tym chorym kraju pojęcie lewica-prawica oznacza bliskość do kruchty i pozycję bardziej kuczną w stosunku do katolickiego kleru  :020:, a nie program polityczny. Toż to megaLOL i kompletna paranoja: państwo komuno-wyznaniowe - to chyba tylko Nikaragua przerabiała, ale im też to nie wyszło  :020:.

Pomimo, że najlepszym LOL-em jest polska scena polityczna, której oczywiście nie uda się przebić to jednak spróbuję bo w końcu LOL jest myślą przewodnią tego tematu, dwie "zagadki" z czasów PRL:

1.
- Do czego podobny jest socjalizm ?
- Do lotu samolotem - bo horyzonty szerokie, rzygać się chce, a wysiąść nie można!

2.
- Czym różni się demokracja od demokracji socjalistycznej ?
- Tym samym czym krzesło od krzesła elektrycznego !


Niezłą zabawę mieliśmy robiąc miotacze ognia ze strzykawek 20 ml (najlepszy efekt) napełnionych rozpuszczalnikiem i opróżnianych tak by wylot znajdował się tuż nad ogniem. Saletra i cukier - też niezłe efekty dawało, karbid w puszkach po farbie. Długo by wymieniać, aż dziw bierze, że mam wszystkie palce i nie mam blizn po oparzeniach

Co do wspomnień pirotechnicznych:
Budowa dział w skali 1:32 (czyli skala plastikowych żołnierzyków) gdzie lufą była obudowa od metalowago pisaka (taka sama jak do "plucia" plasteliną  :020:) oraz idealnie pasująca do tego łuska od kbks (zbierana w pobliskim klubie sportowym - "z narażeniem tyłka" of course  :002:), wypełniona siarką z zapałek, spłonka to dziura z klejem marki Hermol (łatwopalny) i pociskiem wypiłowanym z listewki z CSH (na idealnie okrągły z czubkiem! - wzór ze schematu armaty ZIS-3 z wydawnictwa TBiU). Armata miała nawet zamek :010: - zamykał sią i ostwierał  :010:) zbudowany z ukształtowanego drutu miedzianego pochodzącego ze "zdobycznego" kabla. Strzelało to to na odległość paru metrów (miało nawet celownik) i było moim pierszym prawdziwym "sprzętem strzelającym" - teraz Glocki czy Mossbergi, a nawet SW .44 Magnum nie wzbudzają już takiej emocji jak tamtejsze eksperymenty pirotechniczne i balistyczne  :003:
Powiedziałem sobie, że kiedyś takie działo odtworzę (dla przyszłych pokoleń), pomimo że modelarzem nie jestem, ale skąd jak teraz wezmę taki pisak  :011:


« Ostatnia zmiana: Czerwca 08, 2006, 16:19:16 wysłana przez Razorblade1967 »

Offline Kusch

  • Global Moderator
  • *****
Odp: Lol5
« Odpowiedź #83 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:36:40 »
Cytuj
Boście wtedy za młodzi byli żeby was od rodziców zabierac

Kolejny Skandal!!! wypraszam sobie, miałem już wtedy 9 lat, doskonale pamiętam ten wstrętny smak jodyny. Byłem już wtedy bardzo samodzielny, potrafiłem np. zrobić łuk i strzały z metalowym grotem, wilczy dół, czy procę z drzewa.
"Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie"

http://img90.imageshack.us/img90/9643/klmd5.jpg

Offline rutkov

  • KG200
  • *
  • Versuchskommando
    • KG200
Odp: Lol5
« Odpowiedź #84 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:45:06 »
Za butelkę Polo Cocty (nie tej podróby współczesnej) to byście mnie chyba ozłocili  :020: Ja wiem że komuna to syf zupełnyny ale kurde ja wtedy miałem kilkanaście lat :) i mogłem wszystko.
miłośnik 110-tki    •    I/KG200_Doktor  ♥1972-†2006   •   Czekamy Ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci. Byś nam, kraj przed tym rozdarłszy na ćwierci, była zbawieniem, witanym z odrazą.    •   Han Pasado!    •    GDY WIEJE WIATR HISTORII, LUDZIOM JAK PIĘKNYM PTAKOM ROSNĄ SKRZYDŁA, NATOMIAST TRZĘSĄ SIĘ PORTKI PĘTAKOM

Odp: Lol5
« Odpowiedź #85 dnia: Czerwca 08, 2006, 16:58:37 »
Z pamiętnika małego militarysty  :021: :021: :021:



... wypraszam sobie, miałem już wtedy 9 lat, doskonale pamiętam ten wstrętny smak jodyny.

A ja się mogłem wtedy po raz pierwszy "pobawić" prawdziwymi urządzeniami do pomiaru promieniowania - jako członek OC (Obrony Cywilnej) pewnego bardzo prężnie działającego przedsiębiorstwa  :002: :002: :002:

Za butelkę Polo Cocty (nie tej podróby współczesnej) to byście mnie chyba ozłocili  :020: Ja wiem że komuna to syf zupełnyny ale kurde ja wtedy miałem kilkanaście lat :) i mogłem wszystko.

Pierwszy hamburger ! - byłem wtedy w Warszawie - drugi rok zasadniczej służby wojskowej (1986), pod Domami Centrum, na przeciw takiego znanego kina z premierami i "konikami" (zabijcie nie pamiętam nazwy - ale u góry była knajpa o nazwie "Szampańska" - knajpy już chyba nie ma, ale kino istnieje) była budka - czyli przyczepa kempingowa z pierwszymi hamburgerami - zwykła bułka (taka jak w każdym spożywczym), po prostu przekrojona z włożonym w środek zwykłym mielonym, posmarowanym musztardą i trochę podgrzana - mówię Wam super - na każdej przepustce pożerałem przynajmniej trzy !

Offline Rolam

Odp: Lol5
« Odpowiedź #86 dnia: Czerwca 08, 2006, 18:30:44 »
rytki koło podstawówki (taki powiew zachodu  :004:), napój "Firmowy" z takiej szklanej bańki ustawionej na jakimś elektrycznym ustrojstwie, gumy - kulki które przyszły w paczce gdzieś z zachodu, standardowa oranżada w torebkach i w proszku, lizaki figurki (o smaku głównie cukru), albw litrowych butelkach i PTYŚ

Taaaak!!! Ptyś, mój ukochany ptyś... Hlip!!! Chcę Ptysia! Albo  lody w kostkach Neptun... zawsze były w sklepiku obok mnie w takiej wieeeeeeeeeeeeeelkiej lodówce :)    A pamiętacie resoraki Matchboxu z Pewexu??? Kurde,miałem taki jeden i chodziłem dumny ! Bo miałem jeszcze plastikowy model poloneza! :)

Mając go pod pachą wydawałem ciężko zdobyte drobniaki na wode z sokiem z saturatora!
A frytki były w brązowych paierowych torebkach :P
« Ostatnia zmiana: Czerwca 08, 2006, 18:37:05 wysłana przez Rolam »
http://img90.imageshack.us/img90/2885/883092yr5.gif

"Latanie to przywilej spojrzenia na świat oczami Boga..." "No! Więc  gawron mi pasuje...-gawron??? Dla ciebie PAN GAWRON ! Dopóki cię nie polubi ,łapa będzie Cię boleć."

Odp: Lol5
« Odpowiedź #87 dnia: Czerwca 08, 2006, 18:39:55 »
A korzenie airsoftu?
Rurka zrobiona z kopro-podobnej rośliny i pociski z czarnego bzu albo jarzębiny. Całe wojny toczyliśmy przy pomocy tych plujek. Armie przetaczały się z podwórka na podwórko
Bączki z  saletrą, wykonane z kapsla od wódki z dzurką ładnie latały. Kiedyś wypełniliśmy litrowy słoik saletrą z cukrem i odpaliliśmy z kolega w piwnicy bloku. Słoik pękł a dymu było tyle że rodzice myśleli że się blok pali. Oj było lanie.......

Korkowce i kapiszonowce. Raz strzeliłem z korkowca do siostry, trafiłem prawidłowo w okolice serca. Dobrze że była w grubej jasionce i tylko zaczerwienienie na skórze zostało.
Kapiszony były dwóch rodzajów, papierowe z ładunkiem naniesionym na papier albo plastikowe wyglądające jak małe kulki , połączone ze sobą.

Wyroby colo podobne i pepsi w małych butelkach. Niedawno takie same butelki i smak odkryłem w jakiejś meksykańskiej jadłodalni, oryginalne sprowadzane z meksyku.

Szmeisser, wycieczka nad morze po czernobylu? To chyba tylko dla dzieci politycznych  :021:
Waty cukrowej nie wspomnę;) A bułka z pieczarkami (ale to już koniec lat 80-tych)

Puszczał ktoś modele z MM na wietrze? Zrobiłem kiedyś mosquito, po dociążeniu nosa pięknie latał z pierwszego piętra i był w miarę wytrzymały. Oscary już nie były takie dobre

Schmeisser

  • Gość
Odp: Lol5
« Odpowiedź #88 dnia: Czerwca 08, 2006, 18:51:31 »
Cytuj
Szmeisser, wycieczka nad morze po czernobylu? To chyba tylko dla dzieci politycznych

Zielona k.. szkoła od stycznia do marca , jeśli dla politycznych to w takim razie moja klasa składała się w całości z dzieci lokalnych kacyków lol
Może tylko ze sląska dzieciaki jeżdziły? To był czas gdzie jeśli rano się parapet starło to po południu mozna było po nim pisać palcem. Z okna widziałem najbrudniejsze miejsce na swiecie wg. National Geographics jakim był Bobrek

Offline krmichal

  • *
  • gg: 3008541
Odp: Lol5
« Odpowiedź #89 dnia: Czerwca 08, 2006, 19:00:52 »
Ja pamiętam tylko kartki na mięso, ucinane przez panią w sklepie przy pomocy wielkich, zardzewiałych nożyc krawieckich (w pobliskich Delikatesach do których mnie mama wysyłała po zakupy), oraz doskonałe kozaki Reflex, które zakładałem zimą idąc na sanki :)
Pewexy oczywiście też, ale z produktów tam kupowanych przypominam sobie tylko jakiś preparat witaminowy (istnieje zresztą też dziś) - rodzice kupowali to, żeby dzieci wyrosły duże i silne, ale w moim przypadku coś musiało pójść nie tak :D  No, za to w przeciwieństwie do innych lekarstw, to było smaczne.
"Każdy głupi umie latać z silnikiem."